13:44 / 06.01.2005 link komentarz (1) | Któryś raz musiałam mu klarować, że na pewno nie jest ojcem Ewelinki, że w związku z powyższym wcale nie musi czuć się zobowiązanym do czegokolwiek wobec nas. Ja przecież dobrze wiem kto jest prawdziwym ojcem mojego dziecka. Po kim Ewelinka ma oczy i w ogóle... Panu Andrzejowi, prawie inżynierowi trudno jest pogodzić się z faktem, że jego obliczenia, chociaż bez zarzutu pod względem rachunkowym, faktycznie są psu na budę. Wtedy jak z nim spałam wiedziałam już przecież, że jestem w ciąży. Gdybym nie to, moja czujność na pewno nigdy by nie pozwoliła się zgwałcić. Tak zgwałcić, bo przecież to co Andrzej mi uczynił wówczas, dokładnie w noc po imieninowej dżemprezie Iwony, to gwałt był. Może nie taki ordynarnie typowy, ale gwałt! No bo jak inaczej nazwać fakt gdy obcy facet, ciemną nocą, bez pytania zakrada się śpiącej dziewczynie do łóżka, obejmuje ją od tyłu, podszywa się za jej jedynego wybranka, bezczelnie podnieca jej spragnione pieszczot ciało i sprawia by do końca wierzyła, że płacze z rozkoszy dla prawdziwego ukochanego? |