23:05 / 30.11.2004 link komentarz (4) | No wiec szydelko poszlo w pizdu. Sprobuje jeszcze na takim grubasnym, oraz na grubasnej wloczce. Wtedy nie bedzie widac, ze jest krzywo, a ja nie bede sie frustrowac.
Dzisiaj M. przyniosla mi koszyk pelen moich napoczetych arcydziel, do ktorych cierpliowosci starczylo na jakies 5 do 7 minut. Pelen koszyk. Pozostaje mi tylko wsciekly feminizm, bo jako kura domowa nie sprawdzam sie w ogole, a zloty srodek nie istnieje. Trzeba sie jakos konkretnie okreslic.
Wycieczka do El Siti nabiera realnych ksztaltow. Mam patologiczna obsesje na punkcie planowania absolutnie wszystkiego, sciany zdobia jakies paskudne papierzyska, ktore lubie gornolotnie nazywac grafikami. Znam swoj plan lekcji na rok 2006. W kazdym badz razie, dowiedzialam sie juz, gdzie lezy mieszkanie Bridget i zamierzam skorzystac bezwstydnie ze swojej roli prowincjonalnej turystki i je sobie obkukac z zewnatrz. Yhyhy. Wydrukowalam mapki, na ktorych nic nie widac, ale czuje sie o wiele bardziej bezpieczna z takim arsenalem. Mapka metra. Mapka linii autobusowych. Mapka Bridget (sic...), mapka 10 najwazniejszych atrakcji turystycznych. Oczywiscie, skonczy sie na obchodzie okolicznych pubow i spaniu do 16, ale plan jest w kazdym razie ambitny. |