No i maraton dobiegł końca. Dzisiaj lekki kac, ale to co się działo wczoraj długo zapadnie w pamięć. Nasza przygoda zaczęła się w nowy rok na domówce u kumpla w Zachełmiu, gdzie poznałem dużo ciekawych "orginalnych" osób, wypiłem niepoliczalną ilość szampana i bawiłem się średnio. Ambitny plan w ramach postanowienia noworocznego żeby się wiecej uczyć i tak się nie sprawdzi. Potem urodziny juz 20 z kolei i stodniówka, wyjątkowo uroczysta, a jednak BARDZO mi sie podobała, chociaż moje wcześniejsze wrażenia z tego typu imprez były raczej mierne. Nauczyciele nie do poznania bawili się do białego rana, nawet pani K. napiła się z nami wody oligoceńskiej, a podczas tańca z panią CZ. musiałem pare razy łapać ją żeby utrzymała równowage, byłem w szoku.
8 godzin mineło jak siemasz..
Mam nadzieje, że po maturze wykminimy jeszcze jakiś bal może mniej oficjalny, przynajmniej było by miło.
Tymczasem powrót do rzeczywistości, trzeba jeszcze opracować tematy z polaka.
EOF
komentarz (3)
|