Czasami choroba jest lekarstwem.
Nie chodzi mi tu o leczenie niektorych chorob za pomoca modyfikowanych bakterii wywolujacych inne choroby, ani o zadne nowinki techniczne.
Ciezka choroba, z goraczka 42 stopnie, z owrzodzeniami, z ciezkimi wymiotami i koniecznoscia ingerencyjnych metod leczenia (skalpel, etc.,0) bywa zbawieniem sama w sobie.
Przynajmniej tak wszechogarniajacy dyskomfort
fizyczny i otepienie wywolane nadmiarem informacji o zniszczeniach docierajacych z calego
ciala pozwala oderwac sie na dluzej od tego koszmaru rezydujacego w
umysle albo
duszy?