23:20 / 28.12.2004 link komentarz (0) | Natomiast muszę się przyznać, że w podróży zainteresowała mnie dziewczyna co przede mną siedziała. Taka blondyna całkiem ładna, ale zaniedbana i wychudzona strasznie. No samo chodzące nieszczęście! W moim wieku chyba była, albo nawet młodsza? Z dzieckiem na ręku, takim bobo-aniołeczkiem o rozkosznych blond lokach ;), wiekowo mniej więcej na poziomie Ewelinki. No może od Ewil troszkę drobniejsze było to dzieciątko. Nie mogło mieć więcej niż pięć miesięcy. Zbieg okoliczności, prawda? Pewnie na dodatek tę dziewczynę też porzucił jakiś pogięty fagas, jak mnie? Taki to był obrazek pouczający jakby życie go dla mnie specjalnie przygotowało i wyświetliło w najodpowiedniejszym momencie. Macie coś takiego czasami? Takie uczucie, zupełnie jakbyście siedzieli w pieprzonej szkółce, albo kinie? Życia szkółce... Tym razem chciało zapewne mi pokazać jak mam dobrze w porównaniu z innymi? Więc zerkałam na ten film i rosłam sobie. Wcale nie był nudny, chociaż pół drogi nic się nie działo. Ona – matka młoda, siedziała nieruchomo jak kukła, dziecko spało. Było w tym coś porażającego. Ciarki mnie nawet w pewnym momencie przeszyły. Bo ona gapiła się za okno wzrokiem takim nieruchomym i tępawym. Ręce to na pewno miała zdrętwiałe na kość. Ktoś się dziwi? Niech w takim razie nieruchomo potrzyma zawiniątko z uśpionym berbeciem przez dwie godziny! Przez godzinę niech spróbuje chociaż potrzymać. A dziewczyna wcale nie wyglądała żeby czuła to trzymanie jakoś specjalnie. Ocknęła się dopiero jak dziecko zaczęło ryczeć. Wtedy po raz pierwszy zajrzałam jej w twarz. Tliło się w niej coś upiornego, coś miała takiego w oczach strasznie bolesnego, jakby otwartą ranę? Zmroziło mnie to na długą chwilę, ...sparaliżowało. |