12:06 / 16.12.2004 link komentarz (4) | Jak juz kiedys wspominalam, nie znam sie generalnie na ludziach. Daje sie oszukiwac i robic w trambabuko w sytuacjach, ktore kazdy normalnie rozumujacy czlowiek przejrzalby na wylot. Pomimo tego, mam jednak wrodzona latwosc predkiego rozpracowywania psychiki profesorow. Tym prostym sposobem udaje mi sie przejsc przez kariere akademicka przy minimum wysilku (jak do tej pory). Kazdy profesor ma swojego konika, ktorego trzeba predko rozpoznac, a potem pastwic sie nad nim przy kazdej nadarzajacej sie sposobnosci. Jedni lubuja sie w studentach glosno wyglaszajacych swoje opinie, chocby nawet nie byly one poparte jakakolwiek wiedza. Inni z kolei kochaja cieleco wpatrzone w nich oczy, ktore nie grzesza sladem chocby inteligencji. Pomaga tez wykuwanie tego, co jest malym druczkiem - prowadzi to mylnego wniosku, ze skoro wiem, co bylo owym malym druczkiem napisane, to przeczytalam wszystko i to doglebnie. To jednak strategia do wkuwania na ostatnia chwile. Nie tykam tylko takich jak Fama, ktorzy preferuja opcje morda na klodke plus wlazidupstwo. Morde na klodke moge sobie miec, i tak glownie przesypiam jego wyklady, ale wlazic w ta przepastna dupe - nigdy w zyciu. Z nim nawet sie nie wysilalam, zostalo mi tylko nauczyc sie porzadnie materialu co, powiedzmy, uczynilam. Mierzi mnie tez upierdliwosc i czepiactwo - to domena tych, ktorzy z linijka w reku sprawdzaja grubosc marginesow i obecnosc kropek i przecinkow w bibliografii. Z doswiadczenia wiem, ze nie da sie ich przechytrzyc zmyslonymi zrodlami - pojda i sprawdza, czy faktycznie moja przyjaciolka z podstawowki splodzila opasly tom na temat psychologii wojny. Nie napisala, gwoli scislosci. U innych mozna sobie darowac spokojnie tego typu rzetelnosc i sekret tkwi wlasnie w tym, zeby to na ich wyklady sie zaczepic. Na przyszly rok taki mam wlasnie ambitny plan do zrealizowania, gdyz zycie zbyt krotkim jest na podobne marnowanie cennego czasu. Zamiast uczyc sie do egzaminu, mozna przeciez smarowac notki na logu, prawdaz.
Poniewaz nie bylo jeszcze tradycyjnej gorzkiej pigulki w postaci medzenia, poskarze sie, zanim pochlonie mnie bez reszty czytanie malego druczku: w nowej grzywce wygladam jak pewna polska artystka, ktora zablysnela rzewnym hitem lata 2004. Artystka ta, moim skromnym zdaniem, zbudowana jest jak czolgistka. Nie wiem dokladnie, jak wyglada czolgistka, ale takie wlasnie skojarzenie nasuwalo mi sie za kazdym razem, kiedy wyskakiwala z hitem w TV, a bylo to nazbyt czesto. Charakterystyczna jej cecha byla wlasnie ta grzywka od nocnika. I teraz zagwostka: o kim mowa, moi mili? Odpowiedzi wysylaj na artystki telefon komorkowy w formie wiadomosci esemes, byc moze zrobi ludzkosci przysluge i obsiepie ta nieszczesna fryzure. Amen. |