16:30 / 28.07.2004 link komentarz (2) | Dzisiaj od samego rana (6.30 !) nie miałam najmniejszej ochoty do zbierania wiśni. Później przyjechała kompanka – Pati , to sobie pomyślałam, że jakoś dam radę ;]. Na miejscu nie mogłam się rozkręcić, ale później jakoś poszło. W końcu pobiłam rekord hehe. Uzbierałyśmy z Pati 90 kg, a w sumie z całą resztą ekipy, tj. Sebek, Kinga i Emil (210 kg !). Pati to w ogóle mnie zadziwiła, bo, gdy ja biegałam w rozpaczy po całym sadzie za ‘kolorowymi’ wiśniami, ta stała praktycznie cały czas przy jednych drzewkach i też miała ‘źrałe’ wisienki. A tam, byłam jakaś rozkojarzona. Prawdę ktoś powiedział, że jak się ma problemy to już wszystkie na raz. Jeszcze do tego mnie ukąsił jakiś ‘bzykacz’ ;/, przypuszczam, że to osa… Wzięła mnie na dwa razy, w czoło (!) i lewe ramie. Walczyłam z nią, ale niestety była sprytniejsza, bo jeszcze przez nią wysypałam wszystko z koszyczka :((. Najpierw coś zapiekło, później ukuło, a teraz są bąble i boli :((. Teraz to już się boję każdego ‘bzykacza’ latającego obok mnie.
Po drzewach hasałam jak nic, pokażcie mi jakieś drzewidło, a wejdę na każde hehe.
A tak poza tym to podczas takiego zbierania, to się dużo myśli.. I ja doszłam do wiosku, że chce być w przyszłości stewardessą hehe. Przecież to czysty zysk, nie dość, ze zwiedzisz świat, to jeszcze nie przemęczysz się za dużo podając soczki ;]. No tylko języki to podstawa ;/ i jeszcze do tego przeczuwam jakąś fobie przed lataniem :D. A do dźwigania skrzynek wykorzystałyśmy rekordzistów w dziedzinie zbierania wiśni!! Goście zbierają po 10 skrzynek dziennie na jednego, tj. 100 kg (!) i do tego jeszcze noszą nam skrzynki… Idę sobie zrobić okład z wody i octu, a może to była woda i sód (?), grunt żeby nie spuchło ;((
|