lee // odwiedzony 445297 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (821 sztuk)
09:04 / 02.12.2010
link
komentarz (2)
Ostatnia kiełbasa w życiu



Wyobraź sobie, że jesteś w wielkiej windzie i nagle pani której klejące krągłości czujesz na plecach od dłuższego czasu, podnieconym głosem zaczyna nadawać, że stała sią taka jakaś jakby lżejsza, jakby młodsza... Potem druga wtrąca, że właśnie właśnie, że od ponad dwóch dekad taka się nie czuła uskrzydlona bodajże. I jakby nie turbulencja dziwna w pęcherzu, oraz depresja w kolanie to ona jeszcze pokazałaby... W tej samej chwili koszyczek z produktami rolnymi zaczyna iść w górę. To samo się dzieje z portfelem lokalnej waluty oraz obligaciami. Każdy odczuwa osobiście we własnych spodniach nagły ich skok. Pan z bródką usiłuje ukryć przed pozostałym fakt, że oderwał się od podłoża. Telewizja nadaje, że w najbliższej przyszłości czeka nas jeszcze większy wzrost, koniunktura, prosperity i w ogóle czerwony raj nas czeka na zielonej wyspie, tylko Ciebie krew zalewa, bo akurat obserwujesz jak Twoja kiełbasa wyfruwa z siaty i nie możesz się ruszyć. Niech ktoś ją złapie! Kurna Krakowska podsuszana...
A co jeśli to jest ostatnia kiełbasa w życiu?

Jakby ku pokrzepieniu serca tuż przed Twoim nosem nieśpiesznie, majestatycznie wręcz, przemyka czyjaś podwawelska. Krasawica, też podsuszana i do tego na prawdziwym jałowcu wędzona. Nie jakimś tam strzyżonym z żywopłota gdzie psy sikają.
Jak się przygotować? Czasu mało. Człowiek niewyszkolony... Podskoczyć i wykorzystać pozostałych jako amortyzatory? A może zwinąć się w kłębek i biernie czekać?
Gdzieś, kiedyś, ktoś powiedział, że jak się podskoczy w odpowiednim momencie to tak samo jakby się użyło poduszki powietrznej i można zneutralizować do 60% siły
uderzenia...
10:28 / 13.11.2010
link
komentarz (2)
Kolega administruje niezależnym portalem społecznościowym w którym ma kilkadziesiąt tysięcy stałych użytkowników. Ostatnio wszystkim swoim użytkownikom wysłał maila o zmianach i nowych funkcjach w serwisie. Żaden jego użytkownik, który ma konto na Onecie nie dostał tej wiadomości. Co to może oznaczać?
1. Przypadkową awarię w systemie onet.poczta.pl
2. że Onet ma marnej jakości algorytm antyspamowy, który blokuje każdą prywatną korespondencję jeżeli pochodzi z jednego serwera i jest w ilości większej niż 10 sztuk.
3. Onet wcale nie ma skopanego algorytmu tylko jako posiadacz większości rynku skrzynek emailowych w Polsce może sobie pozwolić na łamiące prawa obywatelskie praktyki monopolistyczne.
4. Onet to jedna z macek SB-ckiego koncernu medialnego ITI, która po \"upadku komuny\" w nowych warunkach zajmuje się wciąż tym samym czyli tworzeniem miejsc pracy dla specjalistów od inwigilacji społeczeństwa, dezinformacji, kradzieży prywatnych informacji, kradzieży własności intelektualnej, niszczenia konkurentów, szpiegostwa gospodarczego i zdrady na rzecz obcych mocarstw.
20:03 / 10.11.2010
link
komentarz (2)
Strzałki Indycze w sosie alalee

Mięso należy umyć i porozcinać tak żeby każda "strzałka" (fiszbina) była oddzielnie. Następnie wrzucić tak przygotowane pałeczki na rozgrzany tłuszcz i opiec by jak najszybciej zasklepiły się pory w mięsie uniemożliwiając ucieczkę soczystości.
Lee używa do tego zabytkowej żeliwnej patelni, lub grubościennego, aluminiowego rondla z tytanowo-teflonową powierzchnią i żaroodporną pokrywką.
Lee dusi mięso pod przykryciem ze względu na większą soczystość, oszczędność energii i potrzebą pozyskania oryginalnego rosołku. Łatwiej jednak uzyskać dobrą jakość potrawy, kiedy patelnia jest otwarta. Obtaczanie strzałek w mące jest niewskazane. Zwykle mięso wydziela dużo soku i zamiast się obsmażyć to się w nim dusi. Żeby temu zapobiec rosołek należy odlać z patelni do osobnego naczynia. Przyda się później.
W to miejsce należy dodać smalcu i zarumienić lekko mięsko po czym dodać cebulkę siekaną w półkrążki. Kiedy cebulka się zeszkli dodać siekane grzybki i wstępnie posolić potrawę.
Kiedy mięsko jest już miękkie i upieczone na gotowo, należy dodać siekaną paprykę .
Na koniec dolewamy z powrotem rosołek który odlaliśmy na wstępie i dosypujemy dwa grubo utarte jabłka. Po 5 minutach duszenia jabłek można ostatecznie doprawić potrawę solą i pieprzem po czym zminimalizować ogień.

Strzałeczki podawać na ciepło do ziemniaczanego pure, lub pieczonych ziemniaków, wraz z sałatką pomidorowo-selerową. Oczywiście na zimno strzałki pyszne są z pieczywem.


Smacznego :)
08:55 / 05.10.2010
link
komentarz (0)

Dotychczasowy świat się zawalił. Stajemy naprzeciw katastrofy po której niemożliwością jest dla większości z nas się odnaleźć. Za chwile upadną instytucje, mamiące gwarancją dobrobytu, zabezpieczenia przed utratą pracy, przed starością... Cwaniacy i złodzieje którym pozwoliliśmy trzymać władzę ulotnili się na trudnodostępne terytoria zabierając dorobek naszego życia za pośrednictwem tajemniczej organizacji "Human projekt". Nas zwykłych ludzi czeka śmierć w męczarniach, w chłodzie i głodzie, w okopach totalnej anarchii, pośród ruin i rozkładających się trupów. Większość społeczeństwa zostanie wyalienowana, pozbawione środków utrzymania, opieki medycznej, wyrzucona na margines, zostawiona sama sobie, lub skazana na śmierć w obozach zagłady. Pokolenie wychowane na grach komputerowych okaże się nieprzygotowane do przejęcia odpowiedzialności za świat. Żałosne neoreligie, zidiociałe postmodernizmy zmierzą się na polu walki z prymitywnym, islamskim fundamentalizmem na wzór cyfrowych strzelanek.
Wszystko to wiemy od lat, rozumiemy i obawiamy się, próbujemy trochę temu przeciwdziałać, organizując pogadanki, odczyty, sympozja, ale jakoś tak w głębi serca mamy jednak nadzieję że nie będzie tak źle, że Opatrzność Boża nad nami czuwa i że nasz najbliższy grajdołek jakoś, bez większych zmian przebrnie przez oko nadchodzącego cyklonu.
Takie samo oczekiwanie mają autorzy filmu "Children-of-Men" (Ludzkie dzieci)
http://www.kino.pecetowiec.pl/video/7802/Ludzkie-dzieci--Children-of-Men-2007
Trudno im się dziwić, to ludzkie. W ich obrazie co prawda Europa stanie się areną niewyobrażalnie brutalnej i krwawej jatki, ale autorzy filmu tylko o tym wspominają półgębkiem, kilkoma mglistymi aluzjami jakoś przemyconymi przed okiem unijnego cenzora. Wielka Brytania w obrazie autorów jawi się jako ostatnia enklawa ludzkiej cywilizacji w której jako tako działają jeszcze instytucje i gospodarka. Największym problem Zjednoczonego Królestwa ma być wg autorów utylizacja chord nielegalnej imigracji zalewającej (względnie) "szczęśliwe wyspy" ze wszystkich stron. Autorzy nie mają złudzeń w tej materii, jedyne rozwiązanie widzą w fabrykach śmierci wzorowanych na Auschwitz i Birkenau.
Obraz utrzymany jest w konwencji SF. Nagle, nie wiadomo dlaczego wszystkie kobiety świata przestają rodzić dzieci, co staje się oficjalną przyczyną całego zamieszania. To wystarczająco dobry sposób dla zawiązania fabuły, aczkolwiek błędem byłoby traktować go serio. Musimy rozumieć ze dopiero tak absurdalnie nieprawdopodobne założenie pozwala autorom przemycić ostrzeżenie do oficjalnego obiegu. My doświadczeni na dziesięcioleciach ciuciubabki z sowieckim socjalizmem rozpoznajemy w mig te kody.
Dla europejczyków zachodu to świeże i twórcze odkrycie.
Opowieść kończy się oczywiście Happy Endem. Chyba nikomu nie dało by się znieść ładunku emocji jakim bombarduje nas film bez tego słodkawego zakończenia...
13:46 / 04.10.2010
link
komentarz (2)
Obserwując innych ludzi Lee widzi, że ich problemy wynikają z ich własnych ograniczeń. Pan informatyk który całymi latami od rana do wieczora pisze kod i wszystko co zarobi wydaje na fajki i kawę które go stymulują. Nie ma podzielności uwagi. Żyje w nędzy, żyje kodem i nawet nie ma czasu żeby się napić, wyluzować z przyjaciółmi.
Pan gastarbaiter z Niemiec, który raz na miesiąc ma wolny weekend i wtedy przyjeżdża do kraju kontynuować budowę swojego domu spokojnej starości. Na starość dom ma być gotowy :)Czy można złożyć lepszy hołd dla starości?
Pan młody obiecujący pisarz nie ujawniający swoich dzieł z obawy, że ktoś mu je ukradnie, wyda pod własnym nazwiskiem, zgarnie zaszczyty i honorarium dla siebie... Pisze w zeszytach bo do komputera włamie się Microsoft i splagiatuje. Pewnie aż tak bardzo się nie myli...
Młoda dziewczyna, która już wcale nie jest taka młoda, ale odkłada swój sukces na potem bo ma czas, bo póki odkłada czuje się młoda. Bo dostała spadek i może żyć z czynszu.
Rolnik codziennie walczący za swoim biurkiem o dotacje unijne do każdej krowy i każdego hektara, narzekający że \"biznes\" mu nie idzie. Jaki kurwa biznes?
Banda wariatów złapana w pułapkę własnych złudzeń.
A pośród nich Lee.
Lee uważa że tym się różni od nich wszystkich, że nie ma ograniczeń takich jak oni. Jego ograniczają ich ograniczenia.
Ciekawe czy oni mają podobne mniemanie o sobie? Mogliby założyć nloga i napisać o tym.
21:41 / 17.09.2010
link
komentarz (0)
Krzyż upamiętniający tragiczną śmierć pary prezydenckiej i ich dworu powstał w sposób naturalny i spontaniczny, w miejscu ich pracy i zamieszkania. Lee od początku wiedział, że w miarę upływu czasu zrobi się z tego problem. Prorokował Lee że zarówno zwolennicy jak i oponenci zmarłego prezydenta będą chcieli ten symbol wykorzystać do osiągnięcia jakichś celów. Strona PIS była przewidywalna od początku. Dążyła do zastąpienia drewnianej prowizorki pomnikiem ze spiżu, który wrył by się już na zawsze w narodową historię i przestrzeń otoczenia pałacu namiestnikowskiego. Starała się z krzyża zrobić przedmiot jak największego kultu. Spece od PISowskiego pijaru dyskretnie podsycali płonący płomień i drżeli z obawy że w miarę upływu czasu temat spowszednieje a kult Lecha Męczennika się wypali zanim się rozwinie na tyle by stać się kamieniem węgielnym rodzimej dynastii.
I pewnie tak by się stało gdyby nie małpi spryt rządzącej PO, która nie miała lepszego pomysłu na odciągniecie uwagi opinii publicznej od podwyżki watu i innych podatków niż wywołanie karczemnej awantury medialnej wokół kawałka drewna.
Tak więc PIS wygrał i w miejscu drewnianego krzyża stanie prędzej czy później monument z brązu. Niestety Jarek K nie stanął na wysokości zadania i nie spłodził następcy tronu, co sprawi że w strategicznym miejscu Rzeczpospolitej powstanie co najwyżej ciekawa atrakcja turystyczna.
PO też wygrała bo tępy naród w chwili podniecania nie zauważył że mu wsunięto złodziejską rękę do kieszeni.

A kto przegrał?
Naród? Kościół? Państwo?
Cóż... Z pewnością przegrał podatnik.


12:18 / 02.09.2010
link
komentarz (1)
Daj małpie pistolet to sobie jaja odstrzeli.
Po dwóch godzinach negocjacji z Burmistrzem i jego niedorozwiniętą świtą Lee zauważył że udziela korepetycji gangowi Olsena jak kraść. Nożeszkurwajapierdolemać!
13:44 / 31.08.2010
link
komentarz (0)
Czasem coś się człowiekowi w życiu udaje. Najgorzej gdy niby się udaje a niby nie, albo nie do końca i definitywnie i zależy z której strony patrzeć i w ogóle jakoś tak nijakoś jak w deszcz. Tego Lee ma w nadmiarze i może ktoś chce trochę?
Ale w końcu przyjdzie ten dzień kiedy będzie wiadomo że to sukces i trzeba (wypada) się odświętnie ubrać i świętować. Lecheim.
Póki co niezłą rozpierdziuchę Lee urządza va banque i obserwuje jak wszystkie urzędoły skorumpowane tańczą się pocąc,się pocąc i... się nie przejmuje co z tego wyniknie, bo wie, że trzeba czasem zrezygnować z tego na czym bardzo zależy żeby się spełniło.
00:42 / 03.08.2010
link
komentarz (4)
Co to jest kobieca intuicja?

Lee wiele razy otarł się o ten rzekomy fenomen przypisany do damskiej części populacji i chyba dobrze go poznał. Tak dobrze go Lee poznał że nawet potrafi emulować.
Każdy człowiek mniej lub bardziej dokładnie potrafi przewidzieć (następstwa zdarzeń). Inaczej mówiąc prawie wszyscy mamy zdolność szybkiego sklecenia teorii, która spaja znane nam fakty z warunkami początkowymi we w miarę logiczna całość. Im perspektywa czasowa krótsza a warunki początkowe bardziej typowe i mniej skomplikowane tym prawdopodobieństwo trafności przewidywań większe.
Zazwyczaj jest tak, że jest wiele mniej-więcej równoprawdopodobnych rozwiązań (rozwinięć) jakiegoś układu początkowego i trudno jest zdecydować, który z wariantów jest najbardziej prawdopodobny i najlepiej pasujący do znanych faktów. Do czasu pojawienia się nowych dowodów nie można więc zbliżyć się bardziej do prawdy.
Taki problem najczęściej dotyka mężczyzn. Wiją się oni wówczas w cierpieniach spowodowanych niepewnością co do prawdziwości któregokolwiek z rozwiązań.
Kobiety nie mają takich problemów bo mają intuicję.
Polega ona głównie na tym, że niektóre opcje (zwłaszcza te subtelniejsze) w ogóle nie przychodzą im do głowy więc nie zachodzi konieczność wykonywania ciężkiej pracy intelektualnej polegającej na żmudnym obliczaniu prawdopodobieństwa każdego z wariantów i porównywania wyniku z innymi.

Inaczej mówiąc prawda jawi się kobietom od razu w całej okazałości a jeśli jakieś fakty przypadkiem do niej nie pasują tym gorzej dla faktów. Stają się fakjutami.





19:16 / 26.07.2010
link
komentarz (0)
Lee rozmawiał dziś z panem który uważa się za młodego wilczka. Do niedawna Lee też uważał się za młodego wilczka tyle, że na rynku konkurował ze "starymi wilczkami" nowoczesnością, etyką, jakością i terminowością swoich usług. Obecne "młode wilczki" konkurują obniżeniem ceny i jakości. Najciekawsze, że te "młode wilczki" w ogóle nie zauważają że na horyzoncie pojawiają się już "jeszcze młodsze wilczki", gorzej wykształcone, które będą z nimi konkurować nie ceną nie jakością ale wysokością haraczu płaconego dla gangsterów zawłaszczających rynek i sprzedających do niego bilety dostępu.
Aż w końcu rynek i tak opanują Chińczycy.
Lee się więc poważnie zastanawia czy nie zostać Chińczykiem?
11:22 / 18.07.2010
link
komentarz (3)
Czy ryba śmierdzi rybą czy pachnie?

W budownictwie w tym roku zbankrutowało 2 razy tyle firm co w zeszłym roku. I nie pomagają przygotowania do mistrzostw 2012. Lee prorokował że tak będzie ale wszyscy się z tego naśmiewali. Dziś twierdzą, że wcale Lee tak nie prorokował, że cieszył się razem z nimi z koniunktury, bo jakby rzeczywiście tak prorokował to by na pewno pamiętali i jakoś się przygotowali na ten cios.

Jakiej kurwa koniunktury?!!!!

ps
Dziś nikt nie zadzwonił.
Nawet Idioci.
Czy to postęp?
02:05 / 17.07.2010
link
komentarz (0)
Idioci dzwonią pytają czy Lee nie chciałby zamienić swojego domku, na dwa małe ale urocze mieszkanka. Gotowi są nawet dać niewielką dopłatę. Ale po kilku minutach rozmowy okazuje się, że nie odróżniają komunalnego najmu od własności. I naprawdę do kurwy nędzy nie mogą pojąc dlaczego ten ciemnogrodzianin Lee wymyśla jakieś abstrakcje żeby tylko się nie zamienić. \"To po co w ogóle pan dajesz ogłoszenia?\" - dziwują się.
Dla nich to Lee jest Idiotą.
Ale wszystko to pikuś. Ze trzech \"zainteresowanych\" puściło Lee strzałki :D :D :D Pewnie żeby oddzwonić bo ich na telefon nie stać - przyszło lee do głowy.
Kurwa co robicie kiedy dostajecie strzałkę z obcego numeru?
Lee na przykład złości się że ktoś mu baterię sabotuje.

Ale teraz Lee oddzwonił. Trzy razy Lee oddzwonił żeby udowodnić samemu sobie, że jest prorokiem we własnym kraju.
01:22 / 16.07.2010
link
komentarz (0)
Ludzie to idioci. Lee dał ogłoszenie w prasie że sprzedaje segment mieszkalny w zabudowie szeregowej wymagający remontu i od rana odbiera telefony samych nieuków idiotów i głupiomądrych wsiowych cwaniaków. Żenada. Jakby Lee wiedział że kiedyś będzie się tak męczył na każdym kroku z nieukami i idiotami to by nie pozwalał ściągać w szkole. ech...
20:31 / 11.07.2010
link
komentarz (2)
Podobno z czasem wszystko się rozpada.
22:27 / 14.06.2010
link
komentarz (5)
Zjawił się u Lee kolega którego Lee zawsze częstuje kawą, którą wcześniej od niego dostaje w prezencie.
1. 80% Polaków zinterpretuje powyższy komunikat w ten sposób że: kolega przynosi Lee beznadziejną kawę, którą Lee serwuje mu za karę.
2. 19% z nich będzie przy tym przekonana że Lee czerpie z tego sadystyczną satysfakcję.
3. 80% z nich uzna takie zachowanie Lee za naganne i niesmaczne.
4. 1% utożsami się przy tym z wyobrażonym przez siebie Lee.
5. 20% pozostałych Polaków uzna, że Lee nic by koledze nie podał do picia gdyby ten wcześniej mu tego nie podarował.
Z czego 40% z nich uzna taką postawę za usprawiedliwioną
40% za godną pogardy
20% za zupełnie naturalną.
I dlatego właśnie wybory wygra Komorowski
19:03 / 08.06.2010
link
komentarz (0)
Lee ugotował zupę szczawiową. Sezonowa kuchnia znów okazuje się najlepsza, a szczaw dziko rosnący na ekologicznej łące to rarytas. Przy okazji Lee zrobił kilka słoików przetworów. Podobno w tym roku warzywa i owoce będą strasznie drogie przez te wszystkie powodzie spowodowane globalnym ocipieniem.
Pod koniec maja na łące jest urodzaj młodych liści tego kwaśnego ziela. Lee zna takie miejsca gdzie można je wręcz kosić i bez wielkiego przebierania od razu robić przetwory.
Świeże krojone listki szczawiu Lee zasolił a gdy wydzieliły sok upakował je do słoi.
Soku Lee użył jako marynaty do mięs. Zdrowsze to od octu i chyba lepsze w smaku. Zwłaszcza do ryb przygotowywanych do smażenia świetnie się nadaje.

Zaskakujące było dla Lee gdy niedawno się dowiedział że w niektórych rejonach Polski zupę szczawiową nazywają zielonym barszczem :D Lee do tej pory znał barszcz czerwony i żur przez niektórych zwany barszczem białym. A tu patrzcie państwo jakie bogactwo barszczy mamy w kraju.
02:15 / 17.05.2010
link
komentarz (1)
Od paru dni, na stole w domu Lee stoi tajemnicza kobieta. A właściwie zaLeedwie jej tors. Reszta nigdy nie powstanie. Wyrzeźbił ją Lee z piasku. Teraz godzinami się weń wpatruje niczym Pigmalion w poszukiwaniu niedoskonałości... Jej wnętrze zawiera plastikowe wiadro i zgrzewką puszek po piwie. Dla obniżenia masy, ma się rozumieć. Kto by pomyślał? Nikt by nie pomyślał. Z wierzchu niczego nie widać, jak to zwykle u kobiet.
13:28 / 04.05.2010
link
komentarz (2)
Dziś przed Lee w sklepie robiła zakupy para meneli.
Facet o aparycji wymiętego playboya z lumpeksu, elokwentny i chyba wykształcony bo mówił piękną polszczyzną i z sensem.
Kobieta stara brudna wyniszczona przez nałogi.
Skacowany Sokrates kokietował ją i ekspedientki, a na koniec dali sobie obrzydliwego buziaka.
Kupili 2 bułeczki i paróweczki oraz wino TURystyczne po czym poszli do parku kontynuować zabawę.
17:51 / 25.04.2010
link
komentarz (3)
Nareszcie Lee dostał pracę


Przepraszam za tak długą przerwę wiernych czytelników ale pracę miałem.
Brudna to była robota, nie w zawodzie wyuczonym i nie przynosząca sławy, ani nawet wielkich pieniędzy, ale cóż trzeba jakoś na chleb i opłacenie rachunków zarabiać w dzisiejszych ciężkich czasach i rodzinę utrzymać.
Problem w tym, że chyba trochę tę robotę spartoliliśmy i nie wiadomo co będzie z resztą kasy i czy na pewno zapłacą nam gotówką tę trzecią ostatnią ratę jak się umawialiśmy?
Piszę w liczbie mnogiej bo zlecenie było dla całej naszej paczki. Znaczy Darka geniusza-komputerowca, Roberta łącznościowca i Lee jako wybitnego specjalisty od sabotażu bezpośredniego.
Naszym zadaniem było zapobiec zamachowi na pewien (VIP) Very Important PLane.
Pragnący zachować anonimowość zleceniodawca dostarczył nam w tym celu odpowiednią aparaturę techniczną, wraz z instrukcją obsługi oraz trochę dolarów, eurosów, złotych i rubli w drobnych nominałach na niezbędne wydatki i koszta podróży. A tak podróży bo fucha była za granicą. Za wschodnią granicą jeśli chodzi o ścisłość, znaczy u ruskich.

Pewnie dlatego dostaliśmy to zlecenie bo znamy teren, język i obyczaje no i mamy branżowy profil na facebooku. A ponadto wszyscy trzej mamy odporności na skutki uboczne samogonu.
W sumie robota prosta, i trochę przypominająca tę w Budapeszcie w 2007 i w Belgradzie w 2004.r.
Trzeba było pojechać pociągiem do Smoleńska zadekować się najlepiej na prywatnej stancji u jakichś, sympatycznych i towarzyskich w miarę ludzi, przez parę dni rozeznać okolicę, zwłaszcza wokół lokalnego lotniska, wypić trochę samogończyku z miejscowymi, no i dziesiątego kwietnia o godzinie między 7 a 10 czasu lokalnego wybrać się do wcześniej wyselekcjonowanego punktu w pobliżu pasa startowego, podłączyć nasze zagłuszarki i detektory szerokopasmowe do ukrytych tam wcześniej akumulatorów, które okazyjnie zakupiliśmy jeszcze w dniu przyjazdu od ochroniarzy SBTLWIC (smoleńskiej bazy transportowej lotnictwa wojskowego i cywilnego). Co prawda mieliśmy też podwatowane zasilanie z lokalnej sieci, ale potrzebowaliśmy pewności, że w razie kolejnej z częstych tu awarii, zadanie zostanie wykonane. Przy pomocy przemyconych do Smoleńska urządzeń należało zagłuszyć impuls elektromagnetyczny, którego miał użyć SPECNAZ do zakłócenia elektroniki nadlatującego samolotu z Polskim Prezydentem.
No i kurde pod względem technicznym wszystko poszło dobrze, zagłuszarki nasze zadziałały zgodnie z instrukcją i na czas wytworzyły pole siłowe, dzięki czemu udało się ochronić urządzenia pokładowe naszego, rządowego samolotu przed wrogim impulsem elektromagnetycznym.
Niestety prezydencka maszyna była już stara i strasznie zdezelowana, więc i tak spadła wycinając po drodze kawał lasu. Tak że cała nasza robota poszła na darmo.
Żeby było śmieszniej to jakiś nawiedzony kretyn sfilmował amatorską kamerą Darka geniusza akurat w chwili kiedy zapakował aparaturę do teczki i właśnie zamierzał opuścić kryjówkę. Co gorsza już po kilkunastu minutach film znalazł się w internecie.
I to moja wina bo choć oddałem aż 4 strzały to ni chuja wpizdiec nie trafiłem gnoja!

No i chyba tim "LEE-DA-RO" został rozpoznany bo od tego czasu nasza skrzynka mailowa na facebooku zapchana jest propozycjami kolejnych zleceń z całego świata, na podobne roboty.


20:26 / 12.03.2010
link
komentarz (1)
Lee słuchał dziś w radio rozmów ze społeczeństwem na temat rozwiązania problemów z więziennictwem i uświadomił sobie ze Polacy w swej większości to durnie albo faszyści. Na przykład popularny był taki pomysł żeby skierować więźniów do łatania dziur w drogach skoro drogówka sobie nie radzi, do zbierania psich kupek z deptaków i trawników, do budowania nowych więzień itd. Co ciekawe wszyscy Ci rozmówcy mieli świadomość że większość ok 80% osadzonych w tym kraju to ludzie którzy znaleźli się za kratami bo popadli w pułapkę zadłużenia gdyż źle oszacowali swoje możliwości spłaty kredytów, alimenciarze nie będący w stanie płacić wygórowanych roszczeń ich byłych, oraz drobni złodziejaszkowie zmuszeni przez los do kradzieży żywności lub innych środków pierwszej potrzeby.
Nikt nie zauważył że człowiek dokonujący drobnej kradzieży z głodu i biedy wcale nie powinien siedzieć w więzieniu. Wiezienie dla niego nie jest żadną karą lecz nagrodą. Już się nie musi martwić o to co do garnka włożyć, ani jak zapłacić rachunki. Zamiast płacić za niego 4tys zł i wymyślać mu niewolnicze prace lepiej pozwolić mu pracować na wolności.
O niezapłacone kredyty powinni się martwić Ci co je dawali. W końcu to oni są fachowcami od zdolności kredytowej i powinni umieć ocenić ryzyko spłaty zainwestowanego kapitału. A skoro nie potrafią niech zmienią zawód a nie wsadzają do paki (na kark podatnikowi) ofiary swojej pazerności i nieuctwa.
jeżeli chodzi o alimenciarzy to istnienie takiej kategorii więźniów jest samo w sobie dowodem barbaryzacji naszego społeczeństwa.
Zdaniem Lee państwo w ogóle nie powinno się wtrącać w sprawy prywatne, bo z tego zawsze więcej złego niż dobrego. Kurewstwo tylko się w ten sposób premiuje. Jeśli jakaś panna dała dupy nieodpowiedzialnemu facetowi, który olewa własne dzieci to sama również jest nieodpowiedzialna.
Więc niech sobie radzi sama, uczy się albo męczy. Jak będzie się takim ludziom ułatwiać życie i zapewniać środki na utrzymanie ich i ich dzieci to się będą mnożyć jeszcze bardziej i rozpowszechniać geny nieodpowiedzialności w następnym pokoleniu.

15:08 / 08.03.2010
link
komentarz (0)
Lee ma pomysł na świetną powieść. Nie pierwszy to pomysł. Powieść nie powstanie bo takie pomysły powinny również zawierać w sobie załącznik odpowiadający na pytanie jak przeżyć przez czas tworzenia tejże.
Pewna pani pisarka zwróciła się w takich okolicznościach do banku o kredyt w wysokości 50 tys zł dzięki któremu zamierzała regulować rachunki za mieszkanie i wyżywienie przez roczny okres tworzenia. Co ciekawe ten kredyt dostała :)
Niestety Lee nie dowiedział się adresu banku tak wspaniałomyślnego i zatroskanego rozwojem literatury.
Jeżeli zamierzasz napisać powieść i masz co jeść oraz kogoś kto opłaca rachunki, nie zastanawiaj się. Siadaj i pisz.
21:50 / 27.02.2010
link
komentarz (1)
Materia jest bezwzględna, ale uczciwa. Lee ostatnio zacieśnił kontakty z materią. Kiedy nic mu nie wychodzi mówi ze to tylko eksperyment i przygotowuje nowy. Może tym razem się uda :D
00:42 / 10.02.2010
link
komentarz (1)
Pierdolić Mikołaja Świętego i ekipę reniferów jego


Taki napis dziś przeczytał Lee na murze pewnego budynku, w bardzo uczęszczanym miejscu. A wszystko pod czujnym okiem monitoringu całodobowego. Znaczy się kamer. Więc się Lee zdziwił, a nawet przez moment odczuł coś na kształt podziwu dla odwagi śmiałka.
Wot mołodjec! Ikra z czasów Polski Walczącej jednak przetrwała w narodzie! Oj nie będzie miał okupant łatwego życia w naszym priwislanskim kraju.
Tym niemniej to na pewno jakaś krytyczna aluzja do rządu obecnie obecnego.
Spodziewać by się też można, przynajmniej na pierwszy rzut oka, że to akt odwagi przeciwko przewodniej partii demokratycznej. A może też po trosze szpila dla strategicznych sojuszników, lub komisji sejmowej, ewentualnie do skorumpowanego burmistrza miasta?

Ale nie, niestety nie. Młodocianemu autorowi zapewne zachciało się zaprotestować przeciwko świętości jako takiej w ogóle.
Za takim wytłumaczeniem przemawia umieszczony tuż obok napis \"Jebać kler\" wygrawerowany tym samym narzędziem i tym samym charakterem pisma. Nie, nie \"jebać policję\" a właśnie kler.
I w związku z tym przyszedł Lee do głowy koncept, że to może wcale nie jest dzieło młodocianego gieroja?
A raczej diabolicznie cwany chwyt speców od pijaru reżymowego... Jakiś spisek władzy może... ???
Która jak wiadomo święta nie jest. Wręcz odwrotnie, i wszelkim przejawom świętości najchętniej skoczyłaby do gardła.

No tak ale to już jest teoria sPISkowa.
No ale jeśli to nie spisek, to dlaczego wszystkie inne napisy niezwłocznie i starannie zamalowano?
Tyle pytań. Tyle niejasności...
A prawdziwą odpowiedź zna tylko Bóg.
No i może jeszcze operator kamery.
Ewentualnie scenarzysta.
I reżyser - o ile w ogóle istnieje.
11:51 / 08.02.2010
link
komentarz (0)
Tadam

Lee w wielkiej konfidencji przyznał się znajomemu, że czytał \"Mein Kampf\".
-OoOooo... \"Mein Kampf\" czytał!!! - Błysk w oczach interlokutora się pojawił.
Lee nie omieszkał przy tym podkreślić, jak trudno w dzisiejszych czasach zdobyć wymienioną pozycję książkową, choćby w postaci pliku txt, pdf, itp. Albowiem już na pierwszej, drugiej i trzeciej stronie wskazanej mu przez nieocenionego google\'a widniała jedynie wzmianka, że żądana e-witryna została zamknięta na podstawie artykułu jakiegoś tam jakiejś tam ustawy, oraz jakiejś tam dyrektywy UE, a właściciele strony, Ojciec i syn, odsiadują od jakiegoś czasu sprawiedliwy wyrok za rozpowszechnianie wiedzy na temat Socjalizmu Narodowego.
Właściwie to Lee jest teraz wstyd i żal do siebie, na siebie, że go podkusiło aby akurat temu panu pochwalić się swoimi studiami nad istotą natury ludzkiej.
Albowiem zaraz potem musiał Lee wysłuchać kwiecistego wykładu o tym jaki to nazizm był zły krwiożerczy, niepostępowy i w ogóle nieludzki.

Oczywiście kolega prelegent \"Mein Kampf\" nie czytał.
Z przyczyny że się brzydzi takich obrzydliwych rzeczy, zawartych we wspomnianej pozycji książkowej, gdyż, ponieważ Hitler to kompletny idiota, bałwan i w ogóle piana na ustach...
To przecież wstyd i poruta przed światem całym by Polak... Właśnie! Kto jak kto ale żeby Polak, takie rzeczy czytał?
- A kto powiedział że Lee to Polak? - zakotłowało się Lee pod pokrywką, zagotowało - A może Lee to na przykład Żyd? Kurwa no żesz.

Mniejsza z tym, problem że ten idiota, kretyn, świnia i bałwan, Hitler czyli, jest bardzo podobny do wspomnianego pana.
Ten wzrok, ten gest, ten dąsik!
Ten szyk i syk i wąsik
I wdzięk, i lęk, i mina,
Ten wąsik, ach, ten wąsik,

Titina och Titina...
11:03 / 08.02.2010
link
komentarz (3)
szkoda gadać
12:19 / 19.12.2009
link
komentarz (1)
Lee coraz dotkliwiej doświadcza świadomości, że oszczędności trzymane w reżymowych pieniądzach tracą na wartości. Pie***na inflacja, je***ny rząd!!! Człowiek coraz częściej czuje przymus wewnętrzny aby jak najprędzej wymieniać parszywiejące Bilety Narodowego Banku Polskiego na coś trwalej i z większym szacunkiem przechowującego wartość jego ciężkiej pracy. Za komuny taką rolę spełniały dewizy. A tu kuku bo Bilety Eurobanku jeszcze bardziej się skurw... ups znaczy - nie bardzo nadają do przechowywania wartości bo tracą ja jeszcze szybciej od złocisza. O dolarach już nie wspominając. Wydaje się że rządy wszystkich państw urządziły sobie zawody kto sprytniej skundli swoją walutę? Wszystko to sprawia że Lee coraz więcej czasu musi poświęcać na samoobronę. A im jest sprawniejszy w działaniach ochronnych przed złodziejską inflacją tym bardziej i szybciej zaczyna mu brakować pieniędzy reżymowych na obsługę bytowych wydatków bieżących i reżymowych podatków. Coś za coś. Ale czy na pewno? A może by tak Lee wyemitował własny pieniądz? Reżym oczywiście go nie uzna..., ale ludzie?
Lee wpadł na pomysł emisji własnego pieniądza już dawno temu, ale nie miał złota żeby mu dać solidne pokrycie. A takiej śmieciowej waluty jak złotówka nie miał sumienia emitować do ludzi bo by się chyba ze wstydu spalił. No bo tak na prawdę cóż jest gwarancją zabezpieczającą wartość złotówki? Złoto? - na pewno nie? Może owoce pracy polityków i urzędasów? - no tych chyba nikt nie uznaje za warte więcej niż funt kłaków! :D. Więc co? Lee wiele miesięcy się zastanawiał nad fenomenem pieniądza narzuconego nam przymusowo przez gangsterów trzymających władzę. Co też daje mu pokrycie? I uświadomił sobie że tylko naiwność i nadzieja obywateli sprawia że coś za te papierki bezwartościowe chcą oddawać i jakieś usługi wykonywać.

W końcu Lee wymyślił że przecież jak on wyemituje własną walutę to będzie ona dużo mocniejsza od reżymowej złotówki, choćby dlatego że Lee zabezpieczy jej wartość własnym słowem honoru!!!
Złotówka żadnego zabezpieczenia w niczyim słowie honoru przecież nie ma. A jeśli nawet ma to są to słowa krzywoprzysięstwa i obłudy a nie honoru. Bo nie masz w kraju większych złodziei i oszustów niż Ci którzy majsterkują przy wartości złotówki.
18:00 / 13.12.2009
link
komentarz (2)
Niemcy mają w nosie Unię Europejską i jej integralność terytorialną

Unia będzie istnieć dopóki będzie im potrzebna. Pytanie tylko do czego im ta Chujnia właściwie potrzebna?

Gdy niedawno na terenie Białej Rusi odbywały się manewry Wszechrusi (bez Ukrainy...) Berlin przekazał do Moskwy tajną informację: „Jeśli Wasze wojska zatrzymają się na granicy Wisły i Sanu, to my nie zerwiemy umowy o Rurociągu Północnym”.

Ot, tak na wszelki wypadek. By stworzyć odpowiednie warunki brzegowe.

22:50 / 12.12.2009
link
komentarz (4)
JAK BĘDZIE WYGLĄDAŁ "KONIEC ŚWIATA" ?

Lee wie jak. I wie że go dożyje. I wciąż główkuje jak się przed tym zabezpieczyć? Bo to nie będzie taki całkiem definitywny koniec. Raczej coś w rodzaju dziesiątkowania ludzi z tym, że odwrotnie niż w czasach starożytnych, co dziesiąty pozostanie przy życiu. A to będzie tylko początek... Z pewnością paru ludzi przeżyje wszystkie nieszczęścia i plagi. Lee chciałby być w tym gronie szczęśliwców.
Koniec świata właściwie już się zaczął.
Nie zauważyliście nic :) prawda?
I bardzo dobrze!
Im później ludzie to zauważą tym Lee będzie miał więcej czasu żeby przygotować sobie warunki przetrwania.
Zdąży drogo sprzedać niepotrzebne śmieci i kupić rzeczy niezbędne po jeszcze niewygórowanych cenach.


10:14 / 19.11.2009
link
komentarz (1)
Wesoła i Dochodowa Kuchnia Mamusi


Lee wpadł na pomysł żeby mamusia na emeryturze przestała się nudzić .
Najlepiej zrobić mamusi biznes, taki najodpowiedniejszy dla krewkiej emerytki, który zapewnia kontakt z ludźmi, satysfakcję z pracy i jakiś dochód.
Na garnuszku ZUS długo nie posiedzi bo cieszy się od niego lepszym zdrowiem i pewnie go przeżyje?
Jakby tak urządzić dużą kuchnię. Super czystą i super ergonomiczną. Super wyposażoną w sprzęty elektryczne, młynki, obieraczki i siekaczki do warzyw, krajalnice, kotły ciśnieniowe, parowniki, zamrażarki chłodziarki itd. I niech ją potem mama wynajmuje sąsiadom na robienie przetworów domowych, oraz przygotowywanie dużych ilości potraw na imprezy rodzinne.
Mama będzie mogła brać dniówkę w gotówce za pomoc i nadzór przy robotach, a za najem kuchni najlepiej brać gotowe przetwory w słojach :).
Na przykład co piąty słój twój :)
Potem wystarczy w większym mieście otworzyć stoisko z regionalnymi domowymi wyrobami.

Gospodynie domowe bawią się w swoich słabo wyposażonych kuchenkach godzinami, a w efekcie otrzymują 4 -5 słoiczków przetworów na zimę.
W półprzemysłowej kuchni mamusi zrobią sobie w tym samym czasie po 100- 200 słoi z przetworami.
Lee sądzi że taki biznes szybko się przyjmie w okolicy.
Każdy kto wykorzysta ten pomysł proszony jest o przesłanie 1% zysku dla Lee. Oczywiście w gotowych zawekowanych przetworach.

Acha
Mamusia nie potrzebuje zgłaszać żadnej działalności gospodarczej, no chyba że bardzo chce :)
Ale sobie zrobi kartę zdrowia i zatwierdzi technologię wesołej kuchni w Sanepidzie.
Jeśli Twoja mamuśka będzie też potrzebować taką technologię to za drobną opłatą Lee może ją wykonać.

Jeżeli Twoja mamuśka chce zostać działaczem Stowarzyszenia Przedsiębiorczych Emerytów to niech napisze na lkkomi@buziaczek.pl
21:30 / 16.11.2009
link
komentarz (3)
Skurwysyństwo na każdym kroku. To jakaś kara borza. Mam dość złodziejaszkowatej tępoty Polaków. Durne buraki, zawistne i podejrzliwe, skażone impotencją intelektualną.
Mam dość płacenia za ich lenistwo umysłowe. Mam kurwa dooooooość!!!
09:51 / 15.11.2009
link
komentarz (4)
Jestem Tylko śrubką, trybikiem niewielkim w tej maszynce nieludzkiej. Co ja mogę? Nawet jeśli bym mógł to mnie zaraz wymienią, wygryzą, na koniec wyruchają... A potem przyjdzie na moje miejsce inna śrubka. Albo szprycha nawet przyjdzie. Młoda, 22 letnia najpewniej, dyspozycyjna, znająca biegle 2 języki, z wieloletnim doświadczeniem zawodowym... pełna zapału i gotowa zapierdalać po 12 godzin za pensję podstawową 1275zł brutto :) I jeszcze gotowa w każdej chwili szefowi zrobić loda.
A ja się pytam ku*wa ch**u masz córkę?!!!!
Zobacz jaki stworzyłeś dla niej świat razem z innymi Tobie podobnymi mięczakami. Dziś Ty strugasz marchewkę systemowi, jutro twoja córka obciągnie mu druta. Natura nie znosi próżni.
22:33 / 03.11.2009
link
komentarz (8)
Umiecie zawierać sojusze? Bo Lee chyba nie potrafi...
A może potrafi ale nie ma z kim?



12:25 / 02.11.2009
link
komentarz (5)
Miałem napisać o depresji. Właściwie skąd się to cudo wzięło i po co ono komu? Czemu tyle stworzeń (coraz więcej i więcej) się z tym męczy? I długo nie widziałem w depresji żadnego sensu. No może poza tą jej odmianą, która jest świetnym, uniwersalnym usprawiedliwieniem własnego lenistwa przed ludźmi i sobą. Nie oszukujmy się, fajnie jest pierdyknąć się w pościel i pospać do 12 ze świadomością że jutro też tak zrobię :), fajnie jest odpuścić sobie poranną toaletę lub wieczorne mycie zębów. Dzień trola, weekend trola, tydzień :) ;) trola... A nieprzyjaznemu światu co się nas czepia rzucić focha i ową jednostkę chorobową na pożarcie. Sprawdza się w 100%.
No ale depresja z lenistwa to rzecz banalna.
Sytuacja robi się poważna kiedy pobłażanie sobie wejdzie nam w krew i stanie się nałogiem, no ale z tego zawsze można wyjść.
Najgorszy rodzaj depresji przychodzi wówczas kiedy rzeczywiście znajdziemy się w pułapce bez tzw \"wyjścia\" i do tego zaczynają nam się kończyć zasoby energii a uzupełnić ich nowymi nie ma skąd. Wówczas, w naszych organizmach, sama natura włącza tryb oszczędnościowy obliczony na przetrwanie jak najdłużej na bezcennych zasobach, które jeszcze zachowaliśmy.
Często takie zachowanie jest pułapką prowadzącą do śmierci. Ale zdarza się że niektórym uda się tym sposobem przeczekać kryzys, srogą zimę, wojnę, a potem kiedy przyjdą lepsze czasy Ci wybrańcy losu przekazują następnym pokoleniom cechy, które okazały się korzystne dla przetrwania.


Jeśli komuś te wywody w czymś pomogły to niech doładuje moje konto smsem za 4zł :)
00:45 / 22.10.2009
link
komentarz (3)
A dzisiaj oszronione były źdźbła traw traw traw
A dzisiaj rzeka wydała się niespokojna
Dzisiaj Lee napisał zawariowany list zawierający zwariowany pomysł. I jeśli to wypali Lee będzie mógł powiedzieć że jednak udało się.
A jeśli nie wypali Lee będzie mądry jak przedtem :)
20:49 / 19.10.2009
link
komentarz (4)
Jak Lee stał się morsem

Lee biega od wiosny. Biega Lee tak dla zdrowia regularnie po lesie słuchając Callana na MP3. Na początku szło dość trudno. Bezdechy, kolki, bóle w stawach. Ale jakoś wszystko minęło i organizm się dostosował. Lee stara się codziennie wybiegać jakieś 40 minut i wygadać do siebie ze 4 lekcje. Lee ma 3 trasy. Ok 3km, ok 5km i ok 8km. Do wyboru w zależności od pogody, czasu i samopoczucia. Wszystkie kończą się nad brzegiem rzeczki dzikiej i cienistej, opodal starego dębu co ma 300 lat. Cisza tam i spokój od ludzi i tylko bobry się chlupią i kaczki. Kiedy rozgrzany, zlany potem Lee dociera w końcu w pobleeże rzeczki, ogarnia go przemożna ochota by do niej wskoczyć dla ochłody. Natychmiast! teraz, już! w ubraniu nawet. Bardziej cudowne są jednak kąpiele na łonie natury bez ubrania :) Zupełnie bez. Latem codzienne praktyki Lee, były całkiem rozsądne i nawet jakby się działo inaczej to trzeba byłoby się puknąć w głowę, że facet ma takie luksusy i nie umie z nich korzystać... No ale lato się skończyło i pewnego dnia pluskając się jak zwykle w wodzie Lee zobaczył, że pada śnieg.
Uśmiechnął się więc do siebie i trochę do bobrów co zbudowały obok wielkie żeremie.
- Panowie chyba zostaliśmy morsami :) - rzekł.
23:44 / 29.09.2009
link
komentarz (8)
Ludzie uważają się za przyjaciół Lee, bo wciskają mu prezenty, których nie potrzebuje ani on ani sami obdarowujący. Ludzie zapraszają Lee na obiady upewniając się wcześniej, że właśnie jest już po obiedzie. Ludzie dają Lee rady, o które nie prosi i za które sami by się obrazili. Ludzie obrażają się kiedy Lee nie zamierza się za to wszystko dobro odwdzięczać.
Samotność wydaje się dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji. Tylko czasem krew zalewa że pogadać jak do człowieka można tylko do tego bloga.
21:05 / 18.09.2009
link
komentarz (0)
Niby Lee jest szczęśliwy. Szkoda tylko że osiąga to szczęście uwalniając się od ludzi i uzależnień od przedmiotów.
Może lepszą drogą byłby konsumpcyjny hedonizm i niczym nie ograniczone pobłażanie swoim zachciankom, jakie Lee kiedyś często oglądał w TV i marzył sobie, że zrealizuje je, że już wkrótce, że na pewno...
I tak przeskoczył Lee erę wież Hi-Fi, erę kaset magnetofonowych i video. Nawet epoka płyt CD chyba już go ominęła bo jakoś tak nigdy nie było czasu żeby zgrać zasoby twardego dysku na plastikowe krążki. Bo przecież łatwiej było dokupić nowy twardziel.
O domku z ogródkiem nawet nie wspominamy, Jakoś tak się w życiu ułożyło, że gdzie indziej domek, gdzie indziej ogródek, a ognisko rodzinne jak już płonie to w lesie. Ale ale... przecież to nie jest ostatnie słowo
Na horyzoncie znów się rysują jakieś fantasmagorie, Konkretyzują się nawet... Się. No...
21:10 / 12.07.2009
link
komentarz (2)
Podobno każdy ma swoją żabę, która się go boi i swojego zająca przed którym ucieka. Tylko nie Lee.
Natomiast Lee jest zdania, że każdy ma niepotrzebną tonę gwoździ, której akurat gdzieś ktoś intensywnie poszukuje.
Lee z uporem maniaka wchodzi w rozmowy z najróżniejszymi ludźmi właśnie z myślą, że nawet jeśli nie znajdzie poszukiwanej tony gwoździ, to może chociaż pomoże komuś znaleźć chętnego na 10 tysięcy calowych nakrętek.
I po raz n-ty Lee się przekonuje że ludzie co prawda dźwigają ze sobą ogromne rupieciarnie zawalone stosami gwoździ, nakrętek lub czajniczków do kawy, ale tak na prawdę nie wiedzą co w nich mają i czego chcą się z nich pozbyć.
Dodatkowo ludzie Ci są bardzo nieufni i od lat nikogo do swoich rupieciarni nie wpuszczają.
W takiej sytuacji większość rozmów w których Lee uczestniczy dotyczy pogody, albo w najlepszym razie dupy Maryni i utyskiwań na to co w telewizorze...
Jednym słowem nudne życie towarzyskie prowadzi Lee i chętnie by je zmienił, pod warunkiem że na ciekawsze.
22:57 / 24.05.2009
link
komentarz (5)
Lee został zaproszony na pieczenie kiełbasek przy ognisku. Fajna sprawa, piękny zachód słońca żadnych komarów, wódka zimna, kiełbaski z prawdziwego mięsa. Dyskusje rzeczowe. Towarzystwo znośne. Lee miał okazję tam poznać współczesnego wojaka. Wojak zadeklarował, że nie interesuje go wyjazd do Afganistanu, ani Iraku, ani Czadu. Stwierdził że podoba mu się nasz klimat i nie ma zamiaru się nigdzie ruszać. A w ogóle to przyznał, że do wojska poszedł z powodu beznadziei na rynku pracy i perspektywy pójścia na emeryturę już po 15 latach trepowania. Wszystko fajnie, Lee rozumie, że ludzie szukają najwygodniejszych sposobów zarabiania na utrzymanie rodziny. Durnie tworzą takie etaty i płacą na nie podatki wiec tym gorzej dla durniów! Lee gotów byłby rozgrzeszyć postawę tego wojaka, ale się rozmyślił kiedy facet przyznał, że w razie wybuchu wojny na terytorium kraju, będzie spierdalał jak najdalej za granicę, gdyż armia Polska nie ma czym walczyć, a dowodzą nim stare, stetryczałe ramole z czasów komuny i na pewną śmierć nie ma zamiaru iść.
A właściwie nie to wkurzyło lee, ale to że facet nie robi nic żeby to zmienić. Mało że nie robi nic to jeszcze utrwala swą postawą ten chory system. Nie czuje nawet potrzeby żeby coś zmieniać. Dobrze mu, bierze sobie całkiem niezłą pensję, która na tle kryzysowych pensji jego kolegów daje mu poczucie wyższości i się nie zastanawia co będzie dalej tylko griluje sobie beztrosko.
A Lee musi na to wszystko płacić podatki i to ze świadomością, że w razie wojny sam będzie musiał się bronić, gdyż wojsko które opłaca "spierdoli" tam gdzie pieprz rośnie.

Ps
Czy ktoś wie jakie uzbrojenie mają na pokładzie polskie F16? Podobno to jest bardzo wielka tajemnica :)
Chodzi o to że należy dokładnie ukryć fakt, że nie mają żadnego uzbrojenia. Ich wartość bojowa jest mniej więcej taka jak 1000 razy tańszych szybowców :)

23:47 / 22.05.2009
link
komentarz (0)
Od jakiegoś czasu Lee męczyło jak to się dzieje, że im mniej Lee poświęca czasu nlogowi tym ma na nim więcej odwiedzających. Średnio około 200 ludzi dziennie wpada do Lee z wizytą. Czego Ci ludzie u niego szukają Lee do niedawna nie wiedział. Parę dni temu zupełnie przypadkowo Lee odkrył tę tajemnicę. Oczywiście nie całkowicie.
Wie już jednak że wszystkiemu jest winien Google. Ale żeby zrozumieć zjawisko dokładnie, należałoby zarejestrować konto strony w googlu i dowiedzieć się jakie są dla Lee słowa i frazy kluczowe powodujące najwięcej trafień. Niestety Lee nie może swojego Nloga zarejestrować w googlu gdyż nie jest właścicielem domeny :( Innymi słowy nlog/Lee nie należy do Lee :(
ech...
Zawsze w końcu zjawiska okazują się zupełnie inne niż sobie je wyobrażamy.
19:14 / 01.05.2009
link
komentarz (3)
Nie wiem czy mam słuch absolutny. Raczej nie bo podobno jest to wrodzone. Nie wierzę w to żeby człowiek z tą zdolnością był tak w stanie bez przygotowania wziąć instrument np gitarę i ją bezbłednie nastroić. Chyba jednak potrzeba trochę nauki.
Słyszałem że ludzie ze słuchem absolutnym strasznie sie męczą na każdym koncercie bo słyszą wszystkie fałsze. A jako muzycy grający w zespole są nieznośni, bo dążą do perfekcji i nie tolerują wpadek kolegów.
Nie mam słuchu absolutnego ale mam coś podobnego w życiu.
Strasznie sie męczę z durniami zewsząd mnie otaczającymi i z systemem który sobie stworzyli.

jeZUS żyje
09:49 / 16.03.2009
link
komentarz (3)
Mamy wokół siebie tysiące durniów. Tak twoja najlepsza przyjaciółka to tak naprawdę kompletna idiotka z którą będzie kiedyś kłopot. To już przesądzone... Ludzie nas otaczający to najczęściej idioci. Przyzwyczailiśmy się do życia w takim środowisku, uważamy je za naturalne, nawet nie zdajemy sobie do końca sprawy, że nauczyliśmy się z durniami obchodzić. Zaszczepiono nam w procesie wychowania normy współżycia społecznego, które służą oswajaniu durniów i łagodzeniu z nimi konfliktów. Głupocie trzeba się kłaniać powtarzają rodzice. Na co dzień nawet nie myślimy że durnie szkodzą. Przynajmniej do czasu zanim sąsiad nie zacznie nam robić pod wycieraczkę, kablować do skarbówki, uwodzić psa. Na początku to nawet jest zabawne, niektórych wciąga opędzanie się od durniów i odpłacanie im pięknym za nadobne. Czasem czujemy wówczas satysfakcję, uczymy durniów i chamów że gorące parzy, że bród się przykleja, że skutek ma swoja przyczynę. Dzięki temu możemy mieć satysfakcję, że coś od nas zależy, że dzięki nam świat się zmienia, ale kiedyś (prędzej czy później) przychodzi zmęczenie. Wtedy okazuje się, że tkwimy w pułapce, że sami durnie wokół nas, że znikąd pomocy. Że w demokracji durnie zawsze zwyciężają.
16:24 / 12.03.2009
link
komentarz (0)
Nie mam nic do sprzedania. Jestem zmęczony. Czy jest coś takiego jak depresja wiosenna?
10:30 / 29.01.2009
link
komentarz (2)
Co robić? Oto jest pytanie.
19:06 / 26.01.2009
link
komentarz (1)
Sezon grzewczy w pełni. Wszyscy narzekają na wysokie koszty ogrzewania, opowiadają sobie niestworzone rzeczy na temat ogrzewnictwa i nic mądrego nie robią. A raczej sprzedają sobie przesądy od których włos się na głowie jeży Ludzie kształćcie się na litość Boską bo przez swoja głupotę i ignorancję tracicie masę kasy. Inteligentna regulacja piecyka gazowego może wam prawie bezinwestycyjnie obniżyć koszty nawet o 30%, odpowiednie ustawienie spalania w kotle węglowym pozwoli wam zaoszczędzić 2 tony węgla na sezon (ok 1600zł). Czy nie warto zainwestować w zrozumienie kilku prostych praw fizyki?
Lee nie zna człowieka który by nie mógł zaoszczędzić w ten sposób minimum 10% kosztów. Kiedy Lee pomyśli że Polska mogłaby kupować od Ruskich 20% gazu mniej zachowując ten sam standard życia to go krew zalewa.
10:21 / 21.01.2009
link
komentarz (2)
Nie ma nic gorszego niż połączenie depresji i lenistwa. Zwłaszcza w świecie gdzie nie ma już przyzwoitości i rycerskiego honoru.

