Wróciłam...znowu wszechobecny młyn i 1500 spraw do załatwienia. Trzy dni luzu to stanowczo zbyt krótko. I pomyśleć, że jeszcze w poniedziałek siedziałam na tarasie schroniska na Skrzycznem posród chmur dzierżąc w rękach kubek z lurowatą kawą...była wyśmienita...