02:39 / 14.07.2001 link komentarz (1) | Kleszcz wbił się mojemu ojcu w brzuch. Próba wyciągnięcia paskudy skończyła się niepowodzeniem - ohydny łeb pozostał w ciele. Po pewnych komplikacjach właściwych kontaktom z polską służbą zdrowia tat znalazł się na kozetce chirurga:
"Kleszcz? Hmm... wie pan co, niech pan weźmie w domu wysterylizowaną igiełkę i sam go sobie wydłubie... bo ja to nie wiem, jak się do niego zabrać. A skąd ten kleszcz? Z Olsztynka? No, to na pewno niegroźny."
|