s1luv // odwiedzony 364686 razy // [nlog/zabity w cieniu neonów/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1335 sztuk)
13:53 / 16.05.2004
link
komentarz (5)
uff. niby taki krótki weekend ale...

piątek:
śmigam na ten pociąg śpieszę się na ten dworzec byłem pewny, że nie zdążę a byłem nawet duzo przed czasem. dojechałem do osoli o 21:15 i 30 minut czekałem na maksymalnie odludzionym 'dworcu' na typa który miał zrobić po maksie fajny peklaż. było to najgorsze 'coś' na czymkolwiek byłem. sklepy pozamykane a my z 5 piwami na 5 osób. pobiłem organizatora i rano spierdoliłem do oazy rzeczywistości, tej pięknej codzienności. doceniam cywilazcję. coprawda jak śmigałem po tej wiosce włączył mi się siódmy zmysł [szósty wiemy jaki] architekta. było pare fajnie wykonanych domów z dozą świeżości i niebanalności. nieważne. piątek = zły dzień.

sobota:
wróciłem, obejrzałem mecz [JEBAĆ SOPOT, JEBAĆ] i może te finały były bardziej koszykarskie gdyb nie obecność genialnych arbitrów. zresztą wbijam w to bo popełniali błędy w obie strony. ale w tej plk powinni coś z tym zrobić bo to jest żałosne. poprostu. o 17 wyszedłem zrobiłem z R. 0,5 w godzinę i ze szczyptą dobrego humoru udałem się na melanż, którym miałem sobie odbić tragiedie piątkowe. i nie powiem w tych radwanicach fajnie było. taki wyluzowany klimat, grill, symaptyczni ludzie jak na LBC. proste że było gangstersko bo jakieś typy pokradły komórki. i szkoda że skonczyło się takim przykrym bo było doprawdy przednie chociaż teraz myślę że troche przesadziłem z moim szóstym zmysłem. ale nie ma to tamto. dobra najba.
a i jeszcze jak wracaliśmy to jechał nocny, zaczęliśmy machać i biec za nim i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu życzliwy kierowca autobusu mpk zatrzymał się i wpuścił nas do środka. może ci nocni kierowcy są lepsi od dziennych? to nawet lepiej.

niedziela:
leń ogólnie. po wczorajszym grillu wpieprzyłbym taki schabik. coprawda dziś na obiad coś podobnego ale to jakieś fałszywki. nie nabiorą starego wyjadacza karkówki! racja! ha. no dobra o 21 jeszcze jakiś basket właściwie to zajebiscie ale nie chce mi się tak późno wracać do hawiry. trudno. damy radę. pouczyłbym się może... albo zastanowie się jeszcze zanim zrobie coś głupiego.


i coś co mi towarzyszy od ostatnich dni:
little brother.