17:24 / 16.05.2001 link komentarz (1) | Niewielkie miasteczko na wschód od Warszawy. Nuda, spokój, monotonny hałas - dudnienie i zgrzyty tirów, które przez tę senną miejscowość ciągną bezustannie z Zachodu na Wschód, ze Wschodu na Zachód. Za miastem stoją dziewczyny. Wyzywające stroje, wyzywające makijaże, wyzywające pozy - ciała młodziutkich niewolniczek wystawione na pokuszenie kierowców. Tanie, bardzo tanie, zbyt tanie. Chłopcom z miasteczka opłaca się tu przyjeżdżać. Pożyczyć Nyskę, zapakować się w kilku, wziąć panienkę na godzinę. Na pięciu czy sześciu wychodzi taniej niż za piwo i bilard w jednym z obskurnych barów tego miasteczka. No, opłaca się. Dziewczynom też - w końcu tacy młodzi chłopcy i szybko jest po sprawie.
Zwyczaj się zakorzenił, są organizatorzy, szesnastolatki jadą pierwszy raz skosztować miłości. Dziesięć minut w Nysce. Pierwszy krok w chmurach 2001. |