13:22 / 08.01.2005 link komentarz (1) | COMA
Co to był za koncert..
Kolejka po bilety mocno wydłużona.My jednak na jej początku.Zespół COMA przeszedł obok nas.Prawie mnie dotknął wokalista!Aaaach,jakoś sie trzymałam i nie zemdlałam.W każdym razie,bilet zdobyłyśmy,na wino poszłyśmy.Za samochód,rzecz jasna.Lekko 'podtegowane' poszłysmy szaleć.Supporty byly wyjątkowo fajne.Klimaty REGEE i takie tam (pisownia niepoprawna celowo).Ale milutko:) Coma-oj dali czadu.Wokalista,Piortek był chyba mocno pijany/nacpany (chociaż jako harcerz pewnie nie ćpa).Miał taką fazeeee,wyglądał momentami jak obłąkany,zamknięty w swoim świecie.Tańczył jakies fygibasy,znikal ze sceny,sypał ironicznymi żartami,tańczył do gitarzysty,lizał jego gitare,zapominał tekstu.Przy "Zbyszku"ubrał sie w sukienke chyba.Nie wiem nie,widziałam dokladnie.Byl przy tym tak energiczny i tak prawdziwy że całość wyszła rewelacyjnie.
Byłysmy baardzo zmeczone.Tym razem Izie sie odechciało skakac.Wolała posiedzieć i pooglądac buty (wzrok skierowała ku podłodze).Pozniej wspaniały powrót 152 ktore,jak sie okazało,nie jechało do Alei Przyjazni,tylko do Dworca Głownego.Jakby nie bylo,to 20min róznicy.Jakoś dotarłysmy nocnym.
Aaaaaj,super było,nie?
|