13:18 / 23.09.2004 link komentarz (3) |
Telefon...
Z. nie żyje... łzy...
Z... Z... nie widziałam go chyba z 15 lat... ledwo pamiętam..
Wysoki brunet, bardzo przystojny.. lody na dworcu w Leborku...
Informacje, że pije, bierze narkotyki, kradnie...
Dobry, miły i grzeczny Z.??? Nigdy w to nie mogłam uwierzyć...
Umarł chyba trzy dni temu... dziś go znaleziono.
Nie wiadomo jeszcze czy przedawkował, czy ktoś mu pomógł... Bedzie dochodzenie, prokuratura....
Słucham... płacz... zastanawiam sie czy z rozpaczy czy z ulgi...
Odpoczną... Nie będą musieli zmieniać zamków co tydzień, nie będą żebrać, żeby poszedł na odwyk, uciekać z domu jak przyjdzie z "przyjaciólmi"
Zniknie lęk...
Ale to dziecko... o które walczyli od 10 lat, próbowali ratować, którego się bali... ale kochali mimo wszystko....
Ile to już lat minęło...? 20? tak.. w grudniu ...szóstego dokladnie minie 20 lat...
A ja wciąż pamiętam... strach, łzy, krzyki, ból.
Z pełną świadomościa... zawsze będe dorosłym już dzieckiem alkoholika. Mimo, że ten koszmar skończył się tak dawno temu. Ciagle pamiętam...
Po jego śmierci nie uroniłam ani jednej kropli łzy... ani jednej.
To chyba będzie dzień wspomnień...
Może w końcu powinnam mu wybaczyć...? Że był słaby... że nie porafił inaczej... wybaczyć to, że odszedł tak jak żył... w upojeniu alkoholowym, upił się o jeden raz za dużo...
Wybaczyć, że nie miałam nigdy ojca, że przez długi długi czas bałam się mężczyzn...
Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na jego grobie...pewnie bym go już nawet nie znalazła...
Czy powinnam szanować kogoś kto nie dał mi nic, poza życiem... a odebrał tak wiele...?
A może to ja jestem zła... nie mam serca... ale nie potrafiłam płakać po jego śmierci.
Było mi go żal... ale cieszyłam się, że nie będę się bała wracać do domu...
Przyda mi się chyba długi spacer....
|