13:05 / 17.12.2004 link komentarz (2) | *
Musiałam przyjechać do domku. Jezu jak się cieszę! Wielkie buzi dla mamy i taty, łezka wzruszenia dla Ewelinki. Co ja bym bez nich zrobiła? W sumie to dobrze, że papiery na paszport trzeba było podpisać własnoręcznie, no nie? I to cholerne zaświadczenie z dziekanatu dostarczyć że studiuję i oczywiście zdjęcia... A propos, to nie jestem wcale taka pewna czy na moich zdjątkach jestem ja, czy ktoś całkiem obcy hehe :P? Żartuję ale jak mi je w paszportowym biurze odrzucą, wcale się nie zdziwię. Ewelinka urosła, jest taka śliczna, że nie wiem... Szkoda tylko, że na widok rodzonej matki płacze i sika. Pewnie pomyliła mnie ze swym przeklętym tatusiem :P, jemu to by się należało takie osikanie! Przykre gdy rodzone dziecko tak człowieka traktuje, ale czemu się dziwić, kiedy mała miała niby się przyzwyczaić do mnie? Teraz też nie zdąży, bo rano wracam z powrotem do akademika. Chyba żeby w urzędzie obiecali wydać paszport najpóźniej na pojutrze? Wtedy zaczekam i pobawię się trochę z córuśką. |