23:24 / 09.02.2005 link komentarz (0) | cisza...
delikatna mgiełka cieniutka smuzga ulatuje nad domem... ale to nie dym z komina... a sniezyca przeciez nie byla zapowiadana... zreszta smuzka ta za slaba jest, za licha na sneizyce, w sumie prawie nikt jej nie zauwazyl, bo ona nie krzyczy...
ulatuje tak powoli zabierajac swiatlo... w oknach nie wiadomo kiedy pocienialo... a;e pali sie cos... na lozku przy scianie, starego domu, ktory od lat czeka na remont badz wyburzenie, bo stan zniszczenia gleboko juz postapil... trzeba w koncu ustapic miejsca nowym budowla, bardziej wznioslym, mocniejszym o lepszej konstrukcji... na razie jednak stoi... domek, gdzie na dole slychac smiech dzieci...
w kuchni graniczacej z malym ale przytulnym pokoikiem, dopala sie ostatni kawalek wegla... jeszcze tylko zazy sie cala swoja moca... a nie jak przed godzina kiedy plonal i potrafil dac troche ciepla... teraz powoli dogasa...
dymek znad domu robi sie coraz cienszy... widocznie cos sie konczy...
a moze to grzechy sie dopalaja, pokutujac za bledy zycia...
na lozku przy scianie lezy perla... jej skorupa juz powoli wygasla...
skorupa staje sie coraz bardziej mokra... czyzby staray dach przeciekal? nie...
to lzy...
tak w ciszy, w pokoju starego domu, na lozku zniszczyla sie skorupa... perla cienka smuzka ulatuje nad domem... w oknach domu zrobilo sie ciemno i chlodny wiatr powial dookola...
przyzwolenie na to... wymowna cisza...
na dole dzieci zamilkly... nie wiedza czemu...
a ja wiem... spiewaja cisza... zalosna piesn...
nie ma juz dymu ani z komina, ani tej bialej smuzki...
woda zniszczona dlonia objela chalupke...
tak bardzo slona woda...
|