mother // odwiedzony 62327 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (203 sztuk)
02:12 / 05.06.2004
link
komentarz (1)
jakie to wszystko popierdolone...
patrze na monitor od ok. pol godziny i zastanawiam sie co mam napisac...
wiem co chce napisac, ale nie wiem w jakie slowa powninnam to ubrac...
narkotyki...
rok temu prawie przez przypadek przedawkowalam... dzisiaj by mnie juz nie bylo... caly czas gdy przypominam sobie zapach amfetaminy zbiera mnie na wymioty... nienawidze jej... gruda... na to ja sie nigdy nie skusilam, ale przez dlugi czas niszczylo to zycie mojemu przyjacielowi... chyba jeszcze nadal niszczy... ale damy rade... jetsem z nim cala soba...

bledy...
kazdy z nas je popelnia... ja robie ich mnostwo, ale staram sie na nich uczyc... wyciagac pozytywne wnioski...

dzisiaj bylam na ognisku...
stara ekipa ale w nieco okrojonym skladzie... bylo milo... dopoki moj facet nie kupil grudy... mowilam mu, aby nie robil tego... ze ja nie chce aby bakal, ze nie zgadzam sie na to... przeciez tez tam bylam...

wychodze sobie przed altanke i co widze? jak moj chlopak siedzi i rozrabia grude...
potem schemat wygladal tak:
powrot po rzeczy ==>> ucieczka do domu...

dogonil mnie i chcial ze mna pogadac... zapytal o co mi chodzi? co sie stalo? a ja... ja myslalm ze go uderze... robil cos z czym ja walcze... czego tak bardzo nienawidze... mimo iz mowilam mu ze ja nie chce aby to robil... powiedzialam mu tylko "jeszcze pytasz?!" i odwrocilam sie do niego... poszlam do domu... on cos tam jeszcze mwil do mnie staral sie pogadac, ale mnie juz to pierdolilo... liczyl sie fakt, ze mnie nie uszanowal, ze robil to w moim towarzystwie... ze ja go prosilam... tak bardzo prosilam... dlaczego mi to zrobil? nawet nie wie jaka mi krzywde zrobil... co jak co, ale gruda... najpierw niekonczace sie browarki apotem gruda... a ja z angina poszlam na to ognisko, bo chcialam byc tam razem z nim, a nie ze siedzial by sam... teraz to pierdole... jestem taka zla... cociaz nie... nie czuje tyle zlosci co sie na nim po raz kolejny zawiodlam...

jesli ktos kto bakal systematycznie stara sie z tym walczyc i wie, ze to jest fuj to dlaczego on robil to z taka pasja?
nie chce znoof sluchac przeprosin... tego jak glupio sie zachowal... jak zaluje i jak bardzo nie chce mnie stracic... caly czas mnie krzywdzi, a ja ubieram coraz to ciezszy i grubszy pancerz...

jakie to wszystko popierdolone...