Lee znów dziś usłyszał o samobójczej śmierci człowieka zaszczutego przez biurokrację, pazerność i bezduszność systemu. Cóż za marnotrawstwo, jaki egoizm! jak można tak odejść na zawsze od rodziny? Jak można nie troszczyć się o tych bezbronnych, którzy pozostają? O własne dzieci, rodziców, braci, przyjaciół, bliźnich.
Jak można się zabić z powodu szykan szatańskiego systemu mając świadomość, że najbliżsi od teraz będą zdani na jeszcze większą samowole i brutalność prześladowców?
Trzeba było chłopie wziąć ze dwa granaty, kałasznikowa i zabrać ze sobą do piekła chociaż z tuzin pluskiew ukrywających się za bezdusznym parawanem papierkowej procedury i prawniczych wykrętów.
Do piekła złodziejskiego komornika, bandytę z urzędy skarbowego, skorumpowany sąd, chamowatego burmistrza, tępą i zdemoralizowaną Radę Miejską, cwaniaczkowatą firmę windykacyjną, sprzedajną i zdradziecką kancelarię adwokacką itd.
Wtedy byłby jakiś sens w tym samobójstwie...
A tak tylko nagroda Darwina
13:40 / 19.01.2009
link
komentarz (0)
Demokracja zbankrutowała. Jeszcze co prawda nie w obiektywnej rzeczywistości, ale w świadomości Lee na pewno. Cóż Lee zawsze był wizjonerem i wyprzedzał swoją epoke :) prawda jest taka że totalne bankructwo demokracji to kwestia czasu. Zostało go niewiele ale dość żeby się zastanowić co potem? Lee się zastanawia i zastanawia i coraz większy lęk go ogarnia. Może feudalizm potem nastąpi? Neofeudalizm może... ? Fajnie by było, ale Lee obawia się że nastąpi era anarchii, zakłamania i zbydlęcenia cywilizacji gorsza i dłuższa niż niemiecki socjal-Hitleryzm.
szto dziełac, szto dziełac?
10:26 / 26.11.2008
link
komentarz (0)
Po raz wtóry Lee uciekł z balu u wampirów. Świat po takim doświadczeniu wygląda potwornie. Żal... Rzeczy postrzegane niegdyś jako piękne dziś odrażają. A te nadal piękne przyprawiają o smutek gdyż widać z jakiego gnoju wyrastają. Kolejna warstwa. Żal, żal, żal... Co byście zrobili gdybyście na przykład się dowiedzieli, że szczęśliwy świat dzieciństwa nigdy nie istniał? Ale przecież pamięć wyrazistych słonecznych obrazów nasyconych światłem i soczystymi kolorami istnieje. No to co ze tylko w naszej głowie? Chciałoby się wrócić tam zanurzyć w te światła szczęśliwe i zapomnieć o balu u wampirów. Ale przecież zapomnieć to by było jeszcze gorzej kiedy już się ma wiedzę. Gdybym wcześniej wiedział że tak jest, że tak to wygląda - właśnie pomyślał Lee i... kurwa.
19:24 / 20.11.2008
link
komentarz (0)
Dlaczego mężczyźni nie chcą się żenić? - Zapytała mnie pewna sfrustrowana znajoma.
To proste :) Na tej transakcji nie dość, że niczego nie zyskują to jeszcze maja 90% szansy że w przyszłości zostaną tzw. alimenciarzem i będą mogli co najwyżej zostać alkoholikiem lub realizować się w więzieniu, przyglądając się z daleka jak ich dzieci są wychowywane na kolejne pokolenie Matek Polek i alimenciarzy.
Kto to jest alimenciarz? To facet z którego gang funkcjonariuszy państwowych wynajęty w zamian za sowitą prowizję przez Matkę Polkę ściąga haracz pod pretekstem zapewnienia dobra dziecka.
Co to jest dobro dziecka? Dobro dziecka to 60% dochodów jego ojca :)albo frajera któremu to ojcostwo przypisano.
Na Wyspach jest pod tym względem jeszcze gorzej. Wcale nie trzeba się żenić żeby zostać frajerem a nawet nie trzeba mieć dzieci. Wystarczy jakiś czas pomieszkać w jednym mieszkaniu z kobietą.
Podczas swoich wojaży Lee zaprzyjaźnił się z pewnym Johnem, który żyje w biedzie ponieważ ze swą girlfriend utrzymują dwa osobne mieszkania z osobnymi lodówkami telewizorami, pralkami i podatkami od nieruchomości. I mimo że owa girlfriend codziennie przekonuje Johna że to nieekonomiczne on twierdzi że mu się opłaca :)
A wszystko pewnie przez brak równouprawnienia bo girlfriend może Johna podać do sądu o alimenty a John jej nie może. Ale żeby to uczynić trzeba najpierw z nim pomieszkać Zdaje się pół roku wystarczy...?
Ale John woli nie ryzykować :)

http://alime.pl/forum/
10:06 / 12.11.2008
link
komentarz (1)


Czarny Barak w Białym Domu








19:58 / 09.10.2008
link
komentarz (2)
10:21 / 26.09.2008
link
komentarz (1)
Ludzie sa bezbarwni malostkowi i ślepi.
Lee uczy sie zyc w ich towarzystwie bo innych nie ma.
Ale tak na prawde wolalby zaludnic jakas bezludna wyspe.
20:21 / 22.09.2008
link
komentarz (10)
Lee marzy sobie czasem na jawie bo nie ma snow.
Lee zazdrosci tym co snią. Oni nie marnuja tych paru godzin życia dziennie.
Lee pragnie śnić. Czy ktos wie co i jak zrobić zeby miec sny?
10:07 / 02.09.2008
link
komentarz (0)
Tak jakos mi metnie. "Kronika zapowiedzianej smierci" mi sie przypomina kiedy tak probuje patrzec na rzeczywistosc oczami wszystkich po kolei i na raz. No kurna ale wiem ze "sam na to bym nie wpadl" i tak...
Dzis kawa bez cukru i znow jazda przed kompem do wieczora - zycie z przerwa na lunch.
Slowka ktore nie wchodza do twardego mozgu.
Siano co nie zdazy wyschnac i kroliki ktore gdzies znikly ostatnio. Ktos je zjada czy co?
11:24 / 22.08.2008
link
komentarz (4)
W szacownym pariodyku naukowym przeczytal Lee, że w czasach dinozaurow doba miala 21h. Dzis mamy 24 z powodu powolnej utraty predkosci obrotowej ziemi. Znaczy przez 65-100 ml lat przybylo nam 3h.
Wiec lee sie pyta w takim razie ile godzin miala doba na poczatku czyli jakies 4 miliardy lat temu? I mu wychodzi ze cos jest nie tak z wyzej wymienionym opracowaniem naukowym. Jakby nie liczyc, przy zalozeniu prawdziwosci tezy o 21 godzinnym dniu w czasach dinozaurow wychodza Lee jakies absurdy sprzeczne ze zdrowym rozsadkiem i elementarzem matematyki, o fizyce nie wspominajac.
Wiec kiedy po tym eksperymencie sobie Lee pomysli jakie bzdety wypisuja ludziska w mniej szacownych periodykach... ech nasza cywilizacja tego nie wytrzyma.
Np jakie bzdury zmuszeni sa kazdego dnia przyswajac czytelnicy Gazety Wyborczej? :)
00:57 / 16.07.2008
link
komentarz (2)
Od jakiegos czasu cenzura zamknela mozliwosc komentowania na moim blogu. Wielki brat uznal widocznie ze blog Lee zagraza jego "zywotnym interesom"- jak to sie mowilo za komuny. Ciekawe czemu tak sie boja malego szarego Lee ze go usmieracaja pomalu.
00:35 / 02.07.2008
link
komentarz (2)
Europejskie banki to jednak banda zlodziei. Z jednego konta na drugie kasa w naszej, poczciwej Chujni idzie 200km na dzien. To wyglada jakby ja rozwozili rowerem :) a czasem roznosili pieszo albo wolami. I kto uwierzy ze mamy juz dwudziesty pierwszy wiek?
14:20 / 27.06.2008
link
komentarz (0)
Mozna sie zalamac od rana wciaz zawiesza mi sie komp. I podobno to nie jego wina tylko serwera.
A wszyscy maja to gdzies. Ech...
Bo na serwerze sa plomby a firma serwisujaca daleko.
Popatrze wiec sobie w okno troche :)
Czekajac az moja firma sie rozleci
Bo pewnie sie rozleci jak tak dalej bedzie...
Kurna za wczesnie troche sie rozleci jak na moje plany :)
00:29 / 14.06.2008
link
komentarz (0)
Wczoraj Lee wskrobal sie na szczyt najwyzszego pagora w promieniu 10km i probowal ustalic gdzie jest polnoc. Niby prosta sprawa jak sie ma kompas albo GPS. Ale Lee kompasu nie ma. Tego drugiego tez nie ma.
Dzis Lee zobaczyl podwojna tecze. Ta o mniejszej srednicy wyraznym lukiem spiela dwa przeciwlegla pagory wywolujac na obliczu Lee strita rozbieznego. Ale to byl efekt uboczny :)i szybko przeminal.
Druga o promieniu wiekszym wygladala jakby nasladolwala te mniejsza, ale wypadla ze 3 razy bladziej. Zjawisko samo w sobie wzruszajaco kiczowate, ale widac kicz Lee sluzy, bo mu sie humor zdecydowanie poprawil. Mimo bolu glowy wywolanego skokiem cisnienia.
A jutro czeka Lee caly dzien szwedania sie po ulicach miasta. Zeby tylko byla pogoda :) to Lee bedzie kontent. Najbardziej to sie Lee marzy wejscie boso na szczyt wulkanu :) i widok z niego na ocean. Podobno niezapomniane wrazenia... No ale jak bedzie lalo to pozamiatane...
23:54 / 17.05.2008
link
komentarz (0)
Lee troche ostatnio marznie. I to go niezmiernie martwi bo jest wiosna przeciez a nie zima...
Fakt ze wiosna strasznie dluga w tym roku i jakby rozbita na wiele rat. Wiele wiele rat. Mozna ja smakowac do woli nie trzeba sie bac ze sie nagle skonczy. Wszystko ma swoje plusy nawet zycie na biegunie. Dla przykladu biegunowy rok trwa tylko dwa dni :),ale za to jakie dlugie dni.
23:22 / 03.05.2008
link
komentarz (0)
No to ogladal Lee dzisiaj biale dupki zajaców i krolików wybiegajacych mu co i rusz spod nog kiedy przechadzal sie po lace, a w zaroslach opodal malego stawu widzial ful wypasionego bazanta calego w karmazynach wraz z dwoma ubranymi na szaro zonami. Sloneczko pieknie swiecilo, zywego ducha w poblizu nie bylo za wyjatkiem pasacych sie owieczek, wiec Lee wyjal fujarke i zrobil siku do strumyka.
10:30 / 01.05.2008
link
komentarz (0)
Generalnie jest pieknie. Lee znalazl fajne miejsce na ziemi. W ciagu kilku dni wiele sie wyjasni. Trzymajcie kciuki :)
14:30 / 19.03.2008
link
komentarz (0)
Lee napisał długą notkę i nawet był z niej dumny ale na koniec wcisnął coś przypadkiem i wszystko znikło.
Lee jest na siebie wściekły, wściekły jest na edytor nloga za to że nie ma komendy cofnij, kurna!!! Lee jest wściekły na cały świat...
07:30 / 06.03.2008
link
komentarz (0)
Z tej rozpaczy i bezsenności Lee przegląda sobie bardzo fajne forum na którym znalazł takie coś: "z dziewczynkami z kółek rózancowych to taki myk, chodziło o to, że największe dupodaje to laski głoszące wszem i wobec jakie to one święte....
co do moich koleżanek to kiedyś myslałam podobnie, że są poukładane, uczciwe, nie puszczają sie... i faktycznie nie leciały na "byle kogo", wystarczyło jednak, że jednej spodobał sie mercedes miejscowego cwaniaka (...), a innej spodobał sie mój chłopak (...), co do reszty nie chce mi sie wypowiadać


no i kvrva dlatego nie mam koleżanek"

- i się Lee pysznie uśmiał co sprawiło że już jest w nieco mniejszej depresji :D:D:D:D:D
02:20 / 03.03.2008
link
komentarz (2)
Baaardzo Niegrzeczne Dziewczynki :)




Lee tak sobie patrzy na krój mundurków szkolnych jakie muszą nosić dziewice w Japonii i się zastanawia czy można go polecić realizatorom dyrektyw Romana Giertycha? Ponadto Lee przegląda sobie stronkę pt: "przepis na biznes" (http://www.przepisnabiznes.pl/jak-zalozyc/index.html) i znalazł tam opisany szczegółowo pomysł na biznes pt: "Punkt dorabiania kluczy". No i się Lee wk...wił bo cóż to za biznes skarlały? Biznes to yacht na karaibach, cztery dżagi na pokładzie półnagie, prywatna awionetka, Hummer i willa z basenem. Poza tym jak sterować takim biznesem kluczykowym przez komórkę? (Nie mylić z Kulczykowym)
12:22 / 19.02.2008
link
komentarz (1)
Życie usiłuje wbić Lee w kompleks niższości. Okazuje się że to dość łatwe jest. Tylko po co to robi?
Lee patrzy na ludzi i myśli że niewiele trzeba czasem żeby, ogólnie mówiąc, pomóc im podnieść jakośc życia. Wczoraj kolega Lee zapytał co zrobi ze swoim pierwszym milionem? Lee się zamyślił bo to trudne pytanie wbrew pozorom. Milion to przecież tak niewiele. Za mało żeby przejść na emeryturę. Więc obowiązkiem Lee byłoby go pomnożyć inwestując. W co inwestować więc - kolega zadaje kolejne trudne pytanie. W ludzi - olśniewa Lee nagła myśl - tak właśnie! Najlepiej jest inwestować w mądrych ludzi. Lee już wie co chciałby robić w życiu. Tylko czy by umiał tak? Wyłowić z tłumu odpowiednich ludzi? hmmm
09:05 / 18.12.2007
link
komentarz (0)
No więc sobie Lee wygląda przez okno chociaż zdania od "więc" się nie zaczyna. No więc szaro jest i buro... Ale w środku jasno. I Lee się zastanawia co zrobić na wigilię. I śmiga już trochę po balustradach schodów za pomocą Cada. A co! Skoro mu płaca za naukę to się uczy czegoś czego wcale nie chce do końca życia robić.
Bo Lee ma Marzenie.
01:34 / 04.12.2007
link
komentarz (0)
W odróżnieniu do obierania, uwodzenie buraków nie jest zbyt chwalebnym zajęciem. Nikomu go Lee nie zazdrości. Normalnie barszcz. Czasem jednak nie ma wyjścia co wynika z ilości burali przypadającej na głowę obywatela. Dlatego możliwość zapomnienia o w/w czynności Lee uznaje za luksus. Żeby "luksus" doszedł jednak do skutku trzeba sobie i jemu pomóc. Z tym, że Lee właśnie przesadził i przedobrzył w tym dopomaganiu zwłaszcza sobie. Najprostszym wytłumaczeniem zadarzeń wydaje się podsłuch. Czyli barszcz z uszkami.
Ponieważ rozwój tej notki zmierza niechybnie w kierunku barszczu ukraińskiego, czas kończyć.
01:24 / 14.11.2007
link
komentarz (0)
21:42 / 11.11.2007
link
komentarz (0)
Przepis na kotLeety mieLeeone Leeniwe

Lee dziś na obiad postanowił zrobić klasyczne kotlety mielone. Pod doprawieniu, solą, papryką, majerankiem i bazylią; dodaniu jaj, buły, siekanej cebulki i czosnku mięcho okazało się za rzadkie. Najprawdopodobniej z powodu nieodciśnięcia nadmiaru wody z buły (?), lub z powodu za dużej ilości wybitych jaj. Dodał więc Lee mąki, ale to niewiele zmieniło. Więcej mąki Lee bał się dodawać by nie okazało się, że zamiast mielonych wyszły mu bułeczki francuskie. Niemożliwym okazało się więc uformowanie kotletów o stabilnym kształcie. Wiec Lee usmażył toto jak placki rzucając łyżką lejący się farsz wprost na rozgrzany olej. Suma sumarum kotlety udały się całkiem nieźle i to bez babrania rąk przy formowaniu kulek, czy tam innych torusów walcowatych.
*
*

A poza tym to...
Od jutra Lee schodzi do podziemia. To już postanowione.
17:46 / 03.11.2007
link
komentarz (2)
Najpierw piesek zrobił kupke na chodniku. Albo i nie piesek, ale niech będzie że piesek. Potem Lee w tę jeszcze ciepłą kupę wdepnął. A że miał wysoko wysklepioną podeszwę to prawie całą kupe zabrał ze sobą do autokaru, którym właśnie wybrał się w kilkugodzinną podróż. Ponieważ w autokarze dobrze działało ogrzewania wkrótce całe wnętrze wypełnił aromat świeżego nawozu, fermentacji beztlenowej, amoniaku i siarkowodoru. Z tej okazji wszyscy pasażerowie ukradkiem zaczęli się sobie przyglądać uważniej, a w miarę upływu czasu z rosnącą dezaprobatą krzywić do siebie oblicza. Lee też komu mógł okazywał grymas zgorszenia do czasu aż spostrzegł soczystego placka przyklejonego do podeszwy własnego buta. Wówczas o mało nie spalił się ze wstydu. Ale wstyd pogorszył tylko całą sytuację i Lee chcąc nie chcąc, wstydząc się bądź nie, zaczął główkować nad sensownym wyjściem z impasu. Dzięki czemu wymyślił że trzeba niezwłocznie zatrzymać autobus w jakiejś trawiastej okolicy, odkleić kał od podeszwy i uwolnić obuwie od niemiłego zapachu,a pasażerów od kręcenia nosem. W tym celu udał się do kierowcy, uważając i kuśtykając by nie rozdrobnić po kawałku, bądź nie zgubić przypadkiem w całości placka w przejściu między siedzeniami. Następnie, ignorując napis o zakazie rozmawiania z kierowcą podczas jazdy pojazdu, w dwóch zdaniach wyjaśnił mu na czym polega problem. Na to kierowca uniósł w góre ręce i jęknął - No niech pan nie mówiiii! No nie! Człowiek tyle się stara żeby jakoś tu kurwa było czysto i porządnie... Nie no niemogę...
Lee przez ten czas obserwował z niepokojem jak puszczony samopas pojazd skręca a raczej jak to jezdnia skręca pod prostolinijnie się poruszającym autobusem. Jeszcze ułamek sekundy a wszyscy pasażerowie wylądowaliby na mocnotrawiastej łączce z nagle otwartą możliwością gruntownego oczyszczenia nie tylko obuwia.
Na szczęście kierowca dokonał niezbędnych obliczeń z uwzględnieniem nowych stałych i zmiennych, o ułamek sekundy uprzedzając katastrofę, po czym rzekł z rezygnacją. Wysiądzie pan na najbliższym przystanku i wyczyści to gówno. Poczekamy ile będzie potrzeba.
I niech ktoś teraz Lee powie, że kierowca autobusu nie potrzebuje mieć matury!!!
20:56 / 28.10.2007
link
komentarz (1)
Wydaje się, że ludzie są coraz bardziej pierdolnięci. Na razie Lee nie wie co zrobić z tą wiekopomną obserwacją. No ale coś w końcu trzeba zrobić... Inaczej będzie ponosił skutki cudzej głupoty i płacił za nią rachunki.
15:18 / 21.10.2007
link
komentarz (2)
Większość z nas stoi przed wyborem: Dać się wykorzystywać? Czy nie robić nic? Ale to wybór prawdziwy w krótkiej perspektywie czasowej. Lee postanowił popracować nad sytuacją rozszerzając horyzont czasowy i dążąc do swego celu kroczek po kroczku. Dając się każdego dnia wykorzystywać coraz mniej i robiąc każdego dnia trochę więcej dla siebie :)
A poza tym dziś wybory i Lee pójdzie po zachodzie słońca oddać głos. To nic że mu potem do karty dostawią krzyżyk i jego głos będzie nieważny. Najważniejsze że ludzie wciąż uważają takie dostawianie krzyżyków za przestępstwo a tych co je dostawiają za skurwysynów. Dlatego właśnie Lee pójdzie i pozwoli by kolejne pokolenia skurwysynów popadały w poczucie winy i uważały w głębi serca że powinni jakoś za tę władzę zdobytą machlojami się zrewanżować. Odkupić grzechy. Naprawić część krzywd.
01:45 / 19.10.2007
link
komentarz (0)
Niema to jak szczere trafne i dobrze przemyślane przeprosiny Ale że sądy mamy w kraju skorumpowane to się nawet JKM zdziwił :D
Szczęście ze nie skazali go na kare śmierci :)
00:37 / 02.10.2007
link
komentarz (0)
"Z LPR-em mamy jak najlepsze stosunki - ale, Kochani: to jest walka. To również konkurencja między nami! Na ćwierci wspólnych list na pierwszym miejscu, w połowie na drugim i w ćwierci na trzecim miejscu jest UPR-owiec - i bardzo Państwa proszę, byście przekonywali wszystkich znajomych, by głosowali na kandydatów UPR, a nie LPR. Nie mam nic przeciwko temu, by w Sejmie znalazło się 41 Posłów z listy KW LPR - samych UPR-owców.

Oczywiście jeszcze bardziej bym się cieszył, gdyby było 42 UPR-owców i dodatkowo 50 LPR-owców. Nam nie chodzi o to, by mieć więcej Posłów, niż LPR - tylko: by mieć jak najwięcej swoich. A obiektywnie nawet wrogowie LPR wolą chyba ich, niż tych z LiD-u, PSL-u czy "Samo-obrony"?" - Kto to powiedział? Kto wie? Kiedy i gdzie? :D Za prawidłową odp zwycięzca dostanie buziaka lub lizaka. Pisać na lkkomi@buziaczek.pl
02:42 / 27.09.2007
link
komentarz (0)

Oczywiście Lee popiera partię kobiet. Zwłaszcza kiedy cała partia się rozbiera do rosołu. Mały minus za to że mimo rozebrania nasze upolitycznione piękności nic nie pokazały i nawet nie zdementowały że mają program do dupy.
Lee uważa że już nadszedł czas na powstanie również partii mężczyzn. Imaginujcie!!! Kiedy do sejmu wejdzie partia mężczyzn w koalicji pod rękę z partią kobiet, do tego nago, to będą jak nic mieli większość i poparcie i nawet erekcję. A wtedy matko i córko!!!
A wtedy wzrost gospodarczy to nam niechybnie skoczy do 20% i prestiż na arenie miedzynarodowej i w Iraku nawet i na Cyprze też i oczywiście przyrost naturalny wzrośnie w ojczyźnie per capita na głowę, a bilans zysków i strat na plus wyjdzie per saldo.
02:17 / 27.09.2007
link
komentarz (0)
Jutro będzie ciekawy dzień, albo wcale nie będzie ciekawy. Ciekawe jak będzie? Magda wyciągnie Lee na papierosa to na pewno :) i opowie co tam się wydarzyło u lekarza wczoraj. To na pewno. I będzie coś mówić o swojej wypłacie. Życie sobie płynie, koniec z końcem się jakoś wiążą. Lee o mało nie kupił sobie dziś ekstra skórzanych sandałow za 69zł. Ale paski miały za krótkie i można je było używać tylko jako laczki. W tym kraju tak ze wszystkim.
A panią od zbierania petów Lee przeprasza...:(
01:31 / 22.09.2007
link
komentarz (4)
Masz milion dolarów w gotówce. Nie możesz go wpłacić na konto w banku, bo powyżej 4tys euro bank musi o takiej operacji powiadomić urząd skarbowy, który natychmiast wezwie Cię i zapyta skąd wziąłeś taką kupe kasy. I nie ważne co powiesz, dowali Ci podatek, grzywnę i doniesienie do prokuratury.
No więc masz ten milion i musisz iść na basen albo saunę. Czy znasz kogoś u kogo byś mógł ten milion zostawić na pare godzin na przechowanie? Zaufanego przyjaciela któremu można zostawić milion bez strachu że jak wrócisz miliona i przyjaciela nie będzie na swoich miejscach?
Jeśli nie masz takich przyjaciół na pewno nie masz też miliona :D
Masz???
22:25 / 15.09.2007
link
komentarz (0)
Ostatnio Lee poznał kilku pracodawców. Przeważnie to niereformowalne jełopy. Szukają oszczędności tam gdzie ich nie ma, nie widzą potencjału pracownika. Generalnie usiłują wpasować pracownika w przestarzałe schematy funkcjonujące w ich żałosnych biznesach. Właściwie przyglądając się różnym przedsięwzięciom Lee dziwi się, że w ogóle one prosperują jeszcze.
Orientując się w rynku pracy Lee spostrzegł, że w Polsce największy popyt jest na dobrych, inteligentnych, wykształconych, sumiennych, znających języki obce, elastycznych, niekonwencjonalnie myślących, kompetentnych pracodawców.
Jaki więc sens najmować się do pracy, jeśli z dnia na dzień można poprostu zostać pracodawcą?
13:50 / 31.08.2007
link
komentarz (2)
Ach te kobiety :)
Albo mają doła, albo górkę, albo okres albo wywiadówkę, albo są blond albo właśnie że nie...
A tak w ogóle to wszystkie byłyby jednakowe zupełnie gdyby nie kompleksy. Zdecydowanie kompleksy są najbardziej charakterystyczne w tej populacji. Głownie dzięki nim każda kobieta może się czuć wyjątkowa.
Niech więc żyją niesymetryczne piersi!!! Myszowate w włosy ni to blond ni to co, wrastające paznokcie i zrastające się brwi:P itd itp :P
20:42 / 19.08.2007
link
komentarz (3)
Wszystko co się dzieje w polityce i gospodarce na pozór niezrozumiałego, ma logiczne i proste wytłumaczenie w sprawach seksualnych. Wojny wywołuje się po to żeby rozprzestrzenić własne geny w innych populacjach, przy okazji pozbywając się konkurencji młodszych samców do własnych kobiet. Granice zamyka się żeby niedopuścić samców konkurencyjnych plemion do "naszych" kobiet. Koncesje się wprowadza by utrudnić dostęp do kobiet innym samcom i przeciągnąć więcej kobiet do siebie.
17:31 / 12.08.2007
link
komentarz (3)
Wczoraj wieczorem spotkałem Ją na Wrocławskiej. Grom uderzył mnie w twarz, wstrząsnął ramionami, przeszył trzewia i znieruchomił pięty. Wrosłem w bruk. Nie mogłem uwierzyć. Nasze spojrzenia się spotkały. Też była zaskoczona i zmieszana. Uciekła wzrokiem ale natychmiast nim wróciła jakby się obawiała, że obraz zniknie, jakby pytając "czy to możliwe?". Minęły przecież lata...
Miała ciemniejsze i dłuższe włosy, wydawała się nieco wyższa. Może dlatego, że wyraźnie zeszczuplała?
Ale nie, prawdopodobieństwo takiego spotkania jest nie możliwe przecież... Wyminąłem ją. Aż takie zbiegi okoliczności się nie zdarzają. Łatwiej milion w totka wygrać. To na pewno nie Ona. Co najwyżej ktoś podobny, w podobnych okularach, o podobnej budowie i ruchach.
Z restą ta sukienka zupełnie nie w jej stylu... Obejrzałem się za siebie. Stała odwrócona i wpatrywała się w moją sylwetkę. Kiedy się odwróciłem zmieszała się, uciekła wzrokiem w stronę najbliższej wystawy sklepowej. Następnie zbliżyła się do niej i z łapczywym zainteresowaniem studiowała ceny butów.
Przez chwilę miałem ochotę podejść, zaproponować drinka w którymś z ogródków na pobliskim rynku. Ukradkiem rzuciła w moją stronę spojrzenie a kiedy nasze oczy znów się spotkały spanikowaliśmy oboje. Ja ruszyłem przed siebie, ona uciekała w przeciwną stronę. Czy Jej źrenice były szaroniebieskie? Jeszcze chwila i zniknęła na Starym Rynku.
Stałem potem kilka minut wpatrując się w tłum ze łazami w oczach.
Znów straciłem ją tak głupio...
Właściwie co szkodziło mi podejść, zagadać, sprawdzić czy to naprawdę Ty?
Czy to Ty?

A jeśli to naprawdę byłaś Ty?


15:48 / 22.07.2007
link
komentarz (5)
Wczoraj wypiłem 3 piwa i poszedłem o 1 w nocy biegać 7km. W trakcie biegania miałem jakieś genialne refleksje które postanowiłem zapisać na tym logu. Niestety nie zapiszę bo dziś rano kiedy się za to chciałem zabrać okazało się że genialne pomysły wywietrzały i ludzkość właśnie je bezpowrotnie utraciła.
13:24 / 06.07.2007
link
komentarz (3)
Mógłby ktoś napisać poradnik dla gospodyń domowych i (nie tylko) np pt: jak unikać pułapek zastawianych przez nieuczciwych sprzedawców. Mógłby w nich zebrać i podać w przystępnej formie np: jak odrożnić dobry żółty ser od mieszanki sadła z mlekiem w proszku i żelatyną, prawdziwą czekolade od krowiego łoju z krwią i śladową ilością orzechów laskowych lub ziemnych, albo jak rozpoznać ciuchy które rozlecą się przy pierwszym praniu.
Nie cierpię robić zakupów. Znaczy nie znoszę kiedy młodzi pewni siebie głupole co to niedawno skończyli gimnazjum stojąc za ladą upieraja się żeby zrobić idiotę z mądrzejszego od siebie. Naczytali się bajek o głupim Jasiu co pokonał złą czarownicę i dostał za to pół królestwa? Ktoś powinien nauczyć wypasionych ekspedientów, sezonowych kelnerów i studiujących wieczorami kucharzy szacunku dla siebie, jeśli już nie dla innych...
Głupolu na wszelki wypadek załóż, że Twój klient ma nad Tobą intelektualną przewagę, bądź dla niego miły i uprzejmy. Taka postawa bardziej się opłaca.
13:43 / 15.06.2007
link
komentarz (0)
Straszny gorąc. Pewnie od tego goraca ludzie wyczyniaja rożne dziwne rzeczy zwykle niezgodne z prawami fizyki. Na przykład znam takich co otwierają szeroko okna z samego rana i wietrzą do wieczora. Podobno dlatego że duszno im.
Są też tacy którzy obstawiają się wentylatorami w nadziei że od ich pracy będzie mniej ciepła :)
17:07 / 08.06.2007
link
komentarz (0)
14:39 / 01.06.2007
link
komentarz (0)
Q, *Linia
`, *wymaż
a, *ODSUŃ
x, *UZGWŁAŚCIWOŚCI
f, *OBRÓĆ
t, *PRZESUŃ
y, *WYDŁUŻ
v, *utnij
H, *ODLEG
J, *LUSTRO
N, *Rozciągnij
12:12 / 28.05.2007
link
komentarz (0)
Czasem trzeba pomilczeć :)
22:58 / 16.05.2007
link
komentarz (0)
Dziś we Wiadomościach podano, że szykuje się tzw ustawa o rzemiośle która zmusi wszystkich polskich rzemieślników do robienia uprawnień umożliwiających wykonywanie zawodu. Będą szkolenia, egzaminy, opłaty za dyplomy, łapówki za przyspieszenie i za ułatwienia. Kto będzie te szkolenia prowadził? Kto będzie egzaminował? Co z tymi co nie przejdą przez sito? Pójdą na zasiłki? Czy będą szykany dla niepokornych i dla przeciwników politycznych? Na pewno urzędnicy wydający zaświadczenia będą strasznie zapracowani i potrzeba będzie więcej etatów.
Spragniony już bardzo jestem jakichś pozytywnych dla tego kraju wiadomości.
23:53 / 14.05.2007
link
komentarz (0)
Nareszcie trochę prawdy powiedziano dziś w TVP o rotmistrzu Pileckim. Tyle lat po upadku komuny to żadna zasługa ale dobrze że choć tyle. Ten człowiek sobie zasłużył jak mało kto na wdzięczność rodaków. Ale rodacy wolą być wdzięczni Jaruzelskim, Gierkom, Geremkom...
16:56 / 11.05.2007
link
komentarz (0)
Pocieszamy się że "Polak potrafi" co ma niby oznaczać, że Polak jest sprytny i pomysłowy i dzięki temu potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Ale Lee nie znajduje potwierdzenia tej optymistycznej koncepcji w naturze. Przeciętny Polak jakiego zna Lee jest zachowawczy, nieskory do innowacyjnego myślenia, do nauki nowych umiejętności, raczej podążający utartymi drogami polegającymi na kopiowaniu gotowych wzorów, schematów działania, nieudolnym naśladownictwie innych. Np przeciętny emigrant z przed 10 lat do Wlk Brytanii nadal ma dochody na poziomie najniższym ok. 5,5 funta na godzinę, nadal zajmuje się najbrudniejszymi robotami typu zmywanie garów, sprzątanie, usuwanie azbestu. Czyli na rynku pracy stanowi co najwyżej konkurencję dla kolorowych gastarbaiterów. Polacy w USA nie potrafią wyjść poza budownictwo i prowadzenie gospodarstw domowych. Szczytem marzeń przeciętnego polskiego studenta jest dostanie pracy w instytucji państwowej, mieszkanie spółdzielcze i doczekanie emerytury z ZUS, mimo że wie że ZUS jest bankrutem. Jesteśmy nudni, nieskorzy do ponoszenia ryzyka, za to narzekający na wszystko a zwłąszcza na to, że władza się za mało o nas troszczy. A władzy tylko w to graj.
Polski biznes to żałosna improwizacja i eksperymentowanie na zasadzie prób i błędów. Wystarczy poczytać czym żyją nasi biznesmeni aby się załamać :) np tu: http://www.biznesforum.pl/pomysl-na-biznes-vf17.htm?sid=a17d25418ebaaff7bb111243b43909be
12:28 / 07.05.2007
link
komentarz (0)
Dostałem dziś pismo od administratora mojej współnoty mieszkaniowej wzywające do wypełniania szczegółowo wymienionych obowiązków zwiazanych z utrzymaniem porządku i czystości na posesji. Pismo bzdura ale wspominam o nim bo dzięki niemu dowiedziałem się więcej o nieśmiertelności. Otóż kilka lat temu zmarł na raka jeden z moich sąsiadów. Był to młody człowiek, którego śmierć była prawdziwą tragedią. Pozostawił dwójkę małych dzieci, młodą żonę i nie urządzone do końca mieszkanie. Ale nie o tym chciałem. Otóż poniżej treści pisma była lista osób które otrzymały to pouczenie. Na tej liście zauważyłem własnie nazwisko wspomnianego nieszcześnika. Czyżbyśmy naprawdę żyli tak długo jak długo pamiętają o nas urzędy i inne biurokratyczne instytucje?
13:10 / 29.04.2007
link
komentarz (0)
622 upadki Bunga wolę zamiast Nienasycenia.

Upadek pierwszy
Lee nie lubi opalenizny i świecenia białkami oczu, nie lubi czuć się jak murzyn. Nie lubi lasek które lecą na czarnuchów, a potem paradują z nimi na deptaku w biały dzień.
Upadek drugi
W markecie za kasą obsługiwała Lee mulatka. Była tak tępa, że w 3 minuty potrafiła zrobić z Lee rasistę. Chociaż ta biedna istota głupotę odziedziczyła zapewne po białej matce.
09:52 / 19.04.2007
link
komentarz (0)
Lobbować - żebrać i kombinować jak zrobić w konia mądrzejszego od siebie :)
19:39 / 18.04.2007
link
komentarz (5)
Kiedy uda nam się pokonać przeciwnika mamy powód do satysfakcji prawda :)? Fajne uczucie :) kto go doświadczył wie o czym mówię, kto nie, niech żałuje. Kiedy uda nam się pokonać przeciwnika w walce fair satysfakcja powinna być większa i zazwyczaj jest. Kiedy przeciwnik nie walczy z nami fair a my mimo to pokonujemy go przestrzegając surowych standardów etycznych możemy święcić tryumf. Lee właśnie święci tryumf ;) Satysfakcja z takiego tryumfu jest jednocześnie satysfakcją ze zwycięstwa dobra nad złem.
Gorąco polecam takie doświadczenia wszystkim :)
Tym niemniej świętując Lee nie zapomina, że nie unicestwił problemu całkowicie (między innym z powodu przestrzegania rycerskich standardów), że przeciwnik to moralna miernota która nie zastanowi się nad otrzymaną lekcją i jak tylko się podniesie to znów zaatakuje zamiast podziękować.

ps
Ostatnie doniesienia z Wirginii o strzelaninie w campusie w Blacksburgu napełniły Lee wielkim smutkiem. Największe przygnębienie wywołały w Lee bezradność, oraz łzy ocalałych z jatki studentów. Wkurzyły natomiast ich durne pretensje do Boga i brak pomysłu jak zaradzić podobnym tragediom w przyszłości.
A sprawa jest prosta.
Świat nie jest pensjonatem dla panienek z dobrych domów. Zawsze z za rogu może wyskoczyć na nas z gnatem jakiś niedorobiony czarnuch, białas, czy żółtek. Spokoiczek i maniana to są wyjątkowo luksusowe sytuacje. Żyjąc sobie pod socjalnym kloszem zawsze dobrze jest być przygotowanym na jakieś gwałtowne i brutalne wydarzenia w których stawką stanie się nawet nasze życie. Wtedy trzeba umieć walczyć. Lee umie i dzięki temu kilka już razy udało mu się życie ocalić.

22:58 / 12.04.2007
link
komentarz (3)
To bardzo przygnębiające uczucie kiedy człowiek uważający się za przeciętniaka dochodzi do wniosku, że jest wybitny na podstawie relacji i porównań z otoczeniem.
18:47 / 06.04.2007
link
komentarz (6)
Jak zostać fanatykiem :)

Fanatycy rozpoznają się w tłumie za pomocą specyficznego zestawu pytań testujących, które pojawiają się w trakcie rozmowy i początkowo wyglądają zupełnie niewinnie. Pierwszym znakiem, że stałeś się obiektem testowania przez fanatyka może być niby to przypadkowy dryf waszej rozmowy na tematy aborcji, stosunku do homoseksualizmu lub ojca Rydzyka i jego rozgłośni ewentualanie ojca Michnika i jego "Agory". Kiedy taki temat się pojawi masz 60% szansy że twój rozmówca to typowy fanatyk. Sa jeszcze fanatycy nietypowi tzw endemiczni którzy przejawiają fanatyzm w jakiś egzotycznych dziedzinach np wędkarze, albo miłośnicy komputerowych strzelanek. Fanatycy typowi to ludzie grupujący się wokół konkretnych masmediów. W naszym kraju wyróżniamy dwie główne grupy fanatyków. Jedna to zwolennicy ojca Rydzyka i jego TV Trwam oraz Radia Maryja, druga to zwolenicy TVN, Gazety Wyborczej i TVP. Co prawda do ustalenia czy twój rozmówca to fanatyk jednej czy drugiej strony jeszcze jest za wcześnie. Tym niemniej od Twoich odpowiedzi na nieomal niewinnie brzmiące zapytania zależy jak zostaniesz sklasyfikowany i zaszufladkowany przez fanatyka.
Kiedy dostrzeże w Tobie zwolenika tej samej opcji pytania staną się mniej zakamuflowane, pojawi się więcej porozumiewawczych dygresji i dowcipów, a nic porozumienia stanie się serdeczna. Kiedy zlokalizowany zostaniesz jako należący do obozu przeciwnego zostaniesz zbluzgany lub rozmowa zostanie oschle zakończona pod byle pretekstem.
Najciekawsze w tym wszystkim że fanatycy nie dopuszczają możliwości, że natknęli się na niefanatyka. Dla nich świat jest zaludniony samymi fanatykani którzy co najwyżej dzielą się na tych dobrych i złych (wg Rydzyka) lub tych postępowych i zacofanych (wg Michnika).
16:51 / 05.04.2007
link
komentarz (5)
Swego czasu odwiedziła Lee ciotka z Ukrainy. Była szczęśliwa bo skończyli właśnie budowę domu. Żeby ten dom urządzić Ciotka co miesiąc przemyca do Polski kilkanaście plastikowych butli spirytusu. Spirytus jest bardzo dobry, wyprodukowany w gorzelni ukradzionej przez sowiecką komunę Lubomirskim. Żyją tam jeszcze ludzie pamiętający stare receptury. Część spirytusu Ciotka rozprowadza po okolicy za złotówki, które następnie wymienia na dolary a częścią umacnia dobre stosunki w rodzinie. Dzięki temu Lee dowiedział się przy którymś posiedzeniu jak budują domy na Ukrainie. A budują sposobami dającymi do myślenia. Ciotka jest dumna ze swojego domu, jest solidny murowany z cegły i kamienia. Z piwnicą i czterema pokojami kuchnią i łazienką.
Na Ukrainie funkcjonuje nieznany w Polsce zawód wędrownego muratora. Jest to cieszący się wielkim poważaniem fachowiec, którego zazwyczaj wynajmuje się na początku sezonu budowlanego. Jego zadaniem jest przekształcić rodzinę zleceniodawców w wykwalifikowaną strzechę budowlaną, która w ciągu jednego sezonu wyprodukuje niezbędne materiały budowlane i wybuduje z nich dom.
Prace zaczyna się więc od zwiezienia na działkę potrzebnej ilosci surowej gliny, piasku, słomy, kamienia polnego lub rzecznego, drewna, wapna itp. Na początku zbija się z drewna skrzynki o wymiarach cegły rozdrabnia glinę i miesza ją z sieczką ze słomy, po czym formuje w tych skrzynkach cegły które układa się na ziemi i suszy w słońcu. Kiedy rodzina nabiera wprawy w formowaniu i suszeniu cegieł murator przygotowuje na działce dół w którym warstwami z węgla, drewna, suszonych cegieł i ziemi skontrułuje zmyślną dymarkę pełniącą rolę tymczasowej cegielni. W takiej dymarce przez kilka dni będzie się wypalała cegła.
Tym sposobem 6 osobowa rodzina mojej ciotki w ciągu dwóch miesięcy wyprodukowała 50 tysięcy sztuk cegły prawie z niczego. Biorąc pod uwagę, że cena jednej sztuki cegły w Polsce dochodzi już do 2 zł daje to 100 tys zł
6 osób + murator = 7
100 tys : 7 = 14tys 286zł co daje miesięcznie na osobę ok siedmiu tysięcy złotych.
Proponuję rozważyć możliwość zaadoptowania tego ukraińskiego pomysłu na naszym gruncie, zwłaszcze dla młodych nie widzących szansy na dojście do własnego M, oraz dla bezrobotnych marnujących czas na wystawanie w kolejkach po zasiłek.


15:32 / 03.04.2007
link
komentarz (4)
W tym kraju nie ma mechanizmu wychodzenia z gówna dla przedsiębiorczych, młodych ludzi z nizin społecznych. Nożyce cenowe pomiędzy zarobkami a ceną własnego mieszkania są sztucznie nakręcane przez system zniewolenia. W tym kraju UBecy zawłaszczają dobrze prosperujące biznesy i je chrzanią bo nie potrafią prowadzić uczciwej działalności gospodarczej. Zaludnić bezludną wyspę? Chyba bym się podjął tego zadania :)

12:48 / 27.03.2007
link
komentarz (4)
Apelacja

Kiedy sąd wydaje wyrok musi się liczyć z faktem, że niezadowolona z wyroku strona ma prawo złożyć od tego wyroku apelację. Gwarantuje to tzw dwuinstancyjność naszego sądownictwa, która spełnia role mechanizmu zabezpieczającego przed błędami. W praktyce każda apelacja to podważenie autorytetu sędziego który orzekał w danej sprawie, gdyż dopuszczalna jest tylko w sytuacji gdy orzekający popełnił istotne błędy w sztuce. Na przykład nie uwzględnił jakichś dowodów, błędnie je zinterpretował, naruszył wymogi proceduralne, nie był bezstronny i obiektywny, itd. Pomijam tu sytuację kiedy już po wyroku pojawiają się nowe, lub wcześniej nieznane dowody, które zmieniają obraz sprawy.
Apelacja zawsze jest dla sędziego pierwszej instancji zdarzeniem stresującym, które może mieć wpływ na jego dalszą karierę zawodową. Zwłaszcza dla młodego sędziego, który dopiero co dochrapał się ciepłej posadki i jeszcze nie utkał sobie sieci powiązań ubezpieczających, które zabezpieczają przed ryzykiem utraty pracy, ani nawet nie odzyskał zainwestowanego w swoje wykształcenie kapitału. (Plus ewentualna opłata ok 100tys zł pobierana rzekomo od delikwenta z poza układu towarzysko-rodzinnego o istnieniu której plotkują złośliwi wrogowie systemu)
Apelacja stwarza bowiem okazję innym sędziom (niekoniecznie zwierzchnikom) do oceniania kwalifikacji merytorycznych i etycznych sędziego, którego orzeczenie podważa.
Strona która decyduje się złożyć apelację zazwyczaj wchodzi w konflikt co najmniej z jednym konkretnym sędzią. W praktyce jednak składający apelację naraża się całej sieci nieformalnych powiązań w której nasz sędzia funkcjonuje. „Wymiar sprawiedliwości” to hermetyczny światek, który dość skutecznie chroni swoje interesy przed oczami ludzi z zewnątrz. Wewnątrz nie jest jednak monolitem. W praktyce każda apelacja trafia więc w przestrzeń społeczną środowiska sądu, w której zawsze rozgrywają się jakieś interpersonalne relacje (intrygi, sojusze, animozje itd.) które mogą sprawić że dana apelacja stanie się ważnym przedmiotem wewnętrznej gry.
Czasem rezultatem takiej gry, a raczej loterii może być uwzględnienie apelacji i zmiana niekorzystnego dla strony wyroku. Ludzie składający apelacje nie mają jednak świadomości jak rezultat końcowy ciągu zdarzeń, który inicjują swoja apelacją ma mało wspólnego z argumentami które przedstawiają dla poparcia swoich racji.
Oczywistym jest, że każdy sędzia zainteresowany jest by minimalizować ilość okazji do oceniania jego postępowania przez kogokolwiek, w tym i przez kolegów z pracy, nawet jeśli są to koledzy związani z nim wspólnotą interesów, celów i towarzyskich zażyłości. Zachowywanie wysokich standardów etycznych i merytorycznych wcale nie gwarantuje umocnienia autorytetu i pozycji sędziego. Zazwyczaj dzieje się odwrotnie. W praktyce o wiele skuteczniejszy w utrzymywaniu komfortu psychicznego sędziów jest układ quasi mafijny oparty na poczuciu wspólnoty interesów i zasadzie wzajemności. Zanim jednak sędzia zacznie korzystać z życzliwości kolegów i czerpać korzyście ze zbudowanego układu opartego na świadczeniu nieformalnych przysług ma on duże możliwość tzw samodzielnego uwalenia uciążliwych apelacji za pomocą całego wachlarza kruczków prawnych. Jakich? To może już w następnym odcinku :)
13:09 / 25.03.2007
link
komentarz (0)
Skakanie po wierzchołkach, po kamieniach we mgle to nie dla mnie. Na tym blogu przynajmniej. Nie dla was odemnie. Bo ja lubię na tym blogu nie żeby nastrój złapać razem i zawibrować ze mną na tej samej fali.
Wolę kawę na ławę i bez możliwości nadinterpretacji i mnożenia odnóg i hermeneutyki.
Lee jest po to żeby prosto jak w mordę.
Taka arspoetyka.
No więc przychodzi dziewczyna w potrzebie pieniężnej do organizacji społecznej co się wg statutu na stronie www i http dostępnym, zajmuje wszystkim i tam dostaje pracę bo ma ładną buzię co zaufanie budzi. Praca polega na tym, że się prowizje dostaje od każdej sprzedanej papierowej cegły. Ludzie patrzą na buzię piękną i naiwną jak dzidzipupa, słuchają okładów z rumianku i z melisy i borowiny i myślą sobie coś w tym musi być dobrego skoro taki anioł o to walczy, ...i kupują i na ścianę kleją z dumą. A potem jeszcze mówią, że im na artretyzm pomaga, albo jakieś inne nerki.
A Lee sobie siedzi na Grand Canarii w towarzystwie największych canali i popija gin z Tonikiem Halikiem bis czyLee z W Cejrowskiego "Gringo wśród dzikich plemion"
16:14 / 23.03.2007
link
komentarz (2)
Wszyscy uważamy, że należy chronić ludzką prywatność. Tajemnica korespondencji, tajemnica zawartości portfela, tajemnica naszych spraw intymnych i rodzinnych, kulinarnych, religijnych wydaje się nie podlegać dyskusji. Jednak przyzwyczajeni zostaliśmy już, że władza zagląda nam do skrzynek mailowych, że poczta otwiera nasze listy, że urząd skarbowy podsłuchuje nasze telefony i zmusza nas do składania zeznań na temat zawartości naszego portfela, a opieka społeczna i temu podobne urzędy bezwstydnie grzebią w naszej intymności.
Od dawna akceptujemy karanie ludzi grzywnami i więzieniem tylko za to co zjedli i wypili.
Czy jeszcze jesteśmy normalni?
11:42 / 15.03.2007
link
komentarz (1)

Chyba każdy sie zgodzi, że żeby mogło zaistnieć zjawisko kradzieży wpierw musi istnieć własność. Oba zjawiska są zjawiskami społecznymi i poza społeczeństwem nie występują :)
Własność powstaje tylko w odniesieniu do przedmiotów materialnych i tylko w warunkach ich niedoborów.
Przeniesienie własności z jednago posiadacza na drugiego wiąże się z utratą możliwosci kontroli nad nią i możliwości czerpania z niej korzyści.
Kiedy jakiegoś dobra jest więcej niż potrzebujemy, jest łatwodostępne i wystarcza go dla wszystkich np powietrza do oddychania, wody w morzu, piasku na pustyni, owoców w czasie klęski urodzaju własność zanika.
Dlaczego zanika? Ponieważ nie opłaca się ponosić nakładów na strzeżenie czegoś czego jest wszędzie pełno.

Aby być przedmiotem posiadania rzecz musi być dobrem rzadkim, czyli porządanym przez innych, ale trudnodostępnym. Trudnodostępność może być cechą naturalną wynikająca z natury rzeczy lub cechą sztucznie wytworzoną i podtrzymywaną.
Sztuczne podtrzymywanie trudnodostępności jest zjawiskiem niezbyt etycznym i społecznie szkodliwym jednak akceptowanym o ile samo się finansuje. W momencie jednak kiedy koszty utrzymywania trudnodostępności rzeczy ich posiadacze usiłują przerzucić na resztę społeczeństwa, która nie partycypuje w korzyściach z tej trudnodostępności należy temu przeciwdziałać.

Jednak w przypadku softwaru nie mamy w ogóle do czynienia z rzeczą, która mogła by spełnić kryteria dobra rzadkiego.
Dobro którym można się dzielić przez powielanie go w nieskończoność i jednocześnie go nie tracąc nie jest rzeczą lecz ideą, a idee są bytami samoistnymi i wolnymi, nie mogą więc być zawłaszczane przez kogokolwiek i zniewalane poprzez czynienie ich przedmiotami posiadania.
Każda próba zniewolenia idei jest działaniem wbrew naturze wszechświata, dlatego jest skazana na niepowodzenie i zazwyczaj konczy się farsą :)
11:01 / 12.03.2007
link
komentarz (1)
Lee dziś musi wymienić pojemnik z czarnym tuszem w drukarce. Kupić parę czystych płyt CD. Wypalić je i wysłać w Polskę, wydrukować 32 strony tekstu. Wybrać się do urzędu skarbowego aby złożyć korektę PITa nr28/A/2006. A tam właśnie pozmieniali numerację pokoi. Do niedawna było tak, że pierwsza cyfra numeru pokoju była numerem piętra i numery w jednym kierunku rosły a w drugim malały zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Obecnie numeracja nie ma związku z numerem pietra. Obok siebie na jednym piętrze sąsiadują pokoje o numerach 2; 4.3.1; 3.12; i 7 :D W pewnym momencie Lee się pogubił w piętrach i musiał wyjść na klatkę schodową żeby policzyć na którym pietrze się znajduje. Lee jest ciekaw jakim kluczem posłużył się wynalazca nowego sposobu numeracji pokoi w urzędzie skarbowym. Pomimo półgodzinnego kluczenia po korytarzach nie udało się Lee rozgryźć tego systemu.
Kolejny argument żeby z tego kraju wyjechać:)
09:33 / 08.03.2007
link
komentarz (5)
Z okazji 8 marca Lee życzy wszystkiego najlepszego, szczęścia zdrowia i zrównoważonego rozwoju, emancypacji separatystycznej dla wszystkich kobiet, pań, pań domu, panienek, panienek lekkich obczajów, dziewcząt, feministek, anarchofeminazistek, queerowych anarchistek i w ogóle wszystkich którzy obchodzą ten dzień.
Niech moc będzie z wami i trzymajcie się gender mainstreaming.
21:33 / 02.03.2007
link
komentarz (1)
Lee wpadł na pomysł jak w tym kraju straconych szans i możliwości dokonać czegoś, może niewielkiego, ale konkretnego, wymiernego i dającego satysfakcję. Zaproponował więc pewnemu nieznajomemu człowiekowi połączenie sił w dążeniu do celu i zrobienie wspólnego wzajemnie korzystnego przedsięwzięcia. Niestety człowiek ów zareagował alergicznie. Jedynie dzięki temu Lee dowiedział się że ów człowiek pała do niego zupełnie bezinteresowną nienawiścią. Nauka z tego taka że lepiej jest robić cokolwiek niż nie robić nic. Lee nauczył się przynajmniej przy tej okazji, że jeżeli uczucie jest bezinteresowne to o interesach porozmawiać już się nie da :)
23:01 / 24.02.2007
link
komentarz (5)
W dolinie Rospudy toczy się świetny spektakl. Ekolodzy i Rząd wmanewrowują właśnie cwianiaczków z Unii Europejskiej żeby zobowiązali się publicznie do sfinansowania droższej obwodnicy, dłuższą trasą. Żeby jednak erozłodzieje nie dali tylko pustych obietnic bez pokrycia należy sprawę tak nagłosnić żeby zainteresowała się nią opinia publiczna w całej europie :) jak i przeprowadzić demonstrację zdeterminowania zarówno ze strony władz jak i ekologów.
Przynajmniej mam taką nadzieję bo inaczej to o co w całej sprawie mogłoby chodzić?
16:37 / 17.02.2007
link
komentarz (8)
14:46 / 17.02.2007
link
komentarz (1)
Znów Jasiu zaserwował piątkową porcję obrzydliwości.
Tym razem była to wiwisekcja pijackiego pawia autorstwa jego kolegi. Zrobił to ze znawstwem i swadą Karola Okrasy (mistrza ceremonii z programu Gotuj z Okrasą) - Wyobraź sobie fasolka szparagowa... fasolki zielone i kartofelki białawe w całości. Musiał je łykać bez żucia? Skup się (uśmiech)bez żucia. Trawnik i taka wielka kupka okrągłych ziemniaczków no mówię Ci jak japońskie kulki - z odzielającego nas powietrza Jan dłońmi wyciął kształt piramidy - taaaaka
Ale kiedy Lee chciał temat zmienić i o literaturze pogadać to go wszyscy skarcili wzrokiem i spokój kazali dać i zimno poinformowali że to nie ta pora. I że teraz się dobrze bawią.
14:27 / 14.02.2007
link
komentarz (3)
Ona mowi, że poprawi sobie byt kiedy sprzeda seks, że zostnie kurwą.
Właściwie już dojrzała do tego. Decyzja zapadła, a co?!
Mówi żeby Lee się zamknął ze swoimi niejadalnymi radami. Żeby spróbował podziadować tak jak ona bez przerwy z kupą wrednych wspólokatorek w pokoju, a w pracy z... Szkoda gadać. Świta Lee w głowie, że nawet by spróbować chciał z kupą wspólokatorek... Ale milknie, nie krzywi nawet ust w uśmiechu. Tylko składnia mu się rozchwiewa na moment.
Po chwili dziewczyna dopowiada, że na tym świecie może liczyć tylko na skromną pomoc matki, która jednak jest bardzo za daleko. Zmieńmy temat wzdycha cieżko i milknie przełykając łzę. Co ma być już było.
19:58 / 10.02.2007
link
komentarz (4)






kobiece piękno ginie w tłumie
13:29 / 05.02.2007
link
komentarz (1)
Ludzie (jednostki) połączeni są ze sobą wzajemnie siecią współzależności. Przypomina to skomplikowany system naczyń połączonych. Jedne naczynia mają duży potencjał wypracowany wielkim wysiłkiem, inne mniejszy, jeszcze inne wcale. Z natury rzeczy system zawsze dąży do wyrównania potencjałów. Tak, że owoce wysiłków i sukcesów jednych zawsze dążą do rozproszenia się na wszystkich. Wszyscy więc korzystają z osiągnięc jednostek wybitnych, bardziej pracowitych, inteligentniejszych.
Jedyna droga dźwigania życia społecznego na wyższy pozim wiedzie poprzez sumowanie wysiłków jednostek. Problem w tym, że jednostki muszą mieć jakąś korzyść z tych wysiłków. Jednostce musi się opłacać zdobywanie wiedzy, tworzenie kultury, budowanie infrastruktury. Aby to było możliwe jednostki wybine muszą mieć prawo zachować odp część owoców swoich wysiłków dla siebie. Kiedy społeczeństwo tego nie zapewnia wówczas nie opłaca się robić nic i cały system zaczyna dryfować ku katastrofie. Kiedy zapewnia powstają nierówności.
W praktyce nie mogą istnieć idealnie egalitarne społeczności. Każde społeczeństwo jest z natury rzeczy systemem hierarchicznym, czy się to komuś podoba czy nie.
Z tym że jedne budują hierarchię która nagradza wysiłki jednostek zmierzające do zmniejszania entropii, inne tworzą hierarchie mniej lub bardziej pasożytnicze, które przyczyniają sie swoim istnieniem do wzrostu entropii. Skomplikowane systemy społeczne zbudowane są z licznych mniejszych systemów hierarchicznych. Jedne z nich entropię zwiększają inne zmniejszają.

