17:48 / 04.12.2004 link komentarz (2) | Mysle, ze cierpie na jakas powazna, niezidentyfikowana chorobe. Pal szesc bezsennosc, chwilowo zazegnana. Pal szesc, chociaz w swoim czasie bilam wszelkie rekordy, jesli idzie o ilosc przespanych pod rzad godzin. Moze sie po prostu starzeje. Ale dzis rano, kiedy to wyskoczylam calkiem rzesko z lozka o godzinie 7 (AAAA!!), nie mialam ochoty na papierosa. Przeszlo mi nawet przez mysl, ze dzis bylby swietny dzien na rzucenie. Predko jednak usiadlam przed monitorem, a monitor bez dymka, to po prostu nie to samo. Nie i nie. Byc moze otworze znowu ksiazke Allena Carr'a. Na wiosne przeczytalam pol i kiedy bylam mniej wiecej w polowie, przestraszylam sie, ze faktycznie uda mi sie rzucic palenie, a tak naprawde to wcale nie mialam na to ochoty. Ale gdybym owej ochoty nabrala, to moze, moze...
|