16:33 / 21.01.2005 link komentarz (7) | Siedzę sobie tutaj, wpartruję się w otwarte okno gadu-gadu, wszyscy dostępni, ale nie chce mi się z nikim rozmawiać. Nie, żebym tych ludzi nie lubił, po prostu nie mam ochoty na rozmowę. Na pisanie właściwie też nie, a raczej nie wiem o czym pisać (kiedyś zauważyłem, że najłatwiej przychodzi mi takie oto spontaniczne wylewanie myśli, bez żadnej konkretnej treści do przekazania, nad którą bym się głowił, chcąc ubrać ją w jak najlepsze słowa). Skończył się tydzień, jeśli chodzi o szkołę, udany połowicznie. Do zaliczenia zostały mi głównie fonetyka i literatura, ale odzyskałem wiarę, widząc doktora B. znacznie bardziej ludzkiego niż ostatnio. Dał sporo roboty na ferie, ale może wyjdzie mi to na dobre. W każdym razie ostatnia gałązka mojej nadziei jeszcze nie uschnęła. A propos szkoły, mam w grupie taką dziewczynę, która bardzo mnie ostatnio stresuje. Zauważyła jakiś błąd w transkrypcji: "jak ty to piszesz?", zauważyła kiepski wynik punktowy testu: "Jarek, uczyłeś się na to w ogóle?". Sympatyczna jest, ale tak formułuje tą swoją troskę o moje oceny, że tylko pogłębia moją frustrację i rozdrażnienie. W liceum zawsze się mówiło: "nie martw się", "nauczysz się na poprawę", "będzie dobrze". Brzmiało to dużo bardziej pociesznie i mobilizująco, nawet bez względu na to, jak bardzo było szczere. I chociaż wiem, że koleżanka Ż. nie próbuje mnie pogrążyć, chyba jednak nie mogę obok niej siedzieć.
Cały ten tydzien spędziłem praktycznie w domu, mój wkład w ekipowe życie poważnie zmalał, dziś piątek, więc czas sprawdzić, co tam słychać na boisku i w Aldo. Od poniedziałku nie widziałem Lecha na oczy, podobno ma prace i nowe plany matrymonialne, ciekawe, co potrwa dłużej. A jutro idziemy do "Bravo" na koncert Kalibra. Jeśli zobaczycie mnie gdzieś tam na parkiecie i będziecie chcieli pogadać, nie krępujcie się. Wmówcie sobie, że nieśmiałość to tylko wymysł waszej wyobraźni. Wmówcie też sobie, że nie jestem groźny.
|