I tak zrobił mi się tu przydługi wykład, którego nie chce mi się już dalej ciagnąć bo nie widzę w tym żadnej korzyści :)
13:32 / 04.02.2007
link
komentarz (0)
Zaczeło się. Trybunał orzekł, że długi narobione przez niefrasobliwych dyrektorów szpitali są takimi samymi długami jak wszystkie inne długi. Zaczeło się więc w mediach pokazywanie dzieci chorych na raka i inne nieuleczalne choroby. Jeszcze raz się sprawdzi oklepany chwyt Owsiaków. A na tle tych dzieci oczywiście wyświetlane są numery pustych kont oraz apele do serc szarych obywateli aby swą szczodrością i bezinteresownością te konta napełnili.
Okazuje się że kiedy bankrutują najwymyślniejsze piramidy finansowe, zarządzane przez najwyżej wykształconych i jeszcze wyżej opłacanych menadżerów legitymujących się kupą nieosiągalnych dla zwykłych zjadaczy chleba certyfikatów i dyplomów, pozostaje chojność zawsze niezawodnych prostych ludzi. Zagoniony szary obywatel na codzień zapracowany i zgnębiony przez urzędników zwłaszcza skarbowych, jeszcze raz uratuje ten marnotrawny system. Wierząc przy tym że ratuje biedne dzieci. Ech biedne dzieci...
16:29 / 30.01.2007
link
komentarz (1)
Do niedawna Lee wierzył że lekarstwem na skorumpowany i zbiurokratyzowany aparat urzędniczy jest przekazanie części jego kompetencji sądownictwu. Po niedawnych doświadczeniach jednak Lee zrozumiał że jeden i drugi aparat to ten sam aparat.
Jego zdeprawowanie i zepsucie jest zastraszające. Krzywda ludzka jaką on generuje jest nie do opisania.
Lee znów czuje się jakby cudem uciekł z balu wampirów.
Przeraża Lee widok prawdziwych bandytów w togach którzy wymierzaja "sprawiedliwość" drobnym złodziejaszkom i naiwnym rozbójnikom.
W takich chwilach ogarnia Lee zwątpienie w człowieka i w możliwość przeżycia życia z dala od brudów tego świata. Brudów które niweczą nawet czystość śniegu który własnie pada.
14:57 / 29.01.2007
link
komentarz (0)
Ktoś Lee ostatnio zarzucił, że wkurza go przybierana przez niego "poza mędrca absolutnego". Jest to powodem reakcji alergicznej objawiającej się krytyką urody Lee i imputowanych mu cech charakteru.
Zmusza to Lee do oficjalnego oświadczenia, że jeszcze "mędrca absolutnego" nigdy nie słyszał ani nie widział i za takowego się nigdy nie uważał.
Lee każdego człowieka słucha bez uprzedzeń, a ocenia tylko wartość merytoryczną użytych przrez niego argumentów i jakość wnioskowania.
w kazdej rozmowie padają argumenty. Albo są one oparte na prawdziwych założeniach albo fałszywych, albo na ich podstawie jest przeprowadzone logicznie spójne rozumowania, albo haotyczne i niespójne, albo wnioski są zgodne z rzeczywistością albo absurdalne.
Jeśli wielki i powszechnie uznany autorytet robi naiwne założenia (np świętej pamięci Jacek Kuroń w tym celował) i przeprowadza na ich podstawie chaotyczne oraz niespójne rozumowanie dochodząc do absurdów których następnie broni z uporem maniaka wbrew zdrowemu rozsądkowi (zdarzało się Tuskowi i Balcerowiczowi o Lepperze nie wspominając) to nie będę miał dla takiego kogoś szacunku choćby proponował mi udział w zyskach.

11:26 / 29.01.2007
link
komentarz (3)
Kiedy Polacy spotykają się z poglądami które burzą im ich światopoglądową lepiankę, zamiast z pokorą, lub nawet wdzięcznością przyjąć nauke z tego faktu płynącą rzucają się do rozpaczliwej obrony lepianki. Najczęściej poprzez rozpaczliwy kontratak w formie jakiejś zagłuszarki produkujacej tony beztreściowego szumu, lub poprzez zastosowanie chwytów poniżej pasa, offtopowych wycieczek osobistych i wyzwisk.
Następnie wycofują się do resztek swojej lepianki światopoglądowej i otorbiają.
Zawsze mnie fascynował mechanizm odbudowy tego typu zabytków.
12:09 / 26.01.2007
link
komentarz (7)
Używajmy właściwych słów nazywając rzeczy. Inaczej samooszukujemy się a przez to mamy fałszywy obraz świata, a przez to nie rozumiemy go i nie radzimy sobie w nim. Kiedy mamy do czynienia z kradzieżą nie twierdźmy że jest to wyrównanie szans, czy akt sprawieliwości, bo mylimy istotę rzeczy z jej wątpliwymi uzasadnieniami. Gdy mamy do czynienia z morderstwem to nie nazywajmy tego rozwiązaniem problemu. Morderstwo jest to świadome, zaplanowane pozbawienie życia istoty ludzkiej. Aborcja to też zabójstwo zaplanowane. I nie ma znaczenia dla tego faktu, czy ofiara aborcji była spłodzona w wyniku gwałtu czy z miłości, czy z głupoty.
Podżeganie do morderstwa płodu powstałego w wyniku gwałtu jest wciąż podżeganiem do morderstwa i powinno być karane z całą surowością. Dziecko gwałtu nie jest ani lepsze ani gorsze od innych.
Zwoleniku zbrodni jaką masz pewność czy sam nie istniejesz tylko dzięki jakiemuś gwałcicielowi?
Jeżeli jest taka możliwość i nadal uważasz że powinno się było Cię abortować, nic straconego możesz to teraz naprawić. Palnij sobie w łeb.
11:53 / 23.01.2007
link
komentarz (2)
Kolega z dyplomem prawnika nie może znaleźć pracy. Nie ma na łapówkę na aplikację sędziowską (podobno 100 tys trzeba dać żeby móc kiedyś sprawiedliwość czynić), nie ma protektorów w palestrze adwokackiej, nie ma taty notariusza, ani mamy komornika. W prokuraturze go nie chcą bo nie pochodzi ze środowisk lewicowych. Szwęda się więc po konkursach na urzędników państwowych coraz pośledniejszego szczebla, wygrywając na punkty przegrywajac w tzw. rozmowach kwalifikacyjnych. Właściwie gotów jest przyjąć jakąkolwiek pracę byle rodzine utrzymać. Mówie mu żeby się nie upokarzał, żeby się nie pchał gdzie go nie chcą, gdzie robią z niego wariata, gdzie wolą zatrudnić tępą licealistkę, która nie wściubia nosa w nieswoje sprawy bo jej nawet do głowy nie przyjdzie żeby próbować zrozumieć coś ponad to, że dupy trzeba czasem dać.
Jedź człowieku do Anglii mówię, póki jeszcze nie odpłynęła do Ameryki. Spieprzaj człowieku z tej poczekalni, z tej chujni, która życie w lepszym świecie obiecuje dopiero dla wnuków. Ma się rozumieć dopiero po całkowitym zjednoczeniu.
18:38 / 15.01.2007
link
komentarz (0)
Dzień dobry:)
A właściwie dobry dzień. Trzy dobre wiadomości. Pozytywny przełom w interesach, samobójczy upadek jednego z wrogów, pomysł na uratowanie pozytywnego wizerunku i to bez spoufalania się z chołotą.

Lee dziś odwiedził prokuraturę rejonową. Od jakiegoś czasu nie moożna tam normalnie wejść. Drzwi nie mają klamek.
Przed drzwiami posadzono kilka panienek po liceum które mają wiele dobrych chęci, ale zero kwalifikacji i smaku. Do pomocy dano im umundurowanego cerbera który właśnie przechodzi kryzys wartości i w związku z tym jest agresywny i skory do zaczepek. A może tylko się nudzi? W każdym razie muszą mu mało płacić i nie pozwalają pracować na nadgodziny. W łapę też nie ma za co wziąć. Bo kto da złamanego grosza w zamian za wstęp do budynku gdzie poukrywali się prokuratorzy?
Chyba żeby jaki Ibn Laden? albo inny terrorysta?
Tak w ogóle to facet wygląda na byłego UBeka, albo funkcjonariusza właśnie rozwiązanych WSI. A panienki licealistki przepytują petentów w tomacie ich danych osobowych i osobistych jakgdyby nigdy nic i dzięki temu wiem, że panią z sińcem pod okiem pobił kochanek, a pan obok którego usiadłem w poczekalni to były dyrektor ZOZ który kupił właśnie działkę budowlaną, ale nie od jej włściciela. Fajnie jest tak posiedzieć w przedsionku do prokuratury. Że też dziennikarze nie wywąchali jeszcze tej kopalni newsów? Pieniądz normalnie leży na ulicy, a nikomu nie chce się nawet schylić.

23:35 / 11.01.2007
link
komentarz (1)
Najpierw świat obiegła sensacyjna informacja, że prezydent Bush naradził się z prezydentami 4 państw w sprawie Iraku. W tym z Lechem Kaczyńskim. Po tej naradzie Bush wystąpił z orędziem do narodu w którym wszystkie błędy i dotychczasowe porażki wziął odważnie na siebie. Następnie ku zaskoczeniu wszystkich podał że podnosi kontyngent wojsk amerykańskich o 20 tys i zapowiedział miliard dolarów pomocy dla Iraku w celu stabilizacji tego kraju. Trochę mało ale lepsze niż nic.
W tym samym czasie prezydent Kaczyński zaskoczył opinie publiczną w Polsce informacją, że wypowiada wojne UBekom. Zamierza w końcu poobcinać im te legendarnie wysokie emerytury do poziomu najniższej.
Czy te dwie wiadomości mają ze sobą coś wpólnego oprócz przypadkowej zbieżności w czasie?
Ja sądzę, że mają bardzo wiele wspólnego i żadnej przypadkowej zbieżności nie ma.
Żeby wypowiedzieć wojnę UBkom i SBekom, a więc niedawnym właścicielom Polski, dobrze zorganizowanym i posiadającwszelkie niezbędne środki, którzy na dotatek mają dobre układy z wywiadem niemieckim i rosyjskim, trzeba mieć silne oparcie.
W innym wypadku takie wypowiedzenie wojny równałoby się samobójstwu i to w sensie dosłownym.
Nie sadzę żeby Kaczyński był samobójcą więc... :) życzę mu powodzenia.
Jeśli mu się uda facet przejdzie do historii jako ktoś wielki.

13:38 / 09.01.2007
link
komentarz (2)
Istnieje pokusa żeby poddać się enntropii. Rozsypać się rozproszyć w nicość, olać wszysko, cały ten zgiełk wokół, przyćpać, nie odpowiadać na smsy, wezwania do zapłaty i w ogóle...
Najpiękniejsze jest to w ogóle :)
I wtedy "z dobrą radą" przychodzi przyjaciel, któremu się powiodło w życiu. Zrób COŚ mi mówi, a ja myślę że fajnie że myśli o mnie, że się troszczy, że wędkę mi chce dać. To nic że nie widzi że bez kołowrotka i bez żyłki daje. Intencje się liczą jak mawiał pewien proboszcz.
Fajnie też że myśli, że mu się powiodło...
No i tak siedzimy.
A tu kurwa już dziewiąty, a Lee wciąż o jeden dzień spóźniony.
19:49 / 02.01.2007
link
komentarz (3)
Coraz mniej zajęć w których nie potrzeba siadać do kompa. Przysłowiowe płaskodupie staje się za to prawdziwym realem. Lee główkuje nad mechanizmami obronnymi. Motywuje go w tym pani od rozkazów. Ech... Może zatrudnić się na poczcie w charakterze listonosza?
Oni chodzą.
A Sylwester był bez sensu i tak. Więc szkoda że nie mógł być bez sensu inaczej. Z resztą to Lee jest od nadawania. Sensu też.
13:36 / 31.12.2006
link
komentarz (4)
Orzechy włoskie, złote myśli, międzyświęta, nóż zamiast dziadka, ale nie w wodzie, migotanie choinki, przedsionka, western w TV i nieszczęście gotowe.
Lee obciął sobie kciuk. Sobie. Znaczy jakby nie kość to by na pewno wczoraj.
A dziś Sylwester, z którego okazji Lee kupił sobie "igristoje" i nową pidżamkę, z mocnym postanowieniem, że od nowego roku już nie będzie spać nago. Znaczy się w samym plastrze na kciuku.
A po dwunastej Lee wyjdzie na mróz, albo w jego poszukiwaniu. Będzie patrzeć jak będą strzelać i śmiecić. A psy oszaleją, podkulą ogony i zaczną się telepać. Tak się zaczyna każdy nowy. Potem tradycyjne "igristoje" i jak już było mówione...
10:54 / 28.12.2006
link
komentarz (5)
Ciotka Lee tego roku dostała na gwiazdkę japońskie kulki. Oczywiście wyprodukowane w Chinach. Lee z miejsca rzucił się na instrukcję obsługi tej egzotycznej zabawki i mimo, że była w obcych językach, które Lee słabo jeszcze zna, za pomocą słowników i dedukcji przeczytał ją całą od deski do deski i zrozumiał nawet. Przy okazji znakomicie wzobogacając słownictwo z zakresu anatomii kobiety, transmisji informacji z dołu do góry i z powrotem, oraz mechaniki płynów i inżynierii polimerów. No i w związku z tym Lee zapragnął czegoś niemożleewego, czyli wyrobienia sobie osobistego poglądu na temat reklamowanych zalet przedmiotowej igruszki.
Niestety Lee nie jest kobietą czego chyba po raz pierwszy w życiu szczerze żałuje.
20:49 / 22.12.2006
link
komentarz (7)
Co prawda atmosfera już świąteczna i nie wypada zrzędzić, ale właśnie zostałem wkurwiony. Otóż pewna panna z którą kiedyś byliśmy dobrymi znajomymi zamknęła mi właśnie dostęp do swojego nloga. Nie mogę powiedzieć że moja dusza cierpi z powodu tego zakazu wjazdu. Że to dla mnie osobista strata i rozpacz. Ale tak przed świętami bez powodu, bez najmniejszego wyjaśnienia? To zdaje się nazywa się chamstwo, gówniarstwo albo lekceważenie człowieka? Jeśli nie głupota, niestety. I większość ludzi oczywiście zaraz powie mi postaw krzyżyk na świrusce bo niewarta twej uwagi. Ale przecież warta bo niegłupia i z potencjałem, więc szkoda to raz, a dwa że chamstwo i gówniarstwo i brak kultury to choroby społeczne, które tworzą nasz wspólny obyczaj. Środowisko w którym usiłujemy być szcześliwi. A takie kwiatki zanieczyszczają nam je skuteczniej niż by się mogło wydawać. Tak to czuję.
Potem człowiek idzie do urzędu coś załatwić, albo do marketu coś kupić, a tam wita go naburmuszony babsztyl który na zatrzaskiwaniu drzwi ludziom przed nosem doskonalił swe zachowania społeczne i relacje międzyludzkie.
Za parę lat na swej drodze spotkasz ślubnego syna tej nieuprzejmej panienki, oddasz mu portfel i komórkę i jeszcze dostaniesz przez łeb bejzbolem.
11:57 / 21.12.2006
link
komentarz (5)
Nasze poczucie bezpieczeństwa tak na prawdę opieramy na tym że jesteśmy nikim. Nic nie znaczymy, nikogo nie obchodzi co robimy jakimi ścieżkami się poruszamy, z czego żyjemy. Jesteśmy małym trybikiem wielkiej maszyny. Problem zaczyna się kiedy stajemy się osobą znaną, publiczną, kiedy podejmujemy ważne decyzje dotyczące wielu ludzi. Wówczas może się okazać, że zupełnie przypadkowo nadepnęliśmy komuś na odcisk, może popsuliśmy komuś jakiś interes? Prawy? Lewy?
Wówczas bardzo szybko możemy stać się celem czyjeś agresji, nie zawsze zdając sobie z tego sprawę. Dlatego kiedy obserwuję polityków, zwłaszcza tych z pierwszych stron gazet wyobrażam sobie jakiemu podlegają stresowi. I szczerze mi ich żal. Na przykład taki Roman Giertych, który ostatnio stał się obiektem populistycznych ataków ze wszystkich stron na pewno musi zastanawiać się, przynajmniej od czasu do czasu czy za rogiem nie kryje się jakiś świr z odbezpieczonym gnatem, albo bejzbolem, który ma do niego irracjonalny żal za jedynkę z matematyki na przykład. Albo inne nieudane dzieciństwo.
Często zastanawiam się jak odporni muszą być tacy ludzie żeby nie ulec psychozie, żeby świadomie zaakceptować ryzyko oraz ewentualne skutki swej popularności. I żeby przy tym wszystkim normalnie żyć.
19:19 / 19.12.2006
link
komentarz (7)
Otrzymujesz poważnie brzmiące ostrzeżenie, że ktoś wynajął mordercę żeby Cię zabił i upozorował samobójstwo. Co w takiej sytuacji zrobisz? Absurd, paranoja, nie dajmy się zwariować. Najpierw wydaje Ci się, że to jakiaś komedia. Komu by mogło zależeć na Twej śmierci? Kto by zaryzykował pieniądze i reputację żeby aż zlecić pracę bandycie. Nigdy nie patrzyłeś na swoje życie w ten sposób, ale po głębszym zastanowieniu typujesz kilka nazwisk i instytucji, które mogą wiele skorzystać na pozbyciu się Ciebie. Szczęście w nieszczęściu, że rodzina jest poza wszelkim podejrzeniem :)
No więc co zrobisz? Zlekceważysz ostrzeżenie i dalej będziesz żył jak żyłeś? Wątpię :) Wszystko wokół Ciebie nagle zaczyna nabierać nowych sensów. Jakiś dziwny telefon na Twoją zastrzeżoną komórkę normalnie uznawany za pomyłke staje się ciekawym tropem, namolny żebrak pukający do drzwi Twojego domu staje się klockiem skomplikowanej układanki.
Za jakiś czas Twoje życie przypomina głupawy horror z którego nie wiesz jak się uwolnić.
No! Jak się uwolnisz od obsesji?
17:09 / 15.12.2006
link
komentarz (5)
DżiZUS kurwa ja pierdole...


12:25 / 12.12.2006
link
komentarz (6)
Ledwo Lee systematycznym bieganiem 6 km dziennie, zmęczył grypę wdała mu się paskudna angina objawiająca się bólem gardła. Tę Lee pokonał regularnie opłukując migdałki nalewką ziołową w konsystencji smoły o nazwie "farnet". Coś obrzydliwego, z posmakiem kory dębu, błota i mięty, ale skuteczne. Podobno świetne z tego drinki wychodzą... I oto będąc właśnie na rekonwalescencji Lee znów załapał grypę. Ponieważ po przebyciu grypy człowiek uzyskuje odporność na dany szczep wirusa, więc wniosek, że albo Lee nie uzyskał takiej odporności, albo uzyskał a teraz ma do czynienia z jakimś nowym szczepem. W każdym razie na wybieganie tego szczepu Lee nie ma już siły i postanowił go wziąć metodami tradycyjnymi. Leży więc w łóżku, poci się, strasznie kaszle, w przerwach popija herbatkę z cytrynką i zasmarkuje kwiatki zdobiące kilometry dwuwarstwowego perforowanego papieru toaletowego. Książek Lee czytać nie jest w stanie, bo ma załzawione oczy, plejera słuchać nie może bo sobie od słuchawek porobił odciski na małżowinach. Leży więc Lee i wspomina dobre czasy kiedy na rozgrzanej plaży, obok niego opalała się piękna blondyna. Ech...
15:00 / 11.12.2006
link
komentarz (10)
W życiu zdarzyło mi się poznać, tylko trzy kobiety, które uważam za inteligentniejsze od siebie. Nie mówię że więcej takich nie ma :) Po prostu znam tylko te. Najsilniejsze wrażenie, zawsze wywierały na mnie panie o wybitnej inteligencji. Zwłaszcza wrażenie erotyczne. Jest to najpotężniejsza cecha poruszającą mnie do głębi. I chociaż kiedyś pokochałem tylko jedną z trzech wyżej wspomnianych pań, chyba każdą mógłbym obdarzyć podobnym uczuciem, nosić ją na rękach, ubóstwiać, założyć z nią rodzinę i płodzić jej dzieci? Zawsze zastanawiałem się dlaczego taki jestem? Dlaczego różnię się od większości mężczyzn, którzy wolą nie komplikować sobie życia i raczej stronią od inteligentnych kobiet.
15:26 / 07.12.2006
link
komentarz (3)
Tak jestem dyspozycyjny.
Tak mogę rozpocząć nawet od jutra.
Tak mogę podjąć pracę w dowolnym miejscu świata.
Tak chcę zarabiać jak biały człowiek.
W jakim zawodzie? We własnym zawodzie wyuczonym najlepiej, ale niekoniecznie. Mogę pracować w dowolnym zawodzie:) byle był to zawód przyzwoity.

Po chuj zadają takie pytania, na które odpowiedź jest oczywista? Ptrzecież nie zamierzają chyba zaproponować mi pracy prostytutki?
Dziwne że tym razem nie było pytań o znajomość języków?
Może to dobry znak?

15:48 / 04.12.2006
link
komentarz (4)
Lee załapał grypę. Taką zwykłą nie ptasią.
Z tej okazji musiał sobie przypomnieć smak kwasu salicylowego i witaminy C. Inaczej nie byłby już zdolny do normalnego funkcjonowania. A tak mimo obrzmiałego nochala i lejącego kataru coś tam jeszcze dłubie :) Zwłaszcza przy kompku. A propos kwasu salicylowego to na szczęście nadal jest do dostania w aptekach pod tradycyjną nazwą "polopiryny" :) Polopiryna zawiera dokładnie to samo z czego zbudowana jest trzy razy droższa aspiryna.
Mało kto wie, że kiedy się kwas salicylowy pomiesza z witaminami, rutyną, paracetamolem i/lub mąką kukurydzianą otrzymać można jeden z tysięcy cudownie reklamowanych specyfików antyprzeziębieniowych. Ukochanych przez rodzimych i zagranicznych snobów: Antygrippów, Grippowitów rozmaitych Paracefixów, Fiksapeksów i Bayereksów, których skuteczność tak naprawdę niewiele odbiega od tradycyjnej polopiryny. Za to cena odbiega znacznie.
Z cudownych mieszanek kwasu salicylowego z czymś tam, jedna jest jednak warta polecenia. Nazywa się "calcypiryna" i jest naprawdę świetnym sposobem na podanie kwasu salicylowego, zwłaszcza chorym cierpiącym na nadkwasotę. Calcypiryna zawiera wapno, po łacinie calcium :), które zapobiega spadkowi ph w żołądku po spożyciu kwasu salicylowego.

17:29 / 01.12.2006
link
komentarz (7)
Zawsze Lee się wydawało, że jak napisze mądrą dykteryjkę opartą na licznych obserwacjach i przetrawionych doświadczeniach z autopsji, a potem opublikuje ją w prezencie innym na swoim nlogu, to ona będzie się przyczyniać do wzrostu sumy świadomości i szczęścia ludzkości, a zwłaszcza Narodu jego ukochanego, polskiego. (Długie zdanie co ;)?) No ale w praktyce zawsze z tym coś szło nie tak. Zdaje się, że więcej pojawiało się zamieszania z tego powodu, pretensji i żalu niż pożytku. Przynajmniej tak się Lee do dziś wydawało. (Bo od dziś to Lee ma już pewność:) Ludzie zamiast się uczyć i wyciągać przewidywane przez Lee wnioski, woleli go zasypywać pretensjami, lub co chyba gorsze(?) wyciągać wnioski zupełnie odwrotne do zamierzonych. Jedne i drugie oczywiście fałszywe. Ręce i nogi by opadły z pewnością każdemu kto by sobie coś podobnego uświadomił. Ale nie Lee :) No bo jakby nie patrzeć, Lee dokonał odkrycia pewnej technologii, potencjalnie bardzo cennej, która w dziedzinie inżynieri świadomości zapewnia powtarzalność eksperymentowi, czyli tak czy siak zbliża go do celu.
Nie oszukujmy się, skoro Lee potrafi już u czytelnika wywołać reakcje odwrotne do zamierzonych to z uzyskaniem odwrotnych do odwrotnych nie powinno być większego kłopotu. To tylko kwestia czasu.
Tymczasem może ktoś powie czy po przeczytaniu tej dykteryjki jego wnioski są odwrotne do przewidzianych i zamierzonych przez Lee, czy też już odwrotne do odwrotnych?
12:39 / 29.11.2006
link
komentarz (3)
Jest strych. Pełno w nim śmieci i kurzu. Niby żaden problem posprzątać. Uporządkować wszystko i poukładać... Zwłaszcze że przyszło na tym strychu zamieszkać. Ale kiedy Lee znalazł czas, zgromadził niezbęne środki czystości, zaopatrzył sie w miotłę szufelkę, sciereczki itd to mu ktoś je rąbnął. Znaczy najzwyczajniej w świecie ukradł. Nie pozostawało nic innego jak zaopatrzyć się znów w niezbędne akcesoria. Ale znów je ktoś ukradł wraz z nowym zamkiem, który Lee wstawił do drzwi kanciapy. Po trzeciej kradzierzy Lee się zdenerwował i nieco zniechęcił do przedsięwzięcia. Zwłaszcza, że czas wygospodarowany na sprzątanie stał się przeszłością. Za to na jego strychu pojawiły się nowe śmieci. Wciąż przybywają tam jakieś bezpańskie graty, z którymi nie wiadomo co zrobić. Tymczasem obok sąsiad wysprzątał swój strych. Faktycznie zrobiło się tam czysto i przytulnie. Sąsiad jest dumny ze swoich dokonań i niedwuznacznie domaga się dowodów podziwu.
Lee złożył stosowne wyrazy uznania, ale widocznie zrobił to za mało przekonywujaco gyż przyczepiono mu etykietkę zwolenika teorii spiskowych.
Oczywiście cała powyższa historia jest tylko przenośnią opowiedzianą w celach edukacyjnych i ku przestrodze. Nie ma ona nic wspólnego z jakimikolwiek faktycznymi zdarzeniami.

12:23 / 27.11.2006
link
komentarz (3)
Do tej pory to Lee był pozywany przed sądy gdzie musiał udowadniać swoją niewinność. Dla ludzi czerpiących z amerykańskich filmów swoją wiedzę na temat kultury prawnej narodu podaję, że w polskich sądach jest odwrotnie niż amerykańskich, tzn jest się winnym tak długo jak długo nie dowiedzie się swojej niewinności.
Tym razem to Lee złożył powództwo.
Złożył je przeciwko urzędnikom i pewnej instytucji, którzy zmarnowali mu 2h czasu, swoja arogancją i niekompetencją. Lee domaga się z tego tytułu symbolicznego odszkodowania w wysokości 100zł. Jego powództwo ma charakter precedensowy bo w polskiej praktyce jeszcze takiego powództwa nie było. Wyrok w tej sprawie będzie miał głównie wymiar symboliczny. Dla Lee szczególnie interesujące jest że proces będzie wymagał dokładnej definicji i oceny praktycznej roli aparatu urzędniczego w społeczeństwie, będzie też testem rodzimego sądownictwa.
Najprawdopodobniej Lee przegra ten proces.
W ten sposób stosunkowo tanio, Lee otrzyma namacalne dowody, że kraj nasz wbrew szerzonym w publicznych mediach poglądom, wcale nie należy do cywilizacji Śródziemnomorskiej, lecz do cywilizacji Torańskiej lub co najwyżej Bizantyńskiej.
Takie rozstrzygnięcie jest Lee niezbędne do uporania się z dysonansem poznawczym powstałym na skutek rozbieżnosci pomiędzy obrazem rzeczywistości wytworzonym w świadomości Lee przez TVP i "Gazetę Wyborczą" a bezpośrednim doświadczeniem.
00:20 / 19.11.2006
link
komentarz (5)
Kłębią się myśli tysiące i znikają zanim przekształcą się w słowa więc nie mam co pisać. Pisać mógłbym za to bez końca o Tobie, ale o Tobie nie chcę :)
20:50 / 11.11.2006
link
komentarz (4)
"Miód europejski"

Od kiedy wybudowali Lee pod nosem supermarket, Lee robi tam zakupy. Nie żeby lubił, po prostu ma najbliżej. Zwłaszcza ,że wyboru i tak nie ma bo drobne sklepiki z pobliża nie wiadomo kiedy pobankrutowały.
Ale do rzeczy :) Lee zrobił dziś ogromne zakupy. Kiedy je przytargał do domu jak zwykle starannie posprawdzał jakość i ceny. Albowiem już nie raz dał się naciąć. No i jak zwykle znalazł to czego szukał. Tym razem poszło o słoik z napisem Miód Europejski. Zawartość tego słoika zalatywała ścierką, benzoesanem sodowym, sztucznym aromatem chyba malinowym i wzmacniaczem smako-zapachu. Lee postanowił nie sprawdzać jak toto smakuje tylko od razu odniósł do marketu i zarządał zwrotu pieniędzy.
Pani zapytała co się Lee nie podoba w tym miodzie?
Lee odparł, że to nie jest miód i to właśnie mu się nie podoba.
- przecież pisze że miód
- też się dałem nabrać - uśmiechnął się Lee - zwłaszcza że piszą, że to Europejski
- czyli niby że to jakaś podróba tak?
- właśnie
- i chce pan to wymienić?
- a na co można to wymienić? - zdziwił się Lee
- no na... - w pierwszym odruchu pani wskazała ręką na halę a potem się zaśmiała - czyli że mam oddać pieniądze za ten miód?
- i za straty moralne też.
- nie ma takiej pozycji na kasie.
- to może jest pozycja odszkodowanie za ponowne przyjście z reklamacją?
- też nie ma
- to może niech się pojawi?
- to niech pan napisze do dyrekcji w Warszawie.
- to może od razu do Brukseli?

I tu się Lee wkurzył. Bo swołocz złodziejska dekuje się w Warszawie i do tego demoralizują uczciwą dziewczynę z prowincji za marne grosze! Jakby to wszystko wydarzyło się w małym sklepiku to przynajmniej można by mordę obić sklepikarzowi za bezczelne sprzedawanie podrób, albo zbojkotować i pójść na zakupy obok do uczciwszego konkurenta.
Ale obok Lee, już nie ma uczciwszych konkurentów tylko puste lokale do wynajęcia.
18:53 / 05.11.2006
link
komentarz (6)
Późny wieczór. Siąpi kapuśniaczek. Pusta ulica i Lee posępnie wyglądający w świetle sodowej lampy, a w dali grupka sobą zajętych wyrosków w spodniach z krokiem po kolana, z szelkami do kostek. Okupują cały chodnik, plują szpanersko na granitowe płyty i tupią kopytkami o krawężnik prężąc uda. Lee się do nich zbliża i kombinuje jakby ich wyminąć? A może raczej nie wymijać tylko się przebić na wprost? Gestykulujące hiphopy, śmieją się. Echo ich rozbawionych głosów tłucze się o elewacje dziewiętnastowiecznych kamienic tak że tynk zdaje się odpadać ukazując czerwone cegły.
Lee rozpoznaje twarze niektórych ziomali - to miejscowi. W sumie jest ich ze dwunastu wyrostków w wieku od piętnastu do dwudziestukilku lat i jedna dziewczyna. Może 17 letnia? Uwaga wszystkich zdaje się skupiać własnie na niej. To dla Lee szczęśliwa okoliczność, przebije się... Dziewczyna jest bardzo ładna, zadbana, raczej z dobrego domu, nie ma żadnych kolczyków, tatuaży, ani brudu za paznokciami, za to ma uroczy uśmiech i wypieki podniecenia na polikach.
W pewnym momencie gostek wyglądający na herszta tej bandy zwraca się do dziewczyny: A ty Magdaleno z uwagi na swój młody wiek zapewne jeszcze jesteś nie ruchana?
Na to ziomki zamilkły i wlepiły wyczekujące spojrzenia w dziewczynę.
Ta nerwowo się rozejrzała po twarzach zebranych, spojrzała głęboko w oczy hersztowi i zaczerwieniła się, w końcu niepewnie wydukała: nie, jeszcze nie ruchana... Po czym spuściła oczy wstydliwie. Na to wszyscy chłopcy zaczęli chichotać.
Dziewczyna podniosła wzrok i również zachichotała.

Lee bezkolizyjnie wyminął towarzystwo, ale chichoty słyszał jeszcze długi czas za swoimi plecami.
22:42 / 31.10.2006
link
komentarz (4)
Mignęła mi ostatnio taka scena w jakimś polskim sitkomie, zdaje się w "Plebanii". Wnuczek składa babci życzenia wszystkiego najlepszego. Babcia uradowana pyta co to za okazja? Wnuczek recytuje twardo, że z okazji dnia wszystkich świętych:D Tak więc halloweenizacja polskiej tradycji postępuje.
Wszystkiego więc najlepszego życzę wszystkim zmarzłym i wszystkim śniętym. pzdr :)
09:50 / 29.10.2006
link
komentarz (6)
Co za debil wymyślił tę zmianę czasu? Po co to komu? Tylko mi nie mówcie, że są z tego wielkie oszczędności bo to absurd. Wydaje mi się że jeśli nawet dzięki mataczeniu z zegarkiem w jednym miejscu jakimś cudem pojawią się oszczędności, to natychmiast w drugim miejscu muszą powstawać straty. Np co zaoszczędzi przedsiębiorstwo na oświetleniu to zapłaci jego pracownik w domu. Za jakiś czas przyjdzie po podwyżkę i wszystko się wyrówna. W dłuższej perspektywie i w szerszej skali suma jest zerowa minus koszty zamieszania. Na przykład takie, że ktoś o godzinę przyjdzie za wcześnie do pracy i zmarnuje ją klnąc pod drzwiami, a potem wszystkim zmarnuje dzień :). Wydaje mi się że w skali jakiegoś przedsiębiorstwa rzeczywiście może się okazać że sezonowa zmiana rytmu jego pracy wzgledem słońca może przynieść jakieś pozytywne efekty ekonomiczne, ale czy nie można zostawić władzom firmy decyzji o dostosowaniu godzin pracy do rytmów kosmicznych?
Oczywiście że nie można! W biurokracjach o ważnych sprawach musi decydować kasta urzędników. To tym współczesnym kapłanom jest potrzebne co pół roku zamieszanie i ściema z zegarkiem żeby niewolnicy nie zapomnieli jacy ich panowie są ważni i potrzebni. I żeby nie zapomnieli kto tutaj rządzi!
15:17 / 27.10.2006
link
komentarz (6)
Jestem pełen życiowej energii i pomysłów, a jednocześnie czuję się strasznie zmęczony psychicznie. Zastanawiam się jak to możliwe i co z tego wynika? Szkoda że nie mam do wykonania jakiejś sensownej pracy fizycznej. Na bezsensowne nie mam czasu. Zostaje codzienny jogging.
Aaaa :) Niedawno wybuchła mi pralka marki "Whirpool". Traumatyczne przeżycie. Nagle usłuszałem w łazience wielki rumor jakby zawalił się strop a potem rozległo się potępieńcze walenie w drzwi. Bałem się wejść do łazienki, więc zanim to zrobiłem wykręciłem korki. Kiedy nastała cisza zajrzałem do środka. Widział ktoś kiedyś "Wirpoola" w kawałkach? Biedulka - osobno obudowa, osobno bęben ze stali kwasoodpornej z 7 letnią gwarancją, osobno jakieś łożyska, a wszysko metr od miejsca w którym zawsze stała.
00:00 / 22.10.2006
link
komentarz (14)
Do tej pory uważałem, że dużo mniej wiem na dany temat od człowieka z którym prowadzę dyskusję, nadal tak uważam, ale jego teorie w tej sprawie okazują się być całkowicie sprzeczne z moimi. Wciąż mnie czymś zaskakuje. Jestem zdumiony bo do tej pory sądziłem, że mamy podobne poglądy. Jak teraz zachować się wobec niego? Od tej nieszczęsnej rozmowy coraz bardziej facet wydaje mi się przemądzrzały i zaślepiony. Ciekawe czy wśród jego znajomych i przyjaciół znajdzie się ktoś kto ma takie same odczucia co ja? A właściwie to dałbym sobie głowę uciąć, że nie ma nikogo kto by się odemnie różnił w ocenie jego osoby :) No ale co z tego właściwie wynika?
17:16 / 19.10.2006
link
komentarz (5)
Wycieczka w kosmos w prywatnej firmie kosztuje już tylko 30 tys dolarów. Jak tak dalej ceny będą spadać, wkrótce każdego będzie stać na taką wyprawę. Jednocześnie państwowe molochy pokroju NASA oferują taką podróż za miliony. To zmusza do refleksji. Do tej pory uważałem że ludzkość nie ma potrzeby kolonizować tej pustej i nieprzyjaznej przestrzeni. Jednak widząc postępy głupoty i fiskalizmu na ziemi skłonny jestem się zgodzić że już wkrótce najbardziej przedsiębiorczy i pomysłowi ludzie rozpoczną wielką ucieczkę w poszukiwaniu podatkowego raju w nieskończoności wszechświata.
00:03 / 18.10.2006
link
komentarz (5)
Ludzie to mają kompleksy! Kurde...
Ale szczegółów nie chce mi się tu opowiadać.
Kurde.
16:22 / 17.10.2006
link
komentarz (2)
Pochowali dziś Grechutę {'}
Miał 61 lat. Całe życie pokornie płacił ZUS, a nie dostanie z tego ani złotówki emerytury.
21:36 / 15.10.2006
link
komentarz (3)
W niedzielę zastąpisz mnie w sklepie nie mam kogo postawić od 10-tej do 15-tej.
- ale ja nie mogę musze iść do kościoła.
- nie musisz, przyślemy Ci księdza.
- nie moge, musze uczyć się niemieckiego
- no to przyślemy Ci niemieckiego księdza.
10:14 / 13.10.2006
link
komentarz (6)
Lee dziś rozmyśla nad problemem wiedzy i umiejętności.
I dochodzi do wniosku, że nie warto za wiele...
Bo niedaj Boże jak się inni dowiedzą obsiądą człowiek jak pasożyty i zamęczą oczekiwaniami lub nawet pretensjami. Doświadczenie uczy nas empirycznie, że osobnik o ograniczonych horyzontach jest szcześliwszy, nikt niczego od niego nie oczekuje, nie wymaga, na chrzestego nie prosi. Bucem najlepiej być i nie martwić się wiatrem słoneczym, stopą inflacji, obciążenia podatkowego, ani nawet czarnymi dziurami. Ech... Czasem tylko ponarzekać rytualnie wraz z innymi sobie podobnymi wypada. W tyleż miłej co swojskiej atmosferze osiedlowego pubu. Oczywiście przy piwku. Szkoda że ostatnio znów zdrożało.
Wracając jednak do "meritum" to w żadnym wypadku nie należy zgłebiać istoty czegokolwiek. No bo niby po co? Ogólnie rzecz ujmując. I tak ch... bombki strzeli.

Tylko jak ocieplić chałupe kiedy idzie zima? Od środka czy na zewnątrz? Dajmy na to. Styropianem czy wełną mineralną? Na cement, czy przybić gwoździami? A może lepikiem przylepić?
No i kurna dlaczego pomimo tego całego ocieplania, rachunki za ogrzewanie i prąd są wciaż wyższe?
To się kurna kupy wszystko nie trzyma!!!
A rząd oczywiście nic nie robi. Ruskie z Niemcami się dogadują w sprawie ceny naszego gazu jakoś po angielsku chiba czy może po norwesku, a my nic. Władza w dupie ma szarego obywatela bo języków nie zna.
Kaczory pierdolone jedne i kler!!!
17:43 / 10.10.2006
link
komentarz (5)
Wyborcza wizytówka to jest ważna rzecz.
Jej zadaniem jest utrwalić wizerunek kandydata w podświadomości wyborcy. Połączyć imię i nazwisko kandydata z listą pozytywnych skojarzeń. Być dlań poręczną ściągawką w trakcie głosowania.
Żeby takie cele osiągnąć trzeba sie nieźle nagimnastykować. Dziś uświadomiłem pewnego początkującego kandydata na burmistrza dlaczego uważam, że wydawnictwo któremu zlecił druk materiałów propagandowych, zrobiło mu wredny sabotaż. To nie był przypadek. Walka polityczna toczy się nawet na zapleczu drukarni. A wygrywają ją specjaliści od teorii kompozycji i psychologii. Takie czasy.
Jednym słowem gówno nie demokrację mamy.
23:55 / 08.10.2006
link
komentarz (4)
Wiele rzeczy skasowałem w życiu. Ostatnio całe archiwum gg i tlena. Niestety nie była to świadoma decyzja. Raczej błąd w sztuce. Zawsze żałowałem takich decyzji. Zawsze wydarzało się coś co dowodziło że to był błąd.
Więc staram się nauczony bolesnym doświadzczeniem unikać posunnięć nieodwracalnych. Jednocześnie rozumiejąc że zgodnie z zasadami termodynamiki wszystko jest nieodwracalne, nie przyjmuje tego do wiadomości. Wszystko to pachnie porażką :( O ile nie klęską totalną.
dlatego komenda format: C kusi prawie tak jak Esc.
10:51 / 05.10.2006
link
komentarz (3)
Robię sobie nowych wrogów. Zaganiasz delikwenta w kozi róg i już masz wroga na całe życie. Zamiast się uśmiechnąć nienawidzą, zamiast pomyśleć przeklinają. Polacy nie mają poczucia humoru i dystansu do samych siebie.
15:34 / 03.10.2006
link
komentarz (5)
Redukuję sie do szeregu prostych czynności. Czynności złożone redukuję do prostszych. Jestem maszyną Turinga podbudowaną filozofią Zen. Nie płacze już przy krajaniu cebuli. Myślę o bieganiu, koncentruję się na siekaniu. Szybko, dokładnie, precyzyjnie... idzie mi. Mam całe palce. Mam całe życie przed sobą. Drugie życie. Kiedy biegam myśle o siekaniu cebuli.

12:12 / 27.09.2006
link
komentarz (14)
Chcę się szczęśliwie zakochać:)
Ma ktoś niezawodną receptę na to?
11:12 / 21.09.2006
link
komentarz (9)

Znów emigrują najinteligentniejsi najlepiej wykształceni... jak w czasie wojny, jak po powstaniach i rozbiorach. Tymczasem populacja pasożytniczych idiotów i nierobów się powiększa obciążając nielicznych pozostałych kosztami swego utrzymania. Ze skutkami tego zjawiska spotykam się co dnia. Na ulicach szlifuje bruki tzw margines społeczy, w budynkach użyteczności publicznej rozrasta się z tym marginesem spokrewniony rak biurokracji. Mentalnie i chyba genetycznie też?
Czy kraj przetrzyma kolejny taki eksperyment? Czy nie utrwali to w populacji trwałych zmian genetycznych?
Czy już nadszedł czas żebym i ja emigrował w poszukiwaniu normalności?
21:48 / 17.09.2006
link
komentarz (7)
Dzwoni do ciebie kobieta i pyta czy jesteś dobry z historii bo ona miała nie najlepszych nauczycieli tego przedmiotu i teraz to się mści. Odpowiadasz, że nie za bardzo i że trochę lat mineło od ostatniej lekcji. Nie szkodzi - zapewnia - chodzi tylko o to jaki to wiek kiedy rok jest 1410?
To chyba nie świadczy źle o nauczycielach historii? - odpowiadasz z lekkim zdziwieniem.
A jakich? - brnie twoja rozmówczyni.
No chyba raczej matematyki?

Lee śnił się dziś murzyn. Przyjechał taki do kraju ziemniaka i żytniej i się szwędał i błądził bo języka nie znał. I kiedy tak krążył to dziwnym zrządzeniem losu trafiał zawsze do jakiegoś punktu lub stacji krwiodawstwa. Pewnie akurat akcja była społeczna? W stacjach krwiodawstwa traktowano murzyna jak ochotnika-krwiodawcę i pobierano krew płacąc jedną tabliczką czekolady za 200 ml. Po piątym czy szóstym razie murzyn zemdlał. Zawieziono go do szpitala i zrobiono transfuzję. Po opuszczeniu szpitala murzyn dostał rachunek do zapłaty w wysokości tysiąca tabliczek czekolady. Ponieważ delikwent nie był ubezpieczony na te okoliczność i nie miał tyle tabliczek ani nawet gotówki został skazany na pół roku więzienia.
Głupi sen, nie wiem co miał znaczyć. Czy jest na sali jakiś wróż lub psychoanalityk co by potrafił mi ten sen zinterpretować?

10:30 / 16.09.2006
link
komentarz (3)
Ludzie dzielą się na przywódców co nie pamiętają co podpisywali, tych co tylko wykonywali rozkazy pierwszych i ich ofiary.
19:58 / 08.09.2006
link
komentarz (4)
Jakoś tak Lee ma dziś dobry humor. Właściwie bez powodu. Bo w sumie to nic mu dziś nie wyszło. Zaspał na grzybobranie, nie kupił roweru. Nawet kalafiora nie udało mu się porządnie ugotować. Do tego przypaleeł bułke tartą i porysował teflonową patelnię.
Ale zaraz Lee sobie pobiega, a potem wypije piwo i bedzie dobrze.
20:50 / 06.09.2006
link
komentarz (9)
Dziś Lee był w sądzie. Na razie jako świadek. Za miesiąc będzie występował w charakterze powoda. A co najśmieszniejsze będzie starał się chronić interesy pozwanego przeciw jego adwokatowi, który pcha go do katastrofy. Adwokaci to jednak szuje bez zasad. Jak trafią frajera potrafią wyssać jak pająk muchę.
Przynajmniej ten jeden którego dziś Lee poznał w sądzie.
12:05 / 05.09.2006
link
komentarz (3)
Dostawcy netu są jednak tacy sami jak wszystkie inne święte krowy w tym kraju. Nie tak dawno łudziłem się że to nowa branża, nieskażona, i odporna na piętno rodzimej bolszewicko-pegeerowskiej podkultury. Niestety prrzekonałem się niedawno, że i tu jakość usług dorównuje do wschodnioeuropejskich standardów. W każdym razie od jakiegoś czasu net mi szwankuje, a telefony kotaktowe podane przez dostawcę nie działają ani rano, ani w południe, ani wieczorem, ani w nocy. W ciągu kilku tygodnoiu udało mi się zaledwie raz dodzwonić pod numer dostawcy neta, ale odebrał jakiś gość kompletnie zamroczony. Język jakim się posługiwał ten osobnik w niczym nie przypominał urzędowo obowiązującego na naszym terytorium. Nie przypominał też żadnego innego obowiązującego w UE. Była to raczej zbitka mlasków, jęków i pohukiwań przypominająca prymitywne systemy lingwistyczne wczesnych hominidów.
21:13 / 02.09.2006
link
komentarz (5)
Nie przepadam za rocznicami. Ale są i bolą. Ta jutrzejsza również. Bolą też rzeczy których się nie dowiemy nigdy. Nie lubię słowa nigdy.
Może dlatego że nie wierzę w kolejne wcielenia i drugie życia. Albo się żyje teraz albo wcale.
Ale chciałbym wierzyć. Chciałbym z całego serca.
Tylko tyle mogę zrobić.
Jedno co mnie pociesza to, to że milionerem zostaną jeszcze w tym wcieleniu. Cyganka mi wywróżyła.
:)
Wywróżyła mi jeszcze, że będę miał córkę.
I że będzie miała oczy Meg Ryan.
Chyba za dużo jej zapłaciłem:D
17:23 / 01.09.2006
link
komentarz (3)
1 września 1939

Wojna toczy się nadal.
A my Polacy wciąż ją przegrywamy.
Jakiś agent bezkarnie przekazuje Niemcom archiwa dokumentujące zbrodnie hitlerowców na narodzie Polskim.
Inny agent podpisuje niekorzystne umowy na import ropy i gazu.
Cała banda agentów od lat zmienia polskie prawodawstwo tak by gospodarczo dyskryminowało Polaków we własnym kraju.
Kolejne rządy tolerują psucie wizerunku Polaków i finansują rozpowszechnianie fałszywego obrazu Polski.
I tak dalej I temu podobne.
Długo by wymieniać.
19:50 / 25.08.2006
link
komentarz (3)
Jest super :):):):)
09:31 / 24.08.2006
link
komentarz (4)
szalonych pomysłów w bród
jutro będzie przełom, albo nie
10:59 / 18.08.2006
link
komentarz (2)
Szczurzy pisk agentów bezpieki jest coraz bardziej przerażający. Ich próby rozmydlenia odpowiedzialności i ukrycia własnych grzechów pod byle kamuflażem roztaczają woń coraz bardziej cuchnącą. Lee zniesmaczyła doszczętnie niedawna próba pośmiertnego wmanipulowania lub zwerbowania w charakterze agenturalnego parawanu niezłomnego za życia Herberta. W ten sposób zeszmacona tajną współpracą michnikowszczyzna chwyta się kolejnej, może już ostatniej deski ratunku.
Na tę okoliczność Lee przypomniał sobie moment kiedy jako absolwent 4 klasy szkoły podstawowej dostał wakacyjną pracę przy sprzątaniu komórki.
Był tam stos opartych o scianę sztachet. Zadaniem Lee było podnieść z tego stosu każdą sztachetę, odkurzyć i przenieść do innego pomieszczenia.
W miare jak stos malał, z różnych jego zakamarów coraz częściej spoglądało na Lee dziesiątki przerażonych ślepi. Coraz więcej migało Lee przed oczami ogonków i fragmentów szarego futerka. Coraz głośniejsze i bardziej nerwowe popiskiwania dobiegały z głębi stosu. Od momentu gdy stos zmalał do połowy gryzonie zaczeły podejmować próby wymknięcia się z pomieszczenia. Na początku Lee tańczył przy takich okazjach jak chasydzki święty, drąc się w niebogłosy, póki dziki zwierz nie uciekł lub nie został rozdeptany. W miarę upływu czasu Lee oswoił się z sytuacją. Schematyczne próby ucieczki zaczynały nudzić Lee więc, je udaremniał jednym uderzeniem łopaty. W końcu Lee stał się profesjonalistą w dziedzinie zabijania gryzoni.
Kiedy na placu boju została już ostatnia sztacheta Lee zdziwił się. Komórka była pusta. Po gryzoniej agenturze nie pozostał ani jeden ślad. Sadząc z wcześniejszych odgłosów kotłowaniny Lee spodziewał się, że komórka jest siedliskiem dziesięciokrotnie większej kolonii niż by na to wskazywała kupka trupków jaką Lee uskładał nieopodal wejścia przez czas swojej pracy.
Zrezygnowany i nieco zawiedziony Lee sięgnął i odwrócił ostatnią sztachetę. Wówczas jego oczom ukazał się cały mysi rój zbity w kołtun i podczepiony po wewnętrznej stronie sztachety.
W pewnym momencie mysia masa wlepiła w Lee nienawistne ślepia, przeraźliwie zapiszczała i skoczyła obsiadając i kąsając jego ubranie.
Pewnie Lee podzieliłby wówczas los Popiela.
Na szczęście znakomita większość gryzoni wykorzystując moment zamieszania rzuciła się w stronę otwartych drzwi i natychmiast rozproszyła po świecie.




23:31 / 14.08.2006
link
komentarz (0)
www.michalkiewicz.pl - strona autorska Stanisława Michalkiewicza
19:32 / 13.08.2006
link
komentarz (3)
Czekając na Godota Lee doskonalee się w myśleniu magicznym. Domyślaniu magiczny, szukaniu magicznego sensu, a tam gdzie go nie ma wcale, na nadawaniu go. Więc od jakiegoś czasu pełno tego sensu wokoło. Z nadania. I kurwa jest jak w Hogwarcie.
01:25 / 10.08.2006
link
komentarz (7)
Czytam tę idiotkę i mi żal. Marnuje się debilka na rzyganie nie tu, ani nawet nie tam, tylko bez sensu. A przedewszystkim za mało i bez samodyscypliny. Macha dziewczyna piórem lepiej jak Masłowska. Ale z jednego pióra to nie będzie skrzydeł. Więc można sobie nim tylko w przełyku pomachać. I macha właśnie tam i rzyga najczęściej na kolanka własne i na picz.
Potem zalatuje tym.
A buzię to ma od Masłowskiej piękniejszą nawet tylko, że przemalowaną na ryj. No i jeszcze dumna jest z tego. Bo niby dzięki temu do pokolenia "NIc" się zalicza, albo do "frugo".
Zaliczaj się zaliczaj.
12:17 / 06.08.2006
link
komentarz (5)
Tak sobie myślę. I jaby to powiedzieć... wszystkim drogami dochodzę do wniosku, że kluczem do nas ludzi i wartością nadrzędną dla nas jest miłość. Kto umie kochać jest szczęśliwy. Wszelkie ideologie, religie, doktryny są wobec tej prawdy absolutnej wtórne. Banalne to się wydaje stwierdzenie i takie na pewno by było faktycznie gdybyśmy o nim tak często nie zapominali. Gdybyś nie uczynili go tak doskonale nieobecnym w naszym życiu.
Nie ma miłości spóźnionej czy przedwczesnej, nie ma miłości właściwej i nie na miejcu. Nie istnieje miłość grzeszna. Jest co najwyżej grzech udający miłość, cynicznie się pod nią podszywający z premedytacją zmierzający do zguby.
Nie ma właściwszego czasu na zaistnienie miłości i na jej pielęgnację niż właśnie ten w którym zaistniała. Bo miłość to dar od Boga, to zadanie, pojawiające się w czasie i miejscu przezeń wybranym. Ona albo jest, albo jej nie ma. Tak poprostu... Pojawia się i nakazuje nam oddać się sobie całkowicie, zmienić swe dotychczasowe życie. W zamian odpłaca pełnią szczęścia. Rozpoznajemy ją po tym, że czyni nas lepszymi i szczęśliwszymi niż byliśmy przedtem.
Jeżeli wciskasz klawisz escape by uciec od miłości robisz krzywdę sobie i światu.
Jeżeli zabijasz miłość świadomie - jesteś mordercą. Zakłucasz równowagę sił w kosmosie.
Nie ma dla Ciebie okoliczności łagodzących. Jeżeli lekkomyślnie ją trwonisz, albo gubisz przez niedbalstwo jesteś żałosny. Nie zasługujesz na litość o szczęściu nawet nie wspominając.


Tak to do Ciebie piję :)
01:26 / 06.08.2006
link
komentarz (0)
Gdzieś popełniłem błąd.
Jeśli potrafisz powiedzieć gdzie napisz.
Opisz, odpisz, wyrzuć z siebie żółć.
Inaczej wiesz uschnę, albo usnę bez obudzenia.
14:23 / 05.08.2006
link
komentarz (0)
Lee poleeczył nawiązania do geja, gejostwa, gejowania, w publicznej misjonarsko-abonamentowej telewizji. Otóż średnio wypadł mu jeden gej na 60 minut. To dużo czy mało? Dwadzieścia cztery geje na dobę... Oczywiście uwzględniając 4 godzinną przerwę w emisji należy tę liczbę zredukować do 20 gejów/dobę. Czy abonamentowa już jest wystarczająco postępowa i tolerancyjna? A może czestotleewość gejów należy zwiększyć? Np do jednego geja na kwadrans? Albo od razu na minutę?
Znacznie mniej jest w naszej abonamentowej odniesień do lesbijstwa. Może by tak jakiś urzędowy parytecik ustalić? Na przykład żeby na jednego geja wypadało chociaż 0,5 odniesienia do tematyki les? No bo tak dalej być nie może! Może jakąś manifę na tę okoleeczność skrzyknąć?
21:39 / 04.08.2006
link
komentarz (1)
Kurwa chyba przegrałem w tym wcieleniu?
:(
Dzisiejsza rozprawa potoczyła sie nie tak jak chciałem. Wyrok za 2 tygodnie.
Najbardziej ciekawi mnie jak sędzia da sobie radę z uzasadnieniem? Co napisze? Że nie chciał się narażać SLD-owskiej mafii?
A moze się narazi i nie będzie musial pisac żadnych uzasadnień? Może nareszcie poczuje sie niezawisłym? W końcu rządzą Kaczory i Źobro!!!
00:43 / 31.07.2006
link
komentarz (7)
Obejrzałem miasto aniołow.
Myślałem, że po raz drugi. Ale nie...
Meg Ryan sprawiła że jeszcze bardziej się w niej zakochałem.
No i ta piosenka...
Och Meg jak Ty to robisz, że masz takie piękne oczy?
Chciałbym mieć Córkę o takich oczach.
17:18 / 14.06.2006
link
komentarz (9)
Stało się zgodnie z przewidywaniami.
Lee zaprosił na spotkanie swojego adwokata żeby dopilnował procedury.
Inspektor Budowlany był zmuszony pocałować klamkę od mieszkania Lee.
No więc postraszył tylko odpowiedzialnością karną i grzywną i w ogóle szykanami wszelakimi.
Na to Lee doradził mu żeby skierował sprawę do Prokuratora Rejonowego, bo to jest organ właściwy w sprawach drobnosąsiedzkiego terroryzmu.
Inspektor zastanowił się chwilę i stwierdził, że to nawet dobry pomysł i sobie poszedł.

10:05 / 14.06.2006
link
komentarz (5)
Wizja - Rewizja

Sprawa wygląda tak.
Za chwilę zapukają do Lee panowie inspektorzy budowlani i poproszą żeby pozwolił im On zwiedzić swoje mieszkanie w poszukiwaniu niebezpiecznych naruszeń prawa budowlanego, o których zostali powiadomieni pismem przez zatroskaną wspólnotę mieszkańców.
Na co Lee poprosi panów o pokazanie owego zawiadomienia. Analizując owe zawiadomienie okaże sie że to nie oficjalne powiadomienie wspólnoty, lecz terrorystyczny donos sprokurowany przez anonimowego donosiciela.
W związku z powyższym Lee zapyta dlaczego sprawa została wszczęta na wniosek Wspólnoty, skoro wniosku Wspólnoty brak?
I dlaczego poważny organ administracji państwowej daje się manipulować przez anonimowych terrorystów?
Następnie Lee poprosi o odesłanie sprawy do organu własciwego, czyli do Prokuratury, która winna zajmować się identyfikacją i aresztowaniem terrorystów :D.

Jaki faktycznie przebieg będzie miała owa wizja, Lee napisze w następnym odcinku :)

00:17 / 13.06.2006
link
komentarz (4)
Sprzątam. Zniewolony umysł zniewolone ciało.
Kupiłem dziś 3 książki na krechę. Całą półkę zapakowałem w karton i wywaliłem do piwnicy.
Porządki robię, porządki robię, wyrzucam na śmietnik rzeczy bezcenne niegdyś. Tak mało mnie. Coraz mnie mniej.





