lee // odwiedzony 464094 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (821 sztuk)
16:23 / 11.06.2005
link
komentarz (8)
Wyznania zabójcy


Człowiek, ...kolega, ...Andrzej, ...morderca szpaków.
Wszystko wzięło się stąd, że Andrzej uważa wszystkie czereśniowe drzewa znajdujące się na jego posesji, za swoją wyłączną własność. Zresztą wiśniowe drzewa też za takie uważa. I grusze i jabłonie i śliwy. Co do kasztanowca, który rośnie tuż za jego płotem też nie ma wątpliwości, że jest jego. Bo go podobno sadził ś.p. dziadek. He he myli się jednak naiwny chłopina okrutnie, ponieważ zarówno drzewa wraz z owocami i szpakami nawet, jak i murowany dom wraz z przybudówkami, jak i sam Andrzej z żoną i dziećmi faktycznie to są własnością naszych okupantów :P, którzy doją ich i łoją wszelakimi daninami w sposób tyleż pomysłowy co rabunkowy.
No ale wróćmy do szpaków. Rok w rok problem zawsze zaczyna się od czereśni. Na przełomie maja i czerwca, królestwo Andrzeja odwiedzają chmary tych skrzydlatych rozbójników. Niektóre Andrzej pamięta z poprzednich lat. One jego też bez problemów rozpoznają. Na przykład od dobrych 4 lat przylatuje tu jeden taki szpak-albinos, sędziwy weteran, z unikatowym, żółtym brzuszkiem. Kiedyś była z niego niezła kanalia. Kaleczył andrzejowe wiśnie i czereśnie niczym automat do dziurawienia prezerwatyw. Nie bał się niczego, nawet śrutu z wiatrówki. Zawsze kiedy Andrzej zbierał się do strzału inne szpaki, nauczone przykrymi doświadczeniami, uciekały w popłochu na wszystkie strony świata, albo chowały się za jakimś liściem, ewentualnie nieruchomiały po prostu zlewająca się z tłem.
Ten nie! Ten przekrzywiał tylko co chwila główkę, tak by na przemian lewym to znów prawym okiem móc obserwować przygotowania Andrzeja do zbrodni.
Diabli wiedzą dlaczego słynący z celnego oka Andrzej, przez tyle lat i tyle prób, nigdy nie trafił cwanego albinosa? Dlaczego już dawno temu nie zrobił z niego durszlaka?
Może dlatego, że od czasu gdy z bliska przyjrzał się agonii pewnej samiczki, którą niechcący postrzelił w głowę, w ogóle nie celuje już do żywych stworzeń. Zamiast tego strzela do kawałków blachy, które porozwieszał pomiędzy gałęziami dla czynienia hałasu. Pierwotnie miały one na celu odstraszać ptaki i rolę tę spełniały skutecznie przez pierwsze dwa tygodnie. Potem hałas służył jedynie do powiadamiania ptactwa o tym że Andrzej ma właśnie czas wolny i się nudzi. Sprytne ptactwo zaczynało wówczas dwoić się i troić żeby swemu przybranemu prześladowcy zaserwować jak najpełniejszy wachlarz rozrywek. Obecnie Andrzej wypróbowuje stilonowe sieci zabezpieczające, w które poubierał czereśniowe korony. Jeżeli zdadzą egzamin później przerzuci owe pajęczyny na drzewa wiśniowe, jeszcze później na jabłonie, śliwy i grusze. Jedno co mu nie daje spokoju, to, to że jego podopieczni mogą się teraz powplątywać w te pułapki i całkiem wyginąć. Ech gdyby nie kuszące wspomnienie smaku czereśniowej konfitury pewnie zdjąłby te sieci, blachy i dzwoneczki i pozwolił szpakom swobodnie buszować w jego ogrodzie.