2004.09.22 14:49:07 link
juz nie mieszkam w hostelu.
teraz mieszkam u polki, ktora poznalismy w samolocie. ona ma meza argentynczyka i male dziecko. no ale i tak lepsze to niz hostel w ktorym nei mozna sie bylo na niczym skupic. dalej kontynuuje poszukiwania chaty. dwoch polakow z ktorymi mieszkam nijak pomaga mi w poszukiwaniach bo nie mowia po polsku. tak wiec ja trace dzien na jezdzeniu po barcelonie, spisywaniu ogloszen i dzwonieniu a oni sobie siedza i niby sie ucza:/ juz czuje ze beda z nimi jazdy... moze nie....
od dzisiaj chodze na intensywny kurs hiszpanskiego:) w grupie jest niczego sobie finlandka i austriaczka:) i co za pech.. francuz juz dzisiaj zaprosil mnie na imprezke ale niestety... mujsialem isc obejzec mieszkanie a ze wzgledu na to, ze mieszkam z malym dzieckiem nie moge halasowac w nocy a wiec i wrocic do domu pozniej niz po 22:(
ogolnie przyzwyczailem sie do barcelony... metro to super sprawa... ludzie zyja twoimi problemami... i coraz lepiej sie dogaduje.. ogolnie.. zajebiscie i juz niedlugo jak bede mial meiszkanie bede sie naprawde cieszyl...
do piatku niby mialem przeczytac jakis opis projektu, w ktorym biore udzial ale walic... oni w piatek maja jakies swieto wiec... olac:P
komentarz (5)