21:33 / 06.06.2001 link komentarz (1) | Jestem na diecie. To znaczy staram sie na niej byc.
Dieta trwa od rana do 1 - 3 w nocy, kiedy to sie budze i w lunatycznym transie ide do lodowki wciagnac kotleta lub cwierc kilograma zoltego sera.
Budze sie rano z bolem zoladka i potwornym poczuciem winy. Jestem przez to troche rozdrazniony, bo caly czas mysle o tej cholernej diecie i o mojej niezdolnosci do podejmowania takich wyzwan.
Od tygodnia to wyglada mniej wiecej tak:
9.00 Grzanki z ciemnego pieczywa z plastrami pomidora.
9.30 Herbata.
10.00 Kawa.
12.00 Nastepne dwie grzanki.
16.00 Micha salatki + grillowana piers kurczaka lub ryba.
18.00 Jablko.
20.00 Kieliszek wina.
20.15 Drugi kieliszek wina.
20.45 Jest juz po butelce.
21.00 Wodka z cola.
21.30 Nastepna wodka z cola.
22.00 Piwo.
22.30 Piwo.
23.00 Jestem juz w domu.
23.30 Pierwsza wyprawa do lodowki zakonczona samoskarceniem.
23.31 Butelka wody stoi juz przy lozku.
00.00 Ide spac.
01.00 Druga wyprawa do lodowki uwienczona pelnym sukcesem.
01.05 Spie
02.00 Trzecia wyprawa do lodowki znow uwienczona sukcesem.
02.05 Spie
08.30 Budze sie. Boli mnie brzuch.
Baaardzo nieszczesliwy.
Dzisiaj bylo podobnie. Przed wejsciem do taksowki zjadlem Big Maca.
Juz czuje jak bedzie jutro, a musze sobie kupic nowe ubranko...
|