02:41 / 28.09.2004 link komentarz (68) | "Zemsta rozwścieczonego Chwedora" - rozdział 1 "Ze śmiercią w oczach", część 4
- Nie wierz tabliczce, ma ona na celu tylko zniechęcić moich potencjalnych wybawców.
- A potrafisz rozmasować obolałe kości?
- Oczywiście!
- Dobra, ale jak się do Ciebie dostanę? Latać nie potrafię, a od strony drzwi jesteś pewnie dobrze pilnowana...
- Trzymaj! - z okienka wyleciał ogromny warkocz o ponad 11-metrowej długości. Frycuś osłupiał z wrażenia. Ktoś, komu udało się wyhodować tak długie włosy, musiał przebywać w tej wieży ze sto lat! Czy aby królewna na pewno jest jeszcze młoda i piękna?
- Wychyl no się! - zawołał roztropnie rycerz. - Niech ujrzę, kogo ratuję!
W oknie pojawiła się cud niewiasta o biuście, którego nie powstydziłaby się nawet Kasia Figura. Teraz zrozumiał, dlaczego taka fajna lalunia nie chciała jakiegoś stetryczałego polityka. Mogła swą urodą zmusić nawet najtwardszego męskiego szowinistę, aby przynosił jej w pysku gazetę.
- Dobra! Utnij warkocz i przywiąż mocno. Ja tymczasem spróbuję załatwić coś do przecięcia kraty...
Po 12 minutach rycerz powrócił z kupioną piłką do metalu i wkładając ją sobie za pas, zaczął wspinać się po warkoczu. Wspinaczka nie była łatwa, gdyż Frycuś miał lęk wysokości, ale dla takiej laski był w stanie dokonać cudu. Wyżej i wyżej, pokonał już z 2 metry i 78 centymetrów, gdy wtem stracił grunt pod nogami. Poleciał w dół! Przez moment całe jego życie śmignęło mu przed oczyma! Odniósł wrażenie, że kiedyś coś podobnego mu się przytrafiło. Nie mógł sobie przypomnieć kiedy. Najwyraźniej doznał "deja vu" i z tą błyskawiczną myślą poczuł, że wylądował na czymś miękkim i puszystym, jakby dopiero co wypranym w płynie do zmiękczania tkanin.
Frycuś sapnął, westchnął i kichnął. Po chwili, gdy upewnił się, że nie odniósł żadnych obrażeń a miękki pukiel, na którym leży, to warkocz, doznał szoku! Obok leżała głowa, która musiała oderwać się od karku królewny! Dlaczego ta głupia nie zrobiła tego, o co poprosił?! Dlaczego?!
Wtem z góry rozległ się dziecięcy śmiech, a następnie wzburzony męski głos:
- Ile razy mam ci powtarzać, Kingo (*), abyś nie nabierała podróżnych! I nie garb się tak, kiedy do ciebie mówię!
Był to głos samego króla Grudka, który wpadł do celi na wieży, aby zainterweniować. Dopiero teraz Frycuś, podnosząc się, zdał sobie sprawę, że od chwili wjazdu do Krakowa nie dostrzegł ani jednego rycerza. Czyżby królewna wszystkich nabrała, a ci, urażeni, odeszli? W każdym razie Frycusiowi zrobiło się smutno. Dwa nieszczęścia tego samego dnia to za wiele jak na jego zszarpane nerwy.
Tymczasem król Grudek zbliżył się do okiennej kraty...
- Spójrzmy na twą ofiarę. Ależ to... to...
- Totolotek? - podpowiedziała królewna.
- Ale się nabrałem! - rzekł do siebie rycerz zorientowawszy się, że to, co wziął ze sex-królewnę, było zwykłą kukłą poruszaną przez rozwydrzonego bachora. Dopiero teraz, z bliska, widać było niedoskonałości na jej twarzy, jakże zdziwionej twarzy. Kukła ta wykonana była ze sztucznego tworzywa, ręce miała dosyć niekształtne, a na plecach napis "PAM-ELA", co oznaczałoby, iż produkowana była na skalę masową. Aby się odreagować, Frycuś postanowił ją kopnąć, a ta, niczym piłka, poszybowała 331 centymetrów w kierunku południowo-wschodnim.
- Haaalo! Mości rycerzu!... - zawołał z wieży krół, usiłując zwrócić na siebie uwagę, ale rycerz nie chciał go słuchać. Warknął tylko:
- Ugryź się w nos! Albo dwa!!! Nie chcę mieć z wami nic wspólnego!
Przyglądając się wypadkom koń Wesoły Witosław zauważył smutek swego pana i próbował go pocieszyć, gdyż ten wdrapał się na jego grzbiet.
- Nie płacz, bo ci szkła zaparują!
- Jak mam nie płakać, jak mnie nikt nie lubi. Wszyscy sobie tylko drwią ze mnie, z mojego wzrostu, mojego nosa, chlip... Ruszaj, Wesoły Witosławie, opuścmy to wredne miejsce pełne wrednych wielmożów.
- Dobrze. Jak szybko?
- Wystarczy 40 kilometrów na godzinę, mój wierny rumaku. Chlip... Udamy się w kierunku połuniowo-zachodnim ku zunifikowanym państwom Wolnych Czech i Powolnych Czech. Kto wie, może znajdziemy tam jakąś cud-klacz dla Ciebie, jakąś **-****** [po dłuższym namyśle CENZURA ;-) - przyp. izn.]
I tak odjechali ku zachodzącemu słońcu nucąc wspólnie hit elitarnych potańcówek "I ja i ja hi, i ja i ja hu*"
cdn(aturalnie)n.
(*) Kinga - wł. Kinga Piotrecka. Córka Grudka XIII z nieprawego łoża. Znana śpiewaczka operowa, leureatka wielu konkursów krajowych i zagranicznych. W wieku 30 lat wyszła za Dratewkę IV, z którym doczekała się pięcioro dzieci. Wybrańca swego poznała w kawiarni i z miejsca się w sobie zakochali, a ich wielka miłość opiewana była przez poetów, pisarzy, historyków i pewnego pseudo dziennikarza-gryzipiórka.
=====
Pragnąłbym zdementować plotkę, jakobym następną notkę miał wstawić dopiero po napisaniu przez Was, "Szanowni Czytacze", 25 komentarzy. Dalsza częśc tej frapującej powieści pojawi się po napisaniu 26 komentarzy, z czego 20 musi mieć unikalnego identa. ;-) Pomyślicie, już mu sodówka odbiła? Może i tak, ale potraktujmy to jako pewien rodzaj symbiozy. Ja nie mogę żyć bez Was i Waszych komentarzy, a czy Wy możecie żyć beze mnie? ;-) Kurdelek serdelek, nlog interaktywny? ;-)
45 godzin nastolactwa mi pozostało, aż szkoda iść spać. |