00:37 / 15.12.2004 link komentarz (1) | Zagubiona... to chyba najlepsze określenie...
Nie wie kim jest, czego oczekuje, nagle boi się nawet marzyć... żyje z dnia na dzień zastanawiając się jaki to wszystko ma sens...
W jej życiu ludzie pojawiają się i znikają...
Chciałaby zbudować w okół siebie mur, żeby nie dać się znowu zranić. Ale chce być też otwarta... gotowa...chce umieć dawać i brać...
Boi się. Coś co jest...przecież może zniknąć... jak sobie da rade? Zbyt wiele pożegnań...
To wszystko jest takie pokręcone. Nawet nie potrafi nazwać swoich myśli, obaw.
Ciągle brakuje jej poczucia bezpieczeństwa, pewności, jakiejś stałości...
Bo to wszystko to tylko gonienie za wiatrem... a przecież wiatru nie można przy sobie zatrzymać....
Zawsze za mocno jej zależy. I tym razem chyba znowu jest tak samo...
Chciałaby być całym światem... a jest tyko taką cichą przystanią do której czasem zawita strudzony wędrowiec. W chwili kiedy tam odpoczywa, jest ona dla niego najważniejsza na świecie. Ale po jakimś czasie ciągnie go dalej... tyle nieodkrytych miejsc, niezbadanych dróg...tyle marzeń, planów...
Nie wie.. po prostu nie wie... nie rozumie...
Ciągle jej mało... mało jej tego co może dać...
Czy może zatrzymać wędrowca przy sobie?
CZy w ogóle ma do tego prawo?
Chciałaby, żeby był. Ale boi się, że odbierze mu coś... i niewiele da w zamian.
Ciągle nie wie czego może oczekiwać...
Chciałaby, żeby któś jej to wszystko wytłumaczył.
Powiedział, co będzie jutro, pojutrze czy za 10 lat.
Obiecał, że nauczy się być szczęśliwa...
Pozostają tylko myśli...wątpliwości... obawy i... skryte marzenia...
I uczucie, że nie jest nic warta...
|