20:51 / 08.06.2006
link
komentarz (3)
Jutro sądny dzień.
Lee miał napisać pismo wniosek do wysokiego sądu żeby skończył już tę farsę. Ale Lee się nie chce pisać.
Lee nie ma weny?
Lee nie ma weny
Więc farsa będzie trwać dalej. Pewnie i tak by trwała a dzięki nie napisaniu pisma-wniosku Lee zaoszczędzi trochę energii.
Tylko po co Lee tyle energii? Może zamienić ją na pieniądze? To dobry pomysł tylko Lee musi szybko wymyśLeeć korzystny przeLeecznik.

10:18 / 08.06.2006
link
komentarz (5)
JAzon

Lee chciałby jak Jazon na wyprawę po złote runo skrzyknąć ekipę szlachetnych argonautów; związanych wspólnym pragnieniem przygody, szorstką przyjaźnią, prostym zaufaniem i lojalnością. Ach wejść na okręt, uderzyć w gong i ruszyć w stronę starożytnych legend, w stronę sukcesu dostępnego tylko dla śmiałków. Problem, że argonautów brak. Dziś nigdzie nie znajdziesz Tezeuszów, Amfionów, Heraklesów, Orfeuszy... Ziemski padół zaludniają wyłącznie samolubne obojniaki, troszczące się jedynie o swą orientacją seksualną, akwizytorzy goniący prowizję i agenci ubezpieczeniowi sprzedający frajerom obietnicę raju na ziemi. Po złote runo Lee musi więc wyruszyć samotnie. No ale to już przecież nie to, bo nie o złote runo tak na prawdę chodzi.
15:39 / 05.06.2006
link
komentarz (3)
Facet to świnia...

Ostatnio Lee miał wątpLeewą przyjemność wysłuchać w abonamentowej TVP wywodów Jurka Owsiaka o etyce lekarskiej. Sprowadzały się one mniej więcej do konkluzji iż psim obowiązkiem lekarza jest trwać na stanowisku do utraty ostatniego oddechu i ostatniej złotówki nawet i się poświęcać. Leczyć, leczyć i leczyć biednych, chorych rodaków, a zwłaszcza dzieci, a zwłaszcza że Jurek też robi w leczeniu dzieci. Bo praca lekarza to misja. W odróżnieniu od wszelkich innych prac, które misją już nie są. Następnie Juras podał za przykład idealnego misjonarstwa własną osobę, ilustrując swą wypowiedź migawkami z rutynowych wypadów misjonarskich do różnych części Europy, jakich dokonał był w ostatnim tygodniu. No zajefajnie było i cool i w ogóle jak zwykle masakra, a wszystko za własne prywatnie, ciężko zarobione pieniądze. Bo trzeba wiedzieć, że Juras w leczeniu dzieci robi społecznie i żadnych korzyści materialnych nie wyłudza od własnej fundacji, co potwierdzają liczne kontrole skarbowe i inne, które mu różne zawistne oszołomy nasyłają i nasyłają bez końca, marnując przy tym tylko pieniądze podatnika. Ale mniejsza z tym. Hehe bo nie wykazały, przecież wykazać nie mogły nigdy, niczego, nawet przekrętu najdrobniejszego. Tak więc reasumując lekarz nie ma prawa do opuszczenia miejsca pracy bez względu na powody i motywy.
17:05 / 04.06.2006
link
komentarz (2)
"Generalnie to jesteście prawe i uczciwe. Za wyjątkiem tych nielicznych chwil słabości kiedy ulegacie brutalnej rzeczywistości.
Kobiety...
Kochacie poetów za to, że zawsze mają dla was czas. Wasza pycha się pożywia gdy pięknoduchy obsypują was komplementami, gdy całują ślady waszych stóp.
Kiedy jednak zapadnie mrok dzielnie stawiacie opór chamom nieokrzesanym. Cierpiąc na twarzy katusze tym większe, im większe orgazmy trzeba nimi skrywać."
20:36 / 30.05.2006
link
komentarz (5)
Wiosna idzie ludzie mają przypływ energii a nie zawsze działąją logicznie i sensownie, więc może to pomoże?


1. Nie rób interesów z cwaniaczkami, którzy mierzą Cię inną miarą niż sami siebie.
2. Nie słuchaj rad głupców. Lepiej z madrym zgubić niż z głupim znaleźć.
3. Nie ufaj ludziom którzy potrafia działać i ryzykować tylko na cudzy koszt.
4. Unikaj ludzi zdemoralizowanych i niewierzących. Zwłaszcza gdy nie wierzą w siebie.
5. Dotrzymuj słowa i wymagaj tego od innych.
6. Największym kapitałem są przyjaciele. Ciułaj przyjaciół:)
7. Jak masz nie robić nic rób cokolwiek. Tylko w akcji masz szansę na sukces.
8. Ryzykuj. Nie można ubezpieczyć się od wszystkiego.
9. Działaj konsekwentnie i zgodnie z dobrze przemyślanym planem.
10. Nie kupuj pomysłów od kogoś kto nie jest gotów w nie inwestować własne zasoby.
11. Ucz się, drąż, dociekaj przyczyny, poznawaj mechnizmy. Bądź ciekawy świata i ludzi.
12. Kiedy innym możesz dać wiele, niewielkim kosztem już jesteś na tropie swojego miliona :D
23:17 / 28.05.2006
link
komentarz (4)
Gdzie był wtedy Bóg?

Przy okazji wizyty Papieża w Oświęcimiu i Brzezince, w hitlerowskich obozach zagłady, media wielokrotnie podsuwały nam prowokacyjne pytanie: gdzie był Bóg kiedy działo się to nazistowskie ludobójstwo? Co wtedy robił? Czekałem co odpowie Benedykt XVI, czy odpowie? Bo przecież dobrze to zna odpowiedź. Bóg wówczas głodował w bunkrze z Maksymilianem Kolbe, ginął w komorze gazowej wijąc się w konwulsjach i topiąc we własnych wymiocinach pod wpływem cyklonu B, płonął w krematorium, drżał ze strachu przed esesmańskimi psami, szczurami i doktorem Mengele tak jak inne ludzkie króliki doświadczalne.
Papież zdecydował odpowiedzieć bardziej oględnie i zawile. W większości powoływał się na tajemnicę Bożych zamysłów i niemożność ogarnięcia ich przez człowieka. Jak dla mnie to mało przekonywująca i przydatna do zrozumienia czegokolwiek odpowiedź. Dlaczego Bóg na to wszystko pozwolił? Ja myślę że pozwolił już wówczas gdy zdecydował dać człowiekowi wolną wolę. Czy wiedział jaką cenę przyjdzie za tę wolna wolę zapłacić? Na pewno wiedział. Czy to już cała cena jaka została zapłacona? Moim zdaniem nic na to nie wskazuje. Ludzi zdolnych do ludobójstwa, byle się nachapać, byle mieć władzę, nie brakuje przecież nigdzie. Znam takich typów dziesiątki. Dziś są posłami burmistrzami, radnymi, prezesami, ale wystarczy ich ubrać w mundurki i dać rozkaz ostatecznego rozwiązania „kwestii żydowskiej” :cygańskiej, czy choćby kwestii „mocherowych beretów” a posłusznie pójdą. Potem oczywiście zwalą winę na zwierzchników i z czystym sumieniem będą kasować kombatanckie emeryturki.
11:37 / 23.05.2006
link
komentarz (2)
Na kanwie listu od powiatowego komendanta policji :)



Bezprawie odbiera nadzieję na poprawę czegokolwiek. Właśnie dlatego mam ochotę porzucić ten piękny kraj i wyjechać tam gdzie jakieś prawo obowiązuje wszystkich. Nie bieda, nie bezrobocie, nie głupota wygania stąd ludzi na emigrację. Bezprawie niszczy wszelkie chęci na budowanie czegokolwiek, odbiera perspektywy na godne życie. Całe szczęście, że większość obywateli jeszcze tego co ja nie wie. Jeszcze nie musieli uciekać z „balu wampirów”, nie mieli okazji nauczyć się, na własnym tyłku sprawdzić jak funkcjonuje system. Jak funkcjonuje zorganizowana i zinstytucjonalizowana przestępczość.
Problem z tym, że na Narodzie Polskim wciąż dokonuje się darwinowska selekcja. Od kilkuset lat nieodmiennie inteligentniejsi Polacy są szykanowani, niszczeni, zabijani, albo zmuszani do emigracji. Muszą więc zasilać swymi talentami inne nacje. Czy proces ten da się kiedykolwiek odwrócić?


Przypadkowo, normalnie przez głupstwo, Lee otworzył sobie po raz kolejny możliwość bycia Don Kichotem. Walczyć jednak nie ma sensu. Nie ma siły przede wszystkim. Zostawić jak jest sumienie nie pozwala. Kuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuurwaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
20:08 / 17.05.2006
link
komentarz (7)
O seksie pingwinów


Rozmowy o niczym. Coraz częściej mi się takie zdarzają. Niby było o szkolnictwie, o AIDS, o polityce, o manifach homoseksualnych, o literaturze, o wychowaniu, o stosunkach z sąsiadami i o perspektywach młodzieży we współczesnym świecie. Było też o psychologii, budowie mózgu, genach i miłości. A tak naprawdę było o niczym. Bo nikt nas nie nauczył, nie uczy rozmawiać. Więc bredzimy tylko, pomrukujemy porozumiewawczo, albo wymieniamy się sloganami ściągniętymi z neta i telewizji. W końcu zmęczeni, z przekroczonym limitem czasu i głową naładowaną szumem, szukamy... Szukamy miejsc zacisznych, żeby się położyć, walnać się, żeby się zdrzemnąć choć chwilkę, odpocząć, przyciąć powiekami nieprzerwany strumień nic już nie znaczących bitów.
Dlaczego jeden przez nieskończoność równa się śmierć?
09:01 / 12.05.2006
link
komentarz (5)
Nowy wPiS


Wkurza mnie już ta bezmyślna fala klangoru na temat Pisu, kaczorów i Samoobrony przewalająca się przez media. Owszem krytykowane ugrupowania mają swoje słabe strony i grzeszki, ale żeby je dostrzec i o nich dyskutować trzeba mieć solidne podstawy i być spostrzegawczym. Pojękiwania i dowcipy o mocherze są małomerytoryczne i nudne. Ileż można się śmiać z tych samych dowcipasów?
Problem w tym, że obszczekujący PiS i Samoobronę samozwańczy intelektualiści nie posługuja się rzetelną wiedzą ekonomiczną, ani politologiczną lecz durnowatymi popłuczynami marksizmu-leninizmu. Produkują w ten sposób i szczepią w świadomości Plaków kolejne bezwartościowe poznawczo stereotypy i emocjonalne szantaże.
11:16 / 11.05.2006
link
komentarz (5)
Jest taka zapomniana już dziś rzymska zasada: "cogitationes poenam nemo patitur" która znaczy po polsku "za myśli się nie karze"

Załóżmy, że piszę intymny pamiętnik, w którym szczerze wyznaję co myślę o niektórych skurwysynach plugawiących ten świat samym swoim istnieniem. Załóżmy, że jestem nowoczesny i robię to na kompku. Załóżmy, że jakiś hacker włamie się do mojego kompka i skopiuje osobisty pamiętnik z zapisem najintymniejszych myśli a następnie opublikuje go w internecie, zacierając przy tym sprytnie ślady prowadzące do niego.
Załóżmy, że któryś ze sk**synów opisanych w pamiętniczku jest mściwą rządową szyszką, która postanowi ukarać mnie za obrazę autorytetu urzędnika państwowego.
Czy jest na sali ktoś kto będzie gotów zaangażować się czynnie na rzecz mojej obrony. Pisać petycje, manifestować przed sejmem, śledzić przebieg procesu karnego?
Oczywiście że nie ma :)
Może jakbym był pedałem to bym znalazł jakichś obrońców, ale ponieważ jestem normalny nie mam na co liczyć.



20:10 / 06.05.2006
link
komentarz (7)
modernizacja i modernizm


Gdy stałem w kolejce po jabłka miejsce za mną zajęła wiejska kobieta, uśmiechnęła się i zaczęła z ufnością, niespotykaną już tak często jak dawniej, opowiadać jak to robią remont w domu. Opowiadała o takich szczegółach jak wywalanie glinianej polepy ze stropów i w to miejsce napychanie wełny mineralnej. Skwitowałem, że to praca nie mająca najmniejszego sensu, że tylko psują sobie dom za własne pieniądze. O dziwo nie skoczyła mi do oczu, jakby to zrobił rozwydrzony lump z miasta.
Zaniepokoiła się trochę, następnie zaczęła zadawać pytania. Całkiem inteligentne i trafne i mam nadzieję że odpowiedziałem na nie zrozumiale. Przynajmniej tak wyglądało z jej twarzy. Jej ożywienie i zainteresowanie wynikało z troski o mienie którego była właścicielem. W końcu modernizowała dom za własne pieniądze i własnymi siłami.
Przyzwyczajony do socjalu Lump z miasta w takiej sytuacji raczej zmarnował by dziesięć lat na wydeptywanie ścieżek do burmistrza, do zakładu komunalnego, zarządu spółdzielni i Bóg wie kogo jeszcze.


16:48 / 05.05.2006
link
komentarz (3)
Chłopak wrócił do kraju z Holandii żeby podciąć sobie żyły. Ciekawe po co tyle się tłukł? Mógł przecież oddać życie na miejscu.
W powiatowym szpitalu cudem go odratowano, uszkodzone naczynia krwionośne pozszywano, więc jak tylko trochę doszedł do siebie, otworzył okno i poszybował z trzeciego piętra ku ziemi. Tym razem skręcił kark więc cel osiągnął.
Czasem pytam się co by musiało się stać żebym też zapragnął takiej śmierci?
Pan ordynator szpitala był zaskoczony czynem chłopca. Rozmawiał z nim przecież po operacji i nic nie wskazywało na to, że będzie chciał ponowić samobójczą próbę. Widać pan ordynator się pomylił w swych odczuciach i ocenach.
A ja myślałem, że w przypadku samobójców lekarzy obowiazują odpowienie procedury postępowania? Choćby takie żeby okna na sali były zabezpieczone.
17:52 / 29.04.2006
link
komentarz (7)
eb
- powiedz mi co myśli kobieta kiedy pisze sobie w statusie: "Najlepsza miłość może trwać do 4 lat, a całkiem znośna 7-15 minut"?
wanda
- miahahahahaha ..... że najlepsza miłość emocjonalna trwa do 4 lat, ale jej wystarczy fizyczna.
eb
- myślisz ze pisze o własnym cyniźmie?
wanda
- tak to jest cynizm wspaniały gatunkowo
eb
- nie pytam co to jest bo wiem, że to cynizm. Pytam dlaczego sądzisz, że pisze o sobie. Może komuś robi wyrzuty?
wanda
- nie! nie robi
eb
– skąd wiesz?
wanda
- bo umiem czytać to jest jej status i jej opinia.
eb
- jest w cudzysłowie...
wanda
- tak czy inaczej ona demonstracyjnie podkreśla, że jej zdaniem miłość emocjonalną można równie dobrze zastąpić chwilą bzykania.

eb
- hmmm
22:50 / 25.04.2006
link
komentarz (3)
To straszne

Lee właśnie uświadomił sobie jak słabo zna się na ludziach. Gdyby choć trochę wcześniej, o dwa, o rok chociaż :D, potrafił rozpoznawać prawdziwego człowieka pośród osaczających go człekokształtnych potworów, fantomów udających istoty rozumne, o ileż byłby szczęśliwszy! O ileż bogatszy! O ile pełniejsze byłoby jego życie!?
Dziś Lee przeżył szczególny wstrząs. Otóż okazało się, że człowiek, nieomal przyjaciel, którego Lee przez całe lata poważał i traktował jak równego sobie, okazał się prostakiem i zwykłą gnidą pozbawioną minimum odwagi cywilnej i przyzwoitości. Jak to możliwe, że Lee zmarnował tak wiele czasu w towarzystwie tego ludzia i nie włączył mu się żaden ostrzegawczy sygnał, żadne przeczucie, alarm? A może włączały się dzwoneczki, tylko Lee na nie, nie reagował właściwie, z jakichś tajemniczych powodów? Może pobożne chciejstwo go uśpiło? Wiele analiz czeka Lee w związku z dzisiejszym przewartościowaniem rzeczywistości, wiele gnoju do przerzucenia. Ale chyba warto? A może nie? Najprawdopodobniej po takiej pracy Lee stanie się nieufny i podejrzliwy w stosunku do wszystkich. Bardziej zamknięty w swoim ja i w konsekwencji nieszczęśliwy?
Może trzeba mimo wszystko ufać każdej kanalii od nowa wciąż i od nowa, i od nowa, i od nowa? I nie zawracać sobie głowy tworzeniem systemów wczesnego ostrzegania? Bo to taka cena jest za możliwość bycia naiwnym i otwartym wciąż na świat jak dziecko? Bo dzieci są dzięki nieskażonej ufności właśnie takie. Szczęśliwsze i beztroskie. Kurwa Lee sam już nie wie...
10:16 / 23.04.2006
link
komentarz (8)
Wiosna idzie
hormony buzują
Para szuka ujśćia
Energia rozpiera ludzi
Więc robią pod wycieraczki sobie wzajemnie
a potem tym się obrzucają
z niezdrowym uczuciem satysfakcji
No cóż do lasu daleko
do kościoła się nie chce
Jak nie dać wciągnąć się w tę wojnę?
09:23 / 21.04.2006
link
komentarz (11)
Z powodu notki o Stanisławie Michalkiewiczu (poniżej)nazwano mnie zaślepionym.
Kiedy zapytałem owego chrzciciela czym sobie załużyłem na to imię, wzruszył ramionami. Kiedy zapytałem czy szanowny mój rozmówca przeczytał chociaż felieton, który uważam za ważny i wręcz niezbędny do tego aby się w materii zaślepień wypowiadać, chrzciciel odparł że nie przeczytał i nie zamierza.

Wygląda więc na to że pozostanę zaślepiony na wieki bo komuś się nie chce czytać :D
11:52 / 20.04.2006
link
komentarz (3)


Co naprawdę powiedział Stanisław Michalkiewicz
19:38 / 14.04.2006
link
komentarz (5)
No tak sobie myślę, że już mogłyby się zacząć...
No święta te
Może by zacząć je już nie czekając na innych?
A właściwie to od jakiego momentu się je liczy?
No te święta. Że są?
Jak się wszyscy zejdą przy stole ubrani odświętnie?
Czy od momentu kiedy w telewizji dadzą hasło że już?
Jak w imieniny Sylwestra.
A może od kiedy ksiądz koszyczek poświęci, pokropi wodą święconą?
A propos to moja ciotka wierzy, że jak się wędliny pokropi wodą świeconą to potem pół roku się nie psują.
Nie sprawdzała. Ja też nie zamierzam.
A może święta się liczy normalnie zegarowo od momentu jak dwunasta wybije?
Nie mam pojęcia.


W każdym razie wesołych i miłych wszystkim życzę Świąt. Wszystkim odwiedzającym mnie w tym grajdołku :*
22:58 / 09.04.2006
link
komentarz (6)
Słowo na niedzielę

Lee ugotował dziś rosół z kury. Przyprawił go do smaku nieomal idealnego. Zestroił komponenty w wyjątkowy bukiet. Pracując nad swym bulionem Lee równolegle rozmyślał o źródle rosołowej harmonii. Stawiał więc sobie przez cały czas odważne pytania. Czy istnieje jakiś idealny smak rosołu, stabilny wzorzec? Czy można opracować jeden, ten najwłaściwszy przepis pozwalający zharmonizować proporcje składników? W czym tkwi tajemnica? Może jego skład mamy zakodowany genetycznie?
I w tym momencie Lee doznał objawienia. Właśnie!!! Genetycznie. Bo czymże właściwie jest rosół, jeśli nie wodnym roztworem soli kuchennej w stężeniu idealnie fizjologicznym? Jeśli nie zawiesiną lipidów tworzących tłuszczowe oczka. Czymże jest rosół jeśli nie zupą bogatą w aminokwasy, enzymy, nukleotydy, mikroelementy zestrojone w proporcjach idealnych i łatwo przyswajalnych przez wszystkie ziemskie formy życia.
Tak więc poszukując idealnego przepisu na rosół odbywamy ontogenetyczną podróż w głąb pierwotnych czasów, w stronę oceanu który zrodził życie.
12:17 / 06.04.2006
link
komentarz (34)
Ostatnia nagonka na Stanisława Michalkiewicza w mediach reżymowych nie zadziwia oryginalnością, ani profesjonalizmem. Jest bardzo niechlujna nawet jak na standardy jej moderatorów. Jej skuteczność oceniam na grubo poniżej średniej statystycznej podobnych akcji, a z punktu widzenia celu jakiemu służy to partactwo pierwszej wody. Zapewne w dłuższej perspektywie autorom tej prowokacji przyniesie ona więcej szkody niż pożytku? Co cieszy mnie niezmiernie. Oczekiwanie, że tzw. statystyczny Polak da się wciągnąć i nabrać nawet na tak prymitywny i durnowaty jazgot uważam za obrazę moich rodaków.
Od lat podziwiam pióro Stanisława Michalkiewicza. Uważam go za jednego z najwybitniejszych współczesnych felietonistów. Znam jego poglądy bardzo dobrze, znam jego rzetelności i odpowiedzialności za słowo. Człowiek ów należy do nielicznej już w kraju grupy ludzi którzy nie dostosowują swych poglądów do zmieniających się koniunktur i mód. Jedyna moda, której jest i zawsze był on wierny to prawda. Uważam, że zarzucanie Stanisławowi Michalkiewiczowi antysemityzmu to chwyt co najmniej poniżej pasa. Albowiem jeżeli jemu można taki zarzut postawić to można go postawić każdemu! Z naczelnym rabinem Jerozolimy włącznie.

Stanisław Michalkiewicz
22:44 / 03.04.2006
link
komentarz (1)

"Prowincja. Pan wie co to prowincja?
Jak pan zmarnuje życie to się pan dowie
chamstwo, głupota, zawiść, śmierć"

16:26 / 31.03.2006
link
komentarz (14)
Praktyczny Schemat

Dziś przyszło Lee do głowy, że mógłby podzielić wszystkie kobiety, które kiedykolwiek poznał na mniej więcej dwie równe grupy. W pierwszej znalazłyby się panie, które doszukują się w nim jakichś fantastycznych superlatywów, które z byle bzdeta potrafią uczynić dowód nieomal geniuszu, wpędzając tym Lee w konsternację, a często nawet w zażenowanie. Druga grupa to dokładne przeciwieństwo pierwszej. Zaliczył Lee do niej panie które doszukują się w Lee samych mankamentów, a nawet potrafią zrobić negatyw z niedawnego superlatywu. Przy okazji przecząc tym szpetnie same sobie, no ale nie o to tu chodzi. O ile sam ten podział (model) jest banalny i został należycie obśmiany przez konsultantkę Lee ds. kobiecych, o tyle wnioski powstałe z jego udziałem są zastanawiające.
Pierwszy jest taki, że na razie Lee zaobserwował jedynie przepływ pań z kategorii pierwszej do kategorii drugiej. Natomiast nie zaistniał jak do tej pory przepływ w stronę przeciwną. Co bez wątpienia jest wielce niepokojące. Upoważnia nas ta obserwacja do wniosku, że Lee jest albo przypadkiem beznadziejnym, albo wektor zaobserwowanego przepływu wynika z jakichś głębszych i bardziej uniwersalnych praw przyrody? Najprawdopodobniej zwrot wektora wynika bezpośrednio z równań Maxwella. Ale to tylko jedno z przypuszczeń.
Drugi wniosek jest mniej teoretyczny a więc i dotkliwszy dla Lee, a mianowicie okazuje się, że model nie dopuszcza żadnych wyjątków. Jeszcze wczoraj Lee dałby się pokrajać aby dowieść, że istnieje przynajmniej jedna kobieta, której osobowość nie poddaje się powyższemu modelowi (schematowi). Jednak fakty temu wyraźnie przeczą, co stało się powodem chwilowego pogorszenia samopoczucia u Lee.
Trzeci wniosek jest najboleśniejszy dla Lee gdyż wynika z niego, że ów model daje dość kuszące i przejrzyste odpowiedzi na szereg pytań, przede wszystkim jednak pozwala szybko zrozumieć wiele dotychczas tajemniczych i mglistych zjawisk z życia Lee. Jednocześnie jednak ów model nie daje gwarancji, że wynikające z niego odpowiedzi i przesłanki praktyczne są prawdziwe. Okazuje się bowiem, że aby obdarzyć go większym zaufaniem należałoby najpierw dokonać w nim licznych uzupełnień, testów sprawdzających i analiz porównawczych. A to wymaga pracy na którą Lee mówiąc prawdę, nie bardzo ma ochotę.

14:53 / 28.03.2006
link
komentarz (5)
Sposób oswajania

Kiedy byłem jednym z nich mogłem pozwolić sobie na żarty. Całkiem ostre kpiny wydawały się na miejscu. Całkiem bezpośrednie wycieczki uchodziły. Wszystko uzasadniała konwencja trzymania fasonu „pomimo” i „na przekór”, nadrzędność ignorowania śmiertelnego zagrożenia, poczucie połączonego losu we wspólnym nieszczęściu. Kiedy jednak uświadomiłem sobie, że przestałem być jednym z nich, słowa utknęły w gardle. Nagle i nieodwołalnie coś pękło. Zapragnąłem uciekać. Uciec, od pęczniejącego uczucia wstydu, od ciężaru cudzego nieszczęścia. Jak najdalej stąd.
Już nie miałem prawa oswajać wyroków losu drwiną.


11:50 / 27.03.2006
link
komentarz (6)
Lee wrócił z długiej podróży. Podróż była w głąb siebie głównie... I głównie w głąb lekcji do odrobienia. Wiele przemyśleń w związku z tym ma Lee. Tylko czy będzie mu się chciało o tym wszystkim pisać? I czy będzie umiał? No ale jak ich nie zanotuje, tych myśli wszystkich i wniosków i luźnych skojarzeń, to odparują i wyblakną z czasem. I może nawet się tak zdarzyć, że pójdą na daremno, i że Lee będzie musiał doświadczenia związane z nimi powtórzyć. Zupełnie tak jak się powtarza klasę...
20:59 / 11.03.2006
link
komentarz (8)
Głupota walczy z Lee

Od dwóch dni Lee nie ma wody. Biega z wiadrami po ulicy i prosi okolicznych mieszkańców aby pozwolili mu nabrać do wiaderka trochę tego życiodajnego płynu. Coraz więcej z nich udaje „że nikto ne je doma”  Kilka dni temu sąsiad rozpoczął jakieś roboty za ścianą. Pewno remont łazienki? Nawet nie raczył uprzedzić, że będzie coś robił. I jak długo to potrwa? Kurwa! Wtedy Lee napuściłby sobie tyle co potrzeba wody chociaż do spłukiwania ubikacji! Jednak patrząc z drugiej strony dzięki temu zdarzeniu Lee miał okazje dowiedzieć się jakie to upokarzające chodzić po ludziach i żebrać.
Lee ma dosyć. Świat wokół zwariował. Ludzie wyprawiają rzeczy nie mieszczące się w głowie. Chamstwo i głupota sięgają zenitu i końca nie widać. Ale wracając do rzeczy...
Pod wieczór sąsiad zza ściany ukręcił rurę prowadzącą do mieszkania Lee i to tak inteligentnie, że ową rurą zdewastował mu łazienkę. Przypadek - pomyślał Lee. Ale potem sąsiad wrzucił tę rurę Lee do wanny wpychając przez wykuty w ścianie otwór. To juz nie był przypadek. Kiedy Lee zażądał zaprzestania robót i wyjaśnień, sąsiad naubliżał mu i do tego obiecał wezwać policję. Jako powód podał, że jakoby Lee przez całe lata bezprawnie czerpał jego prywatną wodę i w związku z tym właśnie postanowił zlikwidować przyłącze Lee. Kiedy Lee zaproponował aby spokojnie i polubownie usunąć szkodę, został obrzucony mięsem i wywalony za drzwi. Dzięki temu Lee ma okazję zadumać się nad nieuchronnym triumfem bezgranicznej głupoty. Zapewne już wkrótce Iran, albo jakiś inny Bangladesz skonstruuje bombę atomową i zrzuci ją na durnego sąsiada Lee? Albo i na samego Lee? W końcu jaka to różnica?

22:41 / 08.03.2006
link
komentarz (2)
W tym kraju umiejętności i wiedza są bez znaczenia bo najlepiej płatne stanowiska i tak nie wymagają żadnej wiedzy.
Żeby dostać dobrą prace nie potrzeba umiejętności tylko układów i papierków .
Matura, magisterka, doktorat, rozmaite uprawnienia i certyfikaty, nie są dowodem posiadanych umiejętności tylko stanowią koncesję utrudniającą dostęp konkurencji z poza układu do najlepiej płatnych stołków. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji mało kto ma opory moralne żeby taki papierek zdobyć najmniejszym możliwym wysiłkiem. Chcecie to zmienić zmieńcie układy a nie grzmicie jałowym oburzeniem jak puste beczki po piwie.
10:35 / 06.03.2006
link
komentarz (7)
Sąsiad Lee zza ściany ma zepsutą wiertarkę. Jest stara i bardzo słaba i do tego kaszle pod najmniejszym obciążeniem. Niechybnie zaciera się jej silnik. Długo już nie pociągnie? Chyba ma też przepalone zwoje? Przydałoby się wymienić w niej szczotki. Jeśli sąsiad tego nie zrobi nigdy nie wywierci zamierzonej dziury w ścianie, zwłaszcza że przyszła mu fantazja wiercić tę dziurę wiertłem do drewna. A ściana przecież solidna, z betonu...
Z pewnością Lee nadal nic by o w/w przykrych okolicznościach nie wiedział, ale od 7,00 rano klamka zapadła. Lee już wie i nie da się tego odwrócić. Jest godzina 10.30 Lee posiadł już całą wiedzę o intymnych sprawach wiertarki sąsiada zza ściany. A ten kurwa wciąż wierci i wierci. Znaczy się co rozbuja trochę na jałowym biegu staruszkę to potem dociska do ściany aż się zatnie i zacznie buczeć bezradnie. I tak bez końca. Gdyby robił to ręcznie już pewnie by wywiercił zamierzoną dziurę dawno temu? A tak wierci nadal doskonaląc się przy okazji w wytrwałości i cierpliwości. No i trzeba przyznać że ma chłop zacięcie. Przez cały czas ani razu nawet nie zaklął. Przynajmniej na głos. Prawdziwy Polak! Właśnie dzięki uporowi takich ludzi polskie wojska odnosiły zwycięstwa w zupełnie beznadziejnych bitwach, a nawet wojnach okrywając się sławą i chwałą w oczach innych narodów.
12:37 / 01.03.2006
link
komentarz (11)
Moja kamieniczna wspólnota mieszkaniowa mugoli odziedziczyła po komunie administratora, któremu wiernie i sumiennie płaci około złotówki miesięcznego czynszu dzierżawnego, naliczanego za każdy metr kwadratowy mieszkania.
Nikt nie wie co Mugole otrzymują w zamian za ten „czynsz”. Ot płacą bo tak trzeba. Najśmieszniejsze jest to, że wszyscy Mugole od dawna, choć niechcący, są właścicielami swoich mieszkań, więc nie ma żadnego powodu do płacenie jakichkolwiek czynszów.
Wiadomo tylko, że płaci się za to, że administrator administruje:>? Ale na czym polega to tajemnicze administrowanie nie wiadomo dokładnie. Bo żadne jego przejawy w realnej rzeczywistości nie występują. Mało tego! Nikt nie wie nawet jak powinno ono wyglądać? „Administrowanie” to mądrze brzmiące słowo po prostu. Magiczne zaklęcie, którym Mugole zaklinają rzeczywistość. Dziwny to system oparty na irracjonalnym przyzwyczajeniu, że zawsze przecież się płaciło, bo jak się nie płaciło, to się komuna mściła. Ale komuny przecież dawno już nie ma!
Kiedy przychodzi ocieplenie sąsiedzi zbierają się na podwórzu i plotkują lub zrzędzą na temat administratora.
No bo przecież pieniądze bierze i to wcale nie małe, a nic w zamian nie daje! Oprócz, ma się rozumieć, dziwacznych jakichś wyrównań, jakichś prognoz i rewaloryzacji, pisemnych upomnień, wezwań do zapłaty i na koniec pozwów sądowych. Zamieszanie i ciągły stres tylko z takiego administrowania. A przydałoby się zrobić... i tu cała litania następuje spraw do załatwienia pilniejszych jedna od drugiej.
Zastanawia mnie, że ludzie potrafią celebrować ten rytuał całymi latami nie posuwając się we wnioskach ani o krok. O decyzjach i czynach jakichkolwiek nie wspominając. Najśmieszniejsze jest, że obowiązujące prawo pozwala owego administratora grzecznie odprawić w każdej chwili. Można więc zamiast marnotrawić środki na podtrzymywanie przy życiu pasożyta, zacząć z dnia na dzień akumulować zaoszczędzone pieniądze. Choćby w postaci funduszu remontowego.
Przez te kilkanaście lat od upadku komuny byłby to już spory kapitał.
Ale nie! To za proste by było. Mugole muszą mieć jakiegoś administratora, suzerena, pana! Jakiegoś garba pasożyta na utrzymaniu! Inaczej są nieszczęśliwi.
Inaczej musieliby wydorośleć, zacząć myśleć, wziąć świadomą odpowiedzialność za własne życie. O wiele łatwiej jest odejmować sobie i dzieciom od ust, żeby tylko kupić złudzenie bezpieczeństwa i trwania dawnej komuny.
21:41 / 25.02.2006
link
komentarz (8)
Znak


Parę dni temu postanowiłem definitywnie zamknąć tego bloga.
Aforyzmy oddzielić i przenieść na osobną stronę, a pozostałe nie potrzebne już nikomu starocie po prostu wywalić.
Ludzie pytali mnie potem dlaczego sprywatyzowałem Lee?
Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego.
Różne przyczyny musiały na to się złożyć.
Ogólnie mówiąc chyba naszła mnie totalna utrata sensu pisania czegokolwiek?
Nie bez wpływu na tę decyzję były złe przykłady. W końcu w czasie kiedy działał na nlogu Lee, wiele wspaniałych nicków zniknęło, zamknęło się bezpowrotnie, sprywatyzowało, zamarło, albo podało utylizacji. Że wspomnę „Mieczysława dyrektora”,"Cichy Wiatr", „Ciastko”, „Peryfescencję”, „Papucie” Wielu przyjaciół gdzieś przepadło, wielu kochanych ludzi odwróciło się i zapomniało.
Dziś będąc w kiepskim nastroju, błądziłem trochę terapeutycznie po necie. Przypadkiem natknąłem się na zaskakującą i miłą mi notę w pewnym blogu. Uznałem to za rodzaj znaku, jakiejś metafizycznej wskazówki.
I musze przyznać ze ten znak dodał mi sensu i siły, przekonał żeby odblokować Lee dla ludzi, a może nawet skrobnąć na nim coś od czasu do czasu ;).
Link do „owego znaku” zamieściłem w notce poniżej.
16:39 / 25.02.2006
link
komentarz (0)
Świat według Lee
16:53 / 23.02.2006
link
komentarz (0)
Lee sięgnął brukwi. Taki z niego ideał.
11:43 / 23.02.2006
link
komentarz (4)
Nawet podeszwy Lee odeszły.
22:04 / 22.02.2006
link
komentarz (0)
Wszczepilee Lee żółtaczkę i good bye-passy.
20:15 / 22.02.2006
link
komentarz (2)
To był przełom. O mało wszystko się nie roz Lee ciało.
19:22 / 21.02.2006
link
komentarz (5)
Przerwa konserwacyjna
18:02 / 21.02.2006
link
komentarz (0)
Lee mógłby dużo wyśpiewać o dupie Maryni.
Marynia tu, Marynia tam... Ale po co?
13:14 / 21.02.2006
link
komentarz (1)
Lee nie do rzeczy się przywiązuje, lecz do niedorzeczności.
09:43 / 21.02.2006
link
komentarz (6)
Chcesz w mordę? Rzekł Lee do płatnego mordercy i zapłacił za to.
20:10 / 20.02.2006
link
komentarz (2)
Lee walczył do końca. Poddał się dopiero kremacji.
19:19 / 20.02.2006
link
komentarz (2)
Całkiem się spłukać mógł Lee już tylko pod prysznicem.

14:38 / 20.02.2006
link
komentarz (0)
Z „do widzenia” Lee wnioskował, że „dzień dobry” nie nastąpi.

12:26 / 20.02.2006
link
komentarz (2)
Lee nie cierpi usuniętych członków, zwłaszcza tych w opozycji, zwłaszcza wysuwających się na czoło.


10:55 / 20.02.2006
link
komentarz (0)
Wina nie miała poczucia Lee. I vice versa.
23:09 / 19.02.2006
link
komentarz (13)
Lee został sam, odeszły mu nawet wody.
12:26 / 19.02.2006
link
komentarz (0)
Lee szukał jakiegoś dachu nad głową. W Katowicach spadł mu dach z nieba, ze śniegiem.
09:56 / 19.02.2006
link
komentarz (0)
Lee został mistrzem gry w szachy magnetyczne. Nie może się oderwać.
21:06 / 18.02.2006
link
komentarz (4)
Wybralee Lee na swojego przy wódce. Potem piLee długo i szczęśLeewie.
19:36 / 18.02.2006
link
komentarz (0)
Sprawa się rypła. I nie ma sprawy.
16:44 / 18.02.2006
link
komentarz (0)
Lee trzyma wszystkich pod butem, a buta pod poduszką.
10:14 / 18.02.2006
link
komentarz (2)
Biedny biednieje, bogacz się bogaci, a Lee musi za to płacić.
16:42 / 17.02.2006
link
komentarz (5)
To ja jestem Lee - warknął Chuck Norris do Bruce’a Willisa.
14:19 / 17.02.2006
link
komentarz (0)
Lee został strasznikiem tekstasów. A Chuck Norris poprostu został w tyLee. O iLee w ogóLee.
11:46 / 17.02.2006
link
komentarz (0)
Lee bał się, że wyszedł na durnia, a to był Chuck Norris.
16:48 / 16.02.2006
link
komentarz (0)
Wszystkie obroty jakie robił Lee, robił dla kasy. Fiskalnej! Półobroty robił na czarno, a ćwierć obroty na darmo. Ósemki były ku pamięci Chucka Norrisa.
13:59 / 16.02.2006
link
komentarz (0)
Lee zrobił cały obrót, ale zamiast zostać sławnym Chuckiem Norrisem wszedł w VAT.
11:09 / 16.02.2006
link
komentarz (2)
Co się dzieje? LEEdwo Lee zrobił pół obrotu, a już mu mówią Chuck Norris.
21:36 / 15.02.2006
link
komentarz (10)
Lee przedzierał się kanałami do Śródmieścia,
ale spotkał Ją i wpuściLEE się w całkiem inny kanał.
16:40 / 15.02.2006
link
komentarz (0)
Niechcący Lee nacisnął pedał toLEErancji i coś się wyprzęgło.
16:13 / 15.02.2006
link
komentarz (0)
Kargól z Pawlakiem jedną mieli wiedzę.
Jagna na trzy palce strzygła miedzę.
09:02 / 15.02.2006
link
komentarz (1)
Gdyby wszystkie dziwki dawały tak jak Unia Europejska, prostytucja straciłaby ekonomiczny sens.
00:35 / 15.02.2006
link
komentarz (0)
A to feLEEr westchnął se LEEr.
15:48 / 14.02.2006
link
komentarz (0)
Paniom na WaLEEntynki śle Lee życzenia proste.
By nigdy nie były wzajem o siebie zazdrosne.

09:13 / 14.02.2006
link
komentarz (0)
Lee dostał całe pół leetra za pół całusa. To chyba jakaś promocja z okazji „WaLeentynki”?

19:55 / 13.02.2006
link
komentarz (3)
Lee postanowił soLeednie zapuścić korzenie. Zezwolono mu tylko na jednego korzonka.
19:14 / 13.02.2006
link
komentarz (0)
Dziś Lee miał masę wrażeń, w tym jedno z Waldemara.
13:03 / 13.02.2006
link
komentarz (2)
Wejdź we mnie! Usłyszał Lee przez szklankę.
Co usłyszał przez kieliszek nie nadaje się do cytowania.
19:37 / 12.02.2006
link
komentarz (1)
Gdy nie było wyjścia, Lee wyszedł wejściem.

14:53 / 12.02.2006
link
komentarz (1)
W kłopoty Lee wpakował się za sprawą Win Zipa.
A w buraki z pomocą Kazia Bróździa.

09:19 / 12.02.2006
link
komentarz (0)
Niby argumenty stałe, a trafiają do Lee drogą kropelkową.
22:30 / 11.02.2006
link
komentarz (0)
Pierdnął sobie Lee ...a Muzom. Wyszła z tego Leemuzyna.
19:19 / 11.02.2006
link
komentarz (0)
Lee wylał zupę. To był przypadek zup pełny.
16:18 / 11.02.2006
link
komentarz (0)
Lee ma strony rodzinne w internecie na onecie.
Jest rotem, od kiedy strony zapuściły w nim korzenie.
13:37 / 11.02.2006
link
komentarz (1)
Lee miał mocne strony w stronach rodzinnych.
14:49 / 10.02.2006
link
komentarz (3)
Za Jej pół całusa, Lee oddałby całego swojego.
10:32 / 10.02.2006
link
komentarz (1)
Za słona zupa smakuje jak niesłowna kobieta.
01:06 / 10.02.2006
link
komentarz (1)
Noe spotkał Arka i oba obaLeeLee Leetra
18:57 / 09.02.2006
link
komentarz (5)
Lee zjadł coś i mu odbiło.
11:21 / 09.02.2006
link
komentarz (2)
Lee był cały w proszku. Proszek był do prania. Pranie wisiało w powietrzu. Powietrze oni zepsu-Lee.
10:13 / 09.02.2006
link
komentarz (4)
Moralny szantaż działa najlepiej na czyste sumienie.
Lee wtoczył działa do pralni.






16:42 / 08.02.2006
link
komentarz (3)
W nie-Lee-niowej przestrzeni pokątnej pole należy traktować jako pokrętne zakrzywienie(kurwus) ośrodka mające charakter korpuskularno fal-Lee-czny.
11:45 / 08.02.2006
link
komentarz (3)
Pole kwadratu pokątnego wpisanego w koło o tej samej pokątności jest równe polu tego koła.
10:23 / 08.02.2006
link
komentarz (0)
W trójkącie prostopokątnym przeciwprostopokątna jest równoważna sumie pokątnych.
00:07 / 08.02.2006
link
komentarz (3)
Cochangens jest pochodną stosunku pokątnej do przeciwprostopokątnej.
20:12 / 07.02.2006
link
komentarz (0)
Pokątność Lee-ciwa bywa.
15:17 / 07.02.2006
link
komentarz (2)
Pokątność jest nie-Lee-niowa.
13:45 / 07.02.2006
link
komentarz (4)
Kochinus jest pochodną stosunku przeciwprostopokątnej do pokątnej.
08:28 / 07.02.2006
link
komentarz (0)
Poza trójkątem prostopokątnym przeciwprostopokątna nie daje się odróżnić od zwykłej pokątnej.
22:05 / 06.02.2006
link
komentarz (0)
W trójkącie prostopokątnym każda pokątna jest przyległa.
18:18 / 06.02.2006
link
komentarz (0)
Lee postanowił zbudować trójkąt z samych pokątnych.
15:07 / 06.02.2006
link
komentarz (0)
Trudno żeby proces miniaturyzacja zegara nie dotknął kukułki
14:31 / 06.02.2006
link
komentarz (1)
Hej Lee, hej luu, hej laa...
10:53 / 06.02.2006
link
komentarz (0)
Lee miał w kamizelce ukrytą kieszonkę, a w kieszonce guzik.
21:29 / 05.02.2006
link
komentarz (0)
Lee sądził, że rozwiązanie samo wyskoczyło mu z kapelusza. Niestety wyjął je z kontekstu.

15:15 / 05.02.2006
link
komentarz (0)
Sprawy zostały zamknięte w kozie. A koza beee…

12:42 / 05.02.2006
link
komentarz (5)
Lee uwielbia swoją siostrę.

10:30 / 05.02.2006
link
komentarz (0)
Wszystkim się zdawało, że Lee wciąż gra jeszcze.
A to Maciek umarł i Lee-ży na desce.

22:03 / 04.02.2006
link
komentarz (0)
„Niewyraźny” jako wyraz jest wyraźniejszy.
20:14 / 04.02.2006
link
komentarz (0)
Lee zamarzł na kość niezgody.
11:23 / 04.02.2006
link
komentarz (0)
Wizyty w nocnym sklepie były u Lee na porządku dziennym
15:36 / 03.02.2006
link
komentarz (0)
Po minie Lee widać było, że czuł się pominięty.
12:53 / 03.02.2006
link
komentarz (1)
Lee kupił 100 puf, żeby odlać z nich kowadło.
10:57 / 03.02.2006
link
komentarz (4)
My to tylko świeczki potrafimy palić na każdą okazję, chyba głównie dla zagłuszenia wyrzutów sumienia i dla błogiego niemyślenia.
A czy ktoś zauważył i się zastanowił ile ciepła potrafią dać nawet takie świeczki? Jak ich większe skupisko w jednym miejscu potrafi podnieść temperaturę otoczenia? Mowie o tych świeczkach, które paliliśmy w tym samym czasie kiedy pewna babcia zamarzała akurat pod gruzami opatulając ukochanego wnuczka rzeczami zdjętymi z siebie. Znaleźli ją potem całą nagą zmrożoną w jedną bryłę lodu z wnuczkiem. A przedcież od razu po katastrofie można było ustawić koksowniki wokół i na miejscu katastrofy. Można było wdmuchiwać ciepłe powietrze pod gruzy dmuchawami elektrycznymi tak żeby ludzie nie zamarzali. Bo przecież tyle ofiar było głównie z powodu zamrożenia. Wiec mnie wkurwiają dzisiaj Ci zadowoleni z siebie pseudoratownicy którzy zapewniają się wzajemnie, że zrobili wszystko co było w ich mocy. Otóż nie zrobili wszystkiego. Jak zwykle Polacy wykazali się bezmyślnością i cierpiętnictwem zamiast profesjonalizmu i logicznego myślenia. Na Śląsku gdzie węgla i koksu jest w bród nikt nie wpadł na pomysł aby ustawić parę koksowników! Niechby jeden na 10 metrów kwadratowych postawili to by było plus 20 stopni w całym otoczeniu. Wstyd, wstyd, wstyd i hańba!
17:05 / 02.02.2006
link
komentarz (3)
Z tej młocki Lee wyszedł jak mydło na Zabłockim.
13:40 / 02.02.2006
link
komentarz (0)
WazeLEEna była przednia. Przyzna każdy, kto Lee schlebia.
11:18 / 02.02.2006
link
komentarz (0)
Wpadł w Zadumę Lee, a Zaduma w krzyk.
19:11 / 01.02.2006
link
komentarz (0)
Lee się nie pojedynkował. Od razu wyzwał ich na podwójniak.
10:28 / 01.02.2006
link
komentarz (0)
Spieszmy się kochać Justynę, tak szybko dochodzi.
23:19 / 31.01.2006
link
komentarz (0)
Spieszmy się kochać Mariolkę, tak szybko się rozmyśla.
18:54 / 31.01.2006
link
komentarz (13)
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko im się nudzi.
21:47 / 30.01.2006
link
komentarz (3)
Jako agnostyk Lee nie wierzy w istnienie swojego poprzednika.

16:19 / 30.01.2006
link
komentarz (0)
W Leemanowej Lee ma nowe owce - Wyobraźnia zawiodła Lee na manowce.

14:42 / 30.01.2006
link
komentarz (0)
Co Lee nie widzi, to go nie dziwi.

18:21 / 29.01.2006
link
komentarz (4)
Lee ma kiedy, ma co, ma jak, ma o czym, ma gdzie, tylko że niemowa.

12:44 / 29.01.2006
link
komentarz (5)
W niemoralnym pokoju Lee miał powody odczuwać moralny niepokój.

16:53 / 28.01.2006
link
komentarz (1)
Lee ściągnął z neta wehikuł czatów.
Potem odbył podróż przez wszystkie pokoje i wymiary. Blech...

12:06 / 28.01.2006
link
komentarz (0)
Się działo, ale działało. Lee był kontent.
19:38 / 27.01.2006
link
komentarz (1)
Lee nie odzywał się, nie pięścił, poprostu uderzył w stół nożycami.
14:31 / 27.01.2006
link
komentarz (0)
Huzia na Lee! Józie wzniosły okrzyk wzniosły.
11:06 / 27.01.2006
link
komentarz (0)
Nie zapukał nikt na czas, wszyscy pukali na gwałt.
19:14 / 26.01.2006
link
komentarz (2)
Nie sztuka wystrychnąć dudka na strychu strychniną.
Sztuka bez pierza i jeża, zleenczować Lee pod pierzyną.
15:03 / 26.01.2006
link
komentarz (0)
Świecili w oczy o świcie żeby Lee był oświecony,
ze szczytu zrzucali żeby czuł się zaszczycony.

09:41 / 26.01.2006
link
komentarz (0)
W przymierzalni Lee zawarł przymierze z podkoszulkiem sprzedawczyni.
18:54 / 25.01.2006
link
komentarz (1)
Lee uszczelnia pastą BHP okna przed zimnem. Wszystko po to żeby je wiosną umyć bez kitu.
13:23 / 25.01.2006
link
komentarz (2)
Kochajmy się jak żydzi, targujmy się jak bracia z Madagaskaru.
08:06 / 25.01.2006
link
komentarz (0)
Lee zalał się w trupa, a trupa w forma-Lee-nie.
22:26 / 24.01.2006
link
komentarz (1)
Zimne suki zamarzają w końcu, nawet w pełnym słońcu.
18:48 / 24.01.2006
link
komentarz (8)
Lee nie cierpi za słonej zupy i źle przyprawionych rogów.
08:06 / 24.01.2006
link
komentarz (0)
Na „manipulację dla ubogich” Lee ma za wysokie podprogi.
21:55 / 23.01.2006
link
komentarz (2)
Lee wygarnął Jej z powagą. Sam nie potrafił.
15:18 / 23.01.2006
link
komentarz (2)
Co się nie stało, to się nie odstoi. Co się stało, to się nie zaspokoi.
11:58 / 23.01.2006
link
komentarz (0)
Ruskie pierogi były seropozytywne i do tego z cebulką.
18:21 / 22.01.2006
link
komentarz (0)
W jej ustach niedorzecznik „chuj” stawał się argumentem mocno naciąganym.
14:43 / 22.01.2006
link
komentarz (4)

Na granicy wydało się, że Lee ma leepne papiery.
Na szczęście granica okazała się jeszcze bardziej leepna.


10:11 / 22.01.2006
link
komentarz (0)


Lee przyjął założenie, że co zostało założone, trzeba kiedyś zdjąć i wyprać.
22:29 / 21.01.2006
link
komentarz (0)


Żeby zamieszkać jak biały człowiek, Lee zmuszony był wywołać zamieszki, a nawet zamiecie.
09:51 / 21.01.2006
link
komentarz (3)

Nawet pożar w kurniku można uzasadnić ptasią grypą.

17:53 / 20.01.2006
link
komentarz (0)

Gdy Lee się zwęża, ta żmija ma więcej jadu.

14:45 / 20.01.2006
link
komentarz (0)

Zwędzilee Lee dziewczynę a potem mielee pretensje, że zalatuje wędzonką.

23:25 / 19.01.2006
link
komentarz (0)

Zasialee górale ferment w duszy Lee.
Fermentacja odbyła się beztlenowo.

12:19 / 19.01.2006
link
komentarz (0)

Stawanie wykrzyknikiem nie przystoi znakom zapytania.
00:28 / 19.01.2006
link
komentarz (0)

Spieszmy się kochać Magdę, tak szybko odchodzi.
10:37 / 09.12.2005
link
komentarz (22)
18:45 / 08.12.2005
link
komentarz (0)
Z igły widły Lee się wygły

13:28 / 08.12.2005
link
komentarz (6)
Volenti non fit iniuria. Czyli nie drzyj ryja że Ci źle kiedy spełniają się marzenia

17:35 / 07.12.2005
link
komentarz (2)
Od kiedy zezwolono eksmitować na u-lee-ce u Lee zrobiło się tłoczno. Każdy ce do Lee.

08:28 / 07.12.2005
link
komentarz (0)
Młode ciało szybko się regeneruje, jeśli ma po czym
Stare tylko dużo gada, nawet kiedy nie ma o czym


17:09 / 06.12.2005
link
komentarz (3)
Zadzwoniła Kasia. Jak na Mikołaja miała dziwnie słaby i drżący głos. Od razu domyśliłem się, że nie jest z nią najlepiej. Zapytałem wprost o przyczynę. Wydukała, że Babcia nie żyje. Babcia od lat narzekała na serce, na wątrobę, na nerki. To od niej nauczyłem się pić herbatkę z liści brzozy. Perfekcyjnie umiała postępować z wymienionymi dolegliwościami. Wydawało się, że dzięki temu będzie żyć wiecznie. Aż w końcu, znienacka zabił ją wylew. Życie.
Kochana babcia, tyle wspomnień, tyle zabawnych historii z nią związanych.
Zapytałem kiedy pogrzeb. Kasia na to niepewnym głosem odpowiedziała, że Babcia zmarła miesiąc temu.
No to kurwa ładny Mikołajek mi zrobiłaś! Pomyślałem i nawet syknąłem, i już miałem dokładnie zjechać dziewczynę, ale wyobraźnia właśnie wygenerowała mi obrazek wymęczonej, wypłakanej Kasi, tam po drugiej stronie, z przyklejoną do ucha słuchawką. I żal mi się zrobiło. Biedaczka została zupełnie sama. Sama w pustym domu.
Wiesz? to dziwne... – odezwałem się po chwili – w sumie dla mnie babcia żyła do dziś.
Nieomal o cały miesiąc dłużej.
15:18 / 06.12.2005
link
komentarz (0)
Lee potrafił być świętym Mikołajem z jajem.
Zwłaszcza gdy dzień krótki a wielka noc.


09:03 / 06.12.2005
link
komentarz (4)
Kiedy Lee próbuje założyć skarpetki do pary, cała para idzie w gwizdek

11:29 / 05.12.2005
link
komentarz (8)
Listonosz zapukał dziś rano do drzwi i wręczył Lee pismo od wojewódzkich urzędników. Kurwa znów się zaczęło. Czy ten durny, biurokratyczny surrealizm ma jakieś hamulce, czy ma jakieś granice? To już nie jest śmieszne nawet. Jak żyć w takim społeczeństwie, które nie ma szacunku dla samego siebie? Nie ma poczucia humoru nawet!
09:57 / 05.12.2005
link
komentarz (0)
System wykonał nieprawidłową operację, poczym się powiesił. Chirurdzy powinni brać z niego przykład.

17:46 / 04.12.2005
link
komentarz (0)
Pomimo leecznych monitów posada króla Leera nie odpowiadała Lee.

12:17 / 04.12.2005
link
komentarz (0)
Poleetyka śmierdzi donosicielstwem na kilometr.
Kałasznikow donosi nawet na kilometrów 5!
No to co jest donioślejsze?


20:33 / 03.12.2005
link
komentarz (0)
Lee z pewnością nie jest typem Rzymianina, który przed Egipcjanami udaje Greka.

09:46 / 03.12.2005
link
komentarz (2)
Leebacja po kolacji jest jak dewocja po masturbacji

16:59 / 02.12.2005
link
komentarz (0)
Zegarek Lee jest wodoodporny i nietykalny

10:14 / 02.12.2005
link
komentarz (0)
Małe jest piękne, zwłaszcza kiedy rośnie w oczach

19:21 / 01.12.2005
link
komentarz (1)
Od kiedy Cię poznałem, Ciękochamem zostałem

09:38 / 01.12.2005
link
komentarz (7)
Lee nie miał wiary we wróżby. Przed balangą u Andrzeja odlał kopię zapasową swego szczęścia z wosku.

18:41 / 30.11.2005
link
komentarz (4)
Wróżba nie drużba, zwłaszcza ta, że okradnie cię służba

11:56 / 30.11.2005
link
komentarz (0)
Lee wdział skarpetki nie do pary żeby go ludzie nie myleelee z nieszczęściem co parami chodzi

19:47 / 29.11.2005
link
komentarz (0)
Bawiącemu się w chowanego nie należy się znaleźne

09:50 / 29.11.2005
link
komentarz (0)
Lee nosił zegarek razy kilka i za każdym razem mu go ukradli

19:28 / 28.11.2005
link
komentarz (6)
Bardzo dojadła Lee mucha, gdy mu wpadła do jadła, a następnie do ucha.
Ale najbardziej Lee dojadła ta Magda co w oko mu wpadła.


11:15 / 28.11.2005
link
komentarz (0)
Lee uwielbia molee100wanie seksupełne
19:43 / 27.11.2005
link
komentarz (1)
Okazało się, że Lee posiada bardzo modlitewną grupę krwi
Jak również ma, niezmiernie pobożne RH


12:51 / 27.11.2005
link
komentarz (2)
Dlaczego Lee ma się cieszyć, że spełniają się marzenia?
To przecież nie jego marzenia! No chyba że spełniają się żeby ustąpić miejsca dla następnych?


18:07 / 26.11.2005
link
komentarz (0)
Uczucia Lee okazały się ponadwczasowe

10:46 / 26.11.2005
link
komentarz (3)
Ruski przyszedł „dawaj czasy” skazał.
Ostatnio zwaleeły się Lee na głowę same sprawy ponadczasowe.


