17:42 / 23.10.2004 link komentarz (0) | wczorajszy dzień a może bardziej noc przejdzie do historii... jestem pod ogromnym wrażeniem tego co się wczoraj działo i gdzie byłem...
dzień wielkiego koncertu, nerwuwka do samego końca... bo do końca nie było pewne czy jedziemy czy nie... zgadałem się z ziomkiem pod studzienką w Ryneczku, a tu go nie ma, no to zapierdzielam co sił w butach(rozwalił mi się przez to) na Dworzec Centralny PKS a tu też ekipy nie ma. Pomyślałem że trochę flauta z tego wyjdzie, ale cóż komóra i łąpie ziomów przed wesołym busem prywatnym. Jedzie Oski, Korzóch, Moniczka, Hipka i Asia.... ciasno jak w pociągu co regularnie jeździł do Birkenau, drętwi ludzie, mało śiechu to z od samego początku zażuciłem by może ktoś zaczął nucić i pośpiewamy ale Ci ludzie to chyba z WSK wracali, potem przyszedł motyw mobbingu, bo się jedna laleczka zaczęłą o mnie i o ziomka ocierać w tym busie, potem szybki marszobieg do klubu OPERA, wpadamy a tu troszkę mało ludzi i kible płatne. Ludzi przybyło a za kible dalej trzeba było płacić. Na parkiecie przywitanie z ekipą, wymiana publiczna uścisków, przywitań na misia, żeby wioska wiedziła kto dziś żądzi w łąńcucie, i zaczynamy lekki melanż...
piwko się leje, a Korzócha co chwile jakiś gościu do baru woła - niby go zna i polewa mi i jemu 50 ml wódeczki - myślę wyluzka - a tu koleś: 7 zł się należy uprzejmie!! ale luz, kapona jakaś w kielni była to można się bawic... potem troszkę szyderki bo jacyś kolesie przez ponad 5 minut na scenie tylko EEEEEEEEEELLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOO, EEEEEEEEEEEELLLLLLLLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOO więc szydera...
potem jakiś ziomek wyskoczył na scenkę i już było lepiej... i to co mi się w nim podobało to że RapCentrum rozpropagował i zapowiedział Aspekt
.... no i się zaczęło...
świetne szoł, wspaniałe klimaty, Tomi głosu nie stracił, od skubiego waliło taką pozytywą że postanowiłem poświęcić moje barki dla podniesienia prestiżu imprezy... krwiaki mam wszędzie... kręgosłup mnie napierdziela, ale warto było...znów rządziła Baranówka i reszta naszej Rzeszowskiej ekipy - HIPKA - nie zapomniałem o Podwisłoczu:) i Hetmańskiej (już nigdy nie przyjdę na sandłicza z cwaniaka), poprostu grejt, kul, fajn, łoł i tak dalej ziomki.
Na końcu wystąpiła ekipa z exportu DEOBE/DENA - w sumie chłopaki jak na pierwszy swój koncert też dali czadu - wyrobicie się na pewno... potem jakaś mała rozróbka w lokalu, potem znowu coś i tak dalej,
potem propozycja afterparty...
poszło hasło jedziemy do studia...myślałem początkowo że to jakaś knajpa więc się zabieramy
z Oskim i dwoma ziomkami postanowiliśmy cyknąć się masowym środkiem transportu - czyt dalej PKP, więc wbijamy sie ekspresa który te 10 km jechał 35 minut ale było wesoło... troszkę ulgi, złapanie powietrza, bo zapowiadało się na dobrą imprezę
... w końcy dopadamy do Studia, a to jest.... STUDIO, kurwa ale wypas, tutaj piona dla Rafała za stworzenie tego czegoś, DZIECIAK oprowadził mnie po całym królestwie, po salonach i pokojach(ja pierdole nawet winde tam mają - tak właśnie winda nawet tam jest), potem jakaś wódeczka, potem wbiłem się do sali nagraniowej, założyłem słuchaweczki i podszedłem do mikrofonu i zacząłem sobie śpiewać, wręcz wydzierać się... a i tak mnie nikt nie słyszał bo tak wyciszone...
potem na chwile przystanąłem... bo wyobraziłe sobie, że tu kiedyś mogła stać np. Celine Dion i nagrywać ten kawałek o tej łodce... potem uzmysłowiłem sobie, że ziomki nie pozwoliliby jej pluć w mikrofon w tak renomowanym studiu...
i znów wódeczka... potem troszkę popykaliśmy w Mortala, poprzychodziło znów parę osób, zrobiło się tłoczno i głodno... no to do lodówki(chuj z tą WINDA, ale lodówkę też tam mają) i zjadłem sobie troszkę konserwy i jakiś serek...
... potem ktoś mnie ciągnie za barchetki i pcha do jakieś maździny(i to nie byłą wróbla maszyna) i wywieźli nas do granic GETTA czyli na stację Shella.. na koniec jeszcze mała szyderka... piony z chłopakami i spanko... rodzice są zaskoczeni że już 3 noc w domu spędzam.... |