wszystkie notki::::: ostatnie 20::::: ostatni miesiac:::

2004.06.19 11:25:48 link komentarz (0)

Mysl ksiazkowa na dobranoc:

- No wiec - powiedzial Beatty - doigrales sie. Nasz Montag chcial wzleciec do slonca, a teraz, gdy opalil swoje cholerne skrzydelka, zastanawia sie dlaczego. Czy nie dalem ci dosc wyraznego ostrzezenia, kiedy wyslalem psa pod twoj dom?
Twarz Montaga byla calkowicie tepa i pozbawiona wyrazu. Czul, ze jego glowa zwraca sie jak kamienna rzezba do ciemnego domu w sasiedztwie otoczonego jasnymi grzadkami kwiatow.
Beatty parsknal.
- Ach, nie! Ciebie przeciez oglupila ta mala idiotka, co? Kwiaty, motyle, liscie, zachody slonca, och, cholera! Trafilem w sedno. Gdybys mogl widziec ten mdly wyraz na swojej twarzy. Pare zdzbel trawy i kwadry ksiezyca. Co za brednie! Czego ona tym wszystkim dokonala?
Montag siedział na chlodnym blotniku smoka, poruszajac glowa pol cala na lewo, pol cala na prawo, w lewo w prawo, w lewo w prawo.
- Ona widziala wszystko. Nikomu nic zlego nie zrobila. Po prostu zostawiala ludzi w spokoju.
- W spokoju, diabli! Wiercila ci dziure w brzuchu, nie? Jedna z tych cholernych, dobroczynnych panius z ich zgorszonymi swietoszkowatymi minami, ktorych jedyny talent polega na wzbudzniu we wszystkich poczucia winy. Do diabla, one wstaja jak slonce o polnocy, zeby czlowiek musial pocic sie w swoim lozku!


R.B.