12:37 / 31.07.2004 link komentarz (1) | co za dzień. On zmęczony urywającymi sie telefonami, bieganiną i upierdliwymi współpracowniczkami, któe mają tylko avon w głowie, a ja kicham od kurzu. wczoraj wieczorem dostałąm ataku pedanterii. w ferworze wyrzucanej zawartości szafek i półek...zadzwodził On. byłam nabuzowana, ze szczerym uśmiechem na twarzy i wielką miłością w sercu.
dziś od południa z nieco mniejszym zapałem, acz sporą skrupulatnością wysprzątałam to, co miałą w planach i jestem proud of myself.
jestem uzależniona. nie, nie od sprzątania, od Niego, od Jego telefonów, dotyku, głosu, spojrzenia, uśmiechu...
podziwiam Cię za Twój intelekt i umiejętności...chciałabym być Twoją uczennicą. pragnę nauczyć sie także Ciebie...bo jesteś dla mnie najważniejszy.
dziś wiał potężny wiatr, a wraz z nim wyczuwałam na twarzy Twoje muskanie. a jutro...jutro ja Cię musnę. |