17:31 / 25.11.2005
link
komentarz (4)
W trakcie biegania Lee nie ma już charakterystycznych dla palaczy problemów z bezdechem. Nie dokuczają mu skurcze ani zakwasy mięśni gładkich, jak również prążkowanych. Kilka godzin po wysiłku już nie prześladuje go arytmia. Bieganie stało się czynnością automatyczną, rutynową, wpisaną na stałe w porządek dnia.
Po prostu wychodzi się każdego wieczoru i biegnie się i się o tym nie myśli za wiele. Nie sprawdzając nawet jaka jest pogoda się wychodzi. Biegnie się odruchowo i się automatycznie oddycha, albo wzdycha nawet, rozmawia z towarzyszem jeśli jest, albo z Bogiem nawet jeśli go nie ma.
Ale wówczas myśli się uwalniają za bardzo, znów się odrywają od realiów ...się, się, się odrywają, odgrywają się za tamto i owamto. Zaczynają krążyć wokół rzeczy bardziej abstrakcyjnych, na które wcześniej w innych okolicznościach nie było czasu, albo warunków.
To nie jest dobre z niektórych punktów widzenia.
Główne cele terapeutyczne mocujące decyzję o rozpoczęciu biegania biorą więc w łeb.
I właśnie dlatego, wtedy właśnie Lee traci czujność, potyka się o nierówną płytkę chodnikową i fika koziołka robiąc pełny obrót przez bark, po czym siłą rozpędu profesjonalnie staje na nogi. Niestety za mało profesjonalnie, bo czuje że wykręcił sobie obojczyk. A młoda dziewczyna przypadkowo będąca w pobliżu zaśmiewa się serdecznie do łez z tego niespodziewanego incydentu, który przez to nabiera mimowolnie erotycznego kontekstu.
12:47 / 25.11.2005
link
komentarz (0)
Na razie uchwalono podcinanie skrzydeł tylko tym orłom, które za bardzo się rozlatują

15:42 / 24.11.2005
link
komentarz (5)
Z powodu zagrożenia ptasią grypą Lee przewiduje
rosnące kłopoty ze zdefiniowaniem ptaka


09:30 / 24.11.2005
link
komentarz (9)
Czy czas już postawić kropkę nad Lee?

20:22 / 23.11.2005
link
komentarz (3)
W ramach pokuty Lee zmówił dwie zdrowaśki i jedną leetanię

11:14 / 23.11.2005
link
komentarz (2)
Badania przesiewowe sprawiły, że Lee znalazł się w rozsypce
09:31 / 22.11.2005
link
komentarz (0)
Lee zgubił się w stogu siana a znalazł się w kropce


22:58 / 21.11.2005
link
komentarz (2)
Lee postanowił ubiegać się o posadę leestonosza
To najprostszy sposób aby zostać ojcem miasta


10:59 / 21.11.2005
link
komentarz (3)
Jak na buraka cukrowego, Lee miał zaskakująco normalną zawartość cukru we krwi

14:12 / 20.11.2005
link
komentarz (0)
Zdaje się że Lee dał ciała? Na szczęście było to ciało obce

12:10 / 20.11.2005
link
komentarz (2)
Lee myślał że złapał katar, a to go złapało prawdziwe katarzis

20:13 / 19.11.2005
link
komentarz (0)
Wszedł do autobusu facet z leeściem na głowie, bo to był lee100pad


13:19 / 19.11.2005
link
komentarz (0)
Chociaż Lee nie ma żadnych czworonogów, wciąż dostaje zaproszenia do parku na wieczorne sranie psami. A srał was pies!

12:17 / 18.11.2005
link
komentarz (2)
Sprawa została umorzona z powodu braku dowodów.
Lee jednym spojrzeniem zmroził świadka zdarzenia.
Po pół roku wydało się, że nigdy żadnego świadka nie przesłuchiwano. Polska. Lee jest głupio, chyba głównie dlatego, że jest Polakiem.
23:29 / 17.11.2005
link
komentarz (3)
Nie potrafię już cieszyć się każdą nowo napisaną notką.
Czekam na wiadomość
Wiesz, że wciąż czekam prawda?
A raczej idę małymi kroczkami w wymarzona stronę
inaczej się przecież nie da
da się?
Nie potrafię inaczej
Jak potrafisz pomóż
17:53 / 17.11.2005
link
komentarz (0)
Niezbadane są ścieżki jakimi błądzi ludzki umysł
Może zamontować mu tachometr i GPS?


09:58 / 17.11.2005
link
komentarz (0)
Wyrachowane łoże wyrodnieje, staje się wyrem lub barłogiem.

12:59 / 16.11.2005
link
komentarz (4)
Generacja nic
Generacja frugo
Generacja sru go
Generacja pic

09:47 / 16.11.2005
link
komentarz (3)
Z wycieczek najlepiej udają się Lee te osobiste
I te do poznania


17:45 / 15.11.2005
link
komentarz (3)
Poczucie winy nie potrzebuje przyczyny


09:49 / 15.11.2005
link
komentarz (4)
Lee ogląda świat z wielu punktów widzenia. Niestety punkt siedzenia jest ciągle ten sam. Aż dupa boli.

18:41 / 14.11.2005
link
komentarz (0)
Aby dzieci były słodkie jak cukierki nie należy ich rozpuszczać, ani kąpać w gorącej wodzie – Ech gdyby Lee to wiedział przynajmniej zanim wziął i zamieszał

10:45 / 14.11.2005
link
komentarz (0)
Gdy się dłuży mózgów burza, móżdżek kurzy się oburza.


17:57 / 13.11.2005
link
komentarz (3)
Kiedy zżera tęsknota, Lee musi sobie pobiegać. Inaczej motylki jak żyletki w żołądku go rozniosą, albo w podbrzuszu, albo za sercem. Za Ciebie do siebie gada biegając codziennie, wyciągając się z doła depresyjnego leja. Gadając przełknie parę łez. Jak zwykle sentymentalnie, jesiennie, wieczornie, mgliście. Biedny Lee mawiają ludzie. Kiedyś taki nie był. Biedni ludzie, myśli sobie Lee. Mogłaby powstać na ten temat fajna piosenka. Mogłaby ale nie powstanie.

Ale dobrze by się sprzedawała

Ale nie powstanie
11:19 / 13.11.2005
link
komentarz (3)
Lee zamierzał sam wylizać się z opresji
Opresja postanowiła wyLEEzać się z „Bożą Pomocą”
„Boża Pomoc” postanowiła grać na zwłokę
Zwłoka tymczasem się rozłożyła


11:51 / 12.11.2005
link
komentarz (3)
Cyganka przestrzegła Lee żeby przez jakiś czas do niczego nie strzelał i niczego nie kopał. Zwłaszcza kalendarzy.


17:47 / 11.11.2005
link
komentarz (0)
Nie śmiej się do łez bo się nie odczepią – upomniała z uśmiechem. Lee zapłakał do jej uśmiechu.

12:38 / 11.11.2005
link
komentarz (1)
Kiedy Lee śmieje się przez łzy, to musi być w tym coś zabawnego

23:51 / 10.11.2005
link
komentarz (0)
Dziś po wizycie listonosza Lee nie zamknął na klucz drzwi od domu.
No i oczywiście zaraz potem musiał władować mu się do niego z buciorami jakiś uteczkowiony męt. Zapewne biurokrata najniższego szczebla ze świeżego Sld-dowskiego awansu? Taki od czarnej roboty w terenie.
Wpierdolił się bez dzwonka (chociaż tenże działa niezawodnie!), bez pukania, bez dzień dobry, nawet bez pocałuj mnie w dupę, kurwa jego mać! Ot tak sobie wlazł i pyta czy ma do czynienie z obywatelem Lee? Na takie zjawisko Lee przetarł oczy z niedowierzaniem. Że jak, że co?! To my panie czwartą najjaśniejszą Rzeczypospolitą na dniach będziemy budowaleelee, a tu z poprzedniej epoki jakiś facet nam się wszarogęsza do mieszkania czyli do home co Lee-castle stanowi i bezczelnie zapytowuje czy Lee jest obywatel?
A won kufa dziadu!
Znaczy się Lee pomału podniósł się z krzesła i zapytał z wrodzoną skromnością, o co właściwie chodzi z tym obywatelstwem?
No to ten nieuczesany kataryniarz znów zapytał czy Lee to Lee?
No to Lee leekko poirytowany odpowiedział, że tu Lee zadaje pytania.
Na to intruz zacisnął zęby i znów zapytał zawzięcie, czy lee to Lee jakby miał asa w rękawie co najmniej, czyli w teczce skórzanej, albo broń w kieszeni palną kaliber 9mm Hmmm...
Tego było za wiele. Lee uprzejmie acz zdecydowanie do niego podszedł i grzecznie pomógł w natychmiastowym opuszczenie prywatnej posesji.
Facet zagryzł wargi i posłusznie się wycofał, ale jego mina informowała, że kiedy wróci z kolegami to Lee nie pójdzie już tak łatwo. Kiedy facet znalazł się na neutralnym gruncie lee rzekł
- No dobra zacznijmy temat od początku tak jak to powinno było się odbyć. Proszę się przedstawić, wylegitymować i powiedzieć czego łaskawy pan sobie życzy?
- Taaak!? To zobaczyyyymy – wrzasnął urzędoła jak tylko poczuł neutralny grunt – zobaczymy w poniedziałek! Ja jestem ze skarbowego, z urzędu skarbowego jestem, no to zobaczymy! Czekaj przyjdziesz Ty do mnie w poniedziałek, to popamiętasz!
11:33 / 10.11.2005
link
komentarz (2)
Lee był mile zaskoczony, że został zaproszony na casting
Niestety okazało się, że to tylko wezwanie na przesłuchanie.


00:50 / 10.11.2005
link
komentarz (1)
Co gorsze, mieć ptasią grypę, czy kutasią chrapę?

17:44 / 09.11.2005
link
komentarz (3)
Ona ma na imię Niewiadoma i jest najwierniejszą i najbardziej oddaną towarzyszką życia Lee.

12:47 / 09.11.2005
link
komentarz (2)
Na fotelu u dentysty oświeciło Lee, że jeszcze z żadnym ssakiem w ustach nie wytrzymał dłużej niż pół godziny.
Z gadami to co innego, ech...
Jak Ona potrafi gadać...


22:21 / 08.11.2005
link
komentarz (2)
Kiedy Lee nie ma trawy, pali dowcipy

13:39 / 08.11.2005
link
komentarz (6)
Dziś na obiad Lee odsmażył kopytka. W związku z nimi ma dobry humor.
Lee stara się w takich chwilach żeby były tylko pozytywne myśli. Wszyscy którzy lubią takie specjały mogą czuć się zaproszeni. Dobre jedzenie bo proste. Lee podaje je z bigosem lub ze śmietaną. Każdy może wybrać co lubi.
09:48 / 08.11.2005
link
komentarz (1)
Mowa trawa, lecz kozy nią nie napasiesz – Lee wymyślił nowe przysłowie ludowe :)

22:24 / 07.11.2005
link
komentarz (1)
Lee miał pomysł na milion dolarów
Tyle że milion dolarów nie miał pomysłu na Lee


17:00 / 07.11.2005
link
komentarz (1)
Lee przykładem nie świeci, jednak jak już za robotę się bierze, to się do niej przykłada

21:25 / 06.11.2005
link
komentarz (2)
Jak sobie nie pościelesz, to się wybarłożysz


14:27 / 06.11.2005
link
komentarz (4)
Kompas-dupas

Trzeba do przodu zawsze iść...
Czyli w przeciwnym kierunku niż wskazuje dupa


18:53 / 05.11.2005
link
komentarz (0)
Dmuchawce, Latawce, Wiatr...
a Lee nie potrafi się puścić choćby leczniczo
:(

09:13 / 05.11.2005
link
komentarz (5)
Tradycyjnie, piątkowo Lee topił w piwie jesienne smutki.
Utopił dwie muchy i przyciął komara. Tyle...


14:35 / 04.11.2005
link
komentarz (0)
Koniec języka za półprzewodnika.
Lee polizał wątłe odnóża baterii i zapałał.
Chyba stał się tran(s)zystorem?


09:42 / 04.11.2005
link
komentarz (2)
Nietzsche’go nawet sam Salomon nie oleje
Co innego strażak Sam. Ten potrafi olać wszystko
To chyba kwestia wykształcenia? :> Albo kultury?


17:56 / 03.11.2005
link
komentarz (0)
Lee wyruszył ze zniczem, wrócił z Nietzsche'm

11:30 / 03.11.2005
link
komentarz (3)
Babcia zawsze mnie ostrzegała, że skończę w pudle!
Ale na Boga skąd miałem wiedzieć, że chodzi o pudło kartonowe, na cudzy strych podrzucone?


14:53 / 02.11.2005
link
komentarz (5)
Jeżeli Ona Go kocha, a on kocha Ją to, to jest miłość?
Nie! To jest to zdanie złożone podrzędnie.


12:03 / 02.11.2005
link
komentarz (3)
Nigdy nie było w planie
że z tego chuj zostanie



no chyba że było?
09:32 / 02.11.2005
link
komentarz (0)
Od kiedy czas gra główną rolę na ludzkiej scenie
Dwa razy w roku organizują mu przestawienie


09:58 / 31.10.2005
link
komentarz (1)
Jest słodko, jest bosko, jest dobrze...
Lee usiłował coś zasugerować gostkowi z lustra
Mając ukrytą nadzieję, że innym razem tamten odpłaci mu tym samym.


18:40 / 30.10.2005
link
komentarz (1)
Może opuścił strefę przybrzeżną i utonął? Sprawa została umorzona


09:48 / 30.10.2005
link
komentarz (8)
Vox populi vox Dei. Dlaczego wszyscy milczą? Niech stanie się Bóg!

16:01 / 29.10.2005
link
komentarz (4)
Upadłem na dupę, a boli mnie głowa.
Czy z tego wniosek, że gdybym upał na głowę to bolałaby mnie dupa?


10:21 / 29.10.2005
link
komentarz (2)
Lee miał nadzieję spaść na cztery łapy, a spadł na cztery litery

17:28 / 28.10.2005
link
komentarz (1)

Lee zauważył że kiedy bywał tu i ówdzie, niczego mu nie zbywało.
:>
Albo jakoś tak...



14:52 / 28.10.2005
link
komentarz (0)
Wszystkich ogarnęła fala przerażenia. Najbardziej przerażona była żona Przera i żona Rozkoja

21:49 / 27.10.2005
link
komentarz (2)
Podobno jakiś Waldemar dmuchnął Ją Lee przed samym nosem i nawet go tym nie dotknął?
Ludzie tak mają im bardziej zimne tym gorliwiej dmuchają.


16:04 / 27.10.2005
link
komentarz (1)
Dziś Lee rozmyślał naokrągłostołowo i patriotycznie
O skutkach Magdalenki dla świętego Gralika




23:33 / 26.10.2005
link
komentarz (0)
Porządek alfabetyczny jest tylko jednym z możliwych przypadków. Przemawiają za nim wyłącznie wieki tradycji. Aż dziw bierze, że przez tyle lat Sejm nie uchwalił w tym porządku jakichś poprawek.


11:31 / 26.10.2005
link
komentarz (1)
Lee w skupieniu pociągał za sznurki. Wielkie dłonie Wszechmogącego nad jego głową wciąż wykonywały tajemnicze gesty.


12:33 / 25.10.2005
link
komentarz (7)
Niech żyje Kaczor

Kiedy tak lee obserwuje reakcje światowe i krajowe w związku z wyborem Kaczyńskiego na prezydenta to zaczyna żałować, że zbojkotował wybory i nie oddał swego głosu Lechowi co to do spóły z Jarosławem niegdyś „ukradł Księżyc”. Bo oto prezydent Bush jako drugi po litewskim prezydencie Adamkusie, śpieszy z gratulacjami i zaproszeniem. Bo oto Niemcy się wściekają, że nie Tuska tylko Kaczyńskiego wybrali ci tępi Polacy. A Ruskie panikują, że z Polacziszkami wsiegda probliemy, że się Polska usztywni i utwardzi w stosunkach z nimi. A pedały obiecują, że przez najbliższe 5 lat w ogóle nie będą manifestować ani nawet publicznie się obnażać :D No sielanka, cud malina! Normalnie lee jest zaskoczony!!! Dzieje się oj dzieje i oby tak dalej :))))
No kurna a kiedy jeszcze lee zobaczył niechlujnie tłumioną wściekłość Kwacha, to już w ogóle pożałował, że do tego wszystkiego nie przyłożył swej dłoni.
11:00 / 25.10.2005
link
komentarz (1)
Tylko dzięki komunikatorowi tekstowemu Lee mógł zauważyć, że jest męszczyzną
14:01 / 24.10.2005
link
komentarz (0)
Wokół "chrześcijańskiej" ekonomii


Ten facet przeszedł sam siebie, chyba się lee w nim zakocha :D
http://biznes.interia.pl/michalkiewicz/news?inf=678497


12:36 / 24.10.2005
link
komentarz (3)
Był dym, był płomień, były kiełbaski, Lee smażył dwie pieczenie na jednym ogniu. A Ona popażona była.
23:01 / 23.10.2005
link
komentarz (4)
Wybory prezydenckie

Lee nie był głosować. Uznał, że wsio ryba czy prezydent będzie wyższy czy niższy. Czy będzie brzydszy czy ładniejszy. Czy mniej kaczkowaty czy bardziej.
Bo jeśli chodzi o programy to wyboru właściwie nie było. A skoro nie było to po ch... lee miał sobie przerywać czytanie świetnej powieści?
Fakt, że obaj kandydaci różnią się programami. Programy różne ale siebie warte, znaczy do d. Z resztą czy takie nie trzymające się kupy steki bzdur w ogóle można nazwać programami?


No ale generalnie Lee się cieszy, że odsunięto komuchów
to zdecydowany postęp. Szkoda tylko że to na jakiś czas się dokonało.
Lee wie, że najpóźniej za rok większość polactwa będzie wołać "komuno wróć" i właśnie z tego powodu jest dziś smutny. Bo komuna niestety wróci.

17:00 / 23.10.2005
link
komentarz (1)
Czy to było potrzebne? Czy to było roztropne, dobre? Porównuję To sprzed, do Tego co po i wątpię. Zdenerwował się Lee spoglądając za siebie z wierzchołka drabiny. Czas spadać?
12:50 / 23.10.2005
link
komentarz (0)
Niespodziewany telefon. Lee pomyślał, że to może... Ale nie. Zadzwonił jeden taki mediator z przeszłości. Dziwnie dziś odważny i pełen całkiem nie mediacyjnego zapału. Spełniła się kolejna przepowiednia Lee. Skąd wziął numer? Przecież nie ma już wspólnych znajomych, którzy mogliby otworzyć ścieżkę dojścia? Apage Satanas! Zaproponował wyprawę wojenną, na byłego posła. Poprosił żeby pomóc zgnoić i skopać skurwysyna. Można by... Należy się, bo to kanalia pierwszej wody. Tyle, że lee nie po to żyje. Lee zapomniał a nawet wybaczył. Skąd wziąłeś mój numer człowieku? Jak wytłumaczyć ludziom miernym, że lee nie jest mściwy, że nigdy nie chodziło mu o odwet za osobiste krzywdy? Lee tylko bronił przed agresywną koalicją skurwysynów sprawy której obrony wymagała przyzwoitość, w którą wierzył. Bronił sprawy dla ludzi. Żeby zaczęli rozumieć... A z resztą nieważne. Ech... To powiedzonko to pamiątka ;)
Ale wracając... Wówczas nie było nikogo do pomocy. Dziś odwaga staniała.
- Panie lee przecież pan walczył i wygrał pan! Chociaż nikt w pana nie wierzył. Trzeba o tym opowiedzieć ludziom. Może na „Herbatkę u Tadka” ma pan ochotę? Pan nawet nie wie ilu ludzi na pana stawia.
- Wcześniej kładli teraz stawiają – zadumał się lee - dziękuję nie z tymi ludźmi. Los właśnie dał lee kolejną bolesną lekcję. To dobry moment na atak złego. Tyle, że Lee wierzy już w potęgę miłości.
12:48 / 22.10.2005
link
komentarz (5)
Lee dostał jednocześnie w oba policzki. Może teraz nastawić herbatkę?

18:45 / 21.10.2005
link
komentarz (4)
Kiedy kończą się święta.
Zaczyna się szare życie
Wtedy upiorami stają się drobiazgi.
Tego się zawsze bałem.
Może niepotrzebnie?
To chyba bez znaczenia bo nie doczekałem odpowiedzi.
Czytam "Ciało obce" Rafała Ziemkiewicza
To dobry pisarz.
Wiesz...?
Martwi mnie kiedy urywa się łącze.
Kiedy bity nie docierają kiełkuje obcość.
Tego nie chcę.
Nie potrafię znieść samotności.
Błękitna pustka przeraża swą otchłanią.
Ludzie żywi odrywają się od obrazów.
Które pozostawili w mej głowie.
Odbicia zaczynają żyć niezależnym życiem.
Zaczynają się śnić niezależnymi historiami.
Odżywają smaki i zapachy intensywniejsze niż te prawdziwe.
Bardziej krwiste i gorętsze.
Zakwita idealizacja.
Nie pragnę niczego poprawiać.
Kocham asymetrię.
Chcę widzieć jak dłubiesz w nosie
I jak się peszysz kiedy Cię na tym przyłapię.
Idealizowanie mogłoby być przyjemne
Ale przygotowuje grunt pod katastrofę.
Chcę bliskości bez słów.
Chcę obnażonego ramienia
Z pryszczem na środku
Cierpliwie słuchającego mych szeptów.
15:28 / 20.10.2005
link
komentarz (9)

Aż tu nagle świzdy gwizdy, bo nie dali dla lee wizy :)

22:37 / 19.10.2005
link
komentarz (9)
Lee zamarzył się wyjazd do Błogostanów Zjednoczonych
17:21 / 18.10.2005
link
komentarz (6)

Niby rozumiem co i jak

Niby rozumiem
Wszystkie racje
Że to był odruch
Że wakacje...
Złączenia światów
Cud się zdarzył
Gdyż Bóg w to lato
Się rozmarzył
Po prostu tak...

Niby rozumiem co i jak

Niby rozumiem
Niby wiem
Niby się godzę
Żegnam, chcę
A tak na prawdę
Moją duszę
Rozdziera krzyk
że Ja nie muszę!
Nie mogę już...
Bez Ciebie Magdo pył i kurz

Ma Magdaleno, Magdo ma
Niby rozumiem wszystko ja
Ma Magdaleno, Magdo moja
Tańczę dziś w morzu sam

Niby rozumiem
Niby wiem
Że zawsze będę
Kochał Cię
A tak naprawdę
Cały drżę
Że coś zapomnę
Już Cię śnię
Że tracę wiarę
Z każdym dniem, że marnotrawię
Chcę czy nie
............

Oh Magdaleno, Magdo ma
Niby rozumiem co i jak
Ma Magdaleno, Magdo moja
Wróć zatańczymy to na dwa


Och Magdaleno, Magdo ma
Zakręćmy się jak w oku łza
Ma Magdaleno, Magdo ma
Ma Magdaleno, Magdaleno...
...........................
Ma Magdaleno, Magdo ma
...

Lee sierpień 1999



09:55 / 18.10.2005
link
komentarz (1)

Nie dziwię się tym co wzięli mnie za durnia.
Dziwię się tym co mnie za durnia oddali.


20:42 / 17.10.2005
link
komentarz (8)

Lee już w ogóle nie może się skupić.
Co gorsze, sprzedać też się już nie może.
A wszystko przez Ciebie!
Tak, tak właśnie Ciebie.


09:36 / 17.10.2005
link
komentarz (5)
Kiedy nie ma wyboru, jest jeszcze wyborowa


*

Kiedy nie ma sensu, jest jeszcze bezsens


*

Kiedy nie ma Ciebie, nie ma nic



21:33 / 16.10.2005
link
komentarz (2)

Niby Biała Dama a pracuje na czarno. Do tego w ruinach burdelu. Rzekł Lee i dostał za darmo.


15:37 / 16.10.2005
link
komentarz (4)

„Oliver Twist”


Jestem zachwycony „Oliverem Twistem” Romana Polańskiego. Jestem i już!
Film zapiera dech w piersiach, zupełnie podobnie jak superprodukcje typu „Władca Pierścieni”. Dbałość o szczegóły scenografii jest tu podobna, równie dobrze połączona z panoramicznym rozmachem, choć zapewne mniejszym kosztem uzyskana. Staranność w doborze kostiumów, wiernych epoce akcesoriów codziennego użytku jest już jak zawsze u Polańskiego bez porównania. Owa mistrzowska cecha, osiąga kulminację właśnie w tym dziele najznamienitszego, polskiego reżysera. Charakterystyczne jest też poczucie humoru, widoczne choćby w scenie z tabakierą o kształcie trumny.
W porównaniu z wcześniejszymi filmami Polańskiego „Oliver Twist” jest znacznie dojrzalszy. Warsztatowo jak i pod względem przekazywanych treści. Mam tu na myśli widoczne dążenie do stworzenia czegoś trwałego, czegoś co przetrwa upływ czasu, niosąc następnym pokoleniom ważne przesłanie moralne. Polański ma już ponad 70 lat i wydaje się, że dosięga go rodzaj obsesji zmuszający do wykorzystania czasu jaki jeszcze został na tworzenie rzeczy uniwersalnych, jak najtrwalszych i pozbawionych nic nieznaczących ozdobników. Stąd zapewne wynika zamysł ekranizacji dzieła Dickensa, które „nieśmiertelne” przecież już jest, co daje Polańskiemu sporą nadzieję na posmakowanie tego rodzaju przyjemności.
Autentyzm i pieczołowitość w odtworzeniu scenerii 18-wiecznego Londynu z zastosowaniem specyficznie dickensowskiego oglądu świata, jest dowodem zamiaru wpisania się na trwałe, wielowymiarowym obrazem, w zbiorową świadomość i wyobraźnię. Przecież od tej chwili całe pokolenie będą widziały Dickensa oczami Polańskiego! Jest on tego pewnien jak sądzę?
Chyba też po raz pierwszy nasz reżyser objawia w swoim dziele tak silną skłonność do moralizowania? Świadczy to, że z wiekiem dojrzewa u niego poczucie misji i potrzeba przekazania widzom prawd oraz doświadczeń, które uznaje za najistotniejsze w swym życiu. Mi osobiście to nie przeszkadza, a nawet uznaję odrobinę wyważonego moralizatorstwa za dodatkowy plus, ale...
Moralizowanie nie jest dobrze widziane w dzisiejszym świecie, zwłaszcza jeśli nie promuje dyżurnych ikon polit-poprawności, lecz odnosi się do tradycyjnych wartości. Na pewno tworząc, reżyser miał stałą świadomość, że w ten sposób naraża się na nieprzychylne a nawet agresywne komentarze krytyki. Ale zwycięski przykład Mela Gibsona z wprowadzeniem na rynek słynnej „Pasji” przetarł szlak innym twórcom i jest zapewne zachętą również dla Polańskiego.
Na zakończenie muszę się przyznać, że finał filmu odbiegający nieco od literackiego pierwowzoru wprowadził sporo zamieszania w moją percepcję, albowiem zdałem sobie sprawę, że nie potrafię się zdecydować czy mam całkowicie utożsamiać się z sukcesem Olivera, czy może jednak powinienem poczuć i odnaleźć w sobie trochę tragizmu Feigena? Niech Bóg ma w swej opiece tego grzesznika.
Jestem przekonany że Polańskiemu właśnie chodziło o zrodzenie takiej refleksji w mojej głowie.



12:13 / 16.10.2005
link
komentarz (0)
Stosunki się poprawiają, kiedy lee mniej się stara
Dlaczego morał z tego taki mało staranny?
22:36 / 15.10.2005
link
komentarz (1)
Wygląda na to, że Lee robi wszystko, żeby pogorszyć wzajemne stosunki. W takim razie jak robić odwrotnie?
07:31 / 15.10.2005
link
komentarz (1)
Dostajemy czasem trudne dary. Które wydają się niemożliwe do realizacji, albo w ogóle pozbawione takiego prawa. Ale wiem przecież, że wszystko co od Niego można realizować. Szukam więc drogi, bo chcę, a szukając o dziwo znajduję. Może nie taka ona jak się człowiek spodziewał, ale piękna również. Chcę być godnym, aby to co mamy ciągle przed sobą oswajać.


20:20 / 14.10.2005
link
komentarz (4)
Dawno temu 14 października Lee dostał od życia nauczkę w postaci urodzin. Obchodzi się więc ze Świętem Edukacji ostrożnie.
Dziś jeden mały całus zrobił mu wielką niespodziankę, chociaż zapewne był z zupełnie innego powodu.


11:04 / 14.10.2005
link
komentarz (6)
41 dni, 4h 58m 44s temu sprawa stała się paląca. Serce Lee omal nie pękło, a ów bloguś prawie uLEEgł Lee-kwidacji.

Lee rzucił papierosy


22:31 / 13.10.2005
link
komentarz (2)

Czasem Lee przychodzi ochota odwrócić się do świata swoją stroną w... w... w...

10:40 / 13.10.2005
link
komentarz (2)
Lee zawsze był odbierany różnie. Pierwszy raz zdarzyło mu się to już w czasie narodzin.


Całe szczęście że "Fak(t)" wówczas jeszcze nie wychodził :)

17:02 / 12.10.2005
link
komentarz (0)
Gejfner

Niespodziewanie odwiedził mnie stryj. Zrobiłem mu herbatę „pu-erh”, zaproponowałem Spaghetti.
Opowiadał o swych przeżyciach z czasów dzieciństwa.
Dzieciństwo wypadło stryjowi akurat na czasy II wojny światowej. Mieszkał wtedy w malowniczym Buczaczu na kresach wschodnich II Rzeczpospolitej. Był tam mimowolnym świadkiem zbrodni popełnianych przez okupantów. Obu okupantów: Faszystowskich Niemców jak i Bolszewickich Rosjan, którzy na tych terenach wymieniali się kilkakrotnie licytując w zezwierzęceniu i zwyrodnialstwie.

Jedna z jego historii szczególnie mną wstrząsnęła.
Jako mały chłopiec stryj musiał pasać krowy i kozy na łące pod lasem.
Tam wielokrotnie widział Niemców pędzących kolumny Żydów na skraj lasu, Potem słyszał terkot broni maszynowej. Jednego razu z ciekawości podkradł się w pobliże miejsca gdzie Wermacht wraz z ukraińskimi oddziałami SS dokonywał egzekucji.
Mężczyźni, kobiety i dzieci kopali doły, potem układali się w nich posłusznie jeden przy drugim równo. Przychodziła pora na terkot karabinów. Potem przychodziła następna grupa, przysypywała trupy warstwą ziemi i układała się na wierzchu jak poprzednia, po czym znów terkotały karabiny maszynowe. Żydzi, którzy nie chcieli wykonywać poleceń oprawców, byli obrzucani germańskimi wyzwiskami i kamieniami dopóki się nie podporządkowali ich rozkazom, albo byli rozstrzeliwani od razu.
Wieczorem po jednej z takich egzekucji, kiedy oprawcy opuścili miejsce kaźni, stryj wraz z kolegami poszedł obejrzeć z bliska zbiorową mogiłę. Wstrząsnął nim widok wypływającej z ziemi krwi.
W pewnym momencie spod ziemi dobiegł go odgłos rozmowy.
- Mamo już nie mogę, duszę się, posuń się, jest mi ciasno - słaby dziecięcy głos wyszeptał piękną literacką Polszczyzną.
- Nie mogę się posunąć, jestem ranna – odparła kobieta
- A gdzie Tata?
- Tata leży obok mnie, nie żyje - zapłakała
- Mamo zrób coś!
Stryj i towarzyszący mu koledzy postanowili zaalarmować dorosłych
Po chwili na miejscu egzekucji zebrał się tłumek speszonych gapiów
Do mogiły podszedł umundurowany mężczyzna.
- Hej ty tam! Jak się pyszysz? - zapytał po ukraińsku
- Gejfner - odpowiedziała kobieta umęczonym głosem.
Mężczyzna przeładował broń i strzelał w głąb ziemi, tak długo aż ucichły jęki.

Od rana mam łzy w oczach:(
Pamięć stryja i ta notka, to chyba jedyna rzecz jaka pozostała po rodzinie Gejfner?




12:09 / 12.10.2005
link
komentarz (1)
Dziś Lee ma taki nastrój, że z powodzeniem mógłby wystąpić w telewizji

"Trwam"


18:35 / 11.10.2005
link
komentarz (10)
Kobiety łatwiej od mężczyzn wybaczają sobie popełnione błędy i niegodziwości. Mężczyźni za to rzadziej je popełniają.
11:23 / 11.10.2005
link
komentarz (9)
Przeciw paranoi

Na wielu blogach Lee coraz częściej napotyka bardzo znajomo brzmiące sentencje, zwroty, myśli, zapisane prozą, lub mową wiązaną...
Niebezpieczny to symptom.
Zwykle Lee nie jest w stanie dokładnie określić skąd takie teksty pochodzą, skąd zostały przywleczone, ale zawsze ma nieodparte przeczucie, najczęściej przechodzące w pewność, że nie są to oryginalne przemyślenia gospodarza internetowego blogaska.
Przekonanie Lee wynika z wiedzy popartej doświadczeniem, że wszystkie teksty mówią znacznie więcej o swoich autorach niż by się to mogło na pierwszy rzut oka wydawać. I niż by translator tego sobie życzył. Przeniesienie profesorskiego akapitu z naukowego traktatu, wprost do netowo-blogaskowego kontekstu jest przecież zabiegiem niezwykle łatwym do detekcji.
Dla przykładu ostatnio Lee miał perwersyjną przyjemność prześledzenia toku rozumowania nastoletniego mędrca, ex cathedra pragnącego objawić się otoczeniu jako specjalista od diagnozowania i systematyzowania spraw międzyludzkich związków, uczuciowych napięć i wyborów dróg życiowych. Do tego wypowiadającego się co do istoty i sensu ludzkiej twórczości, życia w ogóle, jakby to życie już było nie tylko przeżyte, ale i dokładnie przetrawione.
Lee potrafi zrozumieć że często jakaś cudza myśl zawarta w zgrabnej formule, ujmie nas, zachwyci, sprawi wrażenie prawdy objawionej na tyle mocno, że przez chwilę dłuższą lub krótszą gotowi jesteśmy się z nią całkowicie utożsamić, zrosnąć i uznać za swoją. To normalne że odczuwamy wówczas nieodpartą chęć pochwalenia się nią przed innymi, pouczenia ich nawet. Ale kurwa tak przecież się nie godzi! W niczym przecież nie ujmie redaktorom co niektórych blogasków zachowanie pewnego minimum kultury. Do których należy obowiązkowo zaliczyć cudzysłów umieszczony w miejscu do tego przeznaczonym, oraz podanie źródła cytatu.
W innym wypadku Lee zmuszony będzie uznawać takie praktyki za niecne kradzieże intelektualne dokonywane w celu fałszowania rzeczywistości.
Takie próby z początku wyglądające zupełnie niewinnie, w końcu doprowadzają do wzrostu nieuporządkowania w sferze świadomości, a w ostateczności sprowadzają kompletną paranoję na delikwenta i jego otoczenie. Dlatego Lee będzie się im zawsze sprzeciwiał i tępił.
22:02 / 10.10.2005
link
komentarz (3)
Lee to by nawet samemu diabłu odsmażył kopytka.
Rzekła jedna siadara z dezaprobatą.
Do drugiej siadary z zajęczą wargą.


12:18 / 10.10.2005
link
komentarz (2)
Z niecierpliwością oczekując sensacji we wczorajszych wiadomościach, Lee wrąbał całą paczkę chrupek. Sensacje nastąpiły, ale „po”. Niestety tylko żołądkowe. No ale w końcu takie też pozwalają uwolnić się od natrętnych myśli.

Natrętne myśli choć słodkie, zniewalają i każą cierpieć.



20:19 / 09.10.2005
link
komentarz (5)
Lee właśnie był sprawdzić "ilu nas jest"
W lokalu wyborczym zdenerwował go jakieś kurwa czerwony dziad, który postanowił złożyć mu publicznie gratulacje.
- O moje gratulacje! – wydarł się na całe pomieszczenie – widzę, że pan magister inżynier oddał swój głos na Marka Borowskiego. Gratuluję, gratuluję.
- Wcale nie... – Lee poczuł się deko skonsternowany. Znudzone siksy pousadzane za aksamitno-zielonym kontuarem nagle się obudziły i obdarzyły zdekonspirowanego magistra inżyniera niezasłużonym aplauzem.
- A na kogo? Przecież widziałem – zdziwił się dziad.
Lee nie odpowiedział na dziadowskie spoufalanie, wrzucił prędko kartkę do urny (chyba?) i pospiesznie wybiegł z jaskini zwolenników Marka Borowskiego.



17:37 / 09.10.2005
link
komentarz (4)
W tej iluzji jest aluzja – Lee pielęgnował nadzieję w sobie z gracją i skrupulatnością frajera.

14:45 / 09.10.2005
link
komentarz (0)
Dziś znajoma podeszła do Lee i poprosiła o autograf machając mu przed nosem starą legitymacją studencką.
Zapytał więc czy woli podpis Cezarego Pazury, czy Szwarcenegera?
Odpowiedziała, że woli zniżkę studencką na PKP.
Potrzebuje więc tylko gryzmoł pani z dziekanatu i jeszcze okrągłą pieczęć jakby się udało.



09:30 / 09.10.2005
link
komentarz (0)
Wyniki badań opinii publicznej jak zwykle nie wychodzą poza granice (o)błędu.
Czyżby Lee był tylko wynikiem badania opinii publicznej?

18:21 / 08.10.2005
link
komentarz (2)
Nie wolno ci mieć innych Blogów oprócz Mnie.
Nie wolno ci zrobić sobie żadnego skina z obrazu tego co jest w niebie na górze, ani tego, co jest na ziemi w dole, ani tego, co jest w wodzie pod ziemią.
Nie wolno ci oddawać im pokłonów , nie wolno ci im służyć i robić komentów, bo Ja twój Blóg, jestem Blogiem zazdrosnym, żądającym wyłączności.



10:39 / 08.10.2005
link
komentarz (3)
Dziś w środku nocy Lee zerwał się zlany potem.
Przyśniło mu się, że został prezydentem Kaczyńskim
Na szczęście przyszedł OBOP i go przekonał, że jednak został Tuskiem



16:37 / 07.10.2005
link
komentarz (3)
Lee coraz bardziej rozumie kobiety, też nie ma pojęcia "co na siebie włożyć" Sprawa stała się paląca, zwłaszcza od kiedy został zaproszony na wieczorek panieński.
11:51 / 07.10.2005
link
komentarz (1)
Co robisz?
Szykuję się do wyjścia
Fajnie mieć jakieś wyjście, prawda?
Nie każde wyjście jest dobre
To nie wychodź.
15:35 / 06.10.2005
link
komentarz (3)
Lee postanowił napisać piosenkę o zwykłych ludziach, żeby im pomóc zrozumieć siebie.
Niestety z piosenki wyszły nici, bo Lee zrozumiał siebie przed jej ukończeniem.



15:02 / 05.10.2005
link
komentarz (7)
Lee właśnie stracił wiarę w Bloga

*

Ale fakt, że tylko Blogu dzięki Lee był jakiś czas szczęśliwy
*


Teraz jednak już wie, że nie wolno pokładać całej nadziei w Blogu
*


Lepiej już Panu Blogu świeczkę zapalić, a diabłu ogarek.










10:46 / 05.10.2005
link
komentarz (6)
Zająłbyś się czymś - wyszeptała Ona
Przecież płonę ogniem miłości - odparł On
iggin' me, cokolwiek to znaczy - zgasiła go





18:38 / 04.10.2005
link
komentarz (5)
Żeby rozwijać się dalej Lee postanowił wyjechać za granicę.
Ale mu brutalnie uświadomiono, że będzie musiał się rozwijać bliżej, jeśli szybko nie zrobi czegoś ze swym angielskim :>
Co się robi z angielskim?
10:55 / 04.10.2005
link
komentarz (5)
Można pokonać ból siłą woli
Można siłę woli zdusić uczuciem
Uczucie można rozbić utratą zaufania
Utratę zaufania można zabić bólem
Ból można pokonać siłą woli
Na którym etapie jesteś TY?
20:12 / 03.10.2005
link
komentarz (8)
Lee nic na to nie może poradzić, że sprawy uwielbiają się pieprzyć


19:57 / 03.10.2005
link
komentarz (1)
Ostatnio Lee ma ciężkie przeżycia, ciężko przeżuł ostatni miesiąc
21:03 / 30.09.2005
link
komentarz (11)
27 dni, 14h 56m 16s temu


17:00 / 29.09.2005
link
komentarz (11)
Gdyby tak przyszło Lee wyjechać gdzieś daleko za granicę, to od czego należałoby zacząć przygotowania?
Hmmm

Zdaje się, że najważniejszą sprawą, poza puklem włosów ukochanej, byłoby zabranie ze sobą kilku płyt CD z danymi, ulubiona muzą i niezbędnym oprogramowaniem? Lee musi więc w najbliższym czasie przejrzeć twardy dysk własnego kompka, oraz płytotekę aby wytypować żelazny Lee-niezbędnik. Tylko czy z przewozem niektórych takich akcesoriów softwerowych Lee nie miałby kłopotów na granicy?
Ma ktoś jakieś doświadczenia w tym względzie?

Drugą sprawą byłyby zapewne porządki w kwestiach zdrowotnych. Nigdy nie zawadzi zrobienie przeglądu technicznego narządów wewnętrznych, zewnętrznych oraz uzębienia, a już przed wielomiesięcznym (może wieloletnim?) wyjazdem z pewnością jest to wskazane. Właśnie na tę okoliczność Lee kazał sobie wyrwać ząb. I to bez znieczulenia. Pani dentystka trochę się zdziwiła dlaczego Lee się upiera żeby było bez znieczulenia skoro rzeczony nie ma żadnych sado-maso-implikacji? A no ze względów rytualnych – Lee zaspokoił ciekawość dentystki :)

O Kompletowaniu ciuchów Lee pomyśli jak już się umówi w konkretne miejsce i konkretny klimat. Bo ma propozycję wyjazdu zarówno na słoneczny Cypr jak i do mglistej Irlandii. Może też wypalić Francja jak i Kalifornia, chociaż najbardziej odpowiadałaby Lee Szwajcaria :).
11:58 / 28.09.2005
link
komentarz (2)
Umiejętność rozmowy to szkoła kompromisu, szkoła dialogu, niezbędna do rozwiązywania problemów międzyludzkich. Niestety najczęściej obserwujemy, że ludzie nie potrafią rozmawiać ze sobą. Przekrzykują się tylko i doprowadzają do eskalacji konfliktów. Wymagają żeby ich słuchać, podczas gdy kontrrozmówców najchętniej na stałe by zakneblowali. Jakże łatwo jest stawiać przeciwnej stronie upokarzające wymagania! Takie z powodu których sami czulibyśmy się dotknięci. Ale nie ważne...

Zwłaszcza boli mnie kiedy po raz kolejny okazuje się, że my Polacy jesteśmy umiejętności prowadzenia sensownej rozmowy zupełnie pozbawieni. Boli kiedy rozrzutnie marnujemy kolejne okazje na zbudowanie lepszego klimatu do życia. Zacietrzewieni, okopani, uzbrojeni w pseudoargumenty, czujni, czekamy nie wiadomo na co.
Dlatego poruszyło mnie bardzo niespodziewane okazanie sobie szacunku przez liderów PiSu i Platformy Obywatelskiej w finale właśnie zakończonych wyborów parlamentarnych. Zaskoczyła mnie również ciepła i pełna rozwagi wypowiedź Marka Borowskiego o zwycięskich konkurentach, która dowiodła, że ten facet ma jednak klasę. W odróżnieniu od mojego faworyta (JKM), który niestety dał się post factum ponieść frustracji. Zupełnie niepotrzebnie tracąc w oczach telewidzów. Tak wiem, że telewizja to zmanipulowała, tak wiem, że wykorzystała perfidnie. Ale nie ważne...

Przykre, że tak często spotykam ludzi uważających się za wzorowych chrześcijan, którzy zamiast doskonalenia siebie wybierają pouczanie innych. Z tego przekonania czerpią tyle pychy, że nie czują już istoty banałów wokół których wirują. Tak naprawdę niewartych minuty życia. Wszyscy ścierają się, zatruwają sobie radość istnienia, najczęściej zapominając o pierwotnej przyczynie zamieszania. Ale to nie ważne...
19:25 / 26.09.2005
link
komentarz (2)
Kiedy przestrzeni życiowej ubywa z dnia na dzień
Ożywa temat eutanazji

To be? Or...

Zrób to
Zrób to
Zrób....

Życzliwie uśmiechając się
suflują Ci z troską głęboką
i przejęciem
aż w miarę upływu
minut
i godzin
i dni
zmeczeni
się irytują
już tylko...

zrób to
zrób to
zrób to
kurwa no zrób!


23:33 / 25.09.2005
link
komentarz (3)
- pozwoliłem Ci użyć głowy.
Może Ci się spodoba i będziesz to robił częściej.
- dzięki za dobre rady
- dobre rady. haha.
- Musze sobie inny temat na fabułę powieści znaleźć
- dobry tekst na epitafium btw.
- na twoją osobistą prośbę walne to jako notke na Lee, chcesz?
- proszę bardzo. Bez dedykacji najlepiej.
16:40 / 25.09.2005
link
komentarz (4)
Lee głosuje na Platformę Janusza Korwin Mikke
01:45 / 23.09.2005
link
komentarz (10)
Lee dzieciństwo spędził w małym, zapomnianym przez ludzi raju. Bujnym i zielonym, pełnym egzotycznych krzewów i pomnikowych drzew. Kiedy Lee przebywał w tym czarodziejskim zakątku, czuł się doskonale zjednoczony z boskim absolutem i przez to niezmiernie szczęśliwy. Raj ów znajdował się na rzecznej wysepce o brzegach szczelnie zakrzaczonych czeremchą, wiecznie zielonym bluszczem i rododendronami, które u zarania lata niezawodnie eksplodowały obfitością kolorowych kwiatów. Wysepka, choć miniaturowa mieściła w sobie uroczy stawek wypełniony soczystym sitowiem, kaczeńcami i tatarakiem. Lee jakby to było dziś pamięta, że z głębi uroczego bajorka wciąż dobiegały radosne pluski ryb, albo kumkanie żab.
Ale najcudowniejsze było, to że w obrębie owego oczka znajdowały się trzy miniaturowe wysepki. Jedna z nich - słoneczna, zwana była wyspą siedmiu palm, prawdopodobnie z powodu siedmiu zwiewnych cyprysów wyrastających z jednego korzenia dokładnie w jej środku. Druga - dostojną, ochrzczono wyspą japońskich sosen. Trzecia wiecznie tonąca w mroku omszonych daglezji, zwana była Cisową. Na wyspie japońskich sosen Lee oraz pozostali członkowie plemienia Hag mieli zwyczaj palenia ogniska i wymyślania legend o swoim ukochanym światku.
Wszystko miało już tak być na zawsze. Harmonia przyrody miała zachwycać i dawać schronienie kolejnym pokoleniom plemienia Hag. Jedynych prawowitych panów tego zakątka. Ale stało się inaczej.
Pewnego dnia na obszar owego raju wtargnęły hordy czynowników. Wygrabiły płożący się bluszcz, odkrzaczyły brzegi, piłami motorowymi przetrzebiły najwartościowszy starodrzew, wycięły szerokie aleje z gąszczu bezcennych rododendronów. Całe to zamieszanie spadło na małego Lee i jego przyjaciół jak grom. Wydawało się wówczas zupełnie irracjonalne i niesprawiedliwe. Dziś Lee wie, że sprawcy zagłady najpiękniejszego zakątka jaki znał, mieli zasady w które głęboko wierzyli, zgodnie z którymi przekształcali świat i przystosowywali go do własnych potrzeb, że prawdopodobnie wierzyli w te same prawidła w które też wierzył Lee. Co z tego kiedy w imię tych zasad, naturalna harmonia i boskie piękno zastąpione zostały z ludzka, geometrycznym reżymem ujętym w betonowe gorsety?
11:17 / 20.09.2005
link
komentarz (10)
Zaklikał do mnie Paweł
Miał chwile bo czekał przy tlenofonie na Agnieszkę.
Kobieta jego życia spóźniała się.
Powiedział, że cierpi strasznie, bo nie będzie mógł jej przytulić przez kilka miesięcy.
Co to jest kilka miesięcy kochany Pawle?
Przetrwacie ja wam to mówię :)
Znam was.
Oboje wiecie, że warto.


Cieplej.

17:29 / 17.09.2005
link
komentarz (6)


Mam dryfować po morz(ż)u jak zakorkowana butelka z wiadomością.


13:38 / 17.09.2005
link
komentarz (1)
Wilia

Jest pół do szóstej
Pierwsza gwiazda już świeci
Szarość przechodzi kolejne fazy granatu
Celulozowym śniegiem przyprószone
Gałązki świerku
Okrywają zdrewniałą kukułkę

Jest pół do szóstej
Nakrycie na stole stoi puste
To, to dla niespodziewanego gościa
Przyjdzie? A może był już?
Żeliwne szyszki milczą
Znieczulone celulozowym mrozem

Jest pół do szóstej
To chyba dobra pora?
Wskazówki najmniej się męczą.






12:17 / 16.09.2005
link
komentarz (4)
Pada deszcz. Patrzę


09:32 / 15.09.2005
link
komentarz (6)
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
...........................................................................................................
.....................................................
......................................................
......................................................
....................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
......................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
................................................................................................................................................................
......................................................
......................................................
................................................................................................. ...... ... !
13:42 / 13.09.2005
link
komentarz (11)
Kiedy odsmażam kopytka to płaczę.



Kiedy rzucam palenie to jakbym palił mosty



domagam się prawa do realizacji




23:52 / 08.09.2005
link
komentarz (7)
Za oknem u mnie znów pogoda. Za oknem... Zbieram siły żeby wyjść. Chcę siebie zapakować w wielką kopertę i wysłać do kosza. Wysyłam CV. Rozum jest do dupy. Przestać myśleć.





przestać klepać w klawiaturę





07:53 / 03.09.2005
link
komentarz (6)
cierpienie



i pustka



















17:25 / 01.09.2005
link
komentarz (10)
Pogadać o dupie Maryni


Tak bardzo, bardzo łatwo jest zostać czyimś przyjacielem. Wystarczy chcieć nim być. Nie potrzeba niczego projektować, zacharowywać się, budować wielkich konstrukcji nie potrzeba. Nie potrzeba nic. Ot zaklikać czasem, albo strzałkę puścić na sms, pogadać, albo mieć czas żeby potowarzyszyć, pospacerować, pobiegać wieczorkiem kiedy jest ładna pogoda, wypić piwo, odpowiedzieć uśmiechem na uśmiech, pogadać „o dupie maryni” Po prostu wystarczy być. Czasem potrzeba tylko wysłuchać o życiowych problemach historii, która tak na prawdę nas nie dotyczy. Tak bardzo łatwo jest. Łatwo jest.
12:46 / 31.08.2005
link
komentarz (7)
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów =]
16:59 / 29.08.2005
link
komentarz (11)
Dualistyczna jednia

Ostatnio Lee miał okazję dokonać kilku obserwacji i przemyśleń na temat miłości. Miłości przez wielkie M! – jak mówią wierni podglądacze pewnego serialu:P
Co jest tak naprawdę istotą miłości? Czy w ogóle ona istnieje? Jeśli istnieje to do czego jest ludziom potrzebna? Jaki jest jej sens i cel? Uff
Te pytania stawiane są wciąż od nowa, bez wyjątków, w każdym pokoleniu. Czasem padają w jałowych dysputach, czasem pod wpływem nagłego uwolnienia endorfin, pod wpływem innych psychotropów, a nawet csiii... wyobraź sobie kochana sąsiadko nawet w upojeniu alkoholowym.
Lee uznał, że wypada (a raczej nie zaszkodzi) na wstępie rozstrzygnąć czy miłość w ogóle istnieje? I oczywiście bez wahania odpowiedział sobie, że istnieje!
Dowód? Skoro na tym łez padole, od tysięcy pokoleń, zjawisko miłości wciąż zaprząta umysły ludzi i to równolegle we wszystkich cywilizacjach, kulturach, popkulturach i subkulturach nawet, to chyba jest to wystarczający dowód jej istnienia:>? Lee skłonny jest więc uważać, że nasze zagadnienie wstępne wzięło się stąd, iż istnieją różne definicje fenomenu miłości. Inaczej przecież miłość definiują teolodzy, inaczej postrzegają ją poeci, jeszcze inaczej seksuolodzy, a już zupełnie co innego widzą i czują ludzie nią „zainfekowani”. Jednak, zdaniem Lee, pomimo oczywistych różnic wszyscy oni (my, wy – niepotrzebne skreślić) przedstawiają inne aspekty tego samego zjawiska.
A zjawisko jest, istniej. A skoro istnieje to znaczy, że jest do czegoś potrzebne.
Zdaniem Lee potrzebne jest... (i tu uwaga! Będzie mocno czyli jakby z grubej dwururki) głownie do czasowego wyłączania obowiązywania praw termodynamiki :D.
Całkowite wyłączenie bilansów zachowania materii i energii jest oczywiście nie możliwe, a co ważniejsze wydaje się zupełnie bezcelowe. Ale czasowe ich wyłączenie, a właściwie upozorowanie ich zniesienia, to zupełnie co innego. Uwalnia ono w ludziach (z ludzi) ogromne nadmiary życiowej energii, które nic lepszego nie mając do roboty po prostu eksplodują. Taka eksplozja jednak okazuje się niezbędna do tworzenia plazmy stosowanej jako spoiwo związku mężczyzny i kobiety, potocznie (jak i prawnie) zwanego małżeństwem.
Proces ów można przyrównać do łuku elektrycznego generowanego podczas spawania w celu zespolenia dwóch kawałków metalu :D
Tu należy dostrzec prawidłowość, że im większa i czystsza miłość tym więcej zużywa energii, ale też i więcej powstaje cennego spoiwa, a dzięki niemu otrzymujemy przecież trwalszy związek, który sam w sobie i głównie dla siebie, jest wielką wartością.
W tym miejscu należy podkreślić z całą odpowiedzialnością, że bez owego fenomenalnego wynalazku ewolucji, nigdy (przenigdy!) nie udałoby się namówić tak leniwych i gnuśnych istot jakimi są ludzie (zarówno mężczyzn jak i kobiet) do podjęcia równie rozrzutnego i marnotrawnego użytkowania cennych zasobów energetycznych. Bo niby w imię czego mieliby to robić? Ludzie są w końcu logiczni, a jak logiczni to i wyrachowani a jak wyrachowani to i egocentryczni, kalkulujący nadzwyczaj precyzyjnie, minimalizujący ryzyko, zwiększający szansę sukcesu, zmniejszający straty, optymalizujący koszty, itd. itp. A im logiczniej kalkulują tym gorzej na tym wychodzą :D, bo oczywiście najmniej opłaca im się coś takiego jak przedłużanie istnienia własnego gatunku (i plemienia), oczywiście poprzez rozmnażanie. Bo poprzez przeszczepy narządów to im się jakoś opłaca, mimo że 10 razy drożej kosztuje i 100 razy gorszy skutek daje :D.
Oczywiście po zespoleniu kobiety i mężczyzny w jedno, wszystko wraca do normy, prawa fizyki, chemii i ekonomii znów wydają się niewzruszone i stabilne. Jednak wszelkie kalkulacje i rachunki muszą od tej pory odnosić się do nowopowstałej dualistycznej jedni, czyli do fenomenu małżeńskiego związku.

Pedały oczywiście ma się rozumieć won!

