Jest impreza. Uczestniczy w niej pewne małżeństwo. I on, i ona, 'trochę' przesadzili z alkoholem. Po pewnym czasie mężczyzna orientuje się, że zginęła mu żona. Ta natomiast, budzi się rankiem w zupełnie obcym miejscu, w szoku pooperacyjnym, ze szwami w jednym z boków. Wycięto jej nerkę.
Teraz to popularne. Dajesz kasę chirurgowi-bandycie. Ten pojawia się na różnego rodzaju imprezach, upatruje sobie ofiarę, niepostrzeżenie wsypuje narkotyk do napoju. Ta nagle traci przytomność. Chirurg-bandyta wykorzystuje jej słabość, uprowadza i czyni swoją "powinność". Wszystko to "na zamówienie", za niemałe pieniądze. Tu ci nerkę wytnie, a może nawet przy okazji serce. Nieźle opłacalne, no nie? Organy są przecież tak drogocenne.
No okej. Żyć chce każdy, ale za wszelką cenę? Świat zwariował, ludzie potracili wszelkie wartości moralne...
A swoją drogą, pierwszy raz słyszałam o czymś takim i bardzo mnie to zbulwersowało. Niedorzeczność. |