00:23 / 27.04.2005 link komentarz (5) | Hhhmmm...;)
Ucze się.I nosi mnie niemiłosiernie.Jutro już musze sie wyrwać na kosza bo zwariuje. Dzisiaj uznałem,że musze skserować jedną stronę. Poszedłem więc do komputerowego (pokoju - to taki slang rodzinny:D) i jak nigdy nic włączyłem żelazko, a że wiedziałem,bo głupi nie jestem, że trzeba poczekać aż się nagrzeje wiec zacząłem grzebać w telefonie...po 2 minutach, jako nie głupi chłopak już się domyśliłem,że żelazko siągnęło odpowiednią temperature, schowałem telefon do kielni i...eeee?!?!?Czemu stoje z gorącym żelazkiem w ręce nad deską do prasowania, na której leży książka od angielskiego?!E..?!No to się zaśmiałem, wyłączyłem żelazko i siadłem bez słowa na krześle i włączyłem komputer, żeby zeskanowac i wydrukować wspominaną strone...
A potem zszedłem opowiedziec o tej sytuacji mamuśce,żeby ją rozśmieszyć bo coś dziś nie dawała kondycyjnie rady i nastrój też miała średniawy. I co?No opowiedziałem, smiech był, fajnie ogólnie a potem w równie wesołym nastroju poszedłem zrobić herbate. A szukałem jej uparcie lampiąc się przez 20 sekund w otwartą...lodówke. Jak nietrudno sie domyslić, tam jej nie było.
Wtedy uznałem,że mecz Milan-PSV jest mi niezbędnie konieczny. Logiczne, nie?;)Ide się przewietrzyć:) |