gatecrash // odwiedzony 9435 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (63 sztuk)
16:14 / 27.06.2005
link
komentarz (0)
Jesteś mężczyzną znajdziesz kochankę godniejszą
Znajdziesz bogatszą piękniejszą
I tylko dla mej pociechy niech wiem przed rozstaniem
Że twoja skłonność była prawdziwym kochaniem...

BYŁA KOCHANIEM

Niewdzięczny szukałeś wzroku mego teraz go unikasz
Niewdzięczny szukałeś rozmów ze mną dziś uszy zamykasz

...nie wiem dlaczego...


15:25 / 27.06.2005
link
komentarz (0)
to co się wydarzyło w sobotę to było największym chamstwem jakie mogło się wydarzyć...

okradł mnie mój kolega

a najgorsze jest to, że okradł mnie z lekarstwa mojej mamy...

lekarstwa na serce...

było to największe chamstwo jakie mogło mnie spotkać

zajebie...poprostu zajebie
22:29 / 23.06.2005
link
komentarz (1)
wkurwienie na maksa...

sam do tego doprowadzam...
dlaczego...tego kurwa naprawdę nie wiem...

poczułem się dziś zajebiście przedmiotowo...

jak zabawka...w sumie to moja wina...

w sumie ja to też tak traktuje...i chyba to mnie najbardziej wkurwia...

jest tyle innych rzeczy...a ja tylko o jedno...

tylko po co...bo mi dobrze?? przez chwilę...a potem znowu się wkurwiam...

po części mi odpowiada takie podejście do tematu...

choć dzisiaj usłyszałem rzeczy o których nigdy nie chciałem usłyszeć...

kurwa...czy to jest prawda...

tylko dlaczego Ty mi o tym nie powiesz...

pije sobie drina...z whiskacza zrobionego...i z tym mi jest dobrze...

ale jak się jutro obudzę to znowu będzie to samo...

a może się nie budzić...tak chociaż ze 2 tygodnie...

...tak naprawdę wolę czystą...ale się już skończyła...a szafka z samych kolorowych się składa...

z braku laku i kit dobry...

i tak czekam na wyjaśnienia...

tylko po co??
21:54 / 22.06.2005
link
komentarz (2)
zastanawiam się nad jednym...

czy jest to możliwe, czy ktoś też tak ma...

czy można kogoś nienawidzieć, a z drugiej strony...

no właśnie...

czym jest ta druga strona...

to co czujemy...to że myślimy...to że ...

jak długo to będzie trwać...można mieć nawet 2

miesiące przerwy a i tak to powraca...

a teraz z innej beczki...

idę spać...znów trzeba jutro robić tą forse...
23:10 / 13.06.2005
link
komentarz (2)
ktoś kiedyś mądrze powiedział...urodziliśmy się po to by robić tą forsę...

coś w tym może jest...ale zauważyłem jedno...ile byśmy jej nie mieli i tak mało...

wczorajszy szybki spontan - wyjście na miasto... było chyba najgłupszą i najdziwniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek zrobiliśmy...

spacer na dworzec by zjeść zapiekanki...a potem...chleb i pasztetowa drobiowa (od DUDA)...myślę, że dla wszystkich przechodniów...nasze Grunwaldzkiego deptaka musiało być to szokiem...

piwa od cholery(może nie aż tak dużo) i wyciskana z jelita pasztetowa...

co my robimy...ważniejsze by zostało więcej na alkohol...co tam z jedzeniem...a każdemu brzuchy wirowały...

ale okazuje się, że za 65 zł pół osiedla dobrze się bawiło

a tak poza tym...46 dni bez TEGO....da się żyć...thehehe
20:29 / 17.05.2005
link
komentarz (1)
jakiś miesiąć temu zakończyłem pewien etap w swoim życiu...i dobrze...

potrzebowałem trochę czasu aby oprzytomnieć...zrozumieć, że byłem głupi...myślałem nie tym co trzeba...

czasami robimy pewne rzeczy..nie myśląć o konsekwencjach...o tym jak to wygląda z boku...o czym ludzie mówią...

ja ich nigdy nie słuchałem...uważałem że TO JA MAM RACJĘ...a inni nie wiedzą...

okłamywałem innych...okłamywałem siebie...mówiąc jak jest dobrze...

OK, SPOKO, EXTRA...i nowe słowo PAJUGOWO...tak było...NIE!!!

tak w cale nie było...wiedziałem o tym od dawna...a może się łudziłem, że się coś zmieni...że wydorośleje...

po dzisiejszym dniu stwierdzam jedno...

pi pi pi pi pi pi pi pi pi pi


i tak dalej i tak dalej

poprostu zadawanie się z niektórymi osobami uwłaczało mojej godnośći...

pozwalałem za dużo...

olewałem pewne zachowania...słowa...wydarzenia...

stwierdzam jedno...po pierwszym razie trzeba było dać sobie spokój...

KURWA CO ZA DEBILKA...

więcej mi się nie chce pisać...

szkoda słów na Ciebie...

oby Ci nic w życiu nie wyszło i abyś miała całe życie pod górkę...

do nieczego się nie nadajesz...

DO NICZEGO...ROZUMIESZ

osiągniesz coś w życiu tylko w tedy gdy się sprzedasz...

umiesz to robić...

mnie sprzedałaś...

POZDRO 600

20:12 / 10.04.2005
link
komentarz (3)
i tak minął weekend...jak zwykle straty...

zapowiadało się spokojnie...mały lansik, pare browarków, potem wódeczka...potem wódeczka...potem Śliwowica...potem 2 wódeczki...potem wódeczka...potem wino...potem Weselna też wódeczka...i tak się nazbierało...

ludzi też od groma...sami przychodzili...siadali...jedli to co było...a wiele nie było...pili...śpiewali(oj co to za śpiewy były)...tańce...śiewy...darcie ryja...pojednanie...parzenie...lub Elbląg...chodzenie po balkonach...ogród w środku mieszkania...jak dobrze, że krzesełka są tak blisko...jajecznica z 20 jaj na podłodzee...znowu śpiew...zdjęcia są...filmy też...i co najgorsze straty...

zapis rozmowy...

3 albo 4 w nocy...śpie sobie w mojej przecudnej noże...
przychodzi Karolina...

- Miłosz jest problem...
- Jaki?(lekko podnosząć skroń, która zwiotczała przykrywa moje zakrwione białka)...
- Stój się rozjebał...
- Nikomu się nic nie stało..hmmm...pomyślimy...dobra śpie

Mój spokój wewnetrzny był ogromy...zastanawiam się do tej pory dlaczego...PRZECIEŻ TO STÓŁ SZKLANY ZA KUPĘ KASY MOICH RODZICÓW, KTÓZY SĄ NA MNIE JUŻ WYSTARCZAJĄCO WKURWIENI, BO NAWET OBJADU NIE DOSTAJE W DOMU ITD ITP...

OKOŁO GODZINY 7.30

wstałem...poszedłem do pokoju...usiadłem...zobaczyłem...posyczałem...stwierdsziłem , że mam pomysła...zrealizowałem we współudziale syna burmistrza miasta pięknego Brzozowa...i jakoś poszło...

nie kapnęli się...

ale teraz to ja jestem wkurwiony...bo co za debile wczoraj u mnie byli...co tu się działo...co to za trzoda...5 piętro spać nie mogło...dlaczego muzyka napierdzielała na full całą noc...dlaczego mamy nosić długie włosy...w końcu...dlaczego wypalone zostały wszystkie cygary...

następnym razem parę gdzieś schowam...by rano możńa było elegancko zasiąść na klopie po paru łykach kawy i próbować sobie przypomnieć...jak to zeszłej nocy było...


pozdro dla wszystkich którzy u mnie byli...i którzy nie byli...którzy znosili odgłosy tej imprezy...

"nie ma rzeczy niemożliwych - są tylko trudne do wykonania" - pamiętaj o tym Carola i się nie załamuj...

...aha...

pozdro dla Zielonego - dzięki, że zawsze jesteś przy nas

23:25 / 05.04.2005
link
komentarz (2)
Carola nie bądź zazdrosna...bo nie ma po co...

21:20 / 05.04.2005
link
komentarz (0)
dzisiaj wydarzyło mi się coś fajnego...

spotkałem dzisiaj kogoś...przez przypadek?? tego nie wiem...

zupełnie obca mi osoba...zupełnie obca mi kobieta

zupełnie obca mi dziewczyna...w końcu zupełnie obcy mi Anioł...

...zatrzymała się na ulicy...zapytała się czy mnie podwieźć...

...wsiadłem...dlaczego??...w końcu przede mną było może z 2 km drogi do domu...zrobiło się 60 km...

...rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym...rozmawiałem z nią tak jakbym znał ją od lat...

...bo tak naprawdę znałem...a obca mi była dlatego...bo należała do innego...

Kaśka...zmieniła się...to już nie dziewczynka z kosmykami jaką ją poznałem...to już Pani...

głos pozostał jednak niezmienny...taki który poznałbym zawsze...

i ciepło bijące od niej...i ten uśmiech...i śmiech...i dotyk...i to że jest...

kiedyś odszedłem od niej...wyszedłem...zamknąłem drzwi za sobą...nie odezwałem się słowem...

uważałem, że się zmieniła, że brak w niej ambicji, chęci dochodzenia do czegoś samemu...

tak naprawdę to ona osiągnęła wszystko co chciała i to sama...spełniała swoje marzenia...to co sobie w życiu założyła...

podrzuciła mnie na Shella...prosiła bym pozdrowił rodziców...nie zrobiłem tego...nie zrobie...

ona odeszła z mojego życia...to już przeszłość...ale czasem miło wrócić do przeszłości...

...czasami otwieram od niej list...tyle mi po niej pozostało...zdjęcia zniszczyłem...dlaczego...nie wiem...tak samo jak nie wiem dlaczego wsiadłem do samochodu...mówią panta rei

w końcu...celica to nie rzeka...nieźle się bestia wozi:)


23:32 / 29.03.2005
link
komentarz (3)
wkrótce nasza strona...


wkrótce nasz adres WWW

...pierwszy pomysł www.waldasb3.pl....ale dlaczego??

widocznie tak musi być...


idę spać...

kolorowych snów...jak to mawiałem swej lubej...
16:27 / 29.03.2005
link
komentarz (3)
rok podatkowy czas zamknąć...

okres wzmożonej pracy...dużego wysiłku i poświęcenia...

według dokumentów anie zasobności portfela wykazać muszę dochód w wysokości...27 779 zł i 41 groszy...

co daje równowartość...0,20577 wartości samochodu moich marzeń - Subaru Impreza STi w kolorze Navy Blue

lub...

0,2151774 wartości Volvo S60

lub...

6 wycieczek do ciepłych krajów po 2 tygodnie w hotelu 5 gwiazdkowym...

lub...

1010,16 butelek zielonego...0,75l

lub...

