fiola // odwiedzony 49763 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (131 sztuk)
20:27 / 16.12.2004
link
komentarz (4)

Dzisiaj kolega pokazał mi fragmenty, które kiedyś, dawno temu napisałam o najbliższych mi wtedy osobach. Uświadomił mi jak całe nasze życie ulega szybko zmianie... Czas płynie, my dorastamy, zmieniamy się, a los kieruje nami jak mu się żywnie podoba.
Teraz zastanawiam się czy mogło to skończyć się jakoś inaczej, czy zależało to od nas wszystkich, czy było z Góry wyznaczone? Nie rozpaczam nad zakończeniem, nie użalam się nad sobą tylko nie chce kiedyś w przyszłości popatrzeć w lustro i pomyśleć „Kurwa, zmarnowałam to życie”. Jak robię coś źle, to chce to wiedzieć teraz, a nie wtedy kiedy będzie już za późno. Może nie traktujemy życia zbyt serio, a powinniśmy?
Sama siebie nie poznaję. Zmieniłam się.. Mam całkiem inne poglądy, inaczej patrzę na świat, a moja hierarchia uczuć uległa całkowitej zmianie. To, co było dla mnie kiedyś ważne gdzieś wyparowało. Czegoś ciągle mi brakuje, coś jest nie tak. Ale co? Przecież ja nawet nie mam teraz czasu spokojnie usiąść i odpocząć. Wciąż zabiegana, jakbym przed czymś uciekała. Nawet nie chce odpoczywać i niepotrzebnie rozmyślać. Może popełniłam jakiś błąd i omijam zadośćuczynienie? Może marnuje życie? A ta notka nie jest podobna do mnie. Moje dawne „ja”.