21:02 / 03.10.2004 link komentarz (1) | Zagadnienia feministyczne mam generalnie gdzies. Nie zeby jakos okropnie rzutowaly na moje zycie. Kilka przedmiotow, ktore musze zaliczyc, na przyklad "The making of the third world: historical origins", wbrew temu co jest w programie, sprowadza sie do tego, ze faceci to chuje i dlatego tak sie wszystko poukladalo. Profesorki maja na tym punkcie zajoba, a mnie na cofki bierze, jak tego slucham. Aczkolwiek, aczkolwiek, jest kilka kwestii, ktore mnie wkurwiaja. To, na przyklad, ze moja Mama, wychowana tak a nie inaczej, pali sie ze wstydu i zbulwersowania, kiedy wracam do domu nagrzana. Ze, prawdaz, niewypada. Robi dziwne miny jakies, kiedy sie dowiaduje, ze jestem z kims innym, niz bylam, dajmy na to, dwa lata temu. Bo panienka powinna sie szanowac. To, ze mamy inne definicje szanowania sie, to szczegol, ktory za kazdym razem jej umyka.
Ciche dni w zwiazku z powyzszym, bo mialam czelnosc wypic kilka piw-o zgrozo-przy ludziach. Im jestem starsza, tym ona starsza tez. Klimakterium ja radykalizuje. |