01:02 / 01.03.2001 link komentarz (1) | Newsgroups: pl.hum.poezja
Sent: Tuesday, November 21, 2000 10:02 PM
Subject: Bezczucie
Bezczucie
Się stało
Urwało się ciało
Łańcuch,kotwica,to nic nie dało
Teraz bezwiedne,ciągle pijane
ciążenia siłą jedynie pchane
Ciało markotne acz często wesołe
szczególnie w ciał innych towarzystwie
Ktoś je biczuje,ktoś kremem smaruje
a mnie to wisi,bom pilot zgubił
I tak się toczy to obłe cielsko
z dołu na górę,z góry w przepaście
Ostatnio jarzmione,znów rozpalane
przez wdzięków moc i głupie rozmowy
Czasem literki w łepetynę wpadną
rozpalą olimp,na czerwono podniecą
Lecz odwłok znów bimba i psuje oddech
a kabli,połączeń szukać ze świecą
Przez suche morze się to ciało przedziera
Przez gorące lody,dogonić nie mogę
Ucieka mi w sztampę,ucieka w schematy
To znów w szachownicę o stu kolorach
I nawet z żyletki skorzystać nie mogę
gdyż żyły splątane,rozgałęzione
Może to ty,może sam ja
A może tylko moja cielesność
Cóż na koniec mądrego napisać
Me ręce i tak się biernie poddają
Stuk paznokci na klawiaturze
zapętlonym dźwiękiem umierania
Po prostu:
Czuję się
jak jeździec bez głowy
a reszta mnie
jak głowa bez jeźdca
===== |