16:31 / 27.08.2005
link
komentarz (3)
Modlitwa deko laicka

Dlaczego tak często Lee zapomina o tych rzeczach najprostszych, które dają mu dobre samopoczucie i pogodę ducha? Dlaczego tak często łamie zasady, które dobrze zna, ceni i chce zgodnie z nimi postępować? Dlaczego przypomina sobie o nich za późno? Dlaczego wciąż wobec bliźnich popełnia te same błędy? Dlaczego nie udziela wszystkim nowo napotkanym ludziom nieoprocentowanego kredytu zaufania pomimo, że postanowił udzielać go zawsze, każdemu?
Oj Lee popraw się, nie zatruwaj serca podejrzliwością na zapas.
Tak się modli Lee do samego siebie, kiedy przychodzą dni niewiary w Boga.
12:24 / 26.08.2005
link
komentarz (7)
Takie małe zwycięstwa

Kiedy Lee wstał rano jak zwykle zaparzył sobie herbatkę, strząsnął do niej kilka kryształków cukru i zamieszał. O czym myślał? O maszynach i proroctwach. Potem zrobił sobie kanapkę z szynką i odpalił kompa. Sprawdził pocztę. Nikt nie napisał.
Potem zamierzył się żeby tę kanapkę ugryźć i wtedy usłyszał dzwonek alarmowy. Przecież dziś piątek Lee! To co że...? Acha
Lee w piątki nie jada mięsa. Mięsa Lee w piątki nie jada.
A diabeł w piątki zawsze kusi hehe. Świadom nadchodzącego nieuchronnie zwycięstwa nad podstępnym szatanem Lee niespiesznie, plasterek po plasterku zdjął z kanapki pachnącą szyneczkę i zastąpił ją śmierdzącym serem. Bo Lee wierzy. Lee wierzy w miłość i takie tam bzdury.
A tak w ogóle to Lee ma dziś ochotę na kanapkę z twarogiem takim prawdziwym, twardym jak na pierogi. I jeszcze Lee ma ochotę na powidła śliwkowe.
Ech... Ale to nie dziś.
01:32 / 25.08.2005
link
komentarz (13)
Kiedy ostatnio Lee słuchał nauczania papieża o tym, że nie ma możliwości znalezienia szczęścia poza Chrystusem, zaczął się zastanawiać i chyba trochę niepokoić? Bo właściwie to co ten papież ma na myśli? Ględzi sobie staruszek całkiem w oderwaniu od realiów? Chyba nie, nie wygląda na takiego. W ustach logicznego perfekcjonisty jakim zawsze był Ratzinger to nie mogła być tylko jakaś poetycka alegoria. Zbyt jasno i stanowczo zostało to wypowiedziane i zbyt prosto. Najprościej jak można. Ech…
Tylko niech ktoś jeszcze wytłumaczy Lee co to jest szczęście?
20:07 / 20.08.2005
link
komentarz (4)
Tolerancja

To wzniosłe pojęcie coraz częściej spełnia rolę zasłony dymnej, służy do uprawomocniania w naszej rzeczywistości wszelakiego rodzaju niegodziwości i podłości. Od zaśmiecania przestrzeni publicznej indoktrynacją homoseksualną czy lewacką, poprzez cenzurowanie wolności słowa i coraz częściej myśli, aż do bezczelnego rabunku owoców naszej ciężkiej pracy. To wszystko jednak nasza wina ponieważ biernie poddajemy się coraz bezczelniejszym atakom agresji, otumanieni i zaślepieni siłą wytartego frazesu. To wszystko nasza wina bo utraciliśmy zdolność rozpoznawania i ochrony publicznego, a nawet osobistego dobra, przestaliśmy to dobro doceniać.
Kiedy ostatni raz zadaliśmy sobie pytanie gdzie jest nieprzekraczalna granica tolerancji?
Kiedy należy powiedzieć stop wszelkiej maści złodziejom, wydrwigroszom, gwałcicielom naszej wolności?


motoryzacja.interia.pl/news?inf=656901



20:50 / 19.08.2005
link
komentarz (7)
Logika nas gubi. Logika nas zgubi. To raczej pewne. Bo pewne no!
No więc jakby to powiedzieć najprościej?
Hmmm...
Lee musi dziś iść na piwo koniecznie.
Lee musi iść, a ulubiony pub zamknięty :(


20:36 / 18.08.2005
link
komentarz (16)
Zamykanie rozdziału

Poobijani, mądrzejsi o kilka lat trudnych doświadczeń, doczołgali się właśnie do tego momentu. Sprawdzeni przyjaciele. Gorzki sukces oblali miętówką. Podpisali protokół zakąszając delicją.
M, J i B najwcześniej postanowili poświęcić się swoim sprawom. O reszcie w ogóle nie warto wspominać. Poobijani, mądrzejsi o kilka lat… Wszyscy borykają się z biurokracją i uczą angielskiego. Może kiedyś będą musieli wyjechać? „A” jak zawsze niezdecydowana długo czekała na decyzję „Mi”. Mi odmieniona, znów ma rację. Na placu boju został tylko Lee i jego samizdat.
No cóż chyba wypada zgasić światło. Jednak dziś nie miał jeszcze na to odwagi.


22:58 / 17.08.2005
link
komentarz (9)
Lee jest bardzo przykro :(
17:59 / 17.08.2005
link
komentarz (2)
Taki dzień. W sam raz na zamordowanie brata Rogera. Albo Matki Teresy z Kalkuty gdyby żyła, albo JP2.
Coraz mniej żyjących świętych we współczesnym świecie. Coraz mniej znanych i poważanych autorytetów. Wydaje mi się czasem, że nie przypadkiem dzisiejsi święci wymierają bez następców.
Pewna kobieta wyróżniła datę 17.08.2005.r. realizując niezbyt oryginalny, ale dość skuteczny pomysł na unieśmiertelnienie pamięć o sobie.
Kto wie jak najprościej umieścić wzmiankę o własnej osobie w żywotach świętych? No kto? Otóż wystarczy jednemu z nich strzelić w serce, albo poderżnąć gardło, albo wysadzić w powietrze ciężarówką TNT.
Tak z pewnością owa Rumunka będzie znana po wieki, podobnie jak Herostrates i jeszcze paru innych terrorystów.
No chyba żeby ci żyjący z walki z terroryzmem, przypomnieli sobie w końcu, iż największą i najskuteczniejszą karą za zamach jest milczenie.
14:55 / 16.08.2005
link
komentarz (6)
Nie ma jak u mamy

Lee został dziś wysłany do mamy. Zapakowany i wysłany, żeby go nie kusiło licho. Spadam na dwór. Na dworze można przecież czuć się bezpiecznie pod warunkiem, że jest się grzecznym. No i pod warunkiem, że jakiś gołąb przypadkiem nie przelatuje :)
No ale fakt, po co ma się Lee w domu nudzić?
19:40 / 15.08.2005
link
komentarz (9)
Śliwkówka a la Lee

Lee właśnie sączy sobie z wolna lampkę hiszpańskiego wina, wspominając przy tym z prawdziwą łezką w oku, śliwkówkę a la Lee. Przydałoby się w tym roku również zrobić ów boski specyfik. Kto wie kiedy zaczyna się sezon na węgierki? Pewnie już niedługo? Zeszłoroczna śliwkówka dawno już się skończyła. I nie ma się czemu dziwić, amatorów na nią zawsze było dość :D.

Śliwkówka a la Lee
Śliwkówka a la Lee
Jej smak niezapomniany
zbyt często nam się śni
jej smak niezapomniany
Codzienność naszą zdobi
Więc niechaj Lee już robi
Zapas na 365 kolejnych dni
17:03 / 12.08.2005
link
komentarz (6)
Yann Martel -- „Ja”

Lee słyszał wiele pochlebnych recenzji na temat tej powieści. W związku z tym jego oczekiwania co do niej zostały rozbudzone ponad miarę. No fakt dzieło Martela nigdy nie będzie wybitnym literackim osiągnięciem, ale trzeba mu oddać, że zostało dość ładnie napisane. Zwłaszcza jeśli chodzi o materię - tzw. „pisarskie mięso”. Lee znalazł w niej wiele żywo zobrazowanych przykładów oryginalnego, dziecięcego postrzegania rzeczywistości. Docenił ich autentyzm, świeżość i bezpruderyjnie pokazane, indywidualne doświadczenia wrażliwej jednostki.
Jeśli chodzi o konstrukcję fabuły, to już było gorzej. Jest ona schematyczna i jednowartościowa, oparta na jednym jedynym koncepcie formalnym. Dla większości krytyków zaskakującym. Dla Lee większym zaskoczeniem było ich zaskoczenie, zwłaszcza że nośność pomysłu nie została dostatecznie wykorzystana. Szkoda.
Miejscami powieść wzbudziła u Lee poważne zastrzeżenia natury etycznej. Udało się mu wyłowić kilka tzw „kwiatków” zawierających „sugestie podprogowe”. Panie Martel tak się nie robi!
Zdaniem Lee nieuczciwa manipulacja czytelnikiem jest niedopuszczalna, niepotrzebnie rzuca cień na inne walory dzieła.
A oto przykład:
„była to najprawdziwsza sałata złożona z przyszłych pisarzy i krytyków literackich, znawców teatru i dramatopisarzy, poetów, artystów, entuzjastów życia w zgodzie z naturą, gejów i lesbijek, oraz rewolucjonistów”
Wrzucenie do jednego wora określeń społecznie nobilitujących, elitarnych profesji takich jak: pisarz, artysta, poeta, krytyk literacki, znawca teatru, dramatopisarz wspólnie z określeniami przynależnymi do zupełnie innych klasyfikacji, pachnie intelektualnym przemytem. Przede wszystkim zaś zabieg ten generuje zamieszanie skutkujące pojęciowym zmętnieniem. No ale w mętnej wodzie podobno najlepsze rybki da się złowić? Komu do czego to potrzebne? Lee postanowił tego wątku nie rozwijać.
Wystarczy mu odkrycie, iż mamy tu do czynienia z bardzo brzydkim i dość prymitywnym zabiegiem mającym na celu, przeniesienie pozytywnych konotacji z jednych pojęć na drugie, zasugerowanie ich czytelnikowi i utrwalenie ich w jego świadomości. Możemy więc być pewni, że po lekturze tej powieści przybędzie nam w głowie nieprawdziwych skojarzeń i schematów myślowych.
A może to tylko pomyłka tłumacza? :>
Suma sumarum Lee uznaje, że niezbyt trafnie zainwestował swoje 26 zł.
01:05 / 11.08.2005
link
komentarz (12)
Lee widział dziś szczęście w czystej postaci.
Przyjaciele wyciągnęli go na piwo.
Zwykle gdy ludzie się kochają nie doceniają tego, że musiały dla nich zaistnieć gwiazdy i potem rozpaść się w wybuchu supernowej,
Że popioły z nich musiały się skondensować i utworzyć nowe gwiazdy oraz planety, że słoneczny wiatr musi teraz je rozrzutnie omiatać aby pokonać kosmiczne promieniowanie X.
Że wypadało aby powstał księżyc, dzięki któremu utworzyły się pasy van Allena, chroniące DNA właśnie przed tym wiatrem. Cud.
Że tylko na jednej jedynej planecie powstały warunki odpowiednie do życia.
Życie to czasowy i miejscowy spadek entropii przy pomocy reakcji katalizowanych enzymatycznie.
To ten bełkot dzięki któremy Lee zaliczył urbanistykę na 5.
Dwoje ludzi udaje, że się nie kocha. Kocham cię.
Niebezpieczna gra z Bogiem. Ona częstuje Lee papierosem.
On ma 45 lat. Piją piwo.
Ona ma 28 mówi, że już go nie kocha bo zabił w niej to co najgorsze. Mówi do Lee, że postanowiła się zestarzeć u boku swojego ukochanego. Pomimo wszystko.
On mówi, że będzie ją kochał pomimo to.
Szczęście jest blisko, jest tuż.
Lee patrzy na to wszystko zazdrośnie.
11:48 / 08.08.2005
link
komentarz (5)
Ku pamięci Miecia

Dziś Lee odwiedził log Mieczysława Dyrektora.
Ktoś go pamięta jeszcze?
Ponad 180 dni minęło, od kiedy ten wybitny przedstawiciel naszego rodzimego managementu nagle postanowił zgasić światło i przestać zabawiać nas swoimi oryginalnymi obserwacjami z życia.
- Ponad 180 dni bezczynności w ciemnościach, to lekka przesada – pomyślał Lee – i zapalił świeczkę Mieczysławowi dyrektorowi ku pa mięci.
20:05 / 06.08.2005
link
komentarz (4)
Ars Poetica

Niekiedy zakwita mi w głowie woda
I nie jest to wcale owoc zastoju
Muzgoekliptyki wzdumanej odo…
Rym kątów prostych martwego pokoju
Gdzie pędzę po życie
Po Bo jest jak jest

I nie medyka wołać mi potrzeba
Ni magiastra i nic co wieszcze je
Sam pęknę szczapą rąbanego drzewa
Na rozpałkę pod uzdrowicielski wiersz
Jak wrzód i wyrzut sumienia
Po Bo jest jak jest

Pocieczny on Posłuszny uchu twemu
Będzie jak szum z trumienia jak wodogrzmot
Niedopowiedziany powieki snem U…
Dziwny …marły lecz trochę słoneczny splot
W płomień którego prę bez przekonania
Po Bo jest jak jest




13:59 / 05.08.2005
link
komentarz (8)
Mięsiście zawsze w piątek

Lee kupił dziś piękną polędwiczkę. Niesamowicie zgrabną i cudownie zadbaną. Taką bez grama tłuszczyku, starannie wypracowaną, soczystą, bez sztucznego nawadniania i syntetycznych aromatów, pachnącą prawdziwym olchowym dymkiem. Taką lekko obrzmiałą i różowiutką jak pipcia ukochanej. Normalnie paluszki lizać :) Tak, tak jeszcze takie gdzieniegdzie się uchowały :)
Całkiem naturalnym było więc, że Lee ukroił kilka mięsistych plasterków tego rarytasu i z namaszczeniem ułożył na masełku, którym uprzednio omaścił dwie skibki żytniego pieczywa.
I już był tuż, tuż od zaspokojenia atawistycznego pragnienia podbudowanego wielominutową grą wyobraźni, kiedy nagle przypomniał sobie, że dziś jest piątek. No tak dziś przecież piątek!!! Ślinka leci. A niech to…
W piątki Lee nie jada mięsa.
Nie jada mięsa od lat. Od zawsze niomal. Nie jada go w celu należnego uczczenia pamięci swej najukochańszej babci Haneczki, która to miała taki sam zwyczaj.
Swoją drogą dziwne to, że Lee może przez cały tydzień żyć bez białka zwierzęcego, nawet bez odczuwania potrzeby spożywania go, podczas gdy zawsze w piątki zaczynają nim miotać mięsożercze chucie i popędy.
No cóż, znów walka.
Czy wyobrażacie sobie jaki to straszliwy ból i cierpienie, zmusić się w imię jakichś tam zasad, czy tradycji, do odstawienia od ust czegoś tak wspaniale kuszącego i obiecującego niebiańskie rozkosze, jak błyszczący płatek prawdziwej polędwicy po królewsku?
Ból
Ból
Ból!!!
Ale za to jutro! …tak jutro! Od samego rana. To będzie dopiero orgia!
20:38 / 04.08.2005
link
komentarz (9)
Lee dziś dostał paczkę

Przyniósł ją jakiś Dupek.
Lee podał mu 100-złotowy banknot.
Dupek oświadczył, że niestety nie może wydać reszty ponieważ zapomniał wziąć pieniędzy.
Lee zakomunikował więc Dupkowi, że uważa go za kompletnie nieprzygotowanego do wykonywania tego strategicznego zawodu.
Pomimo oświadczenia Dupek poprosił Lee żeby jednak ten mu zaufał i przekazał tę bańkę. Dzięki temu dupek będzie mógł skoczyć gdzieś ją rozmienić.
Lee postanowił okazać dupkowi zaufanie.
Po pół godzinie dupek przyleciał zziajany, z jęzorem na brodzie i wydał resztę.
Lee skomentował ten fakt stwierdzeniem, że przez to, że się Dupek odpowiednio nie przygotował, musiał bez sensu zlecieć chyba z pół miasta.
Dupek odparł, że to jego pierwszy dzień w pracy i że po prostu lubi biegać.
Lee spokojnie przyjął to do wiadomości, pomimo że nie cierpi kiedy mu inni bez pytania o zgodę wypełniają cenny czas swoimi dziwacznymi upodobaniami.
Na zakończenie Dupek wyjął jakąś fakturę i poprosił Lee o podpis
Lee poprosił więc o długopis.
Dupek oświadczył ze skruszoną miną, iż w kwestii długopisu też jest nieprzygotowany.
Lee się uśmiechnął i odparł: - skoro pan aż tak lubi biegać?
Dupek zrobił bolesną minę i pobiegł.
18:34 / 02.08.2005
link
komentarz (5)
Kontrola społeczna

Lee wszedł do sklepiku, jakich kiedyś można było wiele znaleźć na rogu każdej ulicy. Zastał tam zakłopotanego właściciela, stosy papierów i dwoje spasionych biurokratów z sierioznymi minami. Spocony mężczyzna siedzący przy małym stoliczku ciężko sapał beznamiętnie przewracając kolejne faktury. Towarzysząca mu kobieta z zaangażowaniem tłukła do makówki obywatelowi właścicielowi, że i tak ma szczęście, iż będzie musiał zapłacić tylko tysiąc złotych, gdyż gdyby trafił na kogoś innego, kara byłaby znacznie większa.
Zmieszany sklepikarz dostrzegł Lee i natychmiast wyjaśnił, że to, że drzwi lokalu są szeroko otwarte, tak naprawdę wcale nie oznacza, iż jego sklep jest czynny.
- Przepraszam pana najmocniej, ale sam pan rozumie… - odezwał się niedwuznacznie wskazując na wyjście – niestety mamy zamknięte.
- hmmm Jakże to?! – Lee zmierzył groźnym spojrzeniem intruzów z urzędu Skarbowego. Zerknął na zegarek. Jest 14,45. Dwie godziny później, 61 lat temu, wybuchło Powstanie Warszawskie. Kurwa krew człowieka może zalać! Pomyślał Lee.
- Niech pan idzie do „kauflandu” tam na pewno mają otwarte – po przełknięciu śliny wyrzucił z siebie sklepikarz – Taki dziś gorąc panuje, że zupełnie nie ma czym oddychać – dodał tonem usprawiedliwiającym.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie, na darmo tu nie szedłem! – warknął Lee - Poproszę kawę zbożową, płatki owsiane „Górskie” i paczkę „Caro”!
- Czy pan nie widzi, że mamy tu kontrolę? – odezwał się zza stosów papierów galeretowaty fasio.
- O widzę, że ma pan poważne kłopoty – uśmiechnął się Lee do właściciela – może w czymś pomóc?
- A… aaależ skąd? - sklepikarz otworzył usta ze zdziwienia.
– A niby jak pan może pomóc? – odezwała się zaczepnie tłusta paniusia odziana w doszczętnie przepoconą garsonkę.
- A mogę! Mogę zrobić tu zaraz porządek – uśmiechnął się do niej Lee.
- My nie jesteśmy tacy strachliwi jak panu się wydaje – kobieta odcięła się rozbawionym głosem.
- To popełniacie państwo wielki błąd – Lee spoważniał – To, że społeczeństwo na razie nie reaguje, nie oznacza wcale ze nie widzi co się w kraju dzieje. Zapewniam państwa, że widzi co wy biurokraci wyprawiacie i pomału cierpliwość mu się kończy.
- Widzę, że nie lubi pan za bardzo urzędników państwowych – w ton rozbawienia wkradła się kobiecie nutka nerwowej bezczelności – jakieś przykre doświadczenia?
Fasio od papierów prawie w nich zniknął.
- A nie lubię! – zawadiacko rzucił Lee – zgadza się he he. Zwłaszcza ,że ostatnio przyrost biurokratów znacznie wyprzedza przyrost naturalny.
- Ale my nie jesteśmy żadnymi biurokratmi – kobieta z trudem stara się utrzymać fason, jednocześnie szukając wzrokiem wsparcia u sklepikarza – prawda panie Mietku?
- Nam wystarczy, że na takich wyglądacie – Lee skierował rozbawione spojrzenie na sklepikarza. Sklepikarz szybko podał Lee zamówione towary, skasował zapłatę i błagalnym wzrokiem poprosił żeby dalej nie podkręcać nerwowej atmosfery.
Lee wziął reklamówke z zakupami i skierował się w stronę wyjścia. Tam odwrócił się sposobem podpatrzonym z amerykańskich filmów, spojrzał sklepikarzowi w oczy i rzucił zdawkowym tonem:
- Jakby co to wie pan gdzie mnie szukać :D
15:26 / 31.07.2005
link
komentarz (6)
Chuj nie osiągnięcie

Ciotka Lee ostatnio znielubiła Lee. Zwłaszcza od kiedy wygarnął jej on całą prawdę w oczy, o jej jedynym źródle utrzymania!
A wszystko wzięło się stąd, że szlag trafia Lee zawsze kiedy Wuj i Ciotka jakikolwiek temat sprowadzają do konstatacji, że w kraju jest źle, a nawet gorzej bo ta dzisiejsza młodzież jest do dupy. Za każdym razem, z wielkim samozadowoleniem a nawet chyba(?) pewnym poczuciem wyższości, podsumowują potem, iż na szczęście oni byli dość zapobiegliwi i wypracowali sobie godziwe emerytury.
- Żadnej emerytury sobie nie wypracowaliście Ciociu! - za którymś razem pękł Lee - Przykro mi, ale ani ty Ciociu, ani nawet Wujek niczego sobie nie wypracowaliście. Wszystko co było przez was wpłacone na asekuracyjne fundusze dawno temu zostało rozkradzione, przepite i przetrawione, a sama kradzież przedawniona zgodnie z obowiązującymi przepisami. Tak więc teraz można sobie tylko pogwizdać.
Natomiast to co dziś wypłacają wam łaskawie okupanci tego kraju, to jest działka na uspokojenie, nie mająca nic wspólnego z oszczędnością. Pochodzi ona w 100% z rabunku dochodów waszych dzieci. Okupanci płacą emerytom haracz bo boją się tego co mają oni napierdzielone w pamięci z dawniejszych czasów. Zwłaszcza boją się podważać bolszewickiego mitu konsumpcyjnej szczęśliwości na starość. Będą tak wam płacić dopóki jest w tym kraju cokolwiek do ukradzenia, "sprywatyzowania", do zastawienia w zagranicznych bankach, do pokrycia emisji kolejnych obligacji. Są jeszcze Lasy Państwowe, jest trochę ziemi, trochę przedsiębiorstw albo w nich udziałów. Przede wszystkim jest też Budżet Państwa i jakaś tam możliwość podnoszenia podatków. Można zadłużenie państwa zwiększyć jeszcze z 400mld do 800 mld! Może nawet do 1600? A co!? Ale potem... Kurwa mać!!! Trzeba będzie wiać.
Drogi Wuju i Ciociu zawarliście pakt z okupantami tego kraju. Swym samozadowoleniem i biernością wspieracie skurwysynów i padalców przeciwko własnym waszym dzieciom i wnukom. Zjadacie pomyślność następców, konsumujecie ich przyszłość w imię beztroskiej starości. OK.!!! Czekajcie sobie szczęśliwego końca waszych dni, rzeczywiście niewiele wam zostało. Ale przynajmniej nie bądźcie z tego tacy zajebiście dumni! To przecież chuj nie osiągnięcie!!!
14:40 / 30.07.2005
link
komentarz (13)
Megaciota

Wszystko zapowiadało się wspaniale, na zdjęciu facet był przystojny i czarujący. Klikali ze sobą kilka tygodni więc się trochę poznali. Myślała, że to wystarczy. Miał ją odebrać na dworcu głównym.
Na miejscu zamiast bukietu fiołków i całusa dostała sms-a, że w ciągu godziny ma się przesiąść na pociąg, który zawiezie ją w miejsce gdzie już na pewno on będzie na nią czekać. Rzeczywiście czekał. Był sztywny i spięty, nie miał bukietu fiołków ani nic. Zaprowadził ją (jak krowę) do pensjonatu, w którym zarezerwował dla niej pokój. Nawet niezły, dwuosobowy, jedyną wadę jaką miał ten pokój to, to że sama musiała sobie za niego zapłacić. Ale to się okazało dopiero na koniec :D)))
Chociaż tyle dobrego z tego wyjazdu :P ;)
Na szczęście przedstawił jej swoich przyjaciół.
A właściwie to przedstawił Ją swoim znajomym i natychmiast odpłynął w świat własnych myśli i Bóg wie czego jeszcze? Autyzm jakiś czy cóś?

Ania gestykuluje jak nigdy. Bez przerwy rozlewa przez to piwo po całym pubie. Właśnie wróciła wściekła z tygodniowej randki umówionej w internecie.
- Zamieniłam z nim przez tydzień może z dziesięć zdań! Lee z tobą to na jakikolwiek temat mogłabym gadać kilka godzin a z nim dziesięć zdań na cały tydzień! Wyobrażasz sobie?
- Nie wyobrażam – zamruczał Lee mile połechtany i doceniony wreszcie :P.
Od dziś Ania uważa, że szukanie szczęścia przez internet to nie jest dobry pomysł. Facet okazał się megaciotą (to autentyczne słowa Ani)
Lee nie miał w odp momencie odwagi zapytać co dokładnie oznacza to „mega” określenie, więc teraz już skazany jest na wieczne domysły :P.
Ale megaciota to chyba raczej taki małomówny i dość skąpy facet, który nawet piwa nie postawi swojej dziewczynie ani obiadu. Nie wspominając o stawianiu czegokolwiek więcej.


Hmmm... a może facet jest...?

http://wiadomosci.onet.pl/1239746,242,2,kioskart.html
21:14 / 29.07.2005
link
komentarz (0)
Alternatywa dla islamizacji

Kiedy wstępowaliśmy do Unii byliśmy postrzegani przez tamtejszych niezbyt rozgarniętych, a przede wszystkim cholernie rozleniwionych biurokratów jako nieprzebrane hordy dzikusów. Bali się nas bo nas nie znali. Pomysł zmniejszania własnego strachu, oraz zmniejszenia nieuchronnych haraczy na jej utrzymanie, poprzez politykę zmniejszanie liczebności obcej hordy, wydawał się racjonalny. Od tamtego czasu staliśmy się bardziej znani, oswojeni raczej skłonni płacić haracze, niż je wymuszać, raczej skłonni się asymilować niż wprowadzać własne porządki, a więc pożądani, nawet cenni coraz bardziej. Zwłaszcza w porównaniu z przybyszami z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Po zamachach w Hiszpanii i Londynie dostrzeżono w nas alternatywę dla procesów islamizacyjnych. I właśnie wtedy zauważono, że nieprzebrane hordy Polaków to tylko wytwór strachem podszytej wyobraźni. Że Polacy cierpią na te same schorzenia co reszta Europejczyków, że od czasu dostosowania się do europejskich standardów maleje im stopa wzrostu gospodarczego, a przyrost naturalny jest ujemny. Amen. Nie ma alternatywy dla islamizacji Europy.
14:58 / 28.07.2005
link
komentarz (4)
Karczowanie i rozmyślanie o prokreacji


Wczoraj Lee cały dzień spędził w tzw. realu. Mówię wam jakie cuda! Słoneczko, łagodny wietrzyk znad wody, pachnąca świeżym sianem łąka, wilgotny las, świerszcze wesoło tokujące, bobrowisko rozrastające się z roku na rok.
W realu Lee postanowił pomóc przy karczowaniu ekologicznego lasu mieszanego, środkowoeuropejskiego, samo się zasiewającego, który nieopatrznie wyrósł na rodzinnym Lee-rancho.
Komisarze z Unii Europejskiej rozkazali wyciąć ów niezaplanowany las, ponieważ ichnie dotacje należą się wyłącznie do ziemi utrzymanej w ugorze, czyli w gotowości bojowo-odłogowej. Karczując młody drzewostan, głównie olchowy, Lee usłyszał w radio, że komisarze Unijni właśnie odkryli iż Polaków strasznie się mało ostatnio rodzi i że coś z tym fantem trzeba koniecznie zrobić.
Bruksela taki apel nawet wystosowała do polskiego rządu, aby jakoś Polaków zachęcić do bardziej prokreacyjnej postawy życiowej. Lee był całkowicie zaskoczony tym komunikatem gdyż do czasu wybuchów w Londynie, mówiło się raczej o wspieraniu ograniczania rozrodczości Polaków. Cóż więc nagle wydarzyło się takiego, że przewartościowało poglądy brukselskich biurokratów?
Oczywiście Lee ma na ten temat swoją oryginalną teorię, ale napisze o tym jak się trochę chłodniej zrobi, bo obecnie to mu się odrobinę komp przegrzewa. Pewnie to ze złości, że mu ostatnio wykasowałem co nieco :D))))
11:39 / 26.07.2005
link
komentarz (5)
Jak sporządniał komp Lee :)

Żeby sobie poprawić humor Lee oderwał oczy od monitora i poszedł na spacer. Niestety pod sklepem komputerowym złapała go ulewa i zagnała do środka. Tam Lee spotkał swoich przyjaciół i nawiązał z nimi miłą rozmowę o nowych trendach w branży. Wyobraźcie sobie że panele LCD stanowią już poważne zagrożenie dla tradycyjnych monitórów! A deszcz padał i padał jak na złość. Korzystając ze sprzyjającej pogody przyjaciele namówili Lee na upgrade jego staruszka kompa. Od słowa do słowa Lee uświadomił sobie, że potrzebuje nowego twardego dysku, zwłaszcza, że ceny tych urządzeń stały się właśnie tak bardzo atrakcyjne, że już za jedyne 200 zł można nabyć 80GB-towe cacko. Co prawda przydała by się Lee również jakaś nagrywarka DVD, bo płytki do niej tak staniały, że nie opłaca się już wypalać zwykłych CD. Niestety Lee mógł sobie pozwolić na zakup jednego lub drugiego. Po dłuższym namyśle wybrał nagrywarkę. Stary dysk może mu przecież jeszcze długo służyć jeżeli tylko przeniesie z niego część danych na płyty. Zwłaszcza wiedoklipy i pornofoty trzeba by wywalić w końcu z twardziela na jakiś tańszy nośnik :D))))? A swoją drogą skąd ich tyle się wzięło na takim porządnym kompie :>?
15:37 / 23.07.2005
link
komentarz (4)
Jakby ssanie


Zaciskam mocno mięśni
Patrz!
Na tego komara
Teraz!
Zespolonego ze mną
Swoją dziwną ssawą
Ssie
Pęcznieje

A tak na dobrą sprawę
Nigdy nie zastanawiałem się
Że on oddycha

I czym?

Teraz!
Próbuje się uwolnić
Chyba?
I krew go zalewa
Moja
Obserwuję go
Moja!
Będę obserwować jeszcze uważniej
"Every breath you take"
Czy to jest powód do czegokolwiek?


Zaciśnięte mięśni drżą
I myślę, że nie zasnę
Bo jak można spać?

...z dylematem.


18:09 / 21.07.2005
link
komentarz (9)
Idziesz drogą i promieniejesz napędzany wewnętrzną siłą a ludzie uśmiechają się życzliwie kiedy znajdą się w polu twej energii. Widzą cię pięknym. Tak to jest klucz i sens i misja, jonizować otoczenie pozytywnie.

Heeelloooo nlooooooooooooooOoOog.org :D
17:37 / 08.07.2005
link
komentarz (7)
Notka Optymistyczna :D)))
22:01 / 07.07.2005
link
komentarz (12)
Zamach na rzetelność dziennikarską

Tematem dnia jest zamach w Anglii. Gwiazdor TVP-1 Wiadomości Piotr Kraśko ledwo wylądował na London Heathrow Airport, a już udziela wywiadów i komentarzy. Pozoruje doskonale zorientowanego w tym ile czego wybuchło w londyńskim metrze i autobusach piętrowych. Wie też, że to sprawka alkaidy. Pewnie przez cały lot oglądał CNN na swoim laptopie i stąd taki mądry? Wkurza mnie kiedy pokazują takiego buca w telewizji i na siłę kreują go na eksperta. A on g**** widział i wie tyle co ja bo obaj czerpiemy z internetu.
02:24 / 07.07.2005
link
komentarz (3)
Rosja

Rosja mnie fascynuje. To jest fenomen ludzkości. Kraj największych na świecie zasobów przyrody, największych bogactw naturalnych, w którym na kilometr kwadratowy przypada tylko ok. 7 osób. Kraj którego większość mieszkańców żyje w niewyobrażalnej dla nas nędzy. Bieda Rosjan jest zupełnie nie do pojęcia, kiedy sobie uświadomić, że jedna siódma kilometra ziemi na osobę to wystarczająca przestrzeń do zapewnienia człowiekowi godziwego poziomu życia. Teoretycznie każdy mógłby tam zając odpowiednio żyzny kawałek tajgi, czy stepu, a potem bez większego wysiłku zapewnić sobie odpowiednią ilość pożywienia i materiału na budowę wygodnego a nawet ekskluzywnego domu. Patrząc zdroworozsądkowo, standard życia Rosjan, nawet bez żadnych bogactw kopalnianych i jakiegokolwiek przemysłu powinien być na kilkakrotnie wyższym poziomie w porównaniu do obserwowanego. Co się więc dzieje, że tak nie jest? Kiedy szukam racjonalnego wytłumaczenia tego fenomenu, zawodzi logika i wszelkie teorie naukowe. Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest po prostu kara Boża. Ale czymże, do jasnej Anielki, Rosjanie zgrzeszyli przeciwko Bogu, że ich tak boleśnie doświadcza?

No w sumie fakt, znalazłoby się co nieco :)
22:20 / 05.07.2005
link
komentarz (5)
Po to Bóg dał nam wolną wolę żebyśmy nie byli jak kukiełki na sznurkach.
No i dzięki temu jesteśmy jak kukiełki bez sznurków.
20:22 / 03.07.2005
link
komentarz (4)
Gra półsłówek

Trzeba żeby wyga dała
Się pospołu Polska cała
Aby wierzył każdy z naszych
Komu czem od oczu patrzy
Stół

Przy okrągłym stole siędziem
Norodowo i z powagą
O poprawie będziem ględzić
Porodowo i z nadwagą
Stół

O potrzebie reform prostych
O zasiejmiu oferm posłów
Naszych władzach narodowych
I oleum co do głowy
Stół

O oświacie i o światach
Pospolitych świętych Witów
Nie odejdziem stąd bez kwita
Vivre dance la Rzeczpospolitą
Stół

Każdy problem w każdej porze
Będziem młócić tak że Boże...
Aż obdzielim w ziarnie plewy
Nie rozdziobią nas te mewy!
Stół

Ani nikt nas nie rozdziobie
Chyba żeby trupa w grobie?
Ale jeszcze my żyjemy
My pijemy! Szablą tniemy
Stół

Marynarze mocnej wody
W marynacie nocnej trzody
Jacyś tacy zmarnowani
My Polacy – bona bani
Stół

A pod stołem? – Słów brakuje
Tam bulgoce nie my dialog
Z nowa się odgotowuje
Polska kuchnia i dekalog
Spluł

I splamił się sałatką
Mięs armatnich krwawą jatką
Cymbałami pustych głów
Snem potężnym o... –brak słów.

Lee’99
15:32 / 01.07.2005
link
komentarz (5)
Zwalić na wojnę

Dziś Lee słyszał zabawną rozmowę na agorze w mieście :D)))
Pewien pan wyjaśniał pewnej pani przyczynę tak wielkiej różnicy w poziomie życia pomiędzy Wielką Brytanią a Polską. Widać było, że ów gentleman właśnie wrócił z UK i koniecznie pragnął się podzielić z jak największa ilością rodaków, swoimi obserwacjami i teoriami. Niewątpliwie jest to zjawisko pozytywne że rodacy podróżują po świecie, poznają go i chcą się dzielić między sobą wrażeniami i doświadczeniami. Jednak niektóre teorie, które przy okazji powstają nie dość że są błędne, to jeszcze głupie i do tego jadowicie szkodliwe.
Otóż w tym przypadku zaniepokoiło Lee wyjaśnienie przez rzeczonego podróżnika różnicy między poziomem życia przeciętnego Brytyjczyka, a Polaka. Mężczyzna ów stwierdził, że przyczyną tej wyraźnie widocznej różnicy cywilizacyjnej są dotkliwe zniszczenia jakie miały miejsce w Polsce podczas II Wojny Światowej. Pogląd ów jest groźny głównie z tego powodu, że pomimo iż jest fałszywy, wyznaje go większość Polaków. A skoro ona wierzy w niego to z pewnością wbudowuje go w swój światopogląd. Ocena taka musi więc wywierać wpływ na oceny innych zjawisk, jak i na podejmowane przez ich pryzmat życiowe decyzje. Na przykład dobór przyjaciół z którymi chcemy się przyjaźnić, albo wybór swojego posła do parlamentu. I właśnie to sprawiło, że Lee jest przerażony możliwymi skutkami wiary większość 40 milionowego narodu w tak oczywistą bzdurę. Bzdurę którą dosłownie można obalić jednym zdaniem!
A zdanie brzmi: Przed II Wojną Światową różnica w poziomie życia Polaków i Brytyjczyków była jeszcze większa! Czyli po uwzględnieniu nowych okoliczności ze sposobu rozumowania tego reprezentanta większości rodaków wynikałoby, ni mniej ni więcej tylko że wojna przyczyniła się do naszego awansu cywilizacyjnego względem Brytyjczyków, co jest kolejną bzdurą.
Bo problem leży nie w I czy II wojnie światowej tylko w nieuctwie i związanym z nim sposobie rozumowania.
I to jest dopiero tragedia narodowa, aż ciarki idą po plecach.
22:40 / 30.06.2005
link
komentarz (12)
Scisłowcy i humanoidzi

Wkurza mnie to ciągłe bredzenie o podziale ludzi na umysły ścisłe i humanistyczne. Ścisłe i rozlazłe (hermeneutyczne) to jeszcze mógłbym się zgodzić :D)))
Głupcy wytresowani w mechanicznych przeliczeniach cyferek, sami siebie nazywają ścisłowcami, a barany bredzące od rzeczy mianują się humnistami. Dla mnie humanista to człowiek na wskroś etyczny. Nie można takim być kiedy nie rozumuje się ściśle.
20:26 / 29.06.2005
link
komentarz (4)
Wyrzut


Straszne okropieństwa śniły się dzisiaj Lee. Była gorąca i ciężka od wilgoci noc, taka podczas której w locie zdychają nietoperze. Taka, podczas której lęgną się i roją krwiożercze komary. Prosto w twarz Lee dął wiatr lepki jak krew, który za nic nie pozwalał nabrać powietrza w płuca. No kurwa za nic nie pozwalał! Jakby gwoździem zostały przybite do kręgosłupa. Bolało. Lee trzymał w dłoni tępe narzędzie i walczył z ogarniającą go bezsilnością. Jego drżące dłonie nie potrafiły wypuścić noża, jakby przepływał przez nie prąd elektryczny. Ręce dygotały, walczyły drżąc coraz bardziej z wysiłku. W tym ostrzu jedyna nadzieja, myślał ze łzami w oczach Lee. Wiedział to od dawna. Trzeba tylko zdobyć się na pewny ruch i... Inaczej zginie w końcu. Ostrze musi być wbite aż po rękojeść, prostopadle do powierzchni. Najlepiej żeby przeszło na drugą stronę, a potem zdecydowanie należy przeciągnąć wzdłuż korpusu aż do filtra, jak japońscy samuraje kiedy popełniają sepuku. Tylko, że oni narzędzia raczej mają ostre. Nie szkodzi. Narzędzie wystarczy jakie jest, gorzej z prądem co telepie i paraliż rozprzestrzenia. No wytęż Lee swoją słabą „silną wolę”! I tnij wroga, no! Bij, zabij! W nagrodę będziesz mógł przez chwilę cieszyć oczy z dziką satysfakcją obserwując jak trzaska i rozchyla się biała powłoka ukazująca obrzydliwie cuchnące wnętrzności, he he he he... które nagle przestały się mieścić w środku. Brunatne, sfermentowane, zasuszoną pleśnią przeżarte do głębi. Be-be-chy! Suche, smolistym dziegciem konserwowane jak egipska mumia.
Ale to jeszcze nie koniec. Teraz koniecznie należy sięgnąć po następnego papierosa i czynność powtarzać, aż się dłonie uspokoją i serce przestanie się krajać, aż w oczach zaczną się pojawiać normalne łzy pod najmniejszym wpływem tytoniowego dymu.
13:44 / 27.06.2005
link
komentarz (8)
gdzieś zapisać = zapisać gdzieś...




dobra wyjaśnię:P
1. Pierwsze "gdzieś" ma być rozumiane w znczeniu gdziekolwiek, byle gdzie.
2. Drugie "gdzieś" znaczy nie wiadomo gdzie :), w d****


18:51 / 25.06.2005
link
komentarz (4)
"10 lat MORATORIUM na GMO w UE


" 30 czerwca 2005 w Brukseli na konferencji pt. ” GMO, WPR, Bioróżnorodność – Solidarna Europa” przedstawiciele ICPPC zaproponują wprowadzenie 10-cio letniego MORATORIUM na GMO w Unii Europejskiej.
W konferencji zapowiedziało udział około 40 Europejskich Parlamentarzystów.
Jeśli Państwo popieracie tę ideę prosimy o przesłanie krótkiego listu (fax: 033 8797 114, e-mail: biuro@icppc.pl):"

W sumie to Lee jest zwolennikiem radykalnego spowolnienia rozwoju technologii GMO, ale to raczej utopia. To co robi w tej sprawie Unia, a zwłaszcza jak to robi, sprawia że Lee jest zdegustowany. Oni wcale nie mają na względzie zabezpieczenia świata przed ucieczką mutantów (sztucznych genów) do środowiska. Unijni biurokraci w nosie mają rosnące ryzyko zaśmiecenia globalnego ekosystemu. Unia szuka jedynie pretekstu do ochrony własnego rynku przed amerykańską konkurencją.
20:20 / 24.06.2005
link
komentarz (5)
Toast za pomyślność monarchii


Lee zebrał tysiące podpisów żeby prezio nie wywyższał ZET, żeby na „Litość Boską” nie stawiał ZET za wzór innym! Ale wszystko ch... Ciekawe ile kosztuje skurwienie takiego prezia? Wcześniej prezio nie nagradzał ZET bo jednak trochę zważał na opinię publiczną. Teraz kiedy kadencja się kończy, widać ma już to serdecznie w dupie. Gdyby jednak zamiast preziem, prezio był monarchą, do tego dziedzicznym, to na pewno by nie doszło do takiej żenady. Trzeba przyznać że monarchą to nawet taki prezio mógłby być wcale niezłym.
A tak poza tym to Lee ma dziś cholernego smaka na piwko :P
Oczywiście wzniesie dziś tym piwkiem ze dwa toasty za pomyślność przyszłej monarchii. Może ktoś się przyłączy:>?
21:57 / 23.06.2005
link
komentarz (17)
Same samoluby


Lee posiedział dziś troszkę na ławeczce ze swoim nowym sąsiadem, 80 letnim emerytowanym wojakiem. Dziadzio narzekał, że straszne nudy w naszej wspólnocie się dzieją. Z resztą podobnie jak w tych, w których mieszkał w poprzednich latach. Wszędzie wszyscy gdzieś biegają, albo w swoich dziuplach się pozamykali.
- No to kurde chyba normalne – odezwał się Lee – w końcu nie każdy ma wysoką emeryturę, odchowane dzieci, luksus posiadania full czasu wolnego.
Ale dla takich zdrowych i nudzących się emerytów ofert na wypełnienie wolnego czasu jest całe multum w mieście. Można do klubu brydżowego wstąpić, albo do szachowego, można do kółka różańcowego. W PCK można podziałać, w PTTK, albo harcerzy poszkolić, powojować w ramach Federacji Konsumentów, albo z ekologami postraszyć trucicieli. Można zioła zbierać, albo grzyby i jagody w lesie. Wszystko można jak się jest zdrowym i ma się dość środków zapewniających spokój. Lee zacząłby na przykład podróżować na jego miejscu.
A dziad dalej swoje, że się nikt nim nie interesuje, że wszyscy tylko o sobie myślą, tylko sobą się zajmują. No to lee się pożegnał bo już tego pierdolenia nie mógł dalej słuchać.
Widocznie ci co tylko o sobie myślą, nad sobą się użalają, siebie tylko widzą tak lubią? Tak im dobrze. Jakiż to w końcu problem robić coś dla innych?
22:52 / 22.06.2005
link
komentarz (9)
Może ubożej najlepiej:>? - to taka słowotwórcza forma rozładowania seksualnego napiecia z braku innych możliwości
15:31 / 22.06.2005
link
komentarz (8)
Zmiana zmiany terminu


Kiedy do drzwi zapukał listonosz i poprosił o pokwitowanie odbioru pisma, Lee domyślił się, że wewnątrz koperty nie może być nic innego niż wezwanie z Sądu Rejonowego na nowy termin rozprawy. Jak pamiętamy z wcześniejszych notek, na poprzednim terminie Lee nie mógł być, ponieważ jako delegat jednej z silniejszych w okolicy organizacji ekologicznych, musiał w tym terminie być obecnym na sesji Rady Powiatu poświeconej lokalnym problemom ochrony środowiska.
Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że w piśmie z sądu zamiast wezwania na nowy termin jest coś zupełnie innego. Na przykład postanowienie o odrzuceniu usprawiedliwienia nieobecności Lee na poprzedniej rozprawie.
Hmmmm... No ale taką ewentualność Lee uznał za mniej prawdopodobną. Chociaż byłaby to wcale niezła wiadomość:>
Mając w garści takie postanowienie Lee mógłby przecież zrobić durnia z nieżyczliwego mu sędziego. Prawdopodobnie też skorumpowanego przez ZET? I co najważniejsze pozbyć się go, co skutkowałoby rozpoczęciem całego procesu od nowa :D))) i znakomicie zwiększało szanse Lee na wywiniecie się z misternej pułapki, którą zastawiła na niego miejscowa sitwa.
Ponieważ doręczyciel jest dobrym znajomym Lee. Bratem kochanka żony najlepszego przyjaciela Lee :))). Zrozumiałe więc, że ów poczciwy człowiek nie dziwił się prośbie i nie robił problemu aby wypisać awizo, a list zabrać z powrotem.
Lee wiedział, że korespondencja sądowa czeka na poczcie ok. 7 dni, jeżeli w tym czasie nie zgłosi się odbiorca, listonosz ma obowiązek podjąć ponowną próbę doręczenia jej. Jeżeli za drugim podejściem też nie zastanie osoby upoważnionej do pokwitowania odbioru, list wraca do nadawcy. Nadawca (w tym przypadku sąd) przeważnie wyznacza nowy termin rozprawy i znów wysyła zawiadomienia do wszystkich uczestników (stron i świadków). Jeżeli adresat uporczywie uchyla się od odebrania korespondencji sąd może nakazać doręczenie przez policję. Właśnie na to liczył Lee. Zanim zapuka do niego policjant z wezwaniem na kolejny termin, miną ze trzy miesiące, oskarżyciele, oraz świadkowie zostaną zawezwani kilkakrotnie. Kilkakrotnie więc będą musieli stawiać się w sądzie, tylko po to żeby usłyszeć, że został wyznaczony następny termin i pocałować klamkę :D))). Za trzy miesiące wszyscy będą mieli tak dość tego procesu, że sami zaczną kombinować żeby się od udziału w nim jakoś wymigać. Najdotkliwiej taki obrót rzeczy odczują fałszywi świadkowie opłacani przez ZET. Ci chcąc nie chcąc, od stawiania się na kolejne rozprawy nie będą mogli się wymigać. Korzyści materialne, które uzyskali od ZET (Znanego w Europie Truciciela) za swoje krzywoprzysięstwa przestaną być takie atrakcyjne jakimi wydawały się na początku. Zaczną marudzić, zaczną kombinować jak tu wydębić dodatkowe świadczenia, zaczną złorzeczyć i żałować swego czynu. Znając pazerność zarządu ZET Lee nie ma wątpliwości, że pogorszy to układy miedzy nim, a jego krzywoszczekającymi wasalami.
I niech się tak stanie! Precz z korupcją!!!
11:04 / 21.06.2005
link
komentarz (16)
leestaprzebojow@op.pl - Leesta przebojów nie wypaliła. Zero odzewu. Nikt nie wysłał lee maila ze swoją ukochaną MP3. Zaprosiliśmy więc do studia wybitnego socjologa pana doktora Poo, żeby nam zinterpretował ten zaskakujący wynik naszego eksperymentu. A może wcale nie taki znowu zaskakujący? :> Pan dr Poo twierdzi, że od samego początku należało się tego spodziewać.
Po pierwsze lee błędnie założył, że jego główni odwiedzający czyli msnbot.msn.com , |crawl-66-249-64-33.googlebot.com |, sv-crawlfw3.looksmart.com |,65.19.150.(200 do 260) | - to są jacyś żywi ludzie.
Po drugie lee założył że każdy słucha MP3, ma swoje ukochane utwory, zbiera do nich teksty i tłumaczenia, ma skrzynkę pocztową, umie wysyłać maile i chce mu się cośkolwiek robić
Po trzecie... hmmm
17:55 / 19.06.2005
link
komentarz (3)
Leesta przebojów nloga

Lee sobie pomyślał dziś, żeby tanim kosztem odświeżyć, a nawet posunąć do przodu swój Angielski. Pewnie to sprawa dobrej pogody i samopoczucia? Sporo czasu zastanawiał się jak to zrobić najprościej. Jaką metodę obrać? I wymyślił żeby po prostu uczyć się na pamięć dobrych piosenek. Dzięki temu wiedza powinna mu sama wchodzić do głowy, a to co zwykle w nauce języka najgorsze czyli powtórki, mają szansę stać się najprzyjemniejsze :D))) No ale piosenek są tysiące. Znalezienie do nich tekstów i tłumaczeń to gehenna więc...
Lee wie co mówi bo właśnie od 2h szuka tłumaczenia do Gril - Anouk.
Wpadł wiec na pomysł żeby po prostu poprosić o pomoc przyjaciół.
Kochani na pewno macie co najmniej jeden utwór na MP3, w którym jesteście po uszy zakochani. A jak jesteście zakochani, to i macie na pewno jego oryginalny tekst jak i porządne tłumaczenie. Wyślijcie to wszystko proszę na adres leestaprzebojow@op.pl
Lee z tego zrobi sobie Leestę przebojów nloga i będzie śpiewał na okrągło, aż się nauczy wszystkiego na pamięć i jeszcze jeden dzień dłużej :D

Z góry dziekuję wszystkim którzy odpowiedzą na mój apel :D
11:25 / 19.06.2005
link
komentarz (20)
Lee dziś odkrył, że najnowocześniejszym na dzisiejsze czasy modelem rodziny jest taki, w którym żona ma dobrą stałą pracę poza domem i zarabia tyle by wystarczyło na utrzymanie rodziny, a mąż zajmuje się domem, jego remontami, modernizacjami, przebudowami, drobnymi naprawami, ogrodem, edukacją dzieci, robieniem przetworów na zimę, zakupami, praniem, sprzątaniem, gotowaniem, dobrosąsiedzką pomocą i dorywczym dorabianiem. Jednym słowem od kilku tysięcy lat utrwalone stereotypy dziś całkowicie odwracają się. A wszystko na naszych oczach.
21:01 / 18.06.2005
link
komentarz (7)
Ech, kobiety.................................................................................................................................
.....................................................................................................................................................................
.......................................................................................................................@o2.pl
17:04 / 17.06.2005
link
komentarz (28)
Każde dziecko

Każde odpowiednio wcześnie niewyabortowane dziecko chyba wie, że chemikaliami są wszystkie tabletki na świecie, no i wie też, że nie wszystkie chemikalia są tabletkami. To że dzieci to wiedzą wcale nie oznacza, że dorośli też muszą :D))) Środkami antykoncepcyjnymi nazywa się tylko takie z nich, które stosuje się do celów antykoncepcyjnych. Natomiast co to jest działania antykoncepcyjne, zależy od jego definicji. Każdy ma trochę inną i w zawiązku z tym klasyfikuje trochę inaczej. Niektórzy zaliczają do środków antykoncepcyjnych wszystko co szybko i w miarę bezrefleksyjnie załatwia problem niechcianej ciąży. Niektórzy tylko tabletki hormonalnie zmieniające naturalne cykle życiowe. Niektórzy włączają w to odzież ochronną i mechaniczne spędzacze płodów (najczęściej spiralnego kształtu;)). Gubimy się w tych klasyfikacjach, sprzeczamy o nie i przez to tracimy z oczu to co najważniejsze. A najważniejsze jest, że życie bez tych wszystkich gadżetów wcale nie jest trudniejsze i mniej satysfakcjonujące. Jest dokładnie odwrotnie, ale to tylko moja prywatna opinia :) Uważam, że ucząc się panowania nad żywiołami człowiek staje się bardziej wolny i pewniejszy siebie. Oczywiście panowanie nad żywiołami to wcale nie ich tłumienie, a raczej poznawanie, zrozumienie i działanie zgodne z ich naturą.
22:15 / 16.06.2005
link
komentarz (14)
Jestem zmęczony. Dziś nie będzie wpisu. W realu miałem włamanie. Klasyka, zbóje wyrwali kratę wybili okno i splądrowali puste wnętrze. Ukradli trochę żelastwa. Dwie godziny zastanawiałem się czy zgłosić to na policję czy nie. Dałem sobie pas. A wszystko przez was :P
00:21 / 16.06.2005
link
komentarz (13)
Wchodzi Lee na pewne forum internetowe, a tam główna dyskusja toczy się o nowinkach w dziedzinie aborcji. Druga o trądziku młodzieńczym a trzecia o jakichś grach RPG itp.
To Lee przenosi się na drugie forum, a tam motywem przewodnim jest legalizacja pedalskich duetów i tercetów, oraz zgoda na wychowywanie dzieci w takich warunkach. Są też inne trochę normalniejsze topiki, ale i tak wokół seksu obracające się. No cóż widocznie młodzież gada o tym na czym zna sie najlepiej :D c'ect la vie.
Wraca więc Lee na forum poprzednie i włącza się w dyskusję o aborcji. A co? Może przecież miec na ten temat własne zdanie? Jednak po krótkim czasie administracja, pod byle pretekstem, wywala mu post za postem, mieszając jednocześnie z błotem za to, że nie odpowiada na pytania. To dopiero był majstersztyk kneblowania i manipulacji! W końcu Lee się wkurza i puszcza topik o kulisach działania cenzury w internecie. To nic, że temat był ogólny. Wystarczająco szczegółowy, jak się okazało, żeby doprowadzić do mobilizacji administracji i totalnego zabanowania Lee. Przed zabanowaniem udaje się jednak Lee puścić jeszcze topic o literaturze. Ten też zostaje wkrótce namierzony i zamknięty, a niedługo potem cichcem zdjęty.
No Orwell jak nic się kłania!!! Gorzej zaczyna się dziać niż w komunie! Z tą różnicą, że wówczas nawet przeciętni ludzie mieli tego pełną świadomość. Kurna co się dzieje? Obudź się narodzie! Ktoś znów kradne ci wolność wypowiedzi, tolerancję dla poglądów innych, ciężko wywalczoną! Dokąd to gówno nas zaprowadzi!?
Na drugim forum Lee puszcza topik o manipulacji w prasie, radiu, telewizji, wydawnictwach i internecie. Topic nagle znika. Nota bene niezgodnie z regulaminem bo Lee nie dostaje żadnego powiadomienia, o jakimkolwiek uzasadnieniu już nie wspominając.
No nie! W dyskusje o trądzikach, albo o czesaniu piesków, Lee się wciągnąć nie da, więc puszcza topic o cudownym pogodzeniu się „Bolka i Olka”. Topic oczywiście natychmiast znika. No to Lee puszcza topic o zniknięciu topicu o pogodzeniu się „Bolka i Olka”. W takich okolicznościach cudownie pojawia się topic wcześniej zaginiony, natomiast znika ten informujący o zniknięciu poprzedniego :D))) Oczywiście wszystko poza regulaminem.
Lee trochę się uspokaja. W chwili refleksji zadaje sobie jednak pytanie: jak to jest, że w pozbawionym cenzury internecie ludzie mogą być wulgarni, mogą być obsceniczni, mogą być chamscy, ale nie mogą poruszać pewnych tematów? No to Lee włącza się w dyskusje o paradzie gejów, ponieważ wszystko wskazuje, że to jedyny temat na który można w miarę normalnie porozmawiać w polskim internecie :D)))
Dzień później kiedy Lee znów zagląda na to forum nie znajduje już żadnego ze swoich topiców. Ogarnia go załamka i poczucie bezsilności. Przy okazji zauważa, że na nlog.org (jego wyspie normalności) też zagnieździła się już promocja homoseksualizmu. I że sie rozwija zgodnie z przewidywaniami. Ale Lee ma przecież masę notatek z dyskusji na innych forach :D)) Ze względów ekonomicznych (czyli przez zwykłe lenistwo :)) Lee wrzuca też kilka swych starych postów na swojego loga. Powoduje to, że część jego czytelników wnioskuje na tej podstawie, że Lee musi być utajnionym homoseksualistą. No skoro musi to chuj wam w dupę!

A tak na poważnie to Lee potrafi znieść wszystko i wybaczyć wszystko potrafi. Nie potrafi tylko zrozumieć tych, którzy się na niego obrażają za to że go obrażają!!!
16:12 / 15.06.2005
link
komentarz (8)
Anty anty

Środki antykoncepcyjne to związki chemiczne, które są tak nazywane wówczas kiedy służą uniemożliwianiu zapłodnienia lub wywołaniu poronienia. W ramach klasyfikacji ze względu na przeznaczenie. Dla przykładu nasz słynny przeciw przeziębieniowy "biseptol" w Rumunii do dziś uważany jest za jeden z najskuteczniejszych środków antykoncepcyjnych. W Polsce jednak nikomu by nie przyszło do głowy stosowanie "biseptolu" w takich celach :D))))
Jednym słowem fakt, że jakiś związek skutecznie stosuje się w różnych terapiach nie może służyć do reklamy, promocji i manipulacji na rzecz etycznie dwuznacznego postępowania, nie mającego z tamtymi żadnego związku.

Pomysł na dofinansowywanie przemysłu antykoncepcyjnego ze środków publicznych, faktycznie jest pomysłem na przerzucenie kosztów konsumpcji antykoncepcyjnych farmaceutyków, na tych którzy tę konsumpcję uznają za niemoralną. Skoro jednak zwolennicy przerzucania kosztów rozmaitych akcji społecznych z jednych na drugich, nie mają skrupułów aby przyjmować dofinansowanie od innych to w warunkach wolności i demokracji mogą przecież utworzyć specjalną fundację, która zaapeluje do ofiarności ludzi podzielających ich zdanie i ten "szczytny cel" realizować jako misję. Kiedy jednak ludzie uzależnieni od antykonceptów, lub ich zwolennicy siłą chcą wymuszać na innych jakiekolwiek świadczenie, to należy uznać to za zjawisko społecznie niebezpieczne. Co niniejszym czynię.
14:07 / 14.06.2005
link
komentarz (24)
Czy tego chcemy?

