mother // odwiedzony 62211 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (203 sztuk)
01:49 / 27.01.2005
link
komentarz (1)
wypada cos po takiej przeerwie napisac, wiec pisze... ;-]
mam prace... jestem barmanko-kelnerka w jednym z moich rodzimych kluboof... praca choc ciezka to jednak sympatyczna... mam kontakt z ludzmi i pracuje z fajna ekipa... a co do ekipy... dluzszy czas meczy mnie problem przemijania... zaczelo sie od tego, ze jeden kolega zalatwil mi ta prace... sam pracujac tam od poczatku, byl symbolem i uosobiniem tego klubu... po trzech dniach mojej pracy zostal zwolniony z przyczyn osobistych a drugi barman razem z nim... dzisiaj sie z nimi widzialam i wyjezdzaja do irlandii, czy gdzies tam... nie chca tu wracac... jeszcze wczesniej do pracy podwiozl mnie qmpel, z ktorym ostatnio z roznych przyczyn dosc czesto sie widuje... rozmawialismy o pracy... wlasnie jest w trakcie jej zmieniania... powiedzial, ze jak mu sie to nie uda to ucieka stad i to najprawdopodobniej do anglii... wczoraj dowiedzialam sie, ze jednego z moich kierownikoof zwolniono z pracy... drugiego maja gdzies przeniesc... moje kolezanki wyjechaly do innego miasta na studia i nie widzialam sie juz z nimi kupe czasu...


przemijanie...


zastanawia mnie czy to konieczne? czy aby na pewno pewne etapy musza przeminac, czy cos nie moze zostac takie jakie jest w niezmienionej postaci? no ale czy to bylo by dobre? czy zmiany choc konieczne i nieuniknione zawsze sa dobre i odpowiedznie? tak bardzo coraz czesciej czuje sie zagubiona... przeraza mnie to co sie dzieje, boje sie ze wszystko sie zmieni a ja zostane taka "stara" niezmieniona i niepasujaca juz do tego obrazka... ze moj swiat sie skonczy... moze sie to wydawac smieszne lub conajmniej dziecinne, ale ja szczerze boje sie tego co ma nadejsc... nie wiem czy jutro kiedy otworze oczy bede miala w okol siebie jeszcze kogos, kto bedzie z "mojego swiata", kogos kto przytuli i powie ze rozumie i wie co ja czuje... ludzie zaczynaja ukladac sobie zycie... moi znajomi sie paruja i snuja wspolne plany na przyszlosc... robia cos dalej... a ja nie chce zostac sama w swoim juz wtedy wyimaginowanym swiatku na fundamentach przeszlosci...


tak bardzo sie boje...