Problem z terminem 'milosc' polega na tym, ze oznacza on jednoczesnie olbrzymia game roznych uczuc.
Oczywiscie, oznacza on takze seks jak i stan zakochania. Ale nie oznacza to wcale, ze te dwie rzeczy sa zlym rodzajem milosci, tylko dlatego, ze istnieje jakas inna.
Zreszta, na ogol nawet w takiej najprostszej milosci istnieje odrobina tej wielkiej, bezgranicznej, pochlaniajacej i idealizujacej.
Inaczej to uczucie nie zostawialo by sladow do konca zycia. A przeciez zostawia, czasami bardzo duze.
Oczywiscie, oznacza on takze seks jak i stan zakochania. Ale nie oznacza to wcale, ze te dwie rzeczy sa zlym rodzajem milosci, tylko dlatego, ze istnieje jakas inna.
Zreszta, na ogol nawet w takiej najprostszej milosci istnieje odrobina tej wielkiej, bezgranicznej, pochlaniajacej i idealizujacej.
Inaczej to uczucie nie zostawialo by sladow do konca zycia. A przeciez zostawia, czasami bardzo duze.