21:00 / 31.01.2005 link komentarz (2) | Kasia nie próżnowała, w międzyczasie postarała się o naczynie. Zanosiło się, że wszyscy będziemy pić whisky z tego samego, plastikowego kubka zdjętego z podróżnego termosu, oczywiście popijając gorącą kawą. Makabra! Zaraz!? Przeleciało mi przez myśl nagłe olśnienie, przecież miałam gdzieś spakowany komplet kryształowych kieliszków?! To nic, że były przeznaczone na handel. Kubek jednak już poszedł w ruch, w kółko po staropolsku.
- Kasi to chyba z pół roku nie widziałem.– zagaił Cezar - Twoje zdrowie! - i wlał zawartość kubka wprost do gardła - Kiedy wróciłaś? –podstawił opróżnione naczynie pod termos z którego Kasia polewała kawę. Szelma wyzywająco patrzył jej w oczy. Wyraźnie adorował dziewczynę. A kawa to zagraniczna była. Sądząc po aromacie. Taką tylko w „Peweksie” można jeszcze dostać. Bo ta na kartki, dla ciśnieniowców ta, ...to szkoda mówić, kwaśna jakaś i chorobą ziemniaczaną zajeżdża.
- Wróciłam dwa miesiące temu – zaszczebiotała Kasia – Mogłam zostać dłużej, ale bałam się żeby nie stracić Lesia – uśmiechnęła się – mrrrauuu... prawda kochanie?
- Mózg nalegał żeby pracowała dłużej, jeszcze chociaż z pół roku, ale ja się na to nie mogłem zgodzić – odezwał się Lesio mocno ściskając Kasię w talii - za duże ryzyko. Zwłaszcza dla dziewczyny. Sam wiesz, Azja to nie przedszkole takie jak bermudzki trójkąt. Pieniądze większe bez porównania, ale jak się człowiekowi noga powinie można marnie skończyć. A poza tym dziekanka się Kasi kończy.
- Ja tam bym się dziekanką nie przejmował – zaoponował ochoczo Cezar – Bać też się ni boję. Przecież sami opowiadaliście, że Mózg nigdy nie zostawia swoich ludzi w biedzie. Gdyby Kasia zechciała zarekomendować moją skromną osobę, to wiecie... Zawsze jestem do dyspozycji.
- Mózg ludzi nie zostawia nigdy, takie są zasady – zamyśliła się Kasia - ale ryzyka nie da się wyeliminować całkowicie. Kiedy na własne oczy zobaczyłam jakie warunki panują w indyjskich więzieniach, przyznaję, że się trochę przestraszyłam. Wcześniej wielokrotnie słyszałam różne historie. Ale to po prostu trzeba zobaczyć, tę przemoc, korupcję i wszędobylskie robactwo, poczuć ten smród.
- Siedziałaś w więzieniu!? W Indiach?– pisnęła przerażona Anka.
- Nie, nie - uśmiechnęła się Kasia z nutką wyrozumiałości – Udałam się tam żeby wyciągnąć jednego takiego Amerykanina, he, he. Trzydzieści tysięcy bagsów kosztowało to nasz tajny fundusz zapomogowo-ubezpieczeniowy.
- Amerykanina? – tym razem ja nie wytrzymałam - jakich rzeczy tutaj się dowiaduję?!
- Ha ha ha –starzy przemytnicy buchnęli gromkim śmiechem.
- Dowiesz się jeszcze niejednego – zarechotała Kasia.
- Ja i Anka, spojrzałyśmy na siebie zbite z tropu.
- Co tam nowego słychać u Mózga? – Cezar był pochłonięty tematem.
- Biznes wciąż się rozrasta, normalka – odparła Kasia – teraz jako kurierzy pracują dla niego wyłącznie zachodniacy, Europejczycy, albo Amerykanie, koniecznie z dobrymi paszportami.
- Trochę to niepatriotycznie – wtrącił Czarek
- Ale w razie wpadki tacy mają zawsze lepszą sytuację. Żebyście widzieli jak ambasady Niemiec czy Anglii troszczą się o swoich obywateli, załatwiają adwokata, lepszą celę, lepsze żarcie... Tylko pozazdrościć!
- Dlatego Polacy kursują już głównie w charakterze obstawy.
- Rodacy mają u Mózga czystą robotę... – wtrącił Lesio wyraźnie ukontentowany.
- Eskortowani kurierzy nawet nie wiedzą kto ich nadzoruje – ciągnęła Kasia - czasy się zmieniły, dziś nie ma po co ryzykować. Z resztą azjatyckie służby graniczne zawsze były czujniejsze w stosunku do posiadaczy socjalistycznych paszportów. Do Hong-Kongu na przykład, nadal obowiązuje całkowity zakaz wjazdu dla ludzi z demoludów. We wszystkich nas widzą komunistycznych szpiegów he, he, taki folklor, ...i nic na to nie można poradzić.
- A nooo... nic, niiic... – wszyscy nagle posmutnieli i pokiwali głowami.
- Heh, niech im będzie! Całkiem jakby nie wiedzieli, że każdy paszport można kupić! – parsknęła rozbawiona Kasia przerywając uroczystą zadumkę i puszczając do mnie oczko.
– nie wytrzymałam. Parskneła śmiechem.
- Ha, ha, ha – dołączyli do mnie pozostali.
- Najdroższe są szwedzkie paszporty. Chodzą nawet po dziesięć tysiący bagsów. Z resztą Mózg nie musi już bawić się w takie klocki. Od roku jest obywatelem brytyjskim. Na tę okoliczność kupił sobie nawet farmę na wyspach, w południowej Walii zdaje się? Mówi, że jak przejdzie na emeryturę to będzie hodował tam owce.
- Fajny pomysł! też bym mogła hodować owce w Południowej Walii – entuzjastycznie wtrąciła Anka – całe życie tak bym mogła...
- Cichaj głupia! Wiem o co ci chodzi – dworował sobie Cezar – Mózg ma już dziewczynę, a pastuchów pewnie też mu nie brakuje?
Anka zrobiła „bunia”. Takiego numer dwa.
Prawdziwego „bunia” made in Mirka Kralska. Całkiem jakby brała u mnie lekcje :D.
*** |