277794,10 pudełek zapałek w Leviatanie

u mnie jednak większośc poszła na przelew (patrz szkło)

i na wydatki związane z życiem z kimś...

i jakoś nikt tego nie zauważył...

bo po co...

ale jedno jest pewne...US Rzeszów musi mi oddać 223 zł z groszami...zawsze będzie na parę browarków...theheh

ja pierdziele...gdzie te pieniądze się podziały...

i tak kiedyś będę okrutnie bogaty...

i pił tanie wino...

a dziewczyny będą tańczyć na plastikowych stolikach...

albo i nie...bo jeszcze połamią i trzeba będzie odkupić...

a jak u Was...

ale jak to mawia mój przyjaciel Konrados...jak się bawić to się bawić, kiedyś będziemy na to za starzy...






10:31 / 29.03.2005
link
komentarz (0)
trochę się popierdoliło...ale o tym później...


znów wracam do swojego dawnego aktywnego życia...coś robię ..nie siędzę w miejscu albo po jakiś pokojach...tylko działam...

chyba wszystkie tyfiki stwierdzają, że czas najwyższy z tym skończyć...potrzeba nam trochę ruchu...

zaczęło się od wyjść na mecze...wyjścia do lokali ale nie po to by gnić przy piwie czy wódce, ale po to by szaleć...a to naprawdę potrafimy robić...już któryś raz z kolei dajemy najlepszy popis naszych możliwośći...z Gimo i Borsukiem na czele...

przy okazji już pewnie z 250 km na rowerku zrobione...jeszcze czas zacząć chodzić regularnie na basen...i może się uda skoczyć w tym roku...jeśli sezon się wcześnie zacznie i pogoda tak dalej się będzie rozwijała...

sezon ławkowy czas zacząć...ktoś kiedyś mądrze powiedział...schody też niczego sobie...(mam nadzieję, że tych ślimaków nie będzie w tym roku :)

weekend...plany były może bardziej dalekosiężne...ale realizacja w najbliższym czasie...

w ten weekend tylko ogrodowe party...potem disco...a wczoraj udana wycieczka...Łańcut - odchamiliśmy się trochę w tych zamkowych ogrodach...przy okazji Wola Dalsza...Dąbrówki...betonowy mur...Szybcy i Wściekli...kiepski operator kamery...ale nadrobimy to...w sumie krótka wycieczka a 93 km zrobione...nie wiem jak...ale dobrze że nie pojechaliśmy nissanem, bo paliwko troszkę drogie...co nie znaczy że Błękitny Grom nie dawał sobie rady...film jest...by tylko nie dostał się w ręcę rzeszowskiej drogówki...bo prawka nie zobacze z 5 lat...

bym zapomniał...jeszcze tak daleko po niepełną butelkę wódki nie jechałem...ale włoskie wina też dobrze smakują...na koniec seans filmowy...Kurier - już klasyk...ale jakże dopasowany do wczorajszego popołudnia...moją przesyłką była tyfik@team.b3

potem problem...

i tu ja zajebałem..trzeba zmieniać plany...wszystko o conajmniej 3 tygodnie przesunąć...a tu człowiek w 2 tygodniowym okresie wypowiedzenia umowy o pracę...kurwa zjebałem i to strasznie...

ekipa pomagałą z całych sił...ale nic to nie dało...

wylot ciężko przełożyć...ale wcześniej niż 23 kwiecień nie mam co myśleć...

spierdoliłem, bo zajmowałąem się pierdołami nie związanymi ze mną...

kiedy zmądrzeje?, że najpierw ja a potem inni...

zdjęcia z boskiego wypadu na wschodnie tereny dostępne tylko i wyłącznie w redakcji...

może na stronkę się je wrzuci...ale kto by chiał oglądać zdjęcia drzewa..lampy...płotka...i desek?

ALE ZAJEBAŁEM Z TYM WYJAZDEM...
10:01 / 28.03.2005
link
komentarz (6)
jak to wczoraj było...jak się zaczęło..i dlaczego się skończyło...

jakoś do tych Prządek nie dojechaliśmy...na działke do Mirka też...w końcu kto by oglądał nie wykończoną chawirę...

więc...uderzyliśmy do Caroli...


coś tam do picia było...bo chwilę wcześniej włamywaliśy się do mieszkania mojego brata...za co flaszeczka od niego nam się należała...więc już było...parę browarków...

u Caroli ciasto się szybko pojawiło na ogrodowych brudnym stoliku...zaraz potem dwie laski kiełbasy musztarda i keczupik i resztki chleba...stół zaczął się wypełniać..

zaczęło się niewinnie...0,75..potem 0,75 i 0,75 potem jakoś dziwnie też 0,75 i tak posiedzieliśmy u niej w miłej atmosferze...

potem odlot do ya marchaby...dlaczego nie wiem...kto był...bo zasnąłem od razu...po godzinie Carola przyniosła coś by mnie obudzić i wciągnęła na parkiet....

szaleństwo...wariacja to mało powiedziane....to było....


było być...kiedyś o nas chyba film zrobią...

powrót na B3 przez Slumsy (czyt. os. Zalesie)...było gospodynie odwieźć...w końcu kiełbasą częstowała...


słodka jesteś jak jesteś pijana...rzekł Borsuk w czasie tanów...
23:59 / 11.03.2005
link
komentarz (1)
kurcze...
15:06 / 06.03.2005
link
komentarz (0)
basenik i masaże....


wczoraj trochę pobalowałem...samotnie

ale było grejt

zaczęło się niewinnie od Mrocku - jak się okazało przyjechał kolega z Anglii, więc trzeba było wypić parę 50 z pomarańczką(jak się potem okazało ta pomarańcza przewijałą sie przez resztę nocy)

jest taka książka..."Mechaniczna pomarańcza"

potem Piano - jednak to nie dla mnie - daleko mi do bycia metroseksualnym...a te dziewczyny co z siebie robią to porażka...

nagłą zmiana planó i ląduje w KinoPub...tam ekipa już się ostro bawi...końcóka Karaoke - nie odmówiłem - wykonałem parę szlagierów...

potem tańce...oj się wytańczyłem...a Paciara i Aśka to miały mnie już dość...nauczą się, że jak się idzie ze mną na parkiet to lepiej brać wygodniejsze buty :)

potem kilka razy barman mnie wołał do baru, bo podobno mnie znał...Wujek Paweł stawaił wódeczki z tą pomarańczką...

dotrzymaliśmy do zamknięcia...ale tego było mało
więc poszliśmy do Irish

mała szyderka z lovelasów metroseksualnych(kurwa komu się to podoba??) w między czasiew Pawełku obudziły się fighterowskie chęci...ale było spokojnie sami uciekli...

potem Aśka mnie dobijała browarami...aż dałem sobie spokój...

wpadła ekipa siatkarzy Resovii - po wygranym meczu w Radlinie (tu gratki za 3:0)..więc piliśmy dalej...Sabine przybiła gwoździa...podobno pierwszy raz w życiu...

my z Ziomkiem dyskutowaliśmy z naszymi długimi reprezentami na różne głupie tematy...

zaproszenie na impre po zakończonym meczu...

na mecz też za darmo - zaproszenie z autografamii... tylko dla kogo ja je brałem..jak się to skończyło...a i tak byłoby to bez znaczenia...bo nie ma jak zwykle żadnej wartości...wszystko co ode mnie

Tatuś Miłoszek i wujek Pawełek...odprowadzają córeczkę Sabinkę przekazując nauki o byciu z lovelasem...

dziwny powrót do domu...bardzo dziwny...dlaczego tak poszliśmy tego ja nie wiem...w końcu zbawienie...jest autobus..króka drzemka w cieple 18...6.30 w domciu...

spanko

i jakoś zleciało...a tu trzeba do pracy wracać...

o zapomniałem...świat jest mały...Borsuk dowalał się do ... jak się poźniej okazało swojej kuzynki, której nie widział 6 lat...

a ona jest dziewczyną mojego przyjaciela...

byli u mnie 3 tygodnie temu i nawet nie wiedziałą, że on tu mieszka...

reszta też ją znała... ze szkoły...wieć wszyscy się znają, kochają, i bawią...

a Artur biedak w Hiszpanii...nauki przekazał by pilnować...tylko po co...jak Ona to za nim wszędzie by poszła...

żałuj, że Cię nie było...
21:58 / 02.03.2005
link
komentarz (0)
taaaaaaa........właśnie tak....

dzisiaj klasyka kina kacji...film o którym każdy chłopiec

powie: "...joo znam, jasne konkretos...."

RAMBO

kurcze ale on dzielny i niezniszczalny...

dobra idę spać...

trzeba rano wstać...

tylko po co...

aaaaaaa popracujmy coś trochę....

16:32 / 27.02.2005
link
komentarz (0)
...coś co mnie urzekło...

Pewnego dnia....

niebieski sedan wtacza się na postój. TYpowa taryfa...wbiegam, wrzucam walizkę do bagażnika, wsiadam w pośpiechu i trzaskam drzwiczkami...mówię do gościa"błągam pana, mam pół godziny do odlotu...!!". Szofer przekręca kluczyk w stacyjce. Do moich uszu dobiega dziwny pomruk. Kierowca wrzuca jedynkę i wciska pedał gazu w podłogę. W tym samym momencie żołądek owija się wokół kręgosłupa. Naciągająca się skóra na twarzy, natrafiająć na uszy, fałduje się. Oczy zapadają się głęboko w móżg. Przy pierwszym ostrym hamowaniu, skóra twarzy zaja się o zagłówek przedniego fotela, oczy, wracając na swoje miejsce, mijają przystanek oczodół i mkną w kierunku przedniej szyby. Żołądek walczy, aby nie oddać treści. Ostry zakręt w lewo. Przybieram pozycję glonojada przyssanego do ściany akwarium Mirka Wróbla(choć on nie ma jeszcze glonojada). Tylko dłonie rozpłąszczone po obu stronach pyska świadczą, że należe do roddziny mackowatych. Następny zakręt, tym razem w prawo, układa mnie w pozycję "do przewinięcia". Żołądek uderza brutalnie o podniebienie. Taksówka wpada w rondo. Zostaję posadzony twarzą w drzwi. Ślepemu trafowi zawdzięczam, że łokciem opieram się o przełącznik otwierania szyby i dzięki sile odśrodkowej opróżniam żołądek z treści. Dwunastnica z impetem uderza w latarnię. Ługa prosta prowokuje kierowcę do raptownego przyśpieszenia. Przywieram do oparcia, słodziutko składając głowę na tylnej półce. Zakręt w prawo i hamowanie rzucają mnie gdzieś w przód. Otwieram przekrwione oczy i spod fotela widzę...buty kierowcy. Podrywam się i próbuje przejąć kontrolę nad swoim ciałem. Rozglądam się za "cykor rączką", jednak powala mnie następny zakręt i przechodzę do kobiecej pozycji"po bożemu" z tą różnicą, że jestem bezwstydnie rozkraczony. Następny zakręt pozwala mi usiąść, a raczej mnie do tego zmusza. W przypływie świadomości chwytam pas i próbuje przypiąć się do fotela. Gdy trafiam w zapięcie, taksóka właśnie hamuje na parkingu lotniska...patrzę na zegrek dwie minuty...miałem wszystkiego dość...

tak samo wyglądał mój związek z Renatą...tylko trwał z przerwami ponad rok....

...a nie wszyscy wiedzą ten samolot na który się śpieszę to jest do USA...

w końcu lece...niech wszyscy wiedzą...ile można żyć w nieświadomośći...

22:49 / 24.12.2004
link
komentarz (3)
oglądnąłem właśnie film z Bałkanów...w Święta miałem służbę...siedziałem sam jak ten debil w pokoju podoficera...miałem służbę...
wszyscy świętowali...wspominali bliskich...dzwonili do nich...słyszeli ich głos...ja siedziałem...odbierałem jedynie meldunki od chłopaków z patroli...im też się nie poszczęściło...ale byli razem...
nie za pomnę ich komentarzy kiedy przy wydawaniu każdego rozkazu...przed słowami odbiór słyszeli Wesołych Świąt...
"Wariat my jesteśmy szczęśliwi, bo ty nas pilnujesz...o nas dbasz...o nas pamietasz...jak zwykle w święta wziąłeś debilu służbę...to chyba specjalnie dla NAS"
to się ceni...
potem przyszli do mnie ze śpiewem...Władek wstydziłeś się do kamry śpiewać:)...dzięki Wam za to, przyszliście do mnie...kurwa Gwoździu...czego ty szukałeś,że się tak rozglądałeś...nie zapomne takich koledników jakimi Wyście byli...

siedzę przed tym laptokiem... i tak się zastanawiam...czy warto było...
uważam, że tak...
może nikt tego nie docenia...może nie "NIKT"...w końcu od swoich byłych chłopaków dostałem życzenia...PAMIĘTAJĄ...
przeżyliśmy razem...
może przez nas ktoś już więcej nie spędzi świąt z bliskimi...
nie zasługiwali...

było myśleć potem robić...

może i okarze się samolubny...

ale pozdro dla wszystkich z GRUP BOJOWYCH...

pamiętajcie... to nam zawdzięczają wszystko...
to mu tworzyliśmy pokój...

to MY BYLIŚMI THE BEST...
i jeżeli ktoś tego nie szanuje...zostawcie to dla siebie...
Wy wiecie Oni nie muszą...

SK 06412 moja ukochana z Bałkanów...bądź posłuszna...na ciebie można liczyć...
Dla Wszystkich...Wesołych,ale to naprawdę Wesołych Swiąt...

dla tych...Bośnia...Kosowo...Wzgórza Golan...Syria...Irak...Kambodża...Afryka...Macedonia...a gdzie są polscy najemnicy to nie wiem...chłopaki z BlackWaters...już nie długo będe z Wami...pozdro Wam Wszystkim...

Wesołego...
00:28 / 24.12.2004
link
komentarz (0)
leże sobie i oglądam TROJE...

prezent od Brata...

wiele się zmienia w życiu człowieka w okresie świąt...
przede wszystkim...tyje...zwiększa mu sią poziom alkoholu we krwi...a co nie którzy przemówią o północy...:)ręce i inne części ciała sinieją od mrozu...
scena walki...cheila przerwy
...
....
.....
ale nim pomiata thehehehe
ochhhhhh dostał w noge...
tekst..."widzisz wrony....nie kosztowały jeszcze książecego truchna..."
thehhe spierdolił...i dla czegoś takiego mnie opuściłaś...
hoho Aganemnon nie żyje...od paru tysięcy lat:)

a to będzie moim hasłem przewodnim...

NIECH BOGOWIE POŚLA WILKI W GÓRY A KOBIETY W NASZE ŁOŻA



02:59 / 23.12.2004
link
komentarz (2)
coo za dzień, co za wieczór, co za noc - niczym program na TVN....
strasznie boli mnie głowa...
WIEM...to skutki alkoholu...ale tak naprawdę dużo go nie wypiłem...było troszkę wóki...troszkę browarów....troszkę papierosów...
było fajnie...
przede wszystkim pośpiewałem...
gardło mnie boli...
trochę potańczyłem...
nogi mnie nie bolą....

człowiek z biegiem czasu rozumie pewne sprawy...
wiem jedno ...
podobam się nadal kobietom...
potrafie dużo wypić...
potrafie zaśpiewać 30 piosenek pod rząd....
nadal potrafię kochać...

widziałem ją dzisiaj na innej imprezie...
nie miałem nic do tego, że bawi się z innymi...
była szczęśliwa...
to chyba najważniejsze...
uśmiech jej nie schodził z twarzy...
dla niej śpiewałem piosenkę...
na koniec wodzirej czy tam DJ stwierdził, że trzeba mieć dużo odwagi by zaśpiewać tą piosenkę...
ja myślę, że trzeba mieć dużo odwagi,by...
BYĆ Z NIĄ...

ONE - zespół U2 -jakoś zawsze mi się z nią kojarzy....

dużo wypiłem...

ale mam piwo przy boku...

tysiąc spraw jedna idea...

NAPRAWDĘ MI PRZYKRO...
22:59 / 19.12.2004
link
komentarz (0)
Frajer – m IV,DB – q Ms. –erze; lm M ci –erzy, te – y DB, -ów 1.posp człowiek naiwny, łatwowierny, nie umiejący sobie radzić w potrzebie, dający się łątwo oszukać; nowicjusz, początkujący w jakieś dziedzinie „Śmierć frajerom – biada naiwnym”

Idiota – m odm. Jak ż IV, CMs – ocie, lm M ci –oci. Z medycznego punktu widzenia człowiek upośledzony umysłowo, chory na głeboki niedorozwój umysłu.

Słownik Języka Polskiego,TOM PIERWSZY A-K
Redaktor naukowy prof. Dr MIECZYSŁAW SZYMCZAK
Warszawa 1982

JA – ur. 14.11.1981 r. Dnia zimnego i dla moich bliskich na pewno pamiętnego. Szpital ul. Rycerska, pamiętają mnie pewnie też lekarze, bo chyba do tej pory nikt więcej nie został przywieziony do szpitala „dyskoteką” tj. Starem 266 z budą pomalowanym na niebiesko z napisem MILICJA i kogutami na dachu - pojazd bardzo popularny do przewozu oddziałów Milicji wtedy tzw. ZOMO do rozganiania studentów lub innych demonstracji. Drugi w domu, drugi chłopak, jak to moja mama powiedziała, gdy po porodzie mnie przynieślili: „o kurwa znowu jaja:)”i choć brat wbiegł do szpitala (3,5 roku – przyp red.) z krzykiem „gdzie jest Kasia” to nawet on nie wpłynął na decyzję lekarzy by zmienili moją płeć...i tak sobie rosłem...
miało być dłuższe przemówienie, ponad 2 stronnicowe...ale jakoś mi się już nie chce...

wiem jedno napewno nie jestem frajerem....

napewno nie jestem idiotą...

coś w życiu osiągnąłem...

wile straciłem...wiele błędów popełniłem...wiele osób skrzywdziłem...nie miałem przez wszystkie lata świadectwa z paskiem...nie byłem mamusinym synkiem...

mam ambicje...mam cele...nie uciekałem od ludzi by udowodnić swoją głupotę...

WIEM...jestem nadpobudliwy...wiem, że jestem chamski...ale CI któzy mnie dobrzez znają to wiedzą, że nie robię tego bez powodu...

taką już mam naturę...

poprostu trzeba mnie zaakceptować takim jakim jestem...

i jak mówię, że KOCHAM to znaczy, że kocham...

jak mówię, że NIENAWIDZĘ to znaczy że nienawidzę na zabój...

takim już jestem...musicie to zaakceptować...

a frajerem i idiotą nie jestem...

jestem sobą...

14:08 / 18.12.2004
link
komentarz (0)
Pamiętam to...choć tak dawno, kiedyś, może wczoraj, pamiętam słońce choć była noc, pamiętam liście, choć była zima, pamiętam też porządek w tym całym chaosie
pamiętam szczęście choć byłem SAM, pamiętam to...I nic więcej

wczoraj a może dzisiaj zrozumiałem coś...czasami nie warto dawać całego siebie...

czasami potrzeba dużo czasu by pewne rzeczy zrozumieć...dojrzeć pewnych prawidłowości zachodzących wokoło...to co się dzieje z tymi których znamy...czy wiemy jakie są ich potrzeby...czego oczekują od nas...co możemy zrobić dla innych i czy możemy oczekiwać tego samego od nich...

czuje się za wszystko winny...choć tak nie jest ale tak się czuje...coś powiem...coś zrobie....zawsze jest źle...

dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie się nieodzywać i nic nie robić...wtedy będzie WSPANIALE...
00:07 / 16.12.2004
link
komentarz (3)
Nie mają nazwisk,
które są wymieniane w gazetach.
Są nieskończenie ustępliwi
Posiadają wystarczająco rozsądku
by głupstwa,absurdy,nonsensy i brudy,
które się codziennie obok nich przelewają
nie uważać za lepsze,piękniejsze życie,
Będą bronić się
gdyby ktoś chciał ich oderwać od korzeni...

tacy jesteśmy ludzie z B3

dzisiejszy dzionek minął mi strasznie szybko...i szkoda że tak szybko...było bardzo miło...nawet więcej niż miło...it was crazy day Booob, whry whry - to co tygryski lubią najbardziej...

zamlaskana dzioucha z nazwiska jak "orgia" stwierdziła że nie może słuchać dzwięków natury...nie jakiś tam myszy lub krecików(ukłon w stronę J)...ale to były naprawdę afrykańskie dźwięki...whry whry

dowiedziałem się, że frytki smakują tak samo wszędzie...no te z jedenastego są smaczniejsze, bo łatwiej je przyrządzić...i ktoś zawsze ziemniaki ostróze:)
ale nie ma w nich tyle serca...zdrowego nie przepitego i z nadciśnieniem (Oski myślę o Tobie)

....ale trzeba wprowadzić coś nowego...wyszła propozycja teatru (by się odchamić) basenu(by nabrać rzeźby) sauny (by wypocić alkohol) ale do czego mi są potrzebne wernisaże i wystawy??

z ziomkami się nie widziałem, więc nie wiem co postanowione...mam nadzieję, że im coś wyjdzie z tej Soliny...

choć nie grałem dziś w teakena to sobie w tysiaka pograłem...szło mi bardzo źle... na co katharina stwierdziła, że pewnie mam szczęście w miłosci...jak tylko to powiedziała...Wygrałem...ku mojemu i jej zaskoczeniu...Kasiu i tak wiesz, że zawsze daje Ci wygrać...bo lubię jak się cieszysz z tak błahego powodu....:)

W domu nawet nie zauważyli, że mnie przez 12 godzin nie było...

jeżeli nie widać różnicy to po co... (przesiadywać in da haus)

Pozdro 600

...czy Waldi powiedział dziś coś ciekawego...

...czy w ogóle coś powiedział??...

dajcie znać...

Wierzę w ludzi,
Wierzę w ludzi,
w prostych ludzi...
W ludzi, któzy poprostu żyją i śmieją się.
W ludzi którzy mówią "tak" do wschodzącego słońca
Którzy mówią "tak" do wszystkiego co z dobrych i trudnych dni wyrasta...
Wierzę, że Waldi w końcu przemówi...

BÓG STWORZYŁ CZŁOWIEKA, BO ZAWIÓDŁ SIĘ NA SZYMPANSIE,
POTEM PRZESTAŁ JUŻ EKSPERYMENTOWAĆ...
(Darwin)
23:17 / 14.12.2004
link
komentarz (2)
wstałem w miarę wcześnie bo o 9...

wypiłem kaweczkę...spaliłem fajeczkę...no może dwie...pojechałem do WKU...podpisałem umowę...niestety na razie na 2 lata...wróciłem do domu...porobiłem przy projekcie...i tak wybiła 19...pooglądałem telewizję...zagrałem w teakena...wyczaiłem nowego zawodnika...Xiaonyou jest do dupy....i tak się zrobiła 23.16

może jutro będzie ciekawiej...

czekam na propozycję...

niejaki Andrzej dzisiaj pomyślał, że będzie u niego mała gejowska orgia...

pozdro dla ciebie...

ale, że porozmawiam z chłopakami nie znaczy że jesteśmy gejami :)
19:17 / 13.12.2004
link
komentarz (0)
jednak zostanę sobie w domku...posiedzę przed kompem...może komuś coś napisać...coś zrobić...

...ktoś ma jakiś interes...

coś załatwić...

w czymś pomóc...

...wysłuchać...

bo ja nie mam na co liczyć

poprostu OK - NARA...

nic dodać nic ująć...
19:04 / 13.12.2004
link
komentarz (0)
"Wróg to cel, a nie człowiek...."

jedno z najbardziej humanitarnych zdań które usłyszałem...

po wczorajszym wieczorku...kolacji przy blasku...monitora... z którego kolejno ukazywały się sceny z "Dzień apokalipsy" Franco Coppoli ver.2000, przytulankach i wzajemnym praniu brudów...udałem się do jednostki w celu podpisania listy...cieszę się z jednego...że narazie tylko podpisuje listę...bo gdy zobaczyłem tych chłopaków biegających w samych spodenkach...zamiast leżeć w ciepłej kołderce...przy czarnuli...to mnie ciarki przeszły...udało mi się załatwić częśc spraw związanych z moim wyjazdem...jak też się dowiedziałem...że mieszkania nie dostaje...sam sobie musze je znaleźć oni tylko mi zapłacą za nie...do 486 zł...reszta ja sam muszę uregulować...chyba że znajdę coś tańszego...zysk dla mnie:)

CV napisane, odpisy porobione, komp sklecony...czas ruszać w drogę...

... rodzice mnie wkurwiają....

bywa...

już niedługo...
03:46 / 12.12.2004
link
komentarz (1)
dzisiejszy dzień pewnie przejdzie do hisotorii


... jak dla mnie ...
tak i dla ziomów....

usłyszałem dziś piękne słowa słowa....


później wróćiłem na stare brudy...

usłyszałem same brudy


...mało co nie doszło do bójki...

prawdę mówiąc to nawet nie wiem o co oni się tak kurwa kłócili...napewno o jakiś koszykarzy...napewno o coś... o obraźliwe słowa...o frytki...ogórki kisozne...konserwowe...papryczkę...i co tam jeszcze było???

za to było stawanie na głowie...na rękach...rozmowy o wszystkim i o niczym...no i w tym całym hałąsie nawet film sobie oglądnąłem...tytuł przeciwstawny do tego co się działo na górze..."Sztuczna inteligencja"... ziomkom zabrakło jej trochę...ale to co wódy było to jezuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
00:23 / 11.12.2004
link
komentarz (1)
KARIERA JEST JAK ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM
- ABY TRWAŁ,
MUSI SIĘ ROZWIJAĆ


... coż dodać...
...coż ująć...

shoerma z zapiekanym serem... piweczko...towarzystwo...kobieta przy boku... z lekkim humorkiem...przyzwyczajony... połączenie nowocześności z Retro...nowe autobusy miejskie...takich kasowników nie widziałem od 10 lat conajmniej...humorek...przyzwyczajony...buziak...humorek...i znów przyzywczajony...pobudka...śniadanko...niektórym się chypło bo do łóżka podane...kibelek i paierosek...w kabinie obok dziwne dźwięki...pewnie ktoś rzeźbił amora...bo srankiem bym tego nie nazwał...powrót na haułs...odkurzacz włączony...czytaj komputer...zrzutka na nowy wentylator...btl i atl i eventy i PR itd itp...mała wpadka z tatą...chyba wpadka :)...turniej tejkena z XAONYOU na czele...dostałem troszkę w dupę...ziomki ćwiczyli od wczoraj...frytki...keczup...brak frytek...wkuwienie...w międzyczasie TATRA...i na koniec dowiedziałem się że GEJ czyt. pedał, cwel, homo, adaś carrington...

zszokowany jestem wczorajszymi wydarzeniami...i nie tym że panna zginęła...albo pech...albo złą kobietą była...ale brakiem reakcji...a może na chodnikach też były korki o 15 i nikt nie mół się przecisnąć...ale patrzeć jak dziewczyna się wykrwawia...
...i kto to posprząta...

tych skurwysynów z naszych ulic...pedofili, zoofili,nekrofili... on_i_ona z nloga....

POZDRO SZEŚĆSET...

SKUBI CO TO ZA FOCHA....
14:25 / 09.12.2004
link
komentarz (2)
przede mną pierwsza prawdziwa do podjęcia...

...męska decyzja...

pożegnanie z miastem...
...ziomkami
... z 11
...siostrami i braćmi
... z kobietą(tami :)

...z kłotniami z mamą
... z tysiącami pytań ojca
z nocnymi wypadami na miasto...

...chwilowo z internetem...

...z Gettem B3

z wygodą...

z pobudkami o której się chce...

za indykiem w sosie śmietanowym...

z dzikim sexem... ;)

w ogóle z sexem...(Dobrze,że Renata Rączkowska zawsze jest przy mnie)

z alkoholem.... pewnie i z papierosami...

ze wszystkim co lubię tutaj na miejscu...

ale za to spełnią się marzenia... czy warto dla tych rzeczy rezygnować z marzeń...

bordo beret, jedynka na ramieniu,szturman w kieszeni...spadochron na plecach...serce w plecaku i w gardle...
dostałem etat w 1 Pułku Specjalnym Komandosów z Lublińca

...sam sobie pogratuluje

Dziękuje
14:14 / 09.12.2004
link
komentarz (0)
co we mnie wstąpiło...

może człowiek musiał odreagować wszelkie niepowodzenia życiowe...

wszystkie załamki...

musiał się wyładować...

ale tańczenie na rurce...breakdance na scenie, dziwne pozycje... kocie ruchy...poprostu szalona noc...

przepis na dobrą zabawę:

2 piwa Tatra Mocna + godzinka w Tekkena na PS + 4x0,75l zielonego Absolwenta na 5 + 1 piwo

tak prawdę mówiąc to chyba to ostatnie piwo coś we mnie ruszyło...

dawno się tak nie bawiłem...

ostatni raz tak szalałem na Bezmiechowej...ale to i tak było nic...

Kasia Kogut wypatrzyła w nas przyszłych tancerów w Piano Pub...

byliśmy bezkonkurencyjni...

tylko Borsuk się wyłamał... bo go na nieznajome kobiety i amory zebrało...

... na koniec mi się ulało pod klatką...

dzisiaj Sphinx... mam nadzieję że też będzie miło...

i chyba nici z tego alkoholowego maratonu...

coś mi się drugi zawodnik wyłamuje...

i tak Cię uwielbiam...
00:20 / 08.12.2004
link
komentarz (2)
wielkie vendetta nadchodzi....
jakiś koleś rozwalił mojemu bratu wargę....

nie pozwolę na to...

ta zniewaga krwi wymaga....

wszyscy chętni zapraszam....

kto za rodem Górskich się stawia...

zemsta będzie słodka....

lubie zapach krwi o poranku...

a skurwysyna zajebie...

brat prosił... brat wykona....

poto jest jeden fizyczny w rodzinie....

nie bez kozery człowiek stanowisko dowódcze dostał....

Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez
nieprawość samolubnych i tyranie złych ludzi
Błogosławiony ten, który w imię miłosierdzia i imię dobrej woli
prowadzi słabych doliną ciemności
Bo on jest stróżem BRATA SWEGO i znalazcą zagubionych dziatek
I dokona srogiej pomsty w zapalczywym gniewie
Na tych którzy chcą zniszczyć i zatruć moich braci
I poznasz że JA JESTEM PAN kiedy wywrę na tobie swoją zemstę
16:15 / 07.12.2004
link
komentarz (4)
Rysiu właśnie dzwonił i powiedział, że mu nie pozwolono wnieść piły motorowej do samolotu...

jego tłumaczenie, że nie jest terrorystą tylko opalił się w solarium nie powiodły się...

a potem dodał..."mój syn walczył z terrorystami... i wcale to nie byłem ja... no może parę razy żeśmy się posprzeczali, ale tylko tyle..."

przecież jemu tak dobrze z oczu patrzy...

a oni go za terrorystę wzięli...

taki stary a taki głupi:)... linie lotnicze wycofały metalowe sztućce z samolotu a on chciał piłę wnieść na pokład...

Boże... ojców się nie wybiera...

a to zapis rozmowy z nim, który mnie najbardziej rozbawił...
tata (3-12-2004 20:15)
kupilem glosniki do laptop Altec Lancing VS 2121 2 glosniki i subwoofer
tata (3-12-2004 20:18)
slucham wlasnie Lionel Richie
Ja (3-12-2004 20:22)
co za muzyka!!!
Ja (3-12-2004 20:22)
jakis rap sobie zapusc albo hip hop by subwoofer przetestować
tata (3-12-2004 20:28)
mam Gipsy Kings bedzie??
tata (3-12-2004 20:28)
chodzi jak zyleta chociaz ma 28 Watt
15:14 / 07.12.2004
link
komentarz (0)
przez cały dzień ślęcze przed kompem...

do wykonania projekt...

brak pomysłów...

mama powiedziałą, że nie pomoże...

jak na psychologa z 28 letnim doświadczeniem - stwierdzeni : "... nie możesz pisać o kawaitach albo o profilaktyce alkoholowej... tylko o tych..."

.... no właśnie kampnaia reklamowa producenta prezerwatyw...

a na koniec stwierdzenie... "... z całej rodziny to Ty masz największe doświadczenie i najbardziej znasz ten rynek...dobrze, że chociaż ich używasz..."

bo stada wnuków to ja nie chce mieć...thehehe

Dziś wielkie oczekiwanie, wszyscy z lekkim zdenerwowaniem oczekują godziny ZERO...

Rysio dziś wraca... zza wilkiej wody...chyba bardziej czekamy na to co przywiózł....thehehe

noi ekipa z 11 go oczekuje...

człowiek posiadający "decydujący głos"...

ja też licze na jego błogosławieństwo...

w innym wypadku "Biała sala, albo NOT"

zawsze można na Zalesie uderzyć...

aha... dzisiejszy wieczór odbedzie się pt."...jakie możliwości ma moja nowa piła motorowa..."- tylko kto ją będzie używał... jak od rąbania drzewa jest Łysy...że mu się chce co roku za 2 butle wina owocowego z południowych stoków Boguchwały 10m3 drewna ciąć i rąbać...
10:28 / 07.12.2004
link
komentarz (5)




...od dzisiaj mam wszystko w dupie...

- bo wszystko jest słuszne
- bo nie ma złych zachowań
- bo po co się starać
- bo Harnaś tani jest
- bo od restauracji innej niż
wszystkie dzielą mnie 2 piętra
- bo kończy się rok

...bo nigdzie poza dupą nie mam miejsca...
23:38 / 06.12.2004
link
komentarz (0)
Zaakceptowałem strach
jako nieodłączną część życia -
szczególnie strach
przed zmianami.
Idę naprzód
mimo walenia serca
które mówi:zawróć!!

Tak właśnie się czuje... boje się zmian, tego co będzie...

...że wszystko co było piękne i miłe nie powróci, że nie przeczekam srogiej zimy, bo ujżeć jak wszystko na nowo rodzi się na wiosnę...

że się poddam....

ogólnie mówiąc dostaje pierdolca....jebla, robi mi się rysa na bani - chociaż nie - rysę to ja już mam, ale ona teraz się rozszerza na boki...

nie potrafię podjąć prostych decyzji...

Be or not to be(er)

a przecież time is tiking away

o kurcze ale się znajomością języków obcych pochwaliłem....

to na zakończenie coś po albańsku...

Nota na mir shushwolo
10:59 / 06.12.2004
link
komentarz (2)
...

.....

.......nie wiem

co myślę, co chcę, co robić, jak podejść do niektóych spraw, jakie mieć nastawienie do tego co dzieje się wokół.... czy jestem happy, I'm not sure....

w sumie to jest OK, staram się żeby uśmiech nie schodził mi z Ryja, układa mi się w sprawach zawodowych i osobistych....

ale czy jestem....

czy zamienia się to w przyzwyczajenie....

czyżby znikała ta iskra.....

koleżanka z Kursu, stwierdziła, że ja cały czas mam zmęczoną i smutną twarz, nawet gdy się śmieje....

może coś w tym jest....

ale wiem, że mundur to jest to co lubie i jest mi w nim do twarzy:) nieprawdaż....

15:44 / 28.11.2004
link
komentarz (0)
wczoraj było miło....sympatycznie....wesoło....upojnie.....i był Gizmo. Gość dał takie szoł, że poprostu mięsnie brzucha mnie jeszcze rano bolały..... Na szczęście są osoby które zadbały o resztę nocy.... było cudownie........


a teraz czas się spakować i wrócić na front.....
14:46 / 24.11.2004
link
komentarz (3)
mój stan zdrowia pogorszył sie niemiłosiernie.Jednego dnia uśmiechnięty a drugiego dnia z gorączko 40 st i zapaleniem gardła ląduje na izbie chorych. Tylko dlatego że nasi instruktoży zaplanowali nam na dzień w którym zaczyna padać śnieg zajęcia w wodzie, a ze stwiardzili że jak już mamy podchodizć do czegoś profsjonalnie i mamy byc wyszkoleni to siup, i tak własnie z grupy 74 chłopa 40 zdycha, 15 dogorywa, ze dwóch jest zdrowych(mieli służbę) a reszta udając twardzieli chodzi po korytarzu kichając w ukryciu i pociągają nosem. Skończy się kurs oni padną a my to chociaż na koszt państwa leków nabraliśmy do domów.


jeszcze tylko 9 dni

w sumie w środę za tydzień egzamin

ale jeszcze potrzeba jeden dzień na świetowanie i trzeźwiejemy
16:42 / 18.11.2004
link
komentarz (1)
wszystko jest w normie...:)
14:54 / 17.11.2004
link
komentarz (6)
ale dostałem dzisiaj wykład na GG

zostało mi przedstawione kilkanaście moich wad...

choć niektóre uważam za zalety...:)

zostałem zmieszany z błotem....

ale sam nie rozumie po co ... jak sama chce ze mna być...

co ja mam sobie przemyśleć

atak w ogóle to tak wyglądała moja odpowiedz na ocene mierną:
Panie Górski proszę mi powiedzieć co się dziejw w momencie dostania się sygnału analogowego do urządzenia lk24a

Panie majorze pytanie zrozumiałem odpowiadam - zamieniony jest na sygnał cyfrowy

na co major: Siadaj dwója odpowiedz powinna brzmieć:

"Pakiety współpracujące z aparatami analogowymi dokonują cyfryzacji sygnałów mowy metodą delta o adaptacji sylabowej (3kb/s w algorytmie CVSD) tworząc kanał cyfrowy o przepływności 16kb/s"

- przecież to było do przewidzenia - takie proste a ja nie potrafiłem odpowiedz na jego wręcz banalne pytanie:)



14:21 / 16.11.2004
link
komentarz (2)
łądowarka się znalazła...


ominąłem firewalla by móc korzystać z GG... sami nas tego nauczyli (co za głupki - po co blokują jak potem uczą obejść)...

kobiety to plotkary....

ale można na nich czasami polegać... (wilekie thnx dla Renaty za zawiezienie mi auto do warsztatu, w czasie gdy ja tu jestem)...

Korzóh ... Tobie też dzięki, choć twoje zaangażowanie było mniejsze... wódkę i tak wypijemy...

trochę sobie poklepie i do nauki jeszcze 3 egzaminy w tym tygodniu ....

jeszcze tylko 16 dni:)

14:47 / 15.11.2004
link
komentarz (1)
ale się wkurwiłem...

centrum szkolenia łączności i INFORMATYKI a choerne GG nie chce działać

a do tego zapomniałem ładowarki od komórki a tu nikt nie ma Sagema

no i 2 dostałem dzisiaj

na czwartek załatwiłem sobie poprawkę

w innym wypadku - poprostu WYPAD z kursu

a wszystko to przez te baby
09:23 / 14.11.2004
link
komentarz (5)
dziś są moje urodziny....

więc życzę sobie....

Wierz w lepsze jutro,

delektuj się pięknymi wspomnieniami,

kochaj na zawsze,

i z każdym poważnym krokiem nie zapominaj o wczoraj!

Bo przecież byłeś dzieckiem.

no i co, nie było fajnie??
17:01 / 13.11.2004
link
komentarz (0)
choć dzieje się tyle wokoło to tak naprawdę nie wiem o co właściwie chodzi....

czasami się sam gubie w tym co robie i co mam zrobić...

tak naprawdę to nic nie napiszę...

poza tym....

jutro są moje urodziny

.... więc idę pić
00:34 / 02.11.2004
link
komentarz (3)
Łzy spływają po policzku
żal, smutek, gniew
nie wiem co czuję..
ale to boli !
co to jest radość?
zapominam..
największą męką jest życie..
i ten krzyk białej odomy
ona woła !
ale nie chce mnie wziąść do siebie
to nie ta pora..
cisza..
głośna cisza..
wyszeptany krzyk..
który otacza mnie z każdej strony
słowa bolą..
ranią..
już sie zamknę..
będę milczeć...
już na wieki..

pamiętajmy o tych którzy odeszli....

w moim życiu wielokrotnie stykałem się ze śmiercią... i myślałem, że każde odejście kogoś bliskiego mnie wzmacnia w przekonaniu, że jestem odporny na wszystko...

wpierw odeszła babcia... i ta prawdziwa babcia, taka jak z reklam, z seriali.... prawdziwa przyjaciółka, kobieta, która dawała mi wiele miłości, pozwalała na rzeczy których rodzcie mi zabraniali, kobieta która robiła najlepsze na świecie pierogi i... kacapoły... wiem że wiele osób pewnie nawet nie słyszało o czymś takim i że ja jadłem tylko te w wykonaniu babci Heli... ale wiem że to one były najlepsze na świecie...
....do dziś dzień pamiętam chwile jak rozpłakany wbiegłem do szpitala MSWiA z wielkim niedowierzaniem, że ONA nie żyje... dla nich to była tylko ONA, ale dla mnie była całym światem...

potem Piotrek... po dziś dzień gdy stoję nad jego grobem zadaje mu to samo pytanie... wiem, że mnie słyszy - DLACZEGO TO KURWA ZROBIŁEŚ - Piotrek się powiesił.Miał 22 lata - całe życie przed sobą...

Babcia Kazia - kobieta o wspaniałym charakterze, o cechach, których brakuje czasami innym osobom - była kimś o którym inni teraz powiedzieliby - "jesteś cool"... nie zapomne do końca życia, gdy umierała powoli męczona przez chorobę Alzchaimera, stanąłem przed nią po kilku miesiącach nieobecności i byłem jedyną osobą, któą wymieniła z imienia... nie pamiętała swoich synów, córki, osób którzy się nią opiekowali... pamiętała mnie...

dziś chodżąc po cmentarzach z bratem opowiadaliśmy sobie dowcipy, śmieszne anegdoty, ale nie dlatego, że lekceważymy ten dzien, zapominamy o tych którzy odeszli, ale włąśnie dlatego, że pamiętamy i wciąż mamy ich w swych sercach... brakuje ich nam... brakuje babcinych uścisków, kłotni z Piotrkiem... jazdy po nocach na motorze...

od śmierci Piotrka nikt nie nazwał mnie "kaszkiet" - pamiętają że tylko On mnie tak nazywał i tylko jemu wolno było tak na mnie mówić...

Wycinam kolejne znaki...
Choć czuje jak bardzo to boli...
Choc widzę jak krew z mych ran płynie...
Nie przerwę...
swego natchnienia...
Co razem z żyletą po dłoniach lekko płynie...
Po fakcie ocieram ręcę...
Z ran krwawych śladów...
Skladam je równo w podzięce...
Że nie zabilem się odrazu...
Że tym razem choć blisko...
kresu życia bylem...
Powstrzymałem sie...
Dlaczego?
Moze w cos wreszcie uwierzyłem...
Moze ostatni raz...
szansę sobie dałem...
Wiem jedno...
Nastepny raz...
koncem będzie i dla was...
Gdy znow siegnę po zbrodnie....
Nie powstrzymam się napewno...

Zginę...

18:28 / 28.10.2004
link
komentarz (0)
wczorajszy dzień minął poprostu tragicznie, od samego rana skręcanie mebli, wiercenie, noszenie, palenie, nie jedzenie, nie picie, pod ciągłym okiem dwójki magistrów, którzy kto jak kto to najlepiej się znają na pracy fizycznej i wiedzą do czego służy "imbus" - znaczy się.... cutyje jaki obrus??

ale zakończyło się chociaż przyjemnie - na paru głębszych, rozmowach o życiu i miłości - co ja plece... znaczy się o imprezach, alkoholu, paru przypałach itd itp. jak to bywa na 11...

potem krótka rozmowa telefoniczna, gdzie musiałem udowadniać że jestem u siebie a nie na jakiś dziwkach i że nie kąpie się z jakąś dziewczyną tylko podgłoś powodowany był przez klatkę schodową.... a w sumie co ją to obchodzi co ja robie...

jeszcze zdążyłem zrobić pyszne sandwiche i to bez "cwaniaka" - kto zjad to smacznego

kimanko

ten dzień był zjebany

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa zapomniałbym najważniejszego...

we wtorek spotkałem się z moim przyjacielem Krzysiem S.

mamy z Krzysiem pewien układ, który wiąże się z wojem...

ja najpierw jemu, a potem on mi ratowaliśy sobie dupy...

choć tak naprawdę to chyba Krzyś wykazał się większą werwą, bo on zasłonił mnie swoim ciałem(miał kamizelkę - od tamtej pory ja jeździłem już za każdym razem w niej), a ja go wyciągnąłem ze środka tłumu albańskich popierdoleńców, bo go zaczeli katować - w sumie pamiątke ma na skroni do tej pory...najzabawniejsze w tym było to, że żaden z nas nie uzyskał uznania swoich czynów przez przełożonych, bo prawda jest taka że w obu przypadkach oni nie dopełnili obowiązków i by przez to polecieli ze stołka...

grunt że jest ox...

noi wracając do sprawy to z Krzysiem(Krzyś a nie Krzysztof, bo chłopak przy 165 c, wzrostu bierze na klatę 180 kg i w łapie ma 44 cm - więc to taka mała kruszynka)... popiliśmy troszkę

nawet więcej niż troszkę, poawanturowaliśy się po mieście jak dawniej... pozaczepialiśmy niewinne kobiety.... dobrze że w rzeszowie nie ma klubu Katharsis bo znów streaptees byśmy zrobili, w sumie Krzysiu ciałko jeszcze ma, ja to już gorzej chociaż w teledysku jako Tetuniooo mógłbym robić....

i w sumie potem zrobiło się trochę sentymentalnie, bo się poprzutulaliśmy przy boku bliżej nieznanych nam kobiet, które na nasze bajkopisanie otwierały ziapy jak konie... no ale to one później stawail drinki

i tak impreza zakończyła się o 18... musiałem wróćić mebelki wnosić do domu...co za debilizm przerywać mi tak extra zabawę... ale pewnie dłużej nie dalibyśmy rady w końcu piliśmy od 12.01 - jak prawdziwi dżentelmeni...

...........................................
a co dziś??

wstałem o 9 a tu w drzwiach znów ta męda za mną przyjechała... chciał mnie zabrać do Pragi na 4 dniowe picie....(sponsorowane thehehehe), ale nie mogłem przyjąć propozycji, bo .... śniadania nie jadłem... najfajniejsze jest to, że Krzyś stwierdził : "w sumie rozumie CIę, ja o pustym żołądku też bym niegdzie nie pojechał" pogadaliśy z 5 minut... i odszedł... pewnie kiedyś znów się spotkamy... ale prawdęmówiąc... to oby nie za wcześnie, bo te nasze spotkania straciły by na cooltowości, robieniu czegoś trendy, oldskoolowego itd...

potem przyszedł ziomek do mnie i też było cool, w sumie nic nie zrobiliśmy tam na 11, ale efekt gwarantowany... zapraszam....

dziś pewnie coś łykniemy.... choć obiecałem funfelce, że wpadnę na imprę.... w sumie kurwa to jest ta impra na którą eskaubei mnie wczoraj zapraszał.... pójdę dla niego nie dla niej... w końcu ze mną wczoraj wódeczkę pił....
18:02 / 25.10.2004
link
komentarz (2)
... znów powtarzające się pytanie... wciąż ten sam temat... wciąż zbędne komentarze...

to zaczyna robiś się nudne... choć sam temat jest jak studnia...

dlaczego jadę??

bo chce... bo lubie to robić... bo wiem, że jestem tam potrzebny...bo za każdym rzem jak wracam wspomnieniami do czasów jak byłem na Bałkanach to wiem, że czułem się tam wspaniale... i nie chodzi tu o zdrowie jako fizyczna forma tego wyrazu... ale spokój psychiczny...i uśmiech tych biednych dzieciaków jak rozdawało się byle jaką konserwę, a one nam za to śpiewały Rezerwe...one nie były niczemu winne, to ich rodzice byli temu wszystkiemu... to skurwysyny

nigdy nie byłem w stanie pojąć, dlaczego tak jest, dlaczego sąsiad sąsiadwi potrafił dziecko zabić... choc bardzo dobrze znali... presja narodowościowa, że serb to zły a alban OK lub na odwrót...

i wcale nie chodzi tu o hajs... jego jest tam za mało...

jesteśmy więcej warci niż te parę patyków... w końcu w Polsce ludzie giną za 5 zł...

IRAK??

dlaczego??

bo chcę... i zrozumcie to w końcu...

ale co ciekawe Ci, którzy twierdzą,że im strasznie na mnie zależy mówią by nie jechać...

a Ci, którzy nie twierdzą, ale takimi osobami są... wiedzą, że tam jest moje miejsce, że to lubie...a moze poprostu chcą kartkę z Nadżafu dostać:)

dzięki Wam ludzie za to, że nawet takie wydarzenie potraficie obrócić w żart i znaleźć pozytywne aspekty tychże moich wojaży... Piona dla Was za to
19:10 / 24.10.2004
link
komentarz (5)
i tak sobie siedzę na tej akademickiej i się zastanawiam, czy to wszystko ma sens, po co się starać, jeżeli mi jest dobrze tak jak jest. Czy zawsze musimy coś sobie udowadniać, pokazywać kto jest lepszy, kto ma większe ambicje, kto więcej hajsu, kto co w życiu osiągnie. Tutaj studenci i studentki mają co do siebie zbyt wielki mniemanie, myślą że jak skończą tę uczelnie to będą kimś, a człowiek bez studiów jest nikim.

Gówno prawda....

najszczęsliwszy jest ten kto robi co lubi, a nie ten co musi
17:42 / 23.10.2004
link
komentarz (0)
wczorajszy dzień a może bardziej noc przejdzie do historii... jestem pod ogromnym wrażeniem tego co się wczoraj działo i gdzie byłem...

dzień wielkiego koncertu, nerwuwka do samego końca... bo do końca nie było pewne czy jedziemy czy nie... zgadałem się z ziomkiem pod studzienką w Ryneczku, a tu go nie ma, no to zapierdzielam co sił w butach(rozwalił mi się przez to) na Dworzec Centralny PKS a tu też ekipy nie ma. Pomyślałem że trochę flauta z tego wyjdzie, ale cóż komóra i łąpie ziomów przed wesołym busem prywatnym. Jedzie Oski, Korzóch, Moniczka, Hipka i Asia.... ciasno jak w pociągu co regularnie jeździł do Birkenau, drętwi ludzie, mało śiechu to z od samego początku zażuciłem by może ktoś zaczął nucić i pośpiewamy ale Ci ludzie to chyba z WSK wracali, potem przyszedł motyw mobbingu, bo się jedna laleczka zaczęłą o mnie i o ziomka ocierać w tym busie, potem szybki marszobieg do klubu OPERA, wpadamy a tu troszkę mało ludzi i kible płatne. Ludzi przybyło a za kible dalej trzeba było płacić. Na parkiecie przywitanie z ekipą, wymiana publiczna uścisków, przywitań na misia, żeby wioska wiedziła kto dziś żądzi w łąńcucie, i zaczynamy lekki melanż...

piwko się leje, a Korzócha co chwile jakiś gościu do baru woła - niby go zna i polewa mi i jemu 50 ml wódeczki - myślę wyluzka - a tu koleś: 7 zł się należy uprzejmie!! ale luz, kapona jakaś w kielni była to można się bawic... potem troszkę szyderki bo jacyś kolesie przez ponad 5 minut na scenie tylko EEEEEEEEEELLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOO, EEEEEEEEEEEELLLLLLLLLLLLLLLLOOOOOOOOOOOOO więc szydera...

potem jakiś ziomek wyskoczył na scenkę i już było lepiej... i to co mi się w nim podobało to że RapCentrum rozpropagował i zapowiedział Aspekt

.... no i się zaczęło...

świetne szoł, wspaniałe klimaty, Tomi głosu nie stracił, od skubiego waliło taką pozytywą że postanowiłem poświęcić moje barki dla podniesienia prestiżu imprezy... krwiaki mam wszędzie... kręgosłup mnie napierdziela, ale warto było...znów rządziła Baranówka i reszta naszej Rzeszowskiej ekipy - HIPKA - nie zapomniałem o Podwisłoczu:) i Hetmańskiej (już nigdy nie przyjdę na sandłicza z cwaniaka), poprostu grejt, kul, fajn, łoł i tak dalej ziomki.
Na końcu wystąpiła ekipa z exportu DEOBE/DENA - w sumie chłopaki jak na pierwszy swój koncert też dali czadu - wyrobicie się na pewno... potem jakaś mała rozróbka w lokalu, potem znowu coś i tak dalej,

potem propozycja afterparty...

poszło hasło jedziemy do studia...myślałem początkowo że to jakaś knajpa więc się zabieramy

z Oskim i dwoma ziomkami postanowiliśmy cyknąć się masowym środkiem transportu - czyt dalej PKP, więc wbijamy sie ekspresa który te 10 km jechał 35 minut ale było wesoło... troszkę ulgi, złapanie powietrza, bo zapowiadało się na dobrą imprezę

... w końcy dopadamy do Studia, a to jest.... STUDIO, kurwa ale wypas, tutaj piona dla Rafała za stworzenie tego czegoś, DZIECIAK oprowadził mnie po całym królestwie, po salonach i pokojach(ja pierdole nawet winde tam mają - tak właśnie winda nawet tam jest), potem jakaś wódeczka, potem wbiłem się do sali nagraniowej, założyłem słuchaweczki i podszedłem do mikrofonu i zacząłem sobie śpiewać, wręcz wydzierać się... a i tak mnie nikt nie słyszał bo tak wyciszone...

potem na chwile przystanąłem... bo wyobraziłe sobie, że tu kiedyś mogła stać np. Celine Dion i nagrywać ten kawałek o tej łodce... potem uzmysłowiłem sobie, że ziomki nie pozwoliliby jej pluć w mikrofon w tak renomowanym studiu...

i znów wódeczka... potem troszkę popykaliśmy w Mortala, poprzychodziło znów parę osób, zrobiło się tłoczno i głodno... no to do lodówki(chuj z tą WINDA, ale lodówkę też tam mają) i zjadłem sobie troszkę konserwy i jakiś serek...

... potem ktoś mnie ciągnie za barchetki i pcha do jakieś maździny(i to nie byłą wróbla maszyna) i wywieźli nas do granic GETTA czyli na stację Shella.. na koniec jeszcze mała szyderka... piony z chłopakami i spanko... rodzice są zaskoczeni że już 3 noc w domu spędzam....
11:00 / 21.10.2004
link
komentarz (0)
spotkanie dwóch kultur...
spędziłęm wczoraj przemiły wieczór u mojego brata... przemiły dlatego, że on ma zawsze pełny barek, mnóstwo wódki, i innych alkoholi i jakaś zagrycha się znajdzie...

wpadłą do niego ekipa - znaczy się jego koeldzy bądź też jak to nazywają team menagment czy coś takiego

ludzie niby wykształceni, specjaliści od ekonomii, doktorowie w wieku 30 lat, poprostu tzw. debeściaki ekonomii...

jednakże rozmawiając z tymi ludźmi na każdym kroku uświadamiałęm sobie, że to są debile odciągnięci od bron, głupie i płytkie żarty, bezsensowne komentarze, śmiali się z tego że jeden sobie w nosie dłubie, a drugi wąchał sam sobie skarpetki...

jeżeli tacy ludzie budują naszą gospodarkę...

aha...

od wczoraj zaczeły się na nowo jazdy w domu, tydzień koszmaru, zbierania szkła, wysłuchiwania przeklęństw, i tak dalej i tak dalej
17:32 / 20.10.2004
link
komentarz (1)
dziś szaleje Urząd Skarbowy. Do mnie , do ziomka z 2 warstwy hadesu i pewnie do wileu innych zaglądnął dziś dział egzekucyjny. Ja w sumie zwora bo czepiają się o 21 zł zaległego podatku ( i to już z odsetkami) ale to miało miejsce w 2001 r. Jeszcze pani "Egzekutor" stwierdziła, że US mi tego nie odpuści. Toż to przejebane. I co ja biedny teraz zrobie. Tak na marginesie to hajs mi się kończy dlatego też proszę osoby chętne i zainteresowane o wpłacanie małych niezobowiązujących kwot na moje konto

Nr rachunku :23 1750 0012 0000 0000 0377 9197 Raiffaisen Bank Polska

z dopiskiem: ich liebe Geld

a tak poza tym to w sumie kończe rysowanie sklepu, w sumie mam wizje jak zrobić reklamę zewnętrzną, wiem co zrobie z pieniędzmi, które mam nadzieję zarobie na tym, i kurcze idę sobie kawę zrobić...

...

........ kawka już jest i dzisiaj znów deprecha

aha... byłem dziś na Politechnice Rzeszowskiej, byłem dziś w Fabryce (ul. Rejtana - przyp.red.), a i tak w domku najlepiej...
20:23 / 19.10.2004
link
komentarz (0)
dobrym kawałkiem do słuchania o takie porze jest chyba tylko "Jesienna deprecha" Kur, mają rację, że brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś, nawet seks ( z samym sobą) jest banalny i nie kręci mnie, a tak w ogóle to tak głośno w mediach piszą o tym seksie w internecie, a ja wczoraj przez godzinę szukałem choćby króciutkiego, ale to naprawdę króciutkiego pornusika... i nic, za wszystko teraz trzeba płacić. Kurcze facet na cycki nie może za darmo się pogapić bo już mu jakieś sms, ale 0-700 każą wykonywac. Gdzie te czasy co się koleżanki w szatni za darmo podglądało, albo na wycieczkach klasowych w czasie wspólnego leżenia przypadkowo ręka na łono albo małą, niewinną(tak mi się wtedy wydawało) pierś zjechała. Teraz to albo drinka postawić, albo fure trzeba mieć dobrą, albo poprostu - jak to piszą w anonsach mieć to coś. Ja się pytam - co to kurwa jest "to coś"

szukałem w słownikach

encyklopediach

... brata starszego pytałem ... i nic

a my w was kobietach nie szukamy tego czegoś - tylko ma nam być z wami dobrze i choć trochę musicie rozumieć nasze odchyły.

i to wystarczy...

no możecie nam czasem dać cycka possać - w końcu same mówicie "że wy chłopcy nigdy nie dorośniecie" - w każdym z nas jest coś z niemowlaka
17:58 / 19.10.2004
link
komentarz (1)
cały dzień projektuje, rysuje, a tak naprawdę śćiągam z internetu gotowe projekty co jest chyba najlepszym rozwiązaniem dla mnie na dziś, bo nie mam żadnych pomysłów. Głowa mnie boli jakbym pił całą noc, a ja nawet herbatki nie łyknąłem na wieczór.

Dziś się znów przekonałem, żę niektórym dziewczyną brakuje klepek. Jedna idiotka zadzwoniła do mnie żebym poszedł z nią na ul. Sokoła bo musi parę stron skserować a ona nie wie gdzie to jest. A co ja jakiś przewodnik jestem. A jak jej powiedziałem że chyba zwariowała to powiedziała, że myślała że może na mnie polegać.Wcześniej dzwoniłą się spytać czy przyjadę gdzieś tam TV nastawić. Kurwa to, że jej raz pomogłem to niech sobie ze mnie kolegi nie robi i nie myśli że jej jeszcze kiedykowlwiek coś zrobie. Poprostu debilka. W sumie to na jej temat już się wypowiadałem.

Dzisiaj mam nadzieję, że w końcu coś łyknę, bo dawno tego nie robiłem a mam ogromną ochotę się napierdolić.

poprostu potrzeba tego wymaga

... dzisiaj ojciec się po raz 100 spytał mnie czy nie wiem gdzie jest wiartarka...

dzień w dzień to samo pytanie

a ja mu po raz 100 odpowiadam nie wiem

on chyba zapomina co do niego mówie

... a może on się starzeje za szybko

bo dzisiaj 20 razy szafę przeglądał w poszukiwaniu spodni, które wisiały już na szafie bo sobie je wcześniej odwiesił...

a gdy je już założył pyta się mnie czy nie wiem gdzie jest pasek

... miał już przy spodniach...

cóż w milicji wyprali mu móżg, w ZOMO poprzestawiali kości, w policji zrobił kasę, a na emeryturze zrobiła mu się rysa na bani(latem flauta - zimą ślizg)

nie ma to jak pracować w resorcie....:)


20:18 / 18.10.2004
link
komentarz (0)
pracowity, ale to pracowity dzień. Momentami pot mi strugami z czoła płynął.Poprostu za grubo ubrałem się na ten piękny dzień chodzenia po mieście. Po dwóch tygodniach w końcu pojawiłem się w biurze i od progu zostałem przywitany słowami ty chuju gdzie byłeś tyle czasu, masz zaległe projekty i klienci się wkurwiają, po tych słowach buziaki na misia, kwiaty, czerwony dywan i powitanie chlebem i solą. Tylko gorzałki brakowało, ale mineralną sobie poradziliśmy.(Marek zawsze był romantyczny), później okulista - oświadczył mi "ma pan naderwany nerw poruszający okiem i dlatego pana tak rwie to oko, spokojnie ma pan tu kropelki i będzie lux (tylko po co się on tak wgłębiam w te nerwy) nie mógł od razu powiedzieć że jest OK i tylko coś wkrapiać, myślałem że mi gały z orbit wypadną, widocznie dla okulistów naderwane czy co tam nerwy to normalka. Potem z czarną pochodziłem trochę po sklepach i housik. W sumie uważam że w pełni wykorzystałem ten dzień bo nawet...

... zdążyłem drzwi naoliwić i parę razy zaliczyć Mieszkanie nr 19 w celu mi bliżej nie znanym, ale pasuje parę razy tam wejść, bo pomyślą że się obraziłęm.

Dzisiaj mi przyszedł katalog części do tuningu Nissana, ale to wszystko jest kurwa strasznie drogie. Ale wiem chociaż co mi się podoba i na Warsztattach technicznych wystrugają mi takie rurki za 1/7 ceny

Już nie długo pasuje go zatankować i trochę poszaleć z ziomkami, bo przez najbliższy okres znów kaski na paliwo nie będzie, troszkę za duży z niego SMOK

no i co najważniejsze... przeprowadziłem sobie dzisiaj rozmowę

wydaje mi się że wszystko już sobie wyjaśniliśmy i nie będzie niedomówień

Pozdro ala551 :)

kurcze trzeba radio włączyć bo dziś Eskaubei w eterze szaleje Radio Centrum 89,0 fm
16:59 / 17.10.2004
link
komentarz (3)
i dzień sobie mija, w kółko leci mi jeden kawałek Pidżama Porno to chyba ostatnia tak dobra kapela punkowa która się niepoddała komercji hiphopolowej i disco i dalej tworzy i to jak. W sumie Raisa to stary kawałek, ale kto by pomyślał że PUNK'a można słuchać w czasie seksu a nie tylko grubego murzyna z ochrypłym głosem, czy Joe Cocker(spaniela).

Chyba zbliża się ta słynna Złota Polska Jesień. Szaruwa straszna, każdego łapią jakieś tripy, humory przestają dopisywać, każdy siedzi i myśli, że życie nie ma przyszłości, że jest chujowo, że nic mu się nie układa itd,itp. jedynie parę setek temu nasi byli ambitni i sobie na jesień Powstanie pierdolneli, a co!! Wtedy to chyba wszyscy byli optymistami.

a teraz człowiek siedzi przed jednym albo drugim ekranem, przrzuca 300 kanałów TV i stwierdza że nie ma co oglądać, że na miasto nie ma po co iść bo jest brzydko

tylko słuchać doebe i dena ft. Eskaubei "Sumertajm" i wspominać melanże na Solinie, imprezy na środku parkingu, gołe tyłki w czasie rejsów(pozdro dla Gizma, za gładkie pośladki), wędrówki po mieście, Rancho w Kozłówku, houseowe impry, choćby nawet pobyt nad jakimś bagnem za Leżajskiem

myśle że te wakacje były nawet cooltowe

....nowe doświadczenia

i brak prohibichji

a tu dopiero 23 lata jak z bita trzasł...


10:55 / 17.10.2004
link
komentarz (1)
jak zwykle skończyło się na 11. byłem wczoraj na proszonej kolacji, w sumie była niedobra, ale nie chcąc robić przykrośći zjadłęm wszystko, czego późniejszym efektem były chwile załamania nerwowego na kiblu. W sumie i może to ładnie wyglądało, ale tylko wyglądało. Jak na sobotę przystało trzeba się zabawić wyszaleć albo napić, wybrałem się więć później do klubu na 11. Wróble jak zwykle nawalone po 5 kieliszkach, reszta siedzi w niemrawych humorach, Korzóch złapał jakiegoś tripa, bo nikt mu się nie melduje co robi i gdzie idzie, Zico bawi się w Kasparova, a w TV leci "DROGÓWKA". Poprostu cudownie, nikt chyba nie miał tal zaplanowanej soboty.


....ktoś jeszcze złapał małego tripa wczoraj

....w sumie nie wiem dlaczego

myślałem, że wszystko jest jasne

co ja się będę tłumaczył

jak ktoś ma jazdy i chore domysły - to jego problem

najwyżej już nikt u mnie sobie nóg przy goleniu nie zatnie :)

... to Twoja decyzja

... Twój wybór

ja się nie będę narzucał

a z okazji tej że dziś niedziela

to... motylek mnie wyręczy

http://www.hoomor.pl/swf/motylek.html
18:38 / 16.10.2004
link
komentarz (1)
właśnie wróciłem do domu i na Dzień dobry(a może na dobry wieczór) zostałem przywitany rozmową z rodzicami, którzy oświadczyli mi, że mają mnie w d... i że nie spełniam ich ambicji, że powinienem robić nie to co lubię i co sprawia mi przyjemność tylko iść w ślady brata. Czyli wspinanie się po szczeblach kariery, bycie wielkim biznesmenem i takie tam. Mają strasznę wizje co do mojego przyszłego życia i nie podoba im się to, że ja chcę być "zwykłym" żołnierzem. Wiem nie są to zbyt ambitne plany, ale ja to poprostu lubie i tyle. Chociaż NIE, ja mam ambicje i uważam, że ktoś wyznaczył mi taką drogę w życiu, że jestem właśnie tu potrzebny.

same zakazy - tak jakbym miał 10 lat

może jeszcze mi powiedzą kiedy mam jeść spać i srać

a najśmieszniejsze jest to, że to co się wydarzyło w nocy okazało się nie ważne. Przeszło bokiem.No może nie dokońca, miałem się ustosunkować czy planuje jakąś rodzinę i określić się co do wybranki.


a na końcu stwierdzenie - jak chce utrzymać rodzinę za pensje żołnierza:)

przypominam!!! zarabiam 1,5 raza tego co moja mama po 5 latach studiów i 28 latach pracy.

wiem jest to połowa tego co mojego ojca ale kurwa nie jestem Janem Kulczykiem :)

a na salceson i 0,75 zawsze mi starczy
16:15 / 15.10.2004
link
komentarz (0)
było ciężko. Te 5 dni dały mi tak w dupe, że ciężko mi się teraz nawet siedzi. W sumie to przecież moja wina, od powrtotu z Bałkanów wszystko olałem. Przestałem ćwiczyć, biegać, dobrze się odżywiać tylko alkohol. I teraz to wszystko ze mnie wyszło. Zadyszki, osłabienia, omdlenia, teraz jak jest 5 st na plus to ja już marznę w niebogłosy. Kurwa co się ze mną stało. Najgorsze były noce, bo zamiast zasnąć, ja miałem tysiąc spraw na głowie. W sumie to przed wyjazdem pożarłem się z ojcem jego słowa to "spiedlaj z tego domu nie chce Cię widzieć" i dlatego cały czas myślałme jak to będzie jak wróćę, co powiedzieć, jak znów zacząć wszystko od nowa, a w końcu jak przeprosić. To na końcu chyba jest zawsze najgorsze. W końcu wróciłem, ale ochoty na rozmowy to ja nie mam. Drugą sprawą jest to, że byłem trochę samolubny przez te parę dni bo.... za nikim nie tęskniłem. W końcu znów robiłem to co lubie, biegałem, skakałem, czołgałem(choć tego nie lubie) i na to nie miałem ochoty. Kiedyś myślałem, że jak się nie tęskni to jest oznaka TWARDOŚCI, ale tak nie jest...

W sumie to znalazłem się na końcu świata a o mnie pamiętali Ci któzy wcale nie są mi naljbliżsi, ale fajnie było chociaż od nich dostać jakiegoś sms, telefonik który podnosił i dodawał sił, to było miłe i dzięki Wam za to. A od reszty NIC, no może jakiś tam sms, z pytaniem kiedy wracam, bo nie wie jak sobie weekend zaplanować. Kurwa przecież jak nie wymagam, by ktoś sobie w życiu przeze mnie przeszkadzał. Jak ma na coś ochotę to niech to robi....

Teraz dwa tygodnie przerwy, regeneracji sił, elektrolitów i soli mineralnych i zacznie się najgorsze.

tylko jak tu się z rodziną dogadać????????
17:03 / 11.10.2004
link
komentarz (0)
miała być flauta, cisza spokój a tu co... wiercenie, cięcie, 3 laski dynamitu a framugi w domu jak nie chcą się poddać tak nie. A przecież nikt warty przy drzwiach trzymać nie będzie przez noc - chociaż może by jakiegoś grilla i flaszeczkę na piętrz zorganizował, posiedzielibyśmy pośpiewali a drzwi nikomu narazie nie będą potrzebne.Przecież gdyby komuś coś zaszkodziło nie musiałby kolejnych drzwi w drodze do kibla otwierać.

Piękny prezent nam ojciec zorganizował...

...warstwa kurzu na moim 386 SX przekroczyła już 3 mm

i kto to posprząta...

A taki był dumny, że będzie miał piękne dębowe drzwi

może za tydzień

.... a miała być flauta
19:24 / 10.10.2004
link
komentarz (0)
i już wszystko wiadomo...
17:12 / 10.10.2004
link
komentarz (0)
...śpi nadal, ale chociaż ja się też trochę zdrzemnąłem. W sumie dobrze mi to zrobiło, teraz tylko kaweczka, cygarek na kibelku - oczyszczony organizm i można znów prawidłowo funkcjonować. Był ziomek u mnie i mi zaczął opowiadać co się wczoraj działo. Po częśći pamiętam fale od 6 sektora, to że ogólnie to była flauta i bicie żyda, ale powód dla któego się tak naje... był prosty. Piłem bo nie chciałem być gorszy od 15 letniego gówniarza, który to przyniósł - reprezentowałem i broniłem honoru osób starszych. W sumie to bym się Górski nie nazywał...


a ona śpi dalej....

wrócili moi rodzice.... w extra humorach (jescze tydzień)

pewnie jak się obudzi, to pojedzie do siebie....

tylko, żeby rachunek w recepcji uregulowała

thehehehe
11:32 / 10.10.2004
link
komentarz (2)
i śpi... przyjechałą, zjadła(niczym bar samoobsługowy), wykąpałą się i... śpi.

Rozumie, że człowiek może być zmęczony, że ciężko pracuje, ale to...

kurcze, nie rozumiem tych kobiet, może by tak chociaż dwa zdania zamieniłą ze mną

co to hotel...

chyba bardziej przytułek bo slumsownia po wczorajszym straszna, i ten wciąż napierd.... mnie łeb

jeszcze raz się pytam co to kurwa było....
08:51 / 10.10.2004
link
komentarz (0)
coś jest nie tak.... wczoraj doskonałe samopoczucie, pełna sprawność fizyczna(a jaka psychiczna!!!!), umiejętności akrobatyczne na 5 a dziś.....co to k**** było. W ogóle jak to się stało, kto był, z kim piłem, dlaczego było tak głośno, czy Marysia A.(nazwisko do wiadomości redakcji) nie wkurwi się w końcu kompletnie na te jak to nazwać...????spotkania towarzysko - sportowe. O właśnie wczoraj nasi grali mecz i podobno potomkom fullera wjebali 3 bramki - tak właśnie 3 bramki - i żeby dobitnie to zaznaczyć powiem 3 BRAMKI, nic tam że jedną sobie dali tyknąć, ale są 3 BRAMKI, Ale ja nie o tym

poprostu łeb mnie napier.... wątroba wysiada, i tak dalej i tak dalej
idę zrobić sobie "Oskarową" herbatkę może ona mi pomoże.

P.S Fajnie chłopaki, że wczoraj wpadliście, ale już tego nie róbcie, bo mnie przez Was zawsze coś boli.
12:38 / 09.10.2004
link
komentarz (2)
co za chujowy dzień.... miało być tak pięknie, panny wino i pianino - po części śpiew(pozdro dla dziewczyn z ul. Chrobrego w Krakowie), ale poprostu mi się nie chce znów tam narazie jechać. POstanowiłem że kupie dwa duże opakowania popcornu dużą Cole - dietetyczną i zasiąde prze moim sprzetem grającym 600VV i posłucham sobie audycji jakieś komercyjnej stacji. Od razu w oko rzucił mi się program jednej ze stacji:
RÓŻANIEC: 6.30 12.30, 20.20
5.45 Rozpoczęcie programu
6.00 Anioł Pański. Jutrznia
7.00 Msza św.
7.50 Spróbuj Pomyslec
8.05 Godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP
8.30 Katecheza
9.15 W Rodzinie Radia Maryja
9.50 Mogę, chcę pomóc
10.05 Audycja dla dzieci
10.30 Czytać, aby być mądrym
11.05 W Rodzinie Radia Maryja: Mosty
11.45 Medytacja
12.00 Anioł Pański
12.10 Spotkania z Biblią
13:10 AKTUALNOŚCI
14.05 Modlitwa popołudniowa z LiturgII Godzin
14:20 W Rodzinie RM
14.30 Literatura
14.45 Muzyka mistrzów
15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego
15.30 Czas Pozdrowein
15.50 W nurcie nauczania Ojca Świętego
16.00 W Rodzinie Radia Maryja
16:10 Aktualności
16.15 Serwis Informacyjny Radia Watykańskiego
16.30 Magazyn Misyjny
17.05 Katecheza
18:00 Transmisja spotkania Rodziny Radia Maryja
0.00 W Rodzinie Radia Maryja

- żałuje jednak że nie bedę mógł prześledzić całego dnia z tym cudownym radiem ale cóż... mówi się trudno. Jestem wyrąbany po wczorajszej nocy i to nie fizycznie tylko psychicznie. Wyskoczyłem z moim ziomem wczoraj do kolażanek na mieszkanie o ... 23.00
w sumie miało być 30 minut ale posiedzieliśmy do 2.30
TRAGEDIA. Początkowo jak je kiedyś poznawałem to wydawały mi się ok(tu podzięki dla nich za opiekę nad moim bratem jak zdychał z przpicia alkoholowego w czasie Gej Party na solinie), ale wczoraj jedna to pokazała klasę - a może ardziej jej brak. Typowy JEŁOPKA,DEBILKA, RĄBNIĘTA, Z RYSĄ NA BANI, ale w sumie co się dziwić w końcu jest studentką pięknej i jakże ogromnej Rzeszowskiej uczelni WSIiZ. Nie myślałem że ktoś może być tak nudny, głupi z brakiem poczucia humoru, chociaż jej się wydawało że jest śmieszna(śmialiśmy się ale to z niej - tutaj gratki dla Korzóha, że wspierał mnie przy szydzeniu z niej. Szkoda mi tylko Natalii, że ma taką koleżankę. Cóż to tak jak z rodziną jej się nie wybiera. Z ziomami i ziomkami też tak jest. Jedni dorastają a innym mózg zatrzymuje się na leżakowaniu w przedszkolu. Kurwa co za dzień