W im młodszym wieku przeżyjemy pierwsze zauroczenie tym mniejszą uwagę zwracamy na płeć obiektu naszych westchnień. Doświadczenia wtedy nabyte rzutują na nasze późniejsze preferencje. Ot i cała tajemnica. Równolegle nasze preferencje są szlifowane przez kulturę otoczenia w którym wzrastamy. Chcąc nie chcąc zapożyczamy stąd wzorce zachowań. Dlatego ważnym jest jakie wzorce są uznawane za normę w naszej przestrzeni prywatnej i publicznej. Dlatego też dzieci wzrastające w środowisku homoseksualniezorientowanym mają większą szansę wyrosnąć na homoseksualistów. Czy tego chcemy?
15:33 / 13.06.2005
link
komentarz (131)
Homo niewiadomo


Uważam, że zawłaszczanie terminu "homo..." przez pederastów jest nadużyciem. Homo to określenie odnoszące się do wszystkich ludzi, bez jakichkolwiek konotacji do aberacji, seksualnych czy innych.
Przez takie pomieszanie znaczeń, oraz nagłaśnianie różnego rodzaju afirmacyjnych marszów i reklamowych manif, pederastom udało się osiągnąć tyle, że dziś dzieci pod trzepakiem wyzywają się od homo sapiens.
22:07 / 12.06.2005
link
komentarz (3)
Współczuję sobie i wam :-)


Potoczne europocentryczne widzenie współczucia to stereotyp, który polega na porównywaniu własnego położenia z położeniem bliźniego. W zależności od rezultatu tego porównania żałuje się siebie, albo badanego delikwenta i odczuwa impuls do mechanicznego wyrównanie tej różnicy. Wszystko fajnie tylko co to ma wspólnego z tzw. uczuciami wyższymi z których jesteśmy tacy dumni?
Osobiście wole współczucie w wydaniu filozofii ZEN rozumiane jako wejście w parametry czaso-przestrzenne i psychologiczne innego człowieka. Jako wczucie się w jego widzenie świata, postrzeganie rzeczywistości, odczuwanie potrzeb i cierpień. Jako raczej bierne poznanie i rozumienie.
16:23 / 11.06.2005
link
komentarz (8)
Wyznania zabójcy


Człowiek, ...kolega, ...Andrzej, ...morderca szpaków.
Wszystko wzięło się stąd, że Andrzej uważa wszystkie czereśniowe drzewa znajdujące się na jego posesji, za swoją wyłączną własność. Zresztą wiśniowe drzewa też za takie uważa. I grusze i jabłonie i śliwy. Co do kasztanowca, który rośnie tuż za jego płotem też nie ma wątpliwości, że jest jego. Bo go podobno sadził ś.p. dziadek. He he myli się jednak naiwny chłopina okrutnie, ponieważ zarówno drzewa wraz z owocami i szpakami nawet, jak i murowany dom wraz z przybudówkami, jak i sam Andrzej z żoną i dziećmi faktycznie to są własnością naszych okupantów :P, którzy doją ich i łoją wszelakimi daninami w sposób tyleż pomysłowy co rabunkowy.
No ale wróćmy do szpaków. Rok w rok problem zawsze zaczyna się od czereśni. Na przełomie maja i czerwca, królestwo Andrzeja odwiedzają chmary tych skrzydlatych rozbójników. Niektóre Andrzej pamięta z poprzednich lat. One jego też bez problemów rozpoznają. Na przykład od dobrych 4 lat przylatuje tu jeden taki szpak-albinos, sędziwy weteran, z unikatowym, żółtym brzuszkiem. Kiedyś była z niego niezła kanalia. Kaleczył andrzejowe wiśnie i czereśnie niczym automat do dziurawienia prezerwatyw. Nie bał się niczego, nawet śrutu z wiatrówki. Zawsze kiedy Andrzej zbierał się do strzału inne szpaki, nauczone przykrymi doświadczeniami, uciekały w popłochu na wszystkie strony świata, albo chowały się za jakimś liściem, ewentualnie nieruchomiały po prostu zlewająca się z tłem.
Ten nie! Ten przekrzywiał tylko co chwila główkę, tak by na przemian lewym to znów prawym okiem móc obserwować przygotowania Andrzeja do zbrodni.
Diabli wiedzą dlaczego słynący z celnego oka Andrzej, przez tyle lat i tyle prób, nigdy nie trafił cwanego albinosa? Dlaczego już dawno temu nie zrobił z niego durszlaka?
Może dlatego, że od czasu gdy z bliska przyjrzał się agonii pewnej samiczki, którą niechcący postrzelił w głowę, w ogóle nie celuje już do żywych stworzeń. Zamiast tego strzela do kawałków blachy, które porozwieszał pomiędzy gałęziami dla czynienia hałasu. Pierwotnie miały one na celu odstraszać ptaki i rolę tę spełniały skutecznie przez pierwsze dwa tygodnie. Potem hałas służył jedynie do powiadamiania ptactwa o tym że Andrzej ma właśnie czas wolny i się nudzi. Sprytne ptactwo zaczynało wówczas dwoić się i troić żeby swemu przybranemu prześladowcy zaserwować jak najpełniejszy wachlarz rozrywek. Obecnie Andrzej wypróbowuje stilonowe sieci zabezpieczające, w które poubierał czereśniowe korony. Jeżeli zdadzą egzamin później przerzuci owe pajęczyny na drzewa wiśniowe, jeszcze później na jabłonie, śliwy i grusze. Jedno co mu nie daje spokoju, to, to że jego podopieczni mogą się teraz powplątywać w te pułapki i całkiem wyginąć. Ech gdyby nie kuszące wspomnienie smaku czereśniowej konfitury pewnie zdjąłby te sieci, blachy i dzwoneczki i pozwolił szpakom swobodnie buszować w jego ogrodzie.
14:18 / 10.06.2005
link
komentarz (4)

Trochę nowszy wpis z nowej serii

16:54 / 09.06.2005
link
komentarz (9)

kawałek płótna

Wiele lat temu Lee postanowił zostać artystą malarzem i nawet na jakiś czas stał się nim. Ale zanim to nastąpiło, wielokrotnie przekonywał się jakie to ciężkie zadanie. Dziś uśmiechnął się na to wspomnienie z dzieciństwa, dawno nie przywoływane z pamięci.
Wówczas, znaczy się, kiedy Lee zdał do 4 klasy szkoły podstawowej, wszystko się zaczęło od starej ramy do obrazu, przypadkiem wygrzebanej spomiędzy strychowych rupieci. Szczęściem rama była na tyle zniszczona i zrzeszotowiona przez robactwo, że, kiedy Lee przypomniał o niej światu, wciągając na światło dzienne, nikomu nie chciało się zgłaszać wobec niej jakichkolwiek roszczeń. Co ważniejsze była zupełnie pozbawiona wszelakich zdobień i rzeźbień. Ot, ledwo parę frezów po wewnętrznej stronie miała wystruganych jakby z musu. Jakby po to żeby przypadkiem nikomu nie przyszło do głowy zakwestionować, że tu o ramę do oprawy prawdziwego dzieła sztuki chodzi. Dzięki tej prostocie wykonania, dość łatwo przyszło dziewięciolatkowi naciągnięcie na nią płótna, uprzednio z wielkim trudem wyżebranego od matki. Oczywiście najpierw Lee musiał przekonać rodzicielkę, że ofiarowanego skrawka materiału nie zgubi, nie zmarnuje, nie porzuci w słomianym zapale. Ale jak to zrobić kiedy się nawet pędzla i porządnych farb nie ma?
Kiedy Lee był małym chłopcem farby olejne były tak piekielnie drogie, że mowy nawet nie było żeby przed Bożym Narodzeniem, ktoś raczył mu takie podarować. Lee uświadomił sobie w pewnym momencie, że chcąc wejść w posiadanie profesjonalnego zestawu farb olejnych, musi liczyć wyłącznie na siebie. Zwłaszcza takich w kolorowych tubkach, cudownie pachnących sosnowym lasem, jakie niedawno widział w parku, u prawdziwego artysty malarza.
Po raz pierwszy w życiu Lee postanowił sam zarobić tyle pieniędzy żeby wystarczyło nie tylko na farby, ale nawet na filcowy kapelusz podobny do tego z jakim nigdy nie rozstawał się widywany w pobliskim parku twórca.
Lee miał już pomysł jak to zrobić. Pomysł polegał na tym żeby okleić starą butelkę po koniaku, celulozowo-skrobiową korą z masy plastycznej własnego patentu, tak żeby naczynie przypominało sękaty pieniek z firmową etykietą. Zamierzenie tak się doskonale udało, że w podobnym stylu postanowił Lee do flaszki dorobić komplet kieliszków i tacę. Cały zestaw po wyschnięciu i wylakierowaniu został zastawiony w najbliższym komisie. W ciągu kilku dni przyszła wiadomość, że Lee stał się bogaty! Jego butelka znalazła szczęśliwego nabywcę. Po takim wyczynie matka nie miała już żadnych obaw przed podarowaniem Lee kawałka płótna.
11:33 / 09.06.2005
link
komentarz (5)

Horror vacui

Lee od wielu lat nic już nie malował, ale właśnie coś go tchnęło i postanowił sobie przypomnieć czy jeszcze pamięta jak „to” się robiło za starych dobrych czasów. W tym celu odebrał już od stolarza kilka modrzewiowych ram. Mistrz zapewnił Lee z nieukrywaną dumą że, wykonał ramy z doskonale wysuszonej, ponadstuletniej boazerii. Teraz Lee musi na te ramy naciągnąć płótno (dobrze zrobić to na mokro) i je zagruntować. Chyba najlepiej do tego celu nadaje się zwykła farba emulsyjna? Nie ma ona dokuczliwych zapachów, dobrze się wchłania, tworzy porowatą strukturę i powierzchnię o zadowalającej przyczepności dla farb olejnych. W porównaniu z pokostem jest tańsza i szybciej schnie, ale nie zapewnia obrazowi takiej samej długowieczności. Jeśli więc komuś marzy się stworzenie arcydzieła, które przetrwa wieki koniecznie niech użyje tradycyjnego gruntu. Oparty jest on na naturalnych (ekologicznych) składnikach, ma jednak tę wadę, że stanowi dość smaczny kąsek dla niektórych gatunków owadów. Co w przyszłości może stać się przekleństwem konserwatorów zabytków :D Należy więc zawczasu pomyśleć żeby uczynić nasz grunt niejadalnym dla szkodników. Najtańszym i najprostszym sposobem na to jest zasolenie zwykłą solą kuchenną. Są też inne sole lepiej nadające się do tego celu, ale trudniejsze do zdobycia i droższe. Po zagruntowaniu płótna należy poczekać aż wyschnie. Kiedy to nastąpi można chwytać za wymarzony pędzel i farby. No tak ale jeszcze trzeba mieć jakiś pomysł na obraz! Bo inaczej zniszczy nas „horror vacui”.
12:44 / 08.06.2005
link
komentarz (11)
Ten wredny materializm

Często wyzywamy się od materialistów, ubolewając przy tym, że idealizm umarł. Gotowi jesteśmy nawet ryzykować głowę w zastaw za pogląd, że cały ludzki świat jest do głębi przeżarty wyrachowaniem. Że nic nie ma w nim już za darmo, że ludzie doszli nieomal do perfekcji w wyliczaniu jeden drugiemu należności za najdrobniejszą przysługę czy uprzejmość.
Nic bardziej mylnego. Czyż takie narzekania nie są przypadkiem przejawem idealizmu właśnie?
Ja raczej zaryzykowałbym twierdzenie, że jest odwrotnie, że w naszych czasach idealizm szerzy się jak nigdy dotąd. Zawłaszcza i trawi coraz większe obszary naszej rzeczywistości, nieomal jak pożar. Wszędzie tam gdzie się pojawia, oducza ludzi zdrowej kalkulacji, która jest chyba jedynym, znanym nam narzędziem dającym możliwość rozumienia rzeczywistości.
No bo skoro jesteśmy tacy wyrachowani, to dlaczego wciąż z uporem maniaka wybieramy sobie na przywódców gangsterów i złodziei? Dlaczego wciąż darzymy zaufaniem ludzi, którzy potrafią tworzyć setki miejsc pracy wyłącznie poprzez likwidację tysięcy innych takich miejsc?! Skoro jesteśmy tacy wyrachowani, tak dobrze liczący każdy grosz, dlaczego wciąż nie potrafimy obliczyć kosztów i strat, a potem wysłać wezwania do zapłaty pod właściwy adres?
10:49 / 07.06.2005
link
komentarz (14)

Paradaids

Odpala Lee z rana „kawę czy herbatę”, myśli sobie: do tego jeszcze biszkopcik, truskaweczki świeżutkie i świat będzie naprawdę piękny, a tam na srebrnym ekranie a kuku... Biedroń "Loveparade" reklamuje. No cooooo fajnie nie? ;)
Tak ten pedał. Kurwa jego mać! Kumpel Szymona co tu wczoraj był na nlogu. Jeszcze tylko Wandzi brakuje – pomyślał Lee i krew go zalała, bo zauważył właśnie, że mu gdzieś wypadły baterie od pilota i musiał z gołą dupą wyskoczyć z cieplutkiej pościeli żeby ręcznie przełączyć na inny kanał. A ten Biedroń tylko się słodko uśmiecha jakby mu przyjemność sprawiało dręczenie Lee. Do tego na drugim też kanał, też o tolerancji pierdolą.
Ja wam dziady dam abonament! Pogroził Lee Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji palcem w kapciu i odłączył straszebne pudło od prądu.
22:35 / 06.06.2005
link
komentarz (19)

Rozpieszczone bachory

W związku z dzisiejszą dyskusją na forum, temat homoseksualizmu tłucze mi się po głowie. Zastanawiam się o co właściwie ci ludzie walczą? Manify rozróby, szum... To typowy przejaw egocentryzmu. Rozumiem, że ludzie ci potrzebują się odkompleksić, dowartościować, ale dlaczego cudzym kosztem? Rozumiem, że spotykając się z obrzydzeniem większości ich obiektów westchnień, czują się odrzuceni, gorsi. Ale inaczej chyba być nie może? Czy oni nie rozumieją, że ich oferta nie dla każdego musi być atrakcyjna i pożądana, że zbytnia nachalność rodzi agresję? Ta reguła obowiązuje zarówno w przypadku agresywnych domokrążców, ulicznych żebraków jak i reklam telewizyjnych. Minimum ostrożności i rezerwy wobec obcych (określane przez ideologów homoseksualizmu jako fobia) to raczej przejaw zdrowego rozsądku, niż wrogości. W końcu większość społeczeństwa ma ważniejsze problemy niż dopieszczanie rozkapryszonych seksoholików. Czasem homoseksualiści przypominają mi roszczeniowo nastawione bachory, ślepo walczące o względy dorosłych, wymuszające na zabieganych rodzicach kupno jakiegoś bezwartościowego gadżetu czy cukierka.
Czy oni naprawdę liczą na to, że ludzie przejęci troską o zapewnienie bytu rodzinie, wychowanie i wykształcenie dzieci, znajdą czas żeby wysłuchiwać bajdurów o kłopotach miłosnych gejów i lesbijek? To przecież niepoważne.

11:03 / 06.06.2005
link
komentarz (8)

Wyznania uśpionego pedała


Straszna niesprawiedliwość spotkała dziś Lee na forum ogólnym. Został on tam okrzyknięty homofobem, bezdusznym psychopatą, oszalałym na punkcie mechanicznej prokreacji, niezdolnym do miłości, współczucia i innych wyższych uczuć ludzkich idealistą :D))). A na koniec po prostu homoseksualistą. Tyle że uśpionym :)Ten ostatni epitet Lee oczywiści uważa za zaszczyt :D)))
Do tego wszystkiego spotkał go jeszcze zarzut, że jego nlog jest za mało kolorowy.
Jak to kur** za mało kolorowy:>? !!!Co mam go całkiem na tęczę przerobić? Albo na paletę szalonego fowisty?:>
No ale przyroda nie lubi trwałych zaburzeń równowagi więc jakby w ramach rekompensaty Lee-log odwiedził sam Szymon Niemiec. Tak ten co nie chciał „Wandzi”. Co prawda trochę dziwne ma IP ów SN, ale mniejsza o szczegóły, nie doszukujmy się wszędzie zakulisowych intryg i spisków!
14:15 / 05.06.2005
link
komentarz (10)

Tej...


Mój świat się zmienia zauważalnie lub nie. Miliardy pojedynczych pęcherzyków pękają, zlewając się w mniej większych. Ludzie wchodzą tak rzadko, tak szybko wychodzą, nie nadążam ich pokochać. Spieszmy się, spieszmy napić z nimi piwa! Chyba trzeba zacząć działać, popełniać własne błędy, żyć?
Ale o co k***** chodzi tej! Przecież żyjesz.
Nie wiesz co robić? Wytnij kurna i wklej, tej.
23:46 / 04.06.2005
link
komentarz (2)

Co lepsze wędka, czy rybka?


Ojciec był bardzo pracowitym rzemieślnikiem, nie pił, nie hulał, na dziwki kasy nie trwonił. Nie musiał był bardzo przystojny. Kiedy umarł, jego syn pomyślał, że nawet jeśli komuna gnębiła staruszka niemiłosiernie i dwa razy doprowadziła jego biznesy do całkowitej plajty, to jednak stary cwaniak i zażarty antykomunista musiał i tak odłożyć jakiś kapitalik. Bądź co bądź był dobrym i poszukiwanym fachowcem. Za pierwszym razem jego zakład rozłożył słynny skurwiel Hilary Minc, za drugim całkiem porządny Edward Gierek.
Dlaczego więc umarł nie zostawiając niczego swoim dzieciom? Zapomniał? To do niego nie podobne. Męczyło niedoszłego spadkobiercę to bardzo. Z czasem coraz mniej, ale za to boleśniej.
W końcu, po upływie wielu lat, we śnie, ukazał mu się ojciec. Syn zawsze się spodziewał, że to kiedyś nastąpi, że ojciec się zjawi prędzej czy później aby zamknąć sprawę do końca, więc nawet się nie zdziwił, ani nie przestraszył zbytnio. Tata miał bardzo zatroskane oblicze, od razu było widać ze to nie przelewki. W pewnym momencie rozpoczął opowiadanie. Krótko i rzeczowo jak to miał zawsze w zwyczaju wyjaśnił gdzie i jak schował swój skarb. Rankiem bardzo podniecony syn, skrupulatnie wypełnił wskazówki zmarłego tatusia i oczywiście znalazł zamaskowane w stropie drzwiczki. Jakżeby inaczej? Musiały prowadzić do tajnej skrytki.
Kiedy przejęty otworzył je, kiedy wziął głęboki oddech i w końcu zdobył się na odwagę żeby zaglądnąć do środka na sam pierw ujrzał plątaninę zakurzonych pajęczyn, potem mysie odchody, a na koniec kiedy już trochę wzrok mu się przyzwyczaił do ciemności dostrzegł kupę bezwartościowego złomu. Jakieś rurki, garnki,
Kiedy jednak dokładniej przyjrzał się temu złomowi, zajarzył nagle, że to piękna aparatura do przepędzania koniaku. Nie zwykła bimbrownia! Wszystko z miedzi, solidna robota. Nawet filtr węglowy tam był. Prawdziwy mercedes wśród aparatur, zwojnica z cieniusieńkiej miedzi, zbiornik zamykany hermetycznie, termometr i manometr na pokładzie, wszystkie złącza rozbieralne osiemnastowiecznym zwyczajem jeszcze na uszczelkach ze skóry. No w ogóle cudo.
No ale to znalezisko wcale spadkobiercy nie ucieszyło. Chyba raczej wolałby gotówkę?
20:10 / 03.06.2005
link
komentarz (9)

Czas letni?


Lee jest dziś chyba na diecie. Nie jadł śniadania, nie jadł obiadu, a na kolację wcisnął zaledwie jednego śledzia. Nic mu się jeść nie chce, więc zaczyna się niepokoić żeby mu to na dłużej nie zostało. Lodówka pęka w szwach. Kurna jak tak dalej pójdzie to mu się wszystko zepsuje! Ale fakt, że dzięki temu czuje się nieco lżejszy. Cóż za miła niespodzianka. To pewnie zegar biologiczny przestawił mu się na czas letni. Co robić?
09:34 / 03.06.2005
link
komentarz (6)

A teraz moja prywatna manipulacja


Zakaz palenia w miejscach publicznych

1. Jest nadużyciem władzy ponieważ ogranicza prawa mniejszości.
2. Jest nadużyciem władzy ponieważ ogranicza prawa większości.
3. Nie jest nadużyciem władzy ponieważ został podjęty przez organ do tego upoważniony.
4. Jest nadużyciem ponieważ podejmująca go władza złamała prawo, które sama wcześniej uchwaliła.
5. Nie jest nadużyciem ponieważ władza kierowała się dobrymi chęciami w dobrym celu.
6. Nie jest nadużyciem gdyż to i tak martwy przepis którego nikt nie traktuje poważnie.
20:12 / 02.06.2005
link
komentarz (5)

Niby taki sobie sondaż


Zakaz palenia w miejscach publicznych:

1. jest potrzebny dla dobra niepalących....................___
2. może pomóc palaczom skończyć z nałogiem.........___
3. niczego nie zmieni..............................................___
4. to łamanie praw człowieka palącego....................___

A przecież to manipulacja czystej wody. Dzięki temu podobnym manipulacjom można łatwo rozpoznać jakiemu panu służy dany portal internetowy, gazeta, stacja radiowa czy TV. No ale większość z was zapewne nie widzi w tym najdrobniejszej manipulacji :D))) Nie ma się czemu dziwić, tego właśnie należało się spodziewać. Przecież jakby większość tę manipulacje zauważała to jej manipulacyjna skuteczność byłaby żadna.
11:08 / 02.06.2005
link
komentarz (5)

Od ideologii do abonamentu


Nie ma źródeł informacji obiektywnych i nie ukierunkowanych ideologicznie. Każde źródło ma swoich mocodawców, a oni mają swoje poglądy, interesy i cele do osiągnięcia. I to jest normalne. Dobrze jeżeli źródeł informacji jest wiele i kiedy konkurują ze sobą. Wtedy mamy gwarancje, że gdyby pojawiły się jakieś grubsze szwindle u jednej ze stron to druga zaraz je wyciągnie na światło dzienne, a trzecia zrobi aferę i zarobi, a my się o tym dowiemy i zdecydujemy co dalej. Dla mnie niebezpieczne są dopiero takie sytuacje kiedy niektóre źródła informacji przekonają opinię publiczną, że są bezstronne, naukowo uzasadnione, jedyniesłuszne i społecznie niezbędne. Wówczas zaczynają się pojawiać koncesje, komisje i przymusowe abonamenty.
15:09 / 01.06.2005
link
komentarz (1)
Pani Beniowska - episode 5



- Tak! Wpiszmy prostytucję w konstytucję
Najlepiej z eutanazją i aborcją razem
I paktu warszawskiego restytucję
Transsyberyjskim wydmuchaną gazem
Tolerancję dla wirusów, Zoofi
lów, prostych bananów, zbrodni Rusów i
cytrusów, oraz wszelkiego innego
O-lewactwa euro pejsowieckiego.

Ach gdzież to dawni podziali się Pola-
cy, dumni Sarmaci, dzielni Lachowie?
Gdzie są bohaterowie Psiego Pola
Kamieńca i szańców w Częstochowie?
Szable chocimskie i lance wiedeńskie
Gdzież podkircholmskie husarie zwycięskie?
Wolności złotej szlachetni obrońcy
Polsko-jaruzelskiej wojny pogromcy?

Bóg, Honor, Ojczyzna? - były i się zmyły.
A ty się kiwaj chochole pijany
I wesel! Gdyby Matki Polki żyły...!
My "czeskie polki" od ściany do ściany
Skrobane łatwo wielkimi słowami
Ulicy cyrylicą: "brzuch jest z nami"
Więc odgrzewajmy sen swój byle jaki
Euro-cud z rynsztoka nas wyrwie! W krzaki.

15:01 / 31.05.2005
link
komentarz (24)
Mała zmiana Lee-nii Obrony




Wielkie szczęście spotkało Lee, albowiem natchniony przez niebiosa, nawiązał z nim kontakt pewien zacny adwokat, który zobowiązał się (kto uwierzy?) reprezentować go przed sądem zupełnie za friko. Oczywiście na wstępie Lee musiał upewnić się, że ów człowiek nie jest specjalnie nasłanym przez cwaniaczków z ZET, agentem (tajnym współpracownikiem) mającym pokrzyżować przyjętą przez Lee linię obrony. „Strzeżcie się Greków, zwłaszcza gdy przynoszą dary”.
Wydaje się jednak, że takie zagrożenie nie wystąpiło w tym przypadku. A nawet jeśli, to potwierdzałoby to tylko, że linia obrony Lee jest właściwa :D)))
No ale biorąc pod uwagę, że ów zacny człowiek ma ponad 80 lat, chyba nie w głowie byłyby mu jakieś korupcyjno-spiskowe intrygi? W tym wieku raczej myśli się już o pojednaniu z Bogiem, czyli dokonaniu jakichś dobrych uczynków, które dawnych grzechów mogłyby być odkupieniem :D)))
Na wszelki wypadek jednak Lee zastrzegł, że przez wzgląd na należny sędziwemu wiekowi dobrodzieja szacunek, nie będzie go fatygował osobiście na rozprawy, tylko raczej incognito będzie konsultował z nim co ważniejsze posunięcia.
Najciekawsze, że już pierwszą poradą adwokat ów zaskarbił sobie uznanie i wdzięczność Lee. A mianowicie poradził mu żeby za wszelką cenę grać na zwłokę.
Jest bowiem żelazną regułą postępowania procesowego, mocne oparcie mającą podobno w sądowych statystykach, że oskarżony tym więcej zyskuje im dłużej uda mu się przeciągnąć rozprawy. Hmmm proste? :> Po głębszym zastanowieniu Lee musiał przyznać rację swemu doradcy i zweryfikować dotychczasowe założenia, zmierzające do jak najrychlejszego rozstrzygnięcia.
W tym celu Lee wykorzystał następny szczęśliwy zbieg okoliczności, a mianowicie fakt, że tutejsza Rada Powiatu zwołała swą sesję dokładnie w tym samym dniu i godzinie, którą Sąd ustalił dla kolejnej rozprawy przeciwko Lee. Nota bene „Sesja” była nadzwyczajna, z uwagi na upały i temat przewodni wyjazdowa do pięknie położonego pośród pobliskich jezior i lasów, dworu myśliwskiego. Prawie w całości poświęcono ją osiągnięciom miejscowej sitwy na polu ekologii i ochrony środowiska, a zwłaszcza pobliskich lasów. W związku z powyższym zaproszono na nią Okręgową Dyrekcje Lasów Państwowych, Wojewodę, Telewizję i przedstawicieli ZET, a co najciekawsze nie zaproszono przedstawicieli żadnego z licznych stowarzyszeń ekologicznych.
Długo się nie zastanawiając, Lee postanowił ten fatalny błąd organizatorów naprawić. Złożył więc Wysokiemu Sądowi na dziennik, stosowne usprawiedliwienie wraz z przeprosinami i tyle go widziano :D)))
09:43 / 31.05.2005
link
komentarz (1)

Pani Beniowska - episode 4


- Łatwo się tobie na parnasie pieprzy
Wśród ideałów, połajanki tanie
Tu, na padole dowiedź żeś jest lepszy
Pierz swoje brudy, gdy chcesz robić pranie
Taką stworzyłeś fikcję literację
Licencję poeticę - Babokrację!
Więc masz co chciałeś, drogi panie skryba
Ja myślę, więc jestem baba! Nie ryba!

Jazz. Jazz zagram wam na nosie, przed Sejmem
I na łące poślej, a poprzez mas me...
dia spory życia o poczęciu przejmę
Niechaj na jaw prawda wyjdzie, rzekome
Diable ble fowanie i szowinizm płci
Obali patriarchat co nie dał Ci
Kobieto! Miejsca nawet z dawien na-
leżnego. Lepiej już najeźdźca niech da


Ojczyźnie jarzmo swego interesa
Niechaj nasz nie Rząd grosz jaki przysparza
Niech się przepełni wiecznie pusta kiesa
Twardość walutę niechaj nam zaraża
Jak gwiazdka, pożar, „mniszka” polskie lasy
Jak rowerzystę własne adidasy
Zrzucimy z posad tamę postępu
Ponieważ mamy klucze do U... nii Europejskiej
11:17 / 30.05.2005
link
komentarz (0)

Pani Beniowska - episode 3


Muszę być piękna! Rzecz jest zrozumiała.
Żaden poeta, w żadnym poemacie
Żadnej kobiecie nie odmówił ciała
Nader pięknego, o wielkim formacie
Ty w swej szczodrości dodasz ducha je...
Szczególnie jeśli ja obdarzę cię wie...
ńczykiem, który mam na głowie. Co mąż?
Uplotę mu drugi jak robię to w ciąż.

- Mój panie Boże! Gdzie diabeł nie mogła
Tam babę pośle. La budę pod gardło
Rzeczypospolitej i białego orła
Co znosił zawsze każdą torsje twardo
Nie znosił jaj. Choć prawną miał ochronę.
Chociaż pradawną oddali koronę
Bo to nie ciąża i przerwać się nie da
Odsiedzieć trzeba to! A w kraju: bieda.

A w kraju chaos, donos i socjalizm
I tumiwisizm i full jasny z kija
Choć dawno padł partyjny monopolizm
Spirytusowy nieźle się rozwija
I wciąż kwaśniewskie wino, niby facet
Bardziej sprzedajne niż czerwony ocet
Współpracą kwitnie, błyszczy na arenie
Jawną. Tajną zaś skrywa w IPeeNie
10:24 / 29.05.2005
link
komentarz (8)

Pani Beniowska – episode 2


Jak ja umiera w beznadziejnej walce
Przeciw sforze rymów co nie chcą grzecznie
Układać się w strofy, aby moje palce
Odetchły trochę i by ostatecznie
Mój rycerz mógł stanąć niezgorzej innych
Wyposażony w szereg cnót cywilnych
Jak i przydatnych w wojennym rzemiośle
By mu Kmicic jaki nie odrzekł: ośle!

- Panie mój – na to rycerz się odzywa
Dopiero po części naszkicowany
Choć nie wiem nawet jak ja się nazywam
Ani nie znane są mi twoje plany
W całości. Bo sądząc z wąsów i szabel
Rębajłę ze mnie robisz na pohybel
Najświętszym przekonaniom osobistem
A wiedz, że masz przed sobą pacyfistę!

Co krwią się brzydzi. Nie żeby był tchórzem
Ale, że w dawnych zbrojny doświadczenie
Polaków co w każdą, z szablą, szli burzę
Mięsem armatnim robiąc swe istnienie
Północną tundrę lub Sahary piaski
Użyźniając krwią. Dopraszam się łaski!
Gdy mężowi w Polsce tak trzeba, przeto
Najlepiej zrobisz czyniąc mnie kobietą.

10:50 / 28.05.2005
link
komentarz (4)

Pani Beniowska - episode 1


Tak... chciałoby się napisać poemat
Ot i dylemat gotowy, bo głowy
Nie chce poruszyć ni jaki problemat
A na dodatek rymy z Częstochowy
Cisną się sam i jałowią zgłoski
Z resztą na palcach liczone jak nioski
W kurniku jakimś na pańskim folwarku
Albo jak beczki puste na jarmarku

Spróbuję jednak. Pióro słuchaj Pana!
Choć głupie [bo gęsie] wiersze ulecą
Prosto w niebiosa jak jarząbki z rana
J spróbowałem i [mię się] tak klecą
Owe strofy słodkie jak dziwkom kola-
Na, gdy pod kiecą chuć (mhmmm) „Boża wola”
Zacznie sobie radzić sama we wszystkiem
Zawiedziona męża słabem wytrwałością.

Kiedy brzydka płeć na nic zda się światu
Gdy na słońcach swych przeciwnych Bogi
W niepamięć pójdą [albo w dom wariatów]
A wezmą z sobą szable i ostrogi
Pijane dusze, wąsy, psy, kontusze
I babokracja nastanie... to muszę
W ten czas powołać mego bohatera
By walczył, śmiercią gardził i umierał



19:44 / 27.05.2005
link
komentarz (5)

Samotność w sieci


No i znów Wiśniewski i znów "Samotność w sieci". Pół roku temu tuż przed samym zakończeniem Lee przerwał czytanie owego arcydzieła wśród harlekinów. Właściwie nie wiadomo z jakich powodów przerwał, bo książka wcale nie była taka zła. Gorsze Lee już łykał duszkiem, zadziwiając innych faktem dobrnięcia do końca. Niekiedy (znacznie rzadziej) w takich sytuacjach zadziwiał nawet samego siebie. Ostatnio przy okazji „Nart Ojca Świętego” Jerzego Pilcha :D)))
Ale dziś wielkim wysiłkiem woli Lee dobrnął do finału. Tadam taram pam... Ale głupi ten finał :P, zupełnie nie marketingowy, i chyba też nieprawdziwy bo najmniej prawdopodobny z możliwych.
15:23 / 26.05.2005
link
komentarz (11)

Dwa światy w głowach kobiet, trzy światy w głowach mężczyzn


Większość kobiet dziwnie nie odróżnia świata zewnętrznego od swego wewnętrznego, lub przynajmniej przenikają im się one wzajemnie w sposób na tyle przypadkowy i chaotyczny, że przeważnie nieprzewidywalny. Granice między tymi światami zawsze się rozmywają. Dlatego o wiele trudniej im jest rozumieć inne kobiety, niż mężczyznom. Dlatego też szukają w mężczyznach przede wszystkim stabilności i sprawności decyzyjnej. No trzy światy z tymi kobietami!

Dla mnie najbardziej niepokojącym jest fakt, że takie cechy „raczej kobiece” coraz częściej można zaobserwować u wciąż rosnącej liczby mężczyzn. Świadczy to o tym, że zaszły radykalne zmiany w naturalnym środowisku człowieka, które wyraźnie wychyliły strzałkę ewolucji. Dzięki temu od jakiegoś czasu rosną szanse na sukces rozrodczy, wśród wszelkiego rodzaju nieudaczników życiowych i frustratów nie potrafiących robić niczego, oprócz wykonywania biurokratycznych poleceń.
13:43 / 25.05.2005
link
komentarz (7)

Kantyczka o poranku


Dziś z samego rana Lee wyszedł na słonko pooddychać „świeżym powietrzem” (względnie świeżym) i oczywiście nacieszyć oko soczystością zieloności, zwłaszcza zaś zdobniczym urokiem młodocianych odrostów w gałęziach okolicznych iglaków. Ech te odrosty o delikatnym zapachu ginu z tonikiem...
W takich okolicznościach Lee nie miał nic przeciw temu aby chwilę poakompaniować „kantyczkom o poranku”, autorstwa podekscytowanych seksualnie skowronków.
Albo może i nie skowronków? Tylko raczej jakichś innych drobnych bardzo krzykaczy? W każdym razie z żółtymi brzuszkami i niespożytymi pokładami energii były, oraz niewyczerpanymi zasobami szampańskiego nastroju, który niewątpliwie zaraźliwie się udzielił Lee.
Ku chwale Ojczyzny!
W tym celu Lee spoczął pod kojąco-kwitnącym baldachimem wiekowego bzu, który swym odważnym wychyłem, od lat, nieodmiennie nawiązuje do widoku popularnej ikony, wichrem targanej wierzby płaczącej nad głową Fryderyka Chopina. Jednak zamiast nokturnów i mazurków, Lee wysłuchał cwaniackich nawoływań szpaków, które właśnie urządziły sobie w okolicy ćwiczebne manewry pod kryptonimem „przekwitają czereśnie”, oraz obejrzał przyszłościowo ukierunkowaną, antywiśniową musztrę.
Lee popodglądał również cukrowego gołąbka całkowicie zajętego myszkowaniem w zakamarach komunalnej substancji budowlanej. Zapewne w poszukiwaniu jakiejś rozpadliny nadającej się na stancję?
Być może pod wpływem tego widoku, Lee z rozrzewnieniem wspomniał swego czarnego przyjaciela z wyspy San Tomaso, który miał zawsze w zwyczaju uzupełniać wymyślnymi przepisami kulinarnymi komentarze do wszelkich filmów przyrodniczych.
Kurde! Jak zajebiście pięknie się porobiło na świecie! westchnął Lee sam do siebie.
Nie do wiary! Nawet przestały go dzisiaj ruszać, te zużyte opony co je spauperyzowane intelektualnie sąsiady wkopały w ziemię, nie dalej jak przedwczoraj, w ramach wiosennej akcji porządkowo-upiększającej, mającej na celu zabezpieczenie trawnika. Tego, nie tak dawno wydartego heroicznym wysiłkiem pobliskiemu „parkingowi dla bogatszych”. A pomyśleć, że jeszcze wczoraj Lee całkiem poważnie spalał się ze wstydu i złości, z powodu nieuchronnie postępującego upegeerowienia najbliższego otoczenia!
14:32 / 24.05.2005
link
komentarz (2)

Normalizacja nienormalności


Kiedy Lee tak spaceruje po naszej codziennej rzeczywistości i przygląda się ludzkiemu szamotaniu, to nic tylko się dziwi. Dziwi go zwłaszcza to, że tyle nieudolnych przedsięwzięć, zamiast najnormalniej w świecie zbankrutować wypala, a nawet przynosi zysk i w ogóle pozwala tylu ludziom na egzystencję. Koślawą ale jednak! Rzadko się zdarza żeby Lee przyjrzał się jakiemuś produktowi ludzkiej przedsiębiorczości i nie dostrzegł w nim możliwości zrobienia tego prościej, ekonomiczniej, lepiej, albo szybciej. Nie ważne czy produktem tym będzie kredyt bankowy, ubezpieczenie, kiełbasa, wichajster czy dinks.
Właściwie to Lee tylko tak sam przed sobą udaje, że się dziwi, żeby się na chwilę oderwać od demonów dobrze mu znanych, żeby świeżym powietrzem wolnej myśli pooddychać, trzeźwość i ostrość spojrzenia sobie poćwiczyć. Lee nie chce bowiem wciąż uwierzyć w nonsensy zewsząd go osaczające, podszywające się pod normalność, pozorujące coś logicznego i naturalnego, coś co sprawia, że nie da się już taniej i lepiej.
Lee jest coraz bardziej przerażony postępującą normalizacją nienormalności.
To cud przecież że komuś się jeszcze w ogóle coś chce robić, że niektórym się udaje coś sensownego w takich warunkach.
12:18 / 23.05.2005
link
komentarz (9)
Gdy Lee ma smutny dzień, albo ma nadmiar wolnego czasu, wtedy poprawia sobie humor wymyślaniem kolejnego sposobu zostania milionerem. Próbowaliście się w to bawić? Dzięki takiej umysłowej gimnastyce Lee teoretycznie wie jak dziecinnie łatwo jest zostać prawdziwym milionerem :D Nie oszustem i złodziejem, który pierwszy milion musi ukraść innym, ale kimś kto staje się bogaty dzięki pomysłowości i pożytecznej pracy, czyli przydatności dla innych ludzi.
Całkiem poważnie!
Dziwicie się i pukacie w głowę bo nigdy nawet nie próbowaliście wyobrazić sobie siebie jako milionera. A jeżeli już to przy pomocy wygranej w totomitolotto. Martwicie się raczej o rzeczy bardziej nierealne, o jakąś pracę, nie ważne czy potrzebną innym, najlepiej w urzędzie na etacie, na grzędzie, koniecznie stałą i bezpieczną i z widokiem na awans i z gwarancjami na starość, asekuracją przed wypadkiem, przypadkiem i chorobą...
Ech
Dlaczego w takim razie sam Lee jeszcze tym milionerem nie jest? – pytacie.
Heh.... A skąd wiecie, że nie jest?
Na zostanie milionerem Lee zna dziesiątki sposobów. Czasem nawet starannie je sobie notuje w specjalnym kajeciku. Wszystkie one mają wspólną cechę. To chyba nawet jest jakaś prawidłowość? Otóż wszystkie sposoby zawsze zależą od innych ludzi i od wzajemnego pomiędzy nimi zaufania.
Niestety nie istnieje patent na zostanie milionerem w próżni.

Dlatego tak cholernie ważną rzeczą jest jakich ludzi mamy wokół siebie.
16:15 / 22.05.2005
link
komentarz (4)
No nie mogę! Idę po fajki. Nie rzucę tego szajsu nigdy, mam zszargane nerwy.

I słabą "silną wolę"
16:00 / 22.05.2005
link
komentarz (1)
Najpierw się rozumnie zabezpieczamy środkami antykoncepcyjnymi, a potem bzykamy byle gdzie i z byle kim. Inteligentnie i roztropnie pieprzymy się bez miłości w wirtualnym raju. W krzakach, na ławce w parku, na tylnych i przednich siedzeniach samochodów, samolotów, pociągów, na dachach slumsów i wieżowców i w piwnicach na worach kartofli. Niezawodnie zabezpieczamy się lewacką propagandą przed chorobami, a wśród nich przed tą najgroźniejszą: osranymi pieluchami własnych dzieci.
A kiedy wszystkie, nawet te najbardziej niezawodne zabezpieczenia zawiodą, skłócamy się, by całymi latami ciągać się wzajemnie po salach sądowych, by je wypełniać rolami świadków, sędziów, powodów, pozwanych. By się wyniszczać wzajemnym szkorbutem intelektualnym i zatruwać sobie życie ku uciesze plastikowych autorytetów, którym zawierzyliśmy. Tak jest łatwiej, bezpieczniej dla wszystkich załatwić problem miedzy sobą zamiast solidarnie rozliczyć, producentów szajsu, zamiast podać o odszkodowanie sprytnych suflerów-stręczycieli, autorów programów telewizyjnych i szkolnych. Oczywiście jeżeli w ogóle już kogoś kurwa podawać?
W międzyczasie obok, niezauważenie nieomal, dorasta nasza przyszłość i uczy się od nas nienawidzić. Tylko.
Czasem z tego wszystkiego nie mamy odwagi w ogóle żyć, ryzykować, tworzyć, cieszyć się życiem, budować. Tak bezpieczniej. Kocham te słowa: zabezpieczyć, bezpiecznik, bezpieczeństwo, bezpieczniak, ubezpieczyć, bezpieka, ubezpieczenie, odbezpieczyć, pafff !!!
Pafff... wcale nie dlatego.
20:29 / 21.05.2005
link
komentarz (11)

lalalalalalala

a nam wsio rawno:P


17:51 / 21.05.2005
link
komentarz (4)
Z nowej serii nowy wpis :D)))
21:24 / 20.05.2005
link
komentarz (8)
Lee ma swojego wypróbowanego rzeźnika
Ufa mu i tylko u niego się zaopatruję.
Kiedyś jednak nawet tu się naciął. Trafił wówczas na bardzo nieudane parówki.
Były naprawdę okropne, wodniste jakieś, mięso w nich rozpadało się, było jakby spienione i dziwnie pachniało.
Następnym razem Lee ochrzanił rzeźnika za taką fuchę.
Rzeźnik na to spokojnie zapytał czy Lee aby chodzi o te z zeszłego wtorku?
Właśnie o te! - potwierdził Lee.
Wiem, wiem to wina tego chłopa od którego krowę kupiłem, nie był moim stałym dostawcą, to nauczka żeby nigdy z niepewnego źródła się nie zaopatrywać.
Chłop bardzo prosił, to się zlitowałem, cena była okazyjna a człowiek przysięgał, że zwierzę nigdy nie dostawało antybiotyków. Ale niestety dostawało. Dlatego takie parówki z jego mięsa wyszły.
Więcej od nikogo obcego, niczego nie kupię – wycedził przez zęby - żeby na kolanach błagali.
12:40 / 20.05.2005
link
komentarz (10)
To, że wypociny Jerzego Pilcha są „do dupy” nie podlega dyskusji. A raczej Lee chętnie by podyskutował z kimś o odmiennym zdaniu, ale jakoś tacy nagle zniknęli. Dziwne...
Lee w odróżnieniu od innych, nic więcej nie czytał tego wybitnego twórcy (wypitnego raczej...), ale... Ale chyba nie musi bo skoro takie gówno jak „Narty...” ten „wybitny” twórca miał odwagę (czelność!) wydać i w wielkim nakładzie rozpowszechnić, to o czymś to świadczy :>? Musi świadczyć!
O czym świadczy? Choćby o pozostałych arcydziełach „tego wypitnego...
Pan Jerzy publikując „Narty Ojca Świętego” świadomie odwołał się do ciepłych i pełnych pozytywnych uczuć skojarzeń większości Polaków związanych z osobą JP2. Należy zauważyć i właściwie ocenić (docenić), że wywołał tę pozytywna ikonę tylko po to żeby przy jej pomocy przemycić, wcisnąć nam i to za ciężką forsę, trochę brudu, bezpłodnych pomyj pomieszanych z rzygowinami.
Jednak przeczytanie nawet takiego chłamu i ramoty jakim są „Narty...” ma swoje plusy.
Pierwszym z nich jest fakt, że z czystym sumieniem Lee może teraz rzucać joby i wieszać różne inne... na panu Jerzym, jego dorobku artystycznym, oraz na jego zwolennikach, epigonach :P. Lee może odsądzać ich wszystkich od czci i wiary i nawet mieszać z błotem, a to czasem daje satysfakcję.
Kurna pewnie dlatego się wszyscy nagle pochowali :P.
Jeszcze większym plusem jest świadomość, że praktycznie w ciągu każdego weekendu Lee może (każde dziecko może!) napisać sztukę 10 razy lepszą od rzeczonego arcydzieła autorstwa pana Jerzego Pilcha. I może nawet kiedyś Lee usiądzie i napisze i...
Choćby po to żeby panu Jerzemu i sobie udowodnić, że jednak, że można z sensem.

Trzecim plusem jest fakt, że Lee znów ma o czym pisać na swym logu
Usiłując skupić się i ogarnąć całość i złożoność zamysłu twórczego Jerzego Pilcha, Lee autentycznie się zdenerwował i oprócz tego, że pozytywnie wpłynęło to na jego krążenie to przecież dało mu impuls do napisania tej noty na nlogu :P.
Jednym słowem jakby szczęśliwie nie napatoczyło się arcydzieło pana Jerzego, to kurna naprawdę nie było by już o czym...
Ech
18:01 / 19.05.2005
link
komentarz (6)
Ale gówno!!! - Wrzasnął Lee ciskając o ścianę pięknym wydaniem dramatu obyczajowego pt: „Narty Ojca Świętego” autorstwa Jerzego Pilcha. Amen.

15:01 / 19.05.2005
link
komentarz (4)
Lee oglądnął sobie tatuaże dostępne na rynku, oglądnął sobie branżowe reklamy w internecie i...
Żenada. Lee jest zdegustowany zwłaszcza sposobem eksponowania tej „sztuki”. No bo czy jest w takiej sytuacji na miejscu tradycyjna galeryjno-muzealna kiczmalinka? Jakby macherzy tego rynku zapomnieli, całkiem olali fakt, że jak do tej pory ich „sztuka” wzbudza zainteresowanie publiczności dopiero w swym naturalnym kontekście. A jest nim człowiek. Nawet nie samo ludzkie ciało, w swej anatomicznej złożoności i mechanicznej dynamice, lecz człowiek jako indywidualny i niepowtarzalny dramat zawieszony w konkretnym czasie i konkretnej przestrzeni.
W oderwaniu od człowieka, póki co, tatuaż jest niczym. Ot jakieś tam obrazki jakich wiele zaśmieca nasze otoczeni.
W takim razie dlaczego traktujemy je inaczej od będących na podobnym poziomie artystycznym reklam zapychających nasze skrzynki pocztowe? Gdyby ktoś chciał sprzedać, nawet miłośnikowi tatuażu, taki obrazek jako oprawioną w ramki grafikę przeznaczoną do ozdoby mieszkania, zostałby przegnany na cztery wiatry. Komiks i neosecesja trzeciego sortu, podniesione do rangi sztuki samą szlachetnością nośnika! Czy to nie ironia? Czy jednak diskopolowy poziom tej sztuki, rodem z żołnierskiej chusty, który jest niestety na tym rynku standardem, nie jest przypadkiem profanacją? Choćby profanacją dzieła Stwórcy?
Właściwie to Lee nie rozumie jaki jest fundament nagłego wzrostu popularności tej sfery ludzkiej aktywności w zachodniej cywilizacji? Czy jej celem jest dodatkowe przyozdobienie współczesnego człowieka? Dopełnienie doskonałość bądź niedoskonałości jego ciała? A może tuszowanie drobnych mankamentów? Bo chyba nie chodzi tylko o to żeby człowieka oszpecić?
Tzw. sztuka tatuażu skojarzyła się ostatnio Lee z pacykowaniam w fantazyjne szlaczki, szklaną lub ceramiczną stłuczką elewacji późnogierkowskich kwadraciaków na polskiej prowincji.
Najgorzej jeśli chodzi tylko o rozpaczliwe zwrócenie na siebie uwagi innych?
Halo!!! AloOoo aloooooooooo... Ale mam fajne kuku, pod sutkiem, na muniu, albo w okolicy potylicy :D))) Pij mleko.
17:24 / 18.05.2005
link
komentarz (8)
W naszej zachodniej kulturze technika tatuażu do niedawna była stosowana w celu cechowania inwentarza żywego, czyli krótko mówiąc, do oznaczania zwierząt domowych symbolami własności, jak i numerami ewidencji hodowlanej. Dziś rolę tę z powodzeniem przejmują mikrochipy wszczepiane pod skórę. W czasach niewolnictwa tatuaż służył również cechowaniu ludzi niewolnych. Status niewolników niewiele różnił się od statusu zwierząt domowych, co miało swe odzwierciedlenie w podobnym traktowaniu (upokarzającym cechowaniu). Oprócz tatuowania w przypadku inwentarza żywego (zarówno zwierząt jak i niewolników) stosowało się także „kolczykowanie”, czyli najogólniej rzecz ujmując mocowanie do przekłutej skóry (uszu, nosa) różnego rodzaju obcych ciał, najczęściej metalowych pierścieni i agraf (piercing).
W czasach średniowiecznych zdarzało się tatuowanie (piętnowanie najczęściej na twarzy) osób wyjętych spod prawa”, skazanych za przestępstwa i wykroczenia przeciwko moralności publicznej (prostytutek, oszustów, włóczęgów, złodziei). Piętnowanie było znacznie poważniejszą karą niż popularna wówczas publiczna chłosta, czy zakucie w dyby. Stanowiło rodzaj upokorzenia na całe życie. Należy zwrócić uwagę, że miało to dobre strony. Spotykając osobę z takim piętnem ludzie odczytywali informację na temat „napiętnowanego” adresowaną do nich przez innych. Dzięki tym „referencjom” zwykli ludzie mogli w kontaktach z obcymi zachować niezbędną ostrożność.
16:09 / 18.05.2005
link
komentarz (3)
Tatuaże są niezbędne dla niektórych podkultur i subkultur. Na przykład środowiska niszowe takie jak prymitywne społeczności więzienne, czy młodociane stada blokersów, kiboli lub skinnów, przyswoiły sobie różnego rodzaju chałupnicze sposoby tatuowania ciała w celach nieomal identycznych jak dzicy mieszkańcy pierwotnej dżungli. „Dziargi, ciary, pikty”, itp. stanowią znaki (symbole) przynależności, miejsca zajmowanego w hierarchii grupy, czasem mogą być też przejawem specyficznych, środowiskowych zabobonów.
14:56 / 18.05.2005
link
komentarz (3)
Tatuaże są potrzebne. Można rzec, że dla niektórych prymitywnych kultur są wręcz niezbędne. Spełniają w nich rolę ważnych symboli religijnych, znaków magicznych mogących zapewnić ich szczęśliwemu posiadaczowi ochronę przed chorobami, złymi czarami, lub szkodliwymi wpływami środowiska. Tatuaże mogą też stanowić znaki symbolizujące stopnie wtajemniczenia w prestiżowych organizacjach plemiennych, na przykład paramilitarno-religijnych, lub pozycję jednostki w strukturach władzy.
18:00 / 14.05.2005
link
komentarz (7)
Obudziliście się kiedyś w środku nocy z bólu? SssSssSss... świetne przeżycie. Lee właśnie dzisiejszej nocy tak się obudził. Zdezorientowany, oszołomiony i z potwornym, kłująco-piłującym bólem lewego oka. Lee pobiegł więc szybko do łazienki i schłodził, przemył zimna wodą powieki. Ki diabeł? Nic to nie pomogło na dłuższa metę. Cholera! Zaklął Lee. Skąd to, na co, po co, dlaczego? Może to atak kosmitów? Albo jaskra? Jezu jaskra, a co to takiego? Trzeba jakąś książkę przeczytać w kolejce do okulisty. Lee niedawno widział takie kolejki, brrr. Do okulisty zawsze były najdłuższe. Ciekawe dlaczego akurat do okulisty? W takiej kolejce to nie tylko można książkę przeczytać, ale nawet napisać. Może to oko tak od nadmiaru internetu zabolało? A może poszli do lasu? Lee postanowił zasnąć twardo. Może to tylko sen? Rano na pewno się okaże, że wszystko było złym koszmarem. Nie ma przecież powodu żeby kłuło Lee akurat lewe oko.
11:17 / 13.05.2005
link
komentarz (5)
Nieszczęściem Polski jest to, że znajduje się pomiędzy dwoma goliatami. Dawno temu kiedy tych goliatów jeszcze nie było, zadufani w swej mocarstwowości Polacy popełnili dwa karygodne błędy, za które płacić muszą do dziś. Tymi błędami była zgoda na wzrost owych goliatów kosztem Polski. Bezsensowna rezygnacja z wcielenia do Polski Prus Książęcych, kiedy to było jeszcze możliwe, oraz bezczynne przyglądanie się jak Rosja realizuje nasze żywotne cele strategiczne, jak rośnie "od morza do morza". Tyko to wystarczy żeby zrozumieć przyczyny wszystkich późniejszych nieszczęść. Najgorsze, że nie umiemy wyciągnąć z tego żadnych wniosków. Kilka pokoleń Polaków wyrosło na dopatrywaniu się, za podszeptem naszych wrogów, przyczyny nieszczęść Polski w krytyce monarchii i „Liberum Veto”, co jest totalną bzdurą! Jakoś nikomu nie przyszło dostrzec, że Rzeczpospolita Szlachecka była jedyną w Europie demokracją! Tyle, że z prezydentem wybieralnym na kadencję dożywotnią, a nie czteroletnią!
20:03 / 12.05.2005
link
komentarz (10)
Taki dzień
Na stole stoi pachnący bukiet
Kwiaty bzu i kwiaty kasztanowca
Uśmiechają się
Kwiaty białego rododendrona
Też pachną
Maturzyści zdawali dziś egzamin
Dziś z historii
Wszystko pasuje
Piłsudski obchodzi 70 rocznicę swojej śmierci
Putin odznacza bochaterów
Jaruzelski bochaterem
Ach gdyby istniał Związek Radziecki
Dzień się kończy
Taki sobie dzień
Za dużo telewizji
Za dużo internetu
Papież chce przyjechać do Polski
Lee chce z Polski wyjechać
Ale zamiast tego, usmaży sobie jajecznicę
Z grzanką
18:17 / 09.05.2005
link
komentarz (10)
Wkurwiają mnie dyskusje prasowe na temat czy Kwaśniewski powinien, czy nie powinien jechać do Moskwy. Jeżeli byśmy potrafili ten fakt umieć nagłośnić i wykorzystać propagandowo na swój pożytek tak jak to robią np. Żydzi, czy Czesi, to nie miałoby żadnego znaczenia czy Kwachu pojechałby do Moskwy na defiladę czy nie. Bo zarówno wyjazd jak i rezygnacje z niego można użyć na korzyść Polski, czyli dla wzmocnienia jej autorytetu. Ja na przykład bym pojechał. A Jaruzelskiego kazałbym aresztować przed wyjazdem na 48h ze względu na ważny interes państwa. Na samą defiladę bym ubrał się w mundur Wermachtu, a kiedy zlecieliby się wszyscy dziennikarze światowych mediów, ogłosiłbym, że dla Polaków lepiej by było jednak sprzymierzyć się z Hitlerem niż ze zdradliwymi aliantami, którzy nawet prawdę o udziale Polaków w walkach wstydliwie tuszują i ukrywają! Już o katyńskim ludobójstwie nie wspominając.
11:49 / 09.05.2005
link
komentarz (5)
A bo...

Wstyd mi, że tę Polskę o którą walczyły pokolenia... itd itp.
00:27 / 09.05.2005
link
komentarz (5)
Ech...
12:51 / 07.05.2005
link
komentarz (4)
Wcale Lee nie przeszkadza gdy ktoś sobie w komentach kliknie za dużo razy i sklonuje wpisy. Lee wówczas dowiaduje się, że koleś ma problemy z myszką, albo z netem, albo z małżonkiem, albo że w ogóle jest strasznie nerwowy. Jest nerwowy? To bardzo ważna cecha przy wyborze partnera życiowego :P Lee nie ma też nic przeciwko temu żeby się dowiedzieć, że kłamczuszek robi literówki i ma zaległości z ortografii. Lee sam ma takie zaległości więc wie jak to boli. Ale prawda nas wyzwoli najlepiej :P Albo MS Word ;)
Kłamczuszek może na swym własnym logu zablokować komenty, ma do tego święte prawo. Natomiast kiedy już je ma niezablokowane i manipuluje w nich kasując uwagi innych ludzi (a fe!!!), dobrze by było żeby chociaż zostawał po tym jakiś ślad np. żeby nicponiowi rósł nosek jak Pinokiowi. Burdel w liczniku znakomicie rolę wskaźnika zakłamania spełnia :P
A psik!
20:50 / 06.05.2005
link
komentarz (3)
Unable to add cookies, header already sent. Ciasteczkowy potwór potwornie ciasteczkuje.
09:46 / 06.05.2005
link
komentarz (7)
- Czy nie uważasz, że prezerwatywy i inne antykoncepty są dobre dla tych co się nie znają?

- Na czym się nie znają? Na farmacji, działaniu egzogennych hormonów, chemii polimerów?

- Nie! Po prostu są nieznajomymi :P


copyright :D) by Lee 2005
22:52 / 05.05.2005
link
komentarz (10)
Lee ma czkawkę
Lee macz
kawkę Leema
cz
...

10:51 / 05.05.2005
link
komentarz (4)
Imperia padają kiedy ludzie przestają w nie wierzyć. Ludzie przestają wierzyć kiedy słabnie im moralny kręgosłup. Moralny kręgosłup słabnie kiedy relatywizm zniszczy podstawy.
USA z tego punktu widzenia jest jeszcze młode i silne. American dreem trzyma się dobrze. Uczciwa kariera od pucybuta do milionera wciąż jest tam możliwa. Świadczy o tym choćby sukces Bila Gatesa. Wiara we własne siły w boskie przykazania, w uczciwość, w potęgę ludzkiego umysłu sprawia, że Ameryka będzie jeszcze długo przewodzić ludzkości.
Do upadku natomiast już się kwalifikuje imperium, które nawet jeszcze nie powstało. Buduje się je na opozycji wobec własnych korzeni, na arogancji, redystrybucji i socjalnym cwaniactwie, na reglamentacji ludzkiej aktywności. Nazywa się ono Chujnia Europejska. Wieczne odpoczywanie racz jej dać panie i oby skończyło się bez rozlewu krwi.
18:30 / 04.05.2005
link
komentarz (3)
Konstytucja musi być krótka i konkretna żeby miała sens inaczej służy tylko cwaniaczkom do legalizowania przekrętów. Najkrótszą konstytucją na świecie jest 10 przykazań bożych :D))) Zaraz po nich jest chyba amerykańska? Podobno ma tylko dwie strony A4 :) Konstytucja III RP to nie konstytucja tylko kostka mydła do mydlenie oczu. Unijna jest chyba z 6 razy grubsza.
15:25 / 03.05.2005
link
komentarz (6)
3 maja

Lee oglądał telewizor i rzygać mu się chce. Mdli, międli go.
Konstytucja, konsystencja gówna, prostytucja. Wszystko można skurwić nawet narodowe święto, narodową dumę, narodową godność, narodowe bóle porodowe. Kwaśniewski w telewizorze i świta aferzystów z nim, a jakże!
Mająca nasz mandat, nas reprezentująca. Czyli kogo?
W świecie, zwłaszcza w Europie. A Europę przed nami...
Kogo przed kim bardziej? Wiadomo...
Europejczycy malowani, malowane ptaki, cuchnące rozporki.
Od pomysłów propagandzistów boli głowa, od bzdur które mielą, uszy bolą.
Przeraża Lee, że będzie już całkiem głuchy kiedy zacznie boleć dupa.
We Francji też histeria, konstytucja obstrukcja.
Jednego dnia większość jest za, a drugiego przeciw.
Cyrk. Maskarada. Jutro wypada że za...
Kurwa i my w to wierzymy
I wierzymy, że u nas liczba roście
Zwolenników liczba rośnie, się huśta
Wszyscy są za konstytucją!!!
Której nie czytali, i nie przeczytają już.
Niebieski balonik
Te przyjemność zostawiają dzieciom własnym, wnukom.
A się gówniarze zdziwią.
13:24 / 02.05.2005
link
komentarz (6)
Znów przejrzeć akta

Lee przestudiował protokoły sądowe i...
Sędzia zaprotokołował dość wiernie całą historię z magnetofonem i odmową utrwalania treści rozprawy. Zaprotokołował również własne pogróżki dotycząca zakazu upubliczniania informacji na temat przebiegu rozprawy.
Przypomnę, że Lee grożą dwa lata więzienia za to co w tej chwili napisze na nlogu :D)))))
Odpowiedzi na pytania Lee do pierwszego świadka, członka zarządu ZET też wydają się zaprotokołowane dość wiernie. To niezmiernie ucieszyło Lee bo zeznania są arcy ciekawe i na pewno okażą się bardzo przydatne w przyszłości.
Jedyne co zdziwiło Lee to fakt, że w protokole z rozprawy nie zostało odnotowane nic z dyskusji na temat konieczności wezwania na świadka trzeciego członka zarządu ZET, obywatela obcego mocarstwa, pana B.
Hmmmm...
Komuś bardzo musi zależeć żeby pan B nie był wplątany w tę aferę? I tym kimś wydaje się być sam wysoki Sąd. No ale w takim razie po co pan B podpisywał się pod treścią pozwu?
Trzeba jednak jakoś utrwalić w protokole wniosek Lee o przesłuchanie pana B.
Może w formie pisma procesowego?
Tak... Lee złoży w tej sprawie oficjalne pismo :D)))
Koniecznie z potwierdzeniem odbioru na kopii.


14:31 / 01.05.2005
link
komentarz (3)
Nowa Lewica? - jakież to postępowe i nowoczesne, aż się rzygać chce.
Jak tylko wyda się, że się skurwili po raz kolejny ci potomkowie wiejskich aferzystów i miejskich alfonsów, to zaraz przemalowują się na coś nowego. Nowa Lewica, Eurosocjalizm, Neoagnostycyzm, Postmodernizm, New Age, Antyglobalizm, Neofeminizm, itd. Itp. Wszystkie Neogównodemotyzmy dozwolone byle nie dać się od koryta odsunąć. Nie ważne czy głosami gejów, gojów, semitów, chamitów czy ekologów, ważne żeby skutecznie, ważne żeby nie dopuścić tej „niebezpiecznej i szkodliwej dla kraju prawicy”
Tak, tak. Najlepszy na lewicy Pan Borowski rozpoczął już swą kampanię wyborczą.

Wszystko ch*****
Napisałbym normalnie „chuj” ale od kiedy wszedł w życie regulamin nloga trzeba uważać :D))).
A tak poważnie to wcale nie o chuja się martwię ;P

15:03 / 30.04.2005
link
komentarz (33)
jej imię - Małgosia,
wiek - 22 lata,
szkołę - zapomniała już :),
stan błony dziewiczej - ma 3 letniego synka, to mówi samo za siebie :)
częstotliwość chodzenia do kościoła - 10 razy częściej chodzi do pubu
nr tel. - właśnie jej odcięli bo nie płaci abonamentu. Komórę sobie kupi nową, jak tylko dostanie alimenty od męża :D
coś jeszcze dodać :>? :D))) hmmmm.......
17:53 / 29.04.2005
link
komentarz (14)
W zamian za płatne korepetycje, wiadomi mieszkańcy kamienicy, której Lee jest współwłaścicielem, w ramach sąsiedzkiej zemsty ukradli cichaczem kwiatki z balkonu Lee.
No jakaś równowago w przyrodzie musi być :D)))
Ale to i tak już postęp.
Przedtem się mścili (czytaj okradali Lee) za korepetycje darmowe.
Więc niech chociaż płacą!
I pomyśleć, że był moment kiedy Lee poważnie zastanawiał się, czy tym ludziom nie odpuścić, nie przebaczyć, machnąć ręką?
No ale gdyby im umorzył „opłatę za korepetycje” to by było niepedagogiczne i na pewno wynikłoby z tego więcej złego niż dobrego.


Weźmy na przykład takiego premiera Mazowieckiego...
Ten cymbał przebaczył SB-kom i innym czerwonym UB-ekom wszystkie zbrodnie, przestępstwa i nieprawości, pomimo że go o to wcale nikt nie prosił!
(Nie mylić prośby z teczkowym szantażem!)
Ci panowie nigdy nawet nie pomyśleli żeby zrobić rachunek sumienia, żeby żałować za popełnione grzechy, żeby zadość uczynić swym ofiarom, żeby odpokutować...
Pomimo tego Mazowiecki przebaczył nie tylko we własnym imieniu, ale i w moim i nas wszystkich!!! Jak k******** to jest po chrześcijańsku to ja dziękuję za takie chrześcijaństwo!!! Coś za bardzo ono postępowe i nowoczesne jak na mój gust.

23:02 / 28.04.2005
link
komentarz (2)
Po przerwie

Po 45 minutach sędzia wrócił na salę rozpraw, ale zanim to uczynił biegał po całym budynku jak z pieprzem. Wykrzykiwał coś do sekretarek, wydzwaniał na komórę, właził do innych sal rozpraw. Pewnie do kolegów po radę :D)))
Na korytarzu natomiast narastało zdenerwowanie wśród świadków.
Kiedy więc wrócił od razu uroczyście ogłosił i kazał dokładnie zaprotokołować, że odmawia wyrażenia zgody na nagrywanie i kategorycznie zabrania każdego innego utrwalania przebiegu rozprawy. Przypomniał też Lee, że rozprawa jest utajniona i pouczył, że w przypadku ujawnienia jakichkolwiek okoliczności z w/w rozprawy grożą Lee dwa lata więzienia. Następnie poprosił o wyjęcie magnetofonu i położenie go na stole w widocznym miejscu. Więc Lee ponownie podniósł kurtkę, rozprostował i wyjął z jej wewnętrznej kieszeni magnetofon, położył go we wskazanym miejscu, po czym staranni kurtkę złożył.
Widząc to sędzia poprosił go o wyłączenie sprzętu, na co Lee oświadczył uprzejmie, że sprzęt jest już wyłączony.
Sędzia poprosił więc protokolantkę o wezwanie pierwszego świadka, członka zarządu ZET (Znanego w Europie Truciciela)po czym zapytał Lee czy na pewno magnetofon jest wyłączony? Tak magnetofon jest wyłączony – oświadczył Lee uśmiechając się serdecznie.
Jakie bzdety wygadywał świadek (członek zarządu ZET) Lee nie będzie tu opisywał z wiadomych względów, doda tylko, że mogłyby to być materiały na pierwsze strony gazet :P
Na okoliczność przesłuchiwania członków zarządu ZET, Lee wcześniej przygotował sobie zestaw pytań w formie standaryzowanego formularza, ponieważ miał koncepcję aby te same pytania zadawać dokładnie wszystkim członkom zarządu. Lee oczywiście spodziewał się, że Sędzia będzie usiłował uniemożliwić mu zadawanie tych pytań przy pomocy różnych prawniczych forteli, kruczków i w ostateczności chamskich zagrywek, jednak starał się nie dać się mu sprowokować, ani zastraszyć. W końcu Sędzia desperacko przerwał posiedzenie i obiecał zawezwać świadka na następną rozprawę w celu dokończenia niniejszego przesłuchania. Pozostałych świadków oczywiście przeprosił za ich zmarnowany czas po czym wyraził ubolewanie z powodu konieczności ponownego ich stawienia się na następny termin, delikatnie wskazując na winę Lee za ów stan rzeczy.
17:28 / 28.04.2005
link
komentarz (3)
Magnetofon


Lee spóźnił się kilka minut. Kiedy wszedł na salę rozpraw skład sędziowski już zaczynał się niecierpliwić. Oczy wszystkich zgromadzonych bacznie się mu przyglądały kiedy nie spiesząc się zmierzał w kierunku ławy oskarżonych. Strona oskarżająca tym razem miała aż dwóch adwokatów, na widowni oczekiwali świadkowie, ci zaproponowani przez ZET, jak i ci których wezwania zażyczył sobie Lee. Był więc Wójt, Sekretarz, oraz Sołtys wiadomej wioski leżącej dziś nad rzeczką brudną i cuchnącą, która dawniej była rzeczką modrą i czystą, była wiejska baba w chustce, przedstawiciel Starosty powiatowego, oraz dwoje członków zarządu ZET. Lee zdziwiło to trochę bo nie było trzeciego najważniejszego członka zarządu, obywatela obcego mocarstwa, pana B. Kiedy Lee dotarł w wyznaczone miejsce z namaszczeniem położył swoją teczkę na stole a następnie rozpoczął ceremonię zdejmowania kurtki. Wyjął więc pierwszą rękę z rękawa potem drugą z drugiego rękawa, potem lewą dłonią złapał za pętelkę wszytą na wysokości karku, rozprostował kurtkę i delikatnie wygładził dłonią. Wszyscy obecni obserwowali czynności dokonywane przez Lee z niedowierzaniem. Lee jednak starał się na nich nie zwracać uwagi. Starannie złożył kurtkę w kostkę i położył obok siebie. Następnie otworzył teczkę i wyjął z niej szereg dokumentów, które w skupieniu rozłożył na stole.
Na to zniecierpliwiony sędzia zapytał Lee czy już może zaczynać? Lee mu łaskawie zezwolił. Sędzia otworzył rozprawę po czym sprawdził tożsamość zebranych i rutynowo pouczył świadków o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań. Lee na to się uśmiechnął co nieco skonfundowało sędziego. Następnie sędzia wyprosił z sali świadków, rozkazując im oczekiwać za drzwiami na swoja kolej. Po wyjściu świadków Lee wyraził ubolewanie z powodu niezaproszenia na rozprawę obywatela B. Na co strona oskarżająca ostro zaprotestowała tłumacząc, że obecnośc obywatela B jest niekonieczna gdyż dwoje obecnych członków zarządu ZET jest wystarczająca. A poza tym strona oskarżająca poinformowała że obywatel B nie zna języka polskiego, więc i tak jego obecność nic nie do sprawy nie wniesie. Na to Lee oświadczył, że ponieważ obywatel B jest sygnatariuszem pozwu przeciwko Lee, który to pozew napisany jest w języku polskim więc musi on znać ten język. Sąd stwierdził, że faktycznie uznaje iż obecność obywatela B na rozprawie nie jest konieczna. Lee poprosił więc o zaprotokołowanie, że nie wyobraża sobie żeby nie można było przesłuchać osoby podpisanej pod pozwem.
Sąd machnął na to ręką i rozkazał protokolantce zawezwać pierwszego świadka.
Na co Lee wstał podniósł kurtkę wyprostował ją i z jej wewnętrznej kieszeni wyjął mini-magnetofon cyfrowy. Następnie Lee postawił magnetofon na stole i przystąpił do starannego składania kurtki w kostkę wnioskując jednocześnie o zaprotokołowanie, że prosi wysoki sąd o wyrażenie zgody na nagrywanie przebiegu rozprawy.
W tym momencie widać było jak twarz wysokiego sądu zielenieje. Sąd wstał, po czym usiadł, po czym znów wstał i zarządził pół godziny przerwy i nakazał wszystkim opuszczenie sali rozpraw.
Lee spakował wiec swoje dokumenty do teczki, ponownie podniósł kurtkę, rozprostował i włożył do jej wewnętrznej kieszeni magnetofon po czym opuścił salę.
Cdn.


23:59 / 27.04.2005
link
komentarz (5)
Lee postanowił skończyć z udzielaniem darmowych korepetycji swym sąsiadom a oto pierwszy efekt:

Sz. Pani

Podając się za Zarząd wspólnoty właścicieli naszej kamienicy naruszając elementarne zasady współżycia społecznego:

1. Zaniechała pani obowiązku poinformowania mnie i pozostałych właścicieli (choćby za pomocą zwołania walnego zebrania) o zamierzonych działaniach zmierzających do trwałej zmiany stosunków własnościowych panujących w naszym budynku.
2. Bez uzgodnienia ze mną wystąpiła pani z wnioskiem do WKZ zmierzającym do bezprawnego naruszenia mojej własności.
3. Nie dostarczyła mi pani kopii wniosku skierowanego do w/w urzedu zatajając fakt owego wystąpienia.

Tym samym zmusiła mnie pani do zbytecznego poniesienia kosztów i uciążliwości wynikających z konieczności wyjaśnienia przyczyn wezwania mojej osoby przez WKZ.

W związku z powyższym wzywam panią do dobrowolnej zapłaty 112zł (słownie sto dwanaście złotych) jako kosztów mojej wczorajszej wyprawy.
Wymienioną kwotę należy uiścić w terminie 14 dni od dnia otrzymania niniejszego wezwania bezpośrednio u mnie, za stosownym pokwitowaniem, lub przekazem pocztowym na mój adres. W przypadku uchylania się od zapłaty będę naliczał pani odsetki od dnia otrzymania przez panią niniejszego wezwania w wysokości 0,5 procenta za każdy dzień zwłoki, aż do dnia egzekucji należnej kwoty.


wyobraxcie sobie że podziałało!!! Ludzie 6 razy prędzej się uczą kiedy za nauke płacą. Nota bene. To jest jeden z ważniejszych argumentów za przywatyzacją szkolnictwa :D))))

21:56 / 27.04.2005
link
komentarz (7)
Raz tak, raz tak. Jak nie tak, to tak, a jak się nie da tak, to potem i tak tak... a jak?!
15:38 / 26.04.2005
link
komentarz (7)
Dziś w dobie zawłaszczenia szkolnych programów i propagandy przez koncesjonowanych gwałcicieli jest już niemożliwe, aby niewinność się gdzieś uchowała. Zboki typu minister Środa, gwałcą dzieci przez uszy. Na razie... W szkołach, w telewizji, wszędzie uświadamiają na siłę, wulgarnie zachęcają, pokazują jak się to robi. No a potem rozgrzeszają. Najpierw siebie, umywając ręce za skutki, a następnie te kaleki emocjonalne, które produkują. Miłość? A co to takiego? Zaufanie? A po co?

W sumie to się nie dziwię jej mężowi, że ją lał :D
A może właśnie od tego taka głupia :>?
No ale przecież to nie powód żeby być ministrem?!
Z drugiej strony patrząc: sama się tym ministrem nie mianowała? Jakiś cymbał ją wybrał przecież?
Cymbale przyznaj się, że to właśnie ty ją wybrałeś! Albo chociaż obiecaj, że nie pójdziesz głosować w następne wybory.

No bo jak się kiedyś dwie środy zejdą, to będzie gorzej niż jakby się dwie niedziele zeszły.
15:10 / 26.04.2005
link
komentarz (0)

Pozdrowienia od Lee dla przyjaciół z Albuquerque :)
21:14 / 24.04.2005
link
komentarz (16)
Nie wiem nic
10:32 / 23.04.2005
link
komentarz (17)

Smętne to wczorajsze piwo było jak nigdy. Wyobraźcie sobie pusty pub, w piątek!!! Zero klientów, zero obrotu, właściciele załamani, zatroskani faktem, że opiekujący się ich interesem gangsterzy znów podnieśli wysokość „składki” na ZUS. O 37 zł w tym miesiącu, za nic, ...na nic. W środku tylko Lee i najwytrwalsi. Gospodarze obawiają się że będą musieli zamknąć biznes. Ludzie nie mają pieniędzy, mówią. Żartują gorzko, że dobrze że chociaż zimę udało się przetrwać, bo teraz można już będzie w parku na ławce napić się piwa.
No ale co z następną zimą?
Hehehehehehehe
Czarnego papieża nie wybrali przecież, czyli następna zima będzie na pewno.
16:50 / 22.04.2005
link
komentarz (17)
Gdy dawniej Lee nie miał o czym pisać, to nie pisał. Tak po prostu, zwyczajnie. Ale od kiedy założył loga to czuje się zobowiązany. Nie ma się co oszukiwać tak jest. Grafomania u niego (czyli Lee) postępuje :)Wiem że też to macie. Śmieszne. Wcale nie śmieszne.

A wieczorem tradycyjnie na piwo.
19:32 / 21.04.2005
link
komentarz (18)
Z punktu widzenia ewolucji należy zauważyć, że w historii rozwoju gatunku homo sapiens był taki okres kiedy pewne reguły (identyczne z nazywanymi dziś „naturalnymi prawami moralnymi”) jeszcze nie zostały wymyślone (nie nazwane) przez ludzki umysł, a już funkcjonowały i skutecznie organizowały życie społeczności, w dużym stopniu przyczyniając się do ich sukcesu. Trudno jest autorstwo tych reguł przypisać człowiekowi. Właściwszym wydaje się ich powstania doszukiwać się w naturze.
20:25 / 20.04.2005
link
komentarz (2)
Eurosocjalizm rozwija się według schematu coraz bardziej przypominającego ten Jugosłowiański. Sytuacja społeczno-polityczna w Europie może więc już wkrótce wyglądać jak ta w Jugosławii tuż przed wybuchem wojny domowej. "Już wkrótce" to w skali czasowej kościoła przynajmniej dziesięciolecia. Myślę, że Ratzinger ma świadomość tych zagrożeń wzbierających nad Europą. Szukając najlepszych zachowań na taką okoliczność, kościół tradycyjnie znajduje wzorce w swej historii. Stąd wiele mówiące imię jakie przyjął prefekt Ratzinger. Benedykt XVI to rozwiązanie i wskazówka jak powinien być współcześnie niesiony depozyt wiary. To program świętego Benedykta i papieża Benedykta XV.
14:22 / 20.04.2005
link
komentarz (3)
Nie ma szans żeby ktoś przypadkowo natknął się na prawdziwą wiedzę (dobrą teorię) i jednocześnie na wszystkie niezbędne dane (wyniki potrzebnych badań)
A nawet jeśli takie coś by się zdarzyło, człowiek nieprzygotowany, nie zauważy takiego przypadku pośród tysięcy innych - to jest cała tajemnica dezinformacji.
23:57 / 19.04.2005
link
komentarz (3)
Lee jest dziś bardzo szczęśliwy i bardziej optymistycznie nastawiony do przyszłości. Prawdopodobnie na skutek działania Ducha Świętego, w którego istnienie (mówiąc prawdę) nie za bardzo dotychczas wierzył. Ale to raczej tylko za Ducha Świętego sprawą Josef Ratzinger mógł zostać papieżem.
Lee wiedział, że Ratzinger byłby najlepszym z możliwych kandydatem na następcę Jana Pawła II, ale że go kardynałowie wybiorą, Lee wątpił. Dlaczego wątpił? A no wstyd powiedzieć, dlatego, że za dużo ostatnimi czasy naoglądał się i nasłuchał w masowej propagandzie o plebiscytach wśród telewidzów na najlepsze imię dla nowego papieża i sondażowo-ulicznych propozycjach naprawy „credo” kościoła katolickiego. Nasłuchał się też paplaniny różnych debili o papabilach i sposobie ich wybierania, o technikach wypełniania kart do głosowania, kształcie urny, itp demokratycznych gadżetach. No i przez ten szum i informacyjną manipulację, Lee prawie zapomniał, że Kościół Katolicki (Sancta Ecclesia Romana) nie jest jakąś tam zafajdaną demokracją, w której każdy cymbał ma coś do powiedzenia, tylko normalną, na solidnym autorytecie opartą monarchią. Uff jak dobrze.
12:04 / 19.04.2005
link
komentarz (6)
Z tego Lee robi się coraz większy nudziarz.
Może go radykalnie zreformować? A może tylko mu skina zmienić?
Na taki bardziej wiosenny hehehehehe, albo... hmmm.
18:20 / 17.04.2005
link
komentarz (4)
Szkoła państwowa nie uczy myśleć, nie uczy liczyć – zwłaszcza na siebie, nie uczy dostrzegania związków przyczynowych ani rozumienia świata, nie uczy bycia uczciwym, nie uczy szacunku dla piękna i prostoty, nie wyrabia nawyków samokształceniowych. Jeżeli mimo wszystko szkoła państwowa nie produkuje samych idealnych wyborców dla SLD, Uni "Wolności" czy Samoobrony, to tylko dzięki bezinteresownym wysiłkom romantycznych straceńców, „nauczycieli nie z tej epoki”. Przed nimi czapki z głów!
14:18 / 17.04.2005
link
komentarz (3)
Po co Lee ma się wysilać skoro wszystko zostało już napisane?


http://fakty.interia.pl/ziemkiewicz/


http://biznes.interia.pl/michalkiewicz/
20:42 / 15.04.2005
link
komentarz (5)
Dziś Lee miał bardzo traumatyczne przeżycie. Traumatyczne bo pokazujące prawdziwe oblicze kraju, w którym przyszło mu żyć. Otóż Lee zgodnie z wezwaniem zgłosił się dziś w Sądzie Rejonowym. Pani sekretarka rozkazała mu przepisywać od nowa całe cztery strony pism sądowych formatu A4, ponieważ poprzednie były złożone na złym formularzu. Zły różnił się od dobrego tylko tytułem, więc Lee zapytał tę całkiem inteligentnie wyglądającą kobietę czy aby nie wystarczyło przypadkiem skreślić stary tytuł i czytelnie nadpisać nowy? Na to pani sekretarka oświadczyła kategorycznie, że nie będzie specjalnie dla Lee zmieniać zarządzeń Sądu! Jak przepisać to przepisać! Po czym z oburzeniem odmówiła Lee poinformowania go jak nazywa się Sąd, który wymyślił coś tak genialnego, twierdząc, że to nie jest sprawa Lee. Skoro to nie jest sprawa Lee to dlaczego Sąd wzywa akurat Lee? Niech sobie wzywa tego kogoś, kogo to jest sprawa!
17:32 / 14.04.2005
link
komentarz (7)
Moim zdaniem Terri Schiavo zmarła już dawno temu. Nie było więc w całej aferze żadnego dylematu moralnego, dopóki sąd nie wydał (o)błędnego wyroku.

Skoro biegli lekarze zdecydowali, że to co było sztucznie odżywiane, to tylko hodowla tkankowa, a nie żywy człowiek, należało urzędowo uznać fakt śmierci Terri, czyli dopełnić rutynowych formalności.
W przypadku uznania zwłok Terri za hodowlę ludzkich tkanek, sztucznie podtrzymywanych przy życiu, należało przekazać prawo do tej hodowli rodzicom Terri, ponieważ chcieli oni dalej utrzymywać tkanki zmarłej córki przy życiu i mieli na to środki.

Moim zdaniem Sąd orzekający w sprawie Terri, zgrzeszył podwójnie. Najpierw błędnie rozpoznał stan faktyczny, a następnie wydał wyrok sprzeczny z prawem, tradycją i Bożymi przykazaniami. Sąd najpierw przyjął założenie, że Terri jeszcze żyje jako osoba, a następnie wyraził zgodę na jej uśmiercenie. W ten sposób powstał karygodny precedens, który stanie się argumentem na rzecz sankcjonowania kolejnych zabójstw bezbronnych i niewinnych ludzi. Jest to precedens przybliżający nadejście cywilizacji śmierci, przed którą wielokrotnie ostrzegał JP II
22:12 / 13.04.2005
link
komentarz (9)

Bezsenny Bezsens

Gwiazdo nocy bezsennej
Tańcząca po parapecie okna
Beztrosko oczekująca świtu
Jesteś tak złudnie bliska

Wystarczy wyciągnąć rękę
By poczuć twe ciepło

Zapominam naiwny
że dzielą nas lata świetlne

Pieszczę się twym warkoczem
Runu złotemu podobnym
Skrycie wyznaję miłość
Zafascynowany twymi oczami

Gwiazdo wieczna
Ty nawet nie wiesz że jestem.
19:52 / 12.04.2005
link
komentarz (5)
Kontynuując rozumowanie z poprzedniej notki, Lee uświadomił sobie, że od dawna widział (a raczej przeczuwał, bo o wiedzy trudno tu mówić :D))) że z jego krajem (narodem) a nawet z nim samym coś jest nie tak, coś jest źle... Postanowił więc się uczyć, dociekać ze wszystkich sił żeby się w końcu dowiedzieć co się dzieje i dlaczego?
Uczyć się, poznawać! Uczyć i jeszcze raz uczyć, choćby od samego diabła!
Wiśta wio... Żeby to uczynić musiałby Lee najpierw zdecydować od kogo? Czyli tak szczerze, bez owijania w bawełnę, po prostu określić, kto jest prawdziwym wrogiem jego kochanego kraju?
A tu dupa!
Znaczy się Lee napotkał na nie dającą się w żaden sposób przeskoczyć przeszkodę logiczną, ponieważ okazało się, że zgodnie z niedawno wdrożoną nowoczesną, postępową i jedynie słuszną teorią (doktryną), kraj w którym żyje Lee, pierwszy raz od tysiąca lat nie ma żadnych wrogów!
Rychło w czas zebrało się Lee na nauki. Nie ma co! Normalnie wokół sami przyjaciele! Ech głupi ja głupi- pomyślał Lee - trzeba było uczyć się od dzisiejszych przyjaciół wtedy kiedy obowiązywała jeszcze przestarzała doktryna i byli oni zwykłymi wrogami. Lee postanowił więc rozejrzeć się trochę dalej. No ale okazuje się, że "trochę dalej", a nawet całkiem daleko też żyją sami przyjaciele.
Może chociaż Irak by się na wroga nadawał? - pomyślał Lee.
Nie! Irak też nie! Za późno, z reszta Irak nigdy nie był naszym wrogiem. Oprócz terrorystów, co pod ziemią siedzą, ma się rozumieć. Ale czego można się od nich nauczyć, kiedy im jeszcze gorzej niż nam? Hmmm No to może zacząć uczyć się od przyjaciół? No ale nie wypada przecież przyjacielowi szpiegować przyjaciela? To jakoś tak nieładnie, a poza tym, gdyby się cos takiego wydało, wybuchłby skandal. Mogłoby to zostać uznane (na pewno by zostało uznane) przez naszych przyjaciół za przejaw wrogości i zostałoby w związku z tym odpowiednio ukarane? Hmmmm.... Fakt faktem, że prawdziwy przyjaciel widząc jak mi źle się powodzi, przyszedłby i doradził co robić żeby mi ulżyć. Prawdziwy przyjaciel podzieliłby się z przyjacielem tajemnicą swoich sukcesów.
No i przyszedł i podzielił się, tylko zamiast lepiej zrobiło się gorzej i będzie się wciąż pogarszać. Ale podobno tylko do roku 2008! Albo może do 2013...?
W telewizji jakoś tak gadali.
14:41 / 12.04.2005
link
komentarz (2)
Nowa teoria

Dobra nowa teoria (ta prawdziwa) powinna lepiej (skuteczniej i prościej) wyjaśniać i przewidywać rzeczywistość niż poprzednia, ale być z nią zgodna w praktycznie sprawdzających się przewidywaniach. Dlatego teoria Newtona jest tylko szczególnym przypadkiem teorii Einsteina. Dlatego w nauce nowa teoria rozszerza starą, a nie ją totalnie neguje. Kiedy się nowa teoria (technologia, doktryna) pojawia, ma ona ogromne znaczenie praktyczne dla wszystkich. Bo jej wdrożenie nieodwracalnie zmienia dotychczasowy układ sił. Wtedy od decyzji czy zostajemy przy starej, czy prędko zaczniemy się posługiwać nową zależy nasza dalsza pomyślność.
Jeżeli mój konkurent, albo konkurent (wróg) mojego kraju (narodu) posługuje się w życiu lepszą teorią (technologią, doktryną) niż ja (mój kraj), to logicznym jest, że powinno mu się wieść lepiej! I niestety zazwyczaj się wiedzie. W moim (naszym) interesie jest więc popodglądać konkurenta i dowiedzieć się jaką teorią on się posługuje, a następnie się jej nauczyć i ewentualnie popracować nad jeszcze lepszą. Można też nie robić nic i zwalić winę za wszystkie niepowodzenia na swój (nasz) odwieczny brak szczęścia i niekorzystne położenie.
21:00 / 11.04.2005
link
komentarz (11)
Większość netowych forów i list dyskusyjnych to totalitarne reżymy. Uczy się tam dwójmyślenia. Podobnie jak w Korei Północnej są tam tysiące "userów" zadowolonych z reżymu. Oni tylko przestrzegają obowiązujących reguł, siedzą cicho, liżą tyłki władzy, wręczają sobie na wzajem ordery, "reputacje" czy "respekty" a w wolnych chwilach żrą trawę. Kłopot w tym, że forumowicze, nawyki dwójmyślenia wyuczone w necie prędzej czy później przeniosa do realnego życia i wtedy pojawi się poważny problem. O ile już się nie pojawił? :D)))
15:04 / 10.04.2005
link
komentarz (2)
Cywilizacja Europejska dawno temu rozdzieliła funkcję sędziego od funkcji obrońcy, czy oskarżyciela. Od tamtej pory jest to jeden z kanonów zachodniego sądownictwa. Czasem mam wrażenie jednak, że coraz częściej cofamy się w rozwoju o kilka tysięcy lat do tyłu? Dlaczego tak się dzieje? Bo nie ma Boga między ludźmi mówiąc w skrócie. W sumie jednak nie mam nic przeciwko żebyśmy w zwykłej dyskusji eksperymentowali czasem z łączeniem kilku funkcji. Pod warunkiem, że nic nie zostanie ukryte przed publicznością, która w ten sposób przejmie role punktu odniesienia, czyli rolę niezawisłego sądu. Wydaje mi się jednak, że nie do końca zdajemy sobie sprawę, że w życiu często występujemy raz jako sędziowie, raz jako prokuratorzy, a jeszcze innym razem jako świadkowie, a nawet oskarżeni. Dlatego postanowiłem zwrócić uwagę na niebezpieczne przenikanie się tych ról. W końcu każda z nich jest trudna i z każdą z osobna wiąże się duża odpowiedzialność. W ferworze dyskusji broniąc własnych przekonań możemy przez to całkiem przypadkowo posłużyć się niedopuszczalnym argumentem. Na przykład występując jako sędzia, posłużyć się argumentacją dostępną wyłącznie prokuratorowi, czy też będąc stroną uznać się za sędziego we własnej sprawie i od razu wydać wyrok, tym samym zamykając niewygodną dyskusję (rozprawę). Łatwo jest w takich okolicznościach o popełnienie błędu. Tym łatwiej to przychodzi im bardziej za plecami czujemy solidarne poparcie kolegów, które jednak nie wynika z piękna i logiki naszych argumentów, lecz niestety z praw i mechanizmów rządzących stadem.
Pół biedy kiedy jest to stado owiec czy baranów, gorzej kiedy stado to okaże się być stadem wilków.
23:35 / 08.04.2005
link
komentarz (11)
Bolek i Olek

Takiego „cudu” to Lee jeszcze nie widział!!! Z resztą pewnie nie tylko Lee?
Wałęsa z Kwaśniewskim znaleźli wreszcie sposób żeby się publicznie pojednać :D)))
Lee od dawna spodziewał się ogłoszenia tego cudownego pojednania, tylko nie sądził, że w tym celu wykorzystają śmierć Papieża. Raczej przypuszczał, że zasługa i cały mediacyjny wysiłek zostanie przypisany Frasyniukowi albo Michnikowi, a tu taki cud. Ku*** chłopcy najwyraźniej poszli na łatwiznę? No ale czas nagli, duch czasu ma swoje wymagania, Europa patrzy... W końcu jakby to wyglądało gdyby dwaj byli prezydenci, a więc osoby na świeczniku skłóceni wstępowali do tej samej partii (Demokratycznej)? A przecież na to się zanosi buhahahahahahaha. Cuda, cuda... Ciekawe co teraz Glemp wywinie, bo że będzie chciał ich przebić to pewne :D))) I niech mi ktoś powie, że w Polsce jest nudno, albo że polityką nie warto się interesować.


15:09 / 08.04.2005
link
komentarz (4)
Wiele metod przedstawianych (reklamowanych) jako "zapobiegające" przy lepszym poznaniu okazuje się być środkami wczesnoporonnymi. NP spirala domaciczna, czy niektóre tabletki hormonalne itp. Nie w tym jednak problem. Idąc do łóżka, dla sportu i tzw. ulżenia sobie, kierujemy się względami egoistycznymi. Wówczas większym zaufaniem obdarzamy producentów sztucznych zabezpieczeń niż ukochaną osobę. Idąc do łóżka, nie jesteśmy gotowi na przyjęcie ewentualnych skutków własnej decyzji. Jesteśmy więc niedojrzali. Ryzykujemy możliwość stanięcia przed wyborem zabójstwa w celu rozwiązania swych życiowych problemów (wygrzebania się z pułapki).
20:25 / 07.04.2005
link
komentarz (7)
W trwałym związku nie ma potrzeby stosowania jakichkolwiek sztucznych zabezpieczeń!!! W takim związku mamy dużo czasu, możemy przeczekać okres w którym istnieje możliwość zapłodnienia. Możemy poczekać dzień, czy dwa dłużej, jeśli potrzeba, nie tracąc nic z radości cielesnego obcowania ze sobą. Wiec pytam po co mi w łóżku cała waliza medykamentów i odzieży ochronnej? Są takie metody antykoncepcji jak: kastracja (sterylizacja), podwiązanie jajników, montaż spirali domacicznej itp, które polegają na mniejszym lub większym okaleczaniu ciała i duszy człowieka. Pomijając nawet argumenty moralne, po co mi te metody? Przeciętnie inteligentny mężczyzna jest w stanie poznać reakcje swojej stałej partnerki w takim stopniu, że w pewnym momencie wie, prawie słyszy, kiedy następuje u niej owulacja itd. itp. Podobnie dzieje się u płci pieknej. Uważam, że o wiele ciekawszym zajęciem jest studiowanie tajemnic ukochanej istoty, niż instrukcji obsługi wkładki domacicznej, czy tabletki RU coś tam, coś tam. Co oczywiście nie wyklucza poznawania również wspomnianych gadżetów, ale koniecznie z zachowaniem właściwego do nich dystansu i właściwej oceny (w tym również moralnej) ich stosowania. Bez wpadania w bałwochwalstwo i niezdrową euforię. Zwłaszcza z powodu pojawienia się na rynku nowych gadżetów. Uważam takie zachowania za żenujące. Więc nie dziwcie się kiedy pytam: kto będzie szczęśliwszy i komu będzie łatwiej żyć? Temu co do łóżka musi chodzić nafaszerowany prochami, albo ubrany w gumiaki tudzież inną odzież ochronną, ewentualnie oklejony antykoncepcyjnymi dozownikami w formie plastrów, czy pomp dyfuzyjnych, czy temu dla kogo owe akcesoria są absolutnie zbędne?
13:34 / 05.04.2005
link
komentarz (4)
Zapamiętajmy dobrze ten czas wyjątkowy, czas wytchnienia, w którym wrogie człowiekowi siły spuściły z tonu, nauczmy się tych paru dni w których ludzie stali się autentycznie lepsi, w których świat nieoczekiwanie stał się zrozumiały, dobry i przyjazny. Zapamiętajmy jak najwięcej, abyśmy w przyszłości mogli czerpać z tego siłę, abyśmy mieli co wspominać i opowiadać następcom, ponieważ długo przyjdzie nam czekać na powtórzenie podobnego cudu. Zapamiętajmy te parę dni w których upiory zła przyczaiły się w cieniu onieśmielone majestatem śmieci świętego człowieka. Już wkrótce wypłyną one na światło dzienne, podejmą przerwane intrygi, zdominują znów naszą codzienność, zaatakują. Już za parę dni wszystko wróci w utarte koleiny, rozpęta się jeszcze potężniejsze zamieszanie. Większość z nas znów straci orientację i umiejętność odróżniania dobra od zła, prawdy od fałszu, życzliwości od podstępu. Śpieszmy się więc regenerować siły, bo czasu mało.
23:21 / 03.04.2005
link
komentarz (4)
Dopiero dziś Lee zrobił odkrycie, że Internet Eksplorer bezczelnie mu wyświetla na zielono teksty, które powinny wyświetlać się w kolorze szarym. Wszystko dlatego, że dziś Lee nie otworzył jak zwykle loga w firefox-ie, tylko właśnie w IE. Przez moment to nawet podejrzewał, iż to z powodu przywdziania żałobnych barw po odejściu Jana Pawła II na stronach głównych, powstał deficyt szarości i administracja nlog.org skonfiskowała ów kolor we wszystkich komnatach prywatnych. A tu się przypadkiem wydało po prostu, że inne przeglądarki słowo „grey” widzą jak należy, tylko IE rozpoznaje je jako rozkaz wyświetlanie na zielono. Dziwny ten microsoft-HTML-english.
20:21 / 03.04.2005
link
komentarz (1)
Papież zaapelował do elektorów, by w wyborze jego następcy nie kierowali się sympatią lub niechęcią i nie ulegali względom osobistym, ani - jak to ujął - "nie ulegali presji osób lub grup wpływowych, ani sugestiom środków masowego przekazu, czy przemocy, lęku albo poszukiwania popularności".
W Konstytucji Jana Pawła II jest zalecenie, aby po śmierci papieża we wszystkich miastach i ważniejszych miejscowościach odbyły się modlitwy o to, by Bóg oświecił umysły elektorów.
13:21 / 02.04.2005
link
komentarz (6)
Szefo na górze wie lepiej, co ma robić. Skoro wzywa Wojtyłę do siebie widać bardziej go tam potrzebuje? A może dla tego człowieka właśnie przyszedł czas na nagrodę za ziemskie cierpienia? I za to cielesne i za to cierpliwe walenie grochem o ścianę przez lata. Widocznie jego zadania na ziemi już zostały wypełnione? Może zostało jeszcze tylko jedno? Pokazać nam jak się powinno odejść? Modlitwa "za zdrowie Ojca Świętego" jest bardziej potrzebna nam. No cóż przyjdzie nam chyba w końcu wydorośleć.
21:01 / 01.04.2005
link
komentarz (0)
Bolszewicy zbudowali nową moralność na zaglądaniu do cudzych kieszeni. Gówno mnie obchodzi z czego żyjesz, czy z kieszonkowego, czy zarabiasz ciężką pracą, czy może podkradasz swojej babci rencinę. Jeżeli Babcia nie składa doniesienia do prokuratora, znaczy że cię bardzo kocha :D)))) To jej sprawa.
Nie odbierajmy babci prawa do kochania ciebie, czy ojca Rydzyka, czy kogo tam chce?! Nie musze też nadmieniać, że gówno mnie obchodzi skąd Rydzyk ma pieniądze.
Może twoja babcia mu oddaje lwią część swej renciny, a ciebie szlag trafia tylko dlatego, że nie masz co podbierać? :D
Mi wystarczy, że Rydzyk nic mi siłą nie odbiera, ani nikomu z mojej rodziny, ani znajomych, ani sąsiadów. Nie ściąga ze mnie przymusowych abonamentów, jak ci złodzieje, którzy obrabiają mu dupę.
A skąd Michnik ma Pieniądze? Też mnie to g**** obchodzi!
"Odwalcie się od ojca Rydzyka" jak to rzekł Adaś Michnik na jednym z prywatnych rautów, w odniesieniu do Jaruzelskich i innych esbeckich kiszczaków.
12:55 / 01.04.2005
link
komentarz (10)
Dlaczego każdy polski Bronek i Adamek i Jacuś tak zawzięcie tropią wszelkie przejawy antysemityzmu? Nie zwracając przy tym wcale uwagi na antypolonizm, antyitalianizm, antyrosjanizm, antysuahilizm, antyślązakizm, antyeskimosizm i wiele innych, o antyrydzykizmie nie wspominając.
16:35 / 31.03.2005
link
komentarz (15)
Osobiście najbardziej lubię kiedy w niedzielę przychodzą do mnie z wizytą Świadkowie Jehowy. (było "Jechowy" ale dzięki uprzejmej wnikliwości jednego z czytelników zostało poprawione)
- dzień dobry – mówią - jesteśmy SJ, czy ma pan chwilkę czasu aby porozmawiać o Bogu?
- ależ oczywiście nawet więcej niż chwilkę, dziś przecież niedziela (a SJ niedzieli nie uznają!:D), dzień święty, dobrze się składa bo akurat miałem zamiar się pomodlić, zapraszam więc do wspólnej modlitwy :D
Patent wielokrotnie wypróbowany. SJ zielenieją i przypominają sobie, że mają pilne sprawy do załatwienia :D))))))
12:14 / 30.03.2005
link
komentarz (8)
ZUS jest bankrutem i nie przeżyje najbliższych piętnastu lat? Rozsądnym więc byłoby nie inwestować dalej w to skorumpowane truchło i siedlisko bezproduktywnych posadek dla pociotków grupy trzymającej władze.
Ponadto dług wewnętrzny jest już tak wielki, że nie ma szans na spłacenie go przed przejściem na emeryturę dzisiejszej młodzieży? Niedługo skończą się więc możliwości transfuzji pieniędzy z budżetu do malwersanta ZUSa.
Liczba uprawnionych do świadczeń wciąż rośnie, a liczba płacących składki frajerów maleje nie tylko na skutek spadku przyrostu naturalnego. Resztę chyba sobie sami potrafimy dopowiedzieć :D)))))
Co to będzie?

12:07 / 28.03.2005
link
komentarz (4)
Zalegalizujmy homo-tercety

Ostatnio dużo się mówi o "homomałżeństwach". Osoby upominające się u społeczeństwa o prawne usankcjonowanie homozwiązków, niewiadomo dlaczego mają na myśli tylko pary? W przypadku związków hetero sprawa jest oczywista. W przypadku homo uważam ten schemat za przejaw zawężenia horyzontu i najzwyklejszą dyskryminację. Skoro można zalegalizować homoseksualne pary, to nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby za małżeństwa uznać też homotercety, a nawet homokwartety.
19:21 / 27.03.2005
link
komentarz (6)
W kwestii „Radia Maryja”

Kiedy tak sobie czytam o waszych żalach i kompleksach i upierdliwych staruszkach w domu, to dostrzegam coraz wyraźniej jacy jesteście podobni do waszych babć. To samo zacietrzewienie, taka sama pasja, przekonanie o własnej nieomylności i pewność siebie. Niedaleko jabłko pada od jabłoni. Nawet berety z antenką już macie :D)))))))
Jeszcze rozgłośnia nasza nie zginęła, póki my żyjemy!!!
A im więcej teraz nagrzeszycie, napyszczycie, naabortujecie, tym większe was na starość wyrzuty sumienia dopadną i tym potężniejszy strach przed eutanazją :D))))))

Alleluja więc i do przodu :D
Niech żyje ojciec dyrektor!!!
01:01 / 27.03.2005
link
komentarz (2)

Macie może w rodzinie tradycję robienia specjalnych świątecznych potraw? Takich, które się spożywa wyłącznie z okazji tego święta. Jak na przykład słynna "kutia" którą je się wyłącznie w wigilię i święta Bożego Narodzenia? Znacie jakieś potrawy wyłącznie "paschalne". Przeważnie z takimi potrawami związana jest bogata tradycja kulturowa, która narosła przez wieki, misterna otoczka różnych ceremoniałów, ciekawych zwyczajów, podań, wierzeń religijnych. Macie? To opowiedzcie, dajcie przepis.

16:07 / 25.03.2005
link
komentarz (4)
Kobiety a homoseksualizm

Każda kobieta jest w jakimś stopniu bi, są to anachroniczne, aczkolwiek zupełnie naturalne skłonności, lepiej przystosowujące do życia w warunkach patriarchalnej poligamii, który był stanem naturalnym przez większą część ewolucji naczelnych, a w szczególności gatunku ludzkiego (ok. 5 ml lat). W warunkach stada australopiteków, czy homo-erectus, wszystkie kobiety zdolne do rozrodu były podporządkowane dominującemu samcowi. O wiele korzystniejszym w takich warunkach dla sukcesu grupy i wychowania licznego potomstwa, było żeby kobiety współpracowały i wzajemnie okazywały sobie życzliwość wytwarzając silne wzajemne więzi cementujące grupę. Seks wzmacnia i podtrzymuje takie więzi najlepiej. Należy zwrócić uwagę, że o ile seks z innym partnerem był surowo karany przez dominującego samca, czasem nawet śmiercią, o tyle wzajemne okazywanie sobie zainteresowania przez samice było wręcz mile widziane, gdyż rozładowywało napięcia i odciągało uwagę od konkurentów. To zjawisko wyraźnie ukierunkowywało strzałkę ewolucji homo-sapiens, czego efekty możemy obserwować w życiu. Uważam, że coś takiego jak homoseksualizm w czystej postaci, jaki zdarza się wśród mężczyzn, u kobiet nie istnieje.
22:04 / 24.03.2005
link
komentarz (4)
Nie mam nic przeciw homoseksualistom zawsze byli, zawsze będą, wielu nawet mogło mi pomagać. Np. któryś oddał krew jako honorowy dawca i mi ją potem przetoczono w szpitalu. Uważam ich za normalnych ludzi dopóki publicznie nie obnoszą się ze swą seksualnością. Takich co próbują zwrócić na siebie uwagę publiki sprośnymi i wulgarnymi zachowaniami nazywam pedałami i zboczeńcami. Cała niedawna akcja tej podkultury dotycząca tzw. "małżeństw homoseksualnych" i adopcji dzieci była tylko niedojrzałą prowokacją. O tym powinniśmy pamiętać wdając się w takie tematy. Nie traktujmy tych spraw poważniej niż sami zainteresowani. Zboczeńcy wcale nie chcą ponosić ciężarów wychowywania dzieci, ani obowiązków wytrwania w wierności w związku partnerskim.
Chcą nas tylko czymś zaszokować żeby zwrócić na siebie uwagę.
Badania statystyczne dowodzą, że pedały dziesięciokrotnie częściej od reszty populacji zmieniają partnerów. Właśnie dlatego ludzie tej kategorii stanowią największą grupę ryzyka dla szerzenia i rozprzestrzeniania najrozmaitszych epidemii. Już samo to świadczy o jakiejś patologii, dyskwalifikującej tych ludzi przynajmniej z punktu widzenia przysposobienia przez nich nieletnich.
Jestem uprzedzony do idiotów paradujących po ulicy z gołą dupą, albo z trzema chujami na głowie. Nic na to nie poradzę. Takich ludzi powinno się leczyć jeśli są chorzy, lub karać wysokimi grzywnami za obrazę moralności jeżeli są na umyśle zdrowi. Całkowicie bez znaczenia jest tu czy oni nazywają siebie homo czy hetero. Jeżeli ktoś poważnie zastanawia się nad przyznaniem takim dewiantom praw rodzicielskich to ja mu gratuluję trzeźwości.
Natomiast jeżeli porządny gej bierze za żonę lesbijkę, ślubuje jej wierność miłość i uczciwość małżeńską, no to wypada nam tylko pobłogosławić taki związek i życzyć dużo szczęścia i wytrwałości w wychowywaniu licznego potomstwa.

11:56 / 24.03.2005
link
komentarz (6)
Lee miał dziś sen. Lee robi o tym notkę, ponieważ jest to wielka rzadkość gdy Lee ma sen. „Pamięta swój sen” - jak twierdzą niektórzy. No to niech będzie, że pamięta. Sen był dziwny, dotyczył „bezrobocia”. Tak, definicji bezrobocia. Właściwie to nie był sen, tylko coś na kształt objawienia, nagłego błysku zrozumienia, ogarnięcia całej istoty zjawiska. Nie było w nim żadnych postaci, fabuły, żadnej akcji, która by wskazywała kierunek i wektor czasu. Sen ów wywołał u Lee uczucie satysfakcji wcale nie gorszej jakości niż majaki zaliczane do kategorii erotycznych. Oczywiście bez całego zamieszania wynikającego z fizjologii. Co mu należy zapisać na koncie jako dodatkowy plus.

I to by było na tyle. Prawdy o bezrobociu pisać nie warto bo ona nikogo nie interesuje.
22:23 / 23.03.2005
link
komentarz (0)
Sprawa została utajniona. Od tej pory publiczność nie ma wstępu na salę rozpraw. Dla kogo więc było całe to przedstawienie z zachowywaniem pozorów europejskich standardów? Przecież na rozprawie był tylko sędzia, dwóch ławników, adwokat ZET, protokolantka i Lee. W takim składzie można sobie pozwolić na dużo większą bezczelność niż chrząkanie i mruganie do adwokata.
Adwokat wiadomo po czyjej jest stronie. Ławnicy to ludzie starzy i zmęczeni życiowymi kompromisami. Nic nie wyniosą na zewnątrz nawet gdyby w sali rozpraw kogoś zamordowano. No chyba, że na zebraniu partyjnym uchylą rąbka tajemnicy. Wiedomo pochodzą z politycznego klucza. Zawsze mianuje się takich w nagrodę za uległość i wierność rządzącej partii, żeby sobie weterani dorobili marne 800zł do emerytury. Tacy nie mają własnego zdania, raczej, są wytresowani w podległości i uległości. Wygląda, że całe przedstawienie było dla protokolantki.
No bo chyba nie dla Lee?

18:06 / 22.03.2005
link
komentarz (8)
Karną rozprawę przeciwko Lee, Wysoki Sąd rozpoczął od wydania postanowienia o jej utajnieniu. Od tej chwili grożą Lee 2 lata więzienia za ujawnienie komukolwiek co się dzieje na sali rozpraw. Plus rok wynikający z aktu oskarżenia, to już razem trzy lata grożą Lee :D
Żeby swoje postanowienie urzeczywistnić Wysoki Sąd musiał kilkakrotnie chrząknąć i mrugnąć do adwokata reprezentującego ZET, dając mu delikatnie tym do zrozumienia, że musi wystąpić z takim wnioskiem. A ten baran nic. Lee miał niezły ubaw obserwując głupie miny zaćmionego mecenasa, który nijak nie mógł zajarzyć o co wysokiemu sądowi chodzi. Jeszcze większy ubaw miał Lee kiedy Wysoki Sąd zaczęła krew zalewać z tego powodu. W końcu sędzia kazał zaprotokołować, że pełnomocnik powoda wnosi o utajnienie rozprawy. Oczywiście adwokat natychmiast to potwierdził. Na koniec sąd ochrzanił Lee, że ten jeszcze nie znalazł sobie pełnomocnika, czyli profesjonalnego adwokata. Na co Lee oświadczył ,że wszyscy adwokaci mają zbyt wysokie stawki jak na kieszeń Lee. W związku z powyższym Lee wnosi do Wysokiego Sądu o przyznanie adwokata z urzędu. Na co Sąd oświadczył, że Lee jako posiadaczowi nieruchomości, czyli własnościowego mieszkania nie przysługuje pomoc państwa w postaci adwokata z urzędu. Gdyby zamiast zamrażać kapitał w mieszkanie, Lee zaszalał sobie w Monte Carlo to by mu się pomoc państwa należała, a tak dupa. Na tym Sąd zakończył rozprawę. Na odchodnym postraszył jeszcze Lee, że następnym razem rozprawa będzie kontynuowana bez względu na to czy Lee wynajmie sobie adwokata, czy też nie.

16:20 / 21.03.2005
link
komentarz (3)
Po bezkrytycznych peanach pochwalnych dotyczących Jacka Kuronia, w publicznych dyskusjach przyszła moda na wieszanie psów na tym wybitnym działaczu skrajnej lewicy. Apeluję więc do środowisk opiniotwórczych, nie przesadzajmy! Nie przeginajmy pały! Nie obarczajmy Kuronia przynajmniej za sowieckie łagry. One były już zanim Kuroń się urodził. Kuroń ma wystarczająco grzechów własnych. Nie ma potrzeby obarczać go cudzymi. Odpowiada za zacieranie różnic pomiędzy prawdą i kłamstwem, pomiędzy dobrem a złem. Chyba wystarczy? Odpowiada za grubą kreskę, która pozwala zwykłym bandytom chodzić z podniesionym czołem i obciążać społeczeństwo ciężarem swych wysokich emerytur, na które nie zapracowali uczciwą pracą.
01:22 / 21.03.2005
link
komentarz (3)
Związek małżeński zawiera się po to żeby wydać na świat i wychować dzieci. Społeczeństwo chcąc istnieć w następnych pokoleniach otacza ochroną prawną takie związki. Taka ochrona jest dla społeczeństwa realnym kosztem. Np. utrata dochodów z powodu ulg podatkowych przyznawanych rodzinie. Ze związków homo społeczeństwo nie ma żadnych korzyści, a raczej same kłopoty, nie ma więc interesu aby otaczać taki związek ochroną i udzielać mu materialnej pomocy.
Niech więc zboczeńcy żyją sobie w jakich chcą związkach, ale niech nie domagają się materialnej pomocy ze strony społeczeństwa.
11:44 / 20.03.2005
link
komentarz (17)
Tak samobójstwo idioty może być wybawieniem. Dla otoczenia. Zwłaszcza gdy nie zdąży się rozmnożyć. Czyt. rozpowszechnić w populacji swoich chorych genów.
Takiemu dobranoc i nagroda Darwina.

21:18 / 19.03.2005
link
komentarz (5)
Gili gili

Trzech facetów przy stoliku, nadają slangiem. Nie! Nadają szyfrem. Nie! ...improwizują inteligentnie, elokwentnie. Nie! Już wiem nadają cudzymi tekstami z TV i kabaretów i... „Klanem” nadają. Ku**a ile można tak nadawać? Godzinę! Dwie? Nic dziwnego, że zaczęli się powtarzać. A wydawali się tacy inteligentni na początku. Piję piwo, już trzecie. A oni wciąż nie nadają nic od siebie. Nerwica natręctw, gili. gili?

Gili, gili.

21:56 / 18.03.2005
link
komentarz (5)
Nie no wiadomo, że nikt mądry nie będzie dobrowolnie wspierał własnymi pieniędzmi biednych i pokrzywdzonych przez los sierot, ani tym bardziej budował autostrad czy oczyszczalni ścieków. Prędzej utonie we własnym gnoju!
Zabytkowych pałaców też nikt zdrowy na umyśle nie będzie utrzymywać za własne pieniądze.
Trzeba więc jeszcze mocniej wziąć za mordę to bydło i z gardła mu wydrzeć potrzebne na tak szlachetne cele środki.
A kto ma do tego najlepsze kwalifikacje? No zgadnijcie koteczki?:>
I właśnie dlatego mamy w kraju piękne autostrady po których śmigamy sobie żeby oglądać wspaniale odrestaurowane zabytki.

pjonteczka urzęduchy
14:13 / 18.03.2005
link
komentarz (8)
Czy ktoś zdaje sobie sprawą ile kosztowałby dziś głupi SMS, gdyby ta usługa była zastrzeżona dla biurokratów i ich ukochanych monopoli? Dlaczego nie dziwimy się, że SMS-ujemy u prywaciarza, a dziwimy się kiedy chodzi o prywatne poczty, czy koleