Grill calkiem udany, lecz zakonczenie nie nalezalo do najlepszych a to za sprawa mojego ojca :> nvm :>
Jezdzilam na dzialce koniem bujanym :P dostalam do roboty obieranie rzodkiewek, strasznie nudna praca ;p palca sobie przecielam :D
Powrot do domu zajal nam gdzies z 30 minut, malo co nie zasnelam na schodach, gdzie zrobilysmy sobie postoj :P droge umilil mi telefon Kocura :D sorry za moj rechot :P**
a dzis ledwo co wstalam z lozka, calkowity zgon, boli mnie brzuch i glowa :P na dodatek jestem cala pogryziona przez komary :> ale z checia powtorzylabym ta imprezke :D
wieczorem wpadnie Karolina, na mala rozmowe :P jutro Wspak i Bejbe :D
/when You need me.. Ill be there for You.. always.. /