04:14 / 16.11.2004 link komentarz (2) | Szybki wypad na zakupy w towarzystwie Mams skonczyl sie, jak zwykle, wyprawa po wszystkich okolicznych sklepach. Jak zwykle tez popadalysmy zgodnie z euforii w skrajna rozpacz. Tlumaczac jej, 'Mamo, przeciez ciuchy szczescia nie daja', tlumilam lzy w oczach na widok bluzki arcydziela, ktora czasem sni mi sie po nocach, ale ani mru mru; w tak skrajny konsumpcjonizm nie popadlam jeszcze nigdy. Nigdy w niego nie popadam, o ile mam pieniadze. Przechodzi mi dosc predko, kiedy sobie przypomne, ze ta osoba, dla ktorej wlasciwie chce mi sie mizdrzyc przed lustrem potrafi powiedziec 'o, nowy sweterek?' do siedmiu razy, mowiac zawsze o tej samej bluzce bo,rzecz jasna, nasze pojmowanie czesci garderoby jest skrajnie rozne. Czasem pyta nawet skad mam takie ladne cos, nie pamietajac, ze sam mi to kupil. W dupe wiec z kieckami, i tak nie zauwazasz. Huehue. Nabyty zostal jednak, z koniecznosci, potwornie niepraktyczny plaszczyk. Gdybym chciala byc autokrytyczna, powiedzialabym, ze przypomina pokrowiec na kanape, a tak powiem, ze jest sliczny. Tak wlasnie bede to sobie tlumaczyla szczekajac zebami; we wszystkich z tych naprawde cieplych wygladalam jak pieprzone ciastko z kremem, tudziez kaszalot w stanie blogoslawionym.
Nie bedac pewna, czy kobieta jesien-zima 2004 tez ma prawo do bycia soba, postanowilam skontaktowac sie z Kenzo, ale nie odbieral telefonu. Wrocilam wiec do wspomnien z dziecinstwa, a ten plaszczyk ma taki wlasnie kolor jak tapeta psa Pankracego. Czyli powinno byc ok, mniemam. |