01:06 / 25.09.2001 link komentarz (6) | Jakoś nie mogę tego w sobie przetrawić. Marszałek Andrzej Lepper, reprezentant narodu, w nienachalnie skrojonym konfekcyjnym garniturze, z włosami przylizanymi na ślinę, przechadza się korytarzami Parlamentu Europejskiego, a w dłoni dzierży widły upaprane gnojówką.
Eurokraci przelatują przez ten sam korytarz i widząc naszego reprezentanta, w którego żyłach płynie Chrzest w 966 r, spotkanie z cesarzem Ottonem, Bitwa pod Grunwaldem i inne zacne czyny, więc przechodząc obok Marszałka, klepią go przymilnie w plery i rzucają:
- What's up, Andrew?!
A on czerwienieje z wysiłiku lingwistycznego, poprawia biało-czerwony krawat i całkiem udaną angielszczyzną mówi: Guten Morgen, a te zwaj hektaren, to iś prodajem za zwancig jers, guten morgen.
Uff!!!!! A po chwili wyczerpany Andrzej Marszałek odetchnie, w pion postawi utytłane widły, podrapie się elegancko w czuprynkę i zacznie dalej reprezentować.Ufffff!!!!!
.
|