|
![]() |
mumik // n-log home |
![]() |
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca | wszystkie |
To co mialem do napisania w piatek:
Zauwazam to z odraza, ze w cywilizowanym ponoc spoleczenstwie panuje pewna zupelnie nieetyczna sklonnosc. Otoz ludzie chetnie przebywaja z tymi, ktorzy odnosza sukces a stronia od tych, ktorych dotyka nieszczescie. Jesli uwazacie, ze napisalem wlasnie rzecz oczywista, to tym gorzej. Szczegolnie okrutne i bezmyslnie barbarzynskie jest to w sytuacji, kiedy smutek wynika z samotnosci. Z tego co wiadomo mi o Stanach Zjednoczonych Ameryki Polnocnej, to tam jest to przyjmowane jako absolutna norma - musisz byc silny, zeby moc stac sie silny. Rat race. Sklonnosc do takich zachowan nie zalezy przy tym wcale od inteligencji czy tez poziomu wyksztalcenia. Moze zalezy jedynie w tym sensie, ze ludzie wyksztalceni i obyci w swiecie latwiej chlona polnocnoamerykanska mentalnosc. Najbardziej znamiennym faktem, choc jednoczesnie malo rzucajacym sie w oczy sa uwagi w stylu: "lubie ja/go mimo, ze jest taka/taki smutna/-y". ?Smutni ludzie sa balastem? ?Przeszkadzaja w robieniu kariery? ?Sprawiaja wyrzuty sumienia?,?poczucie winy? Juz nic, tylko odor potu w ekskluzywnych garniturach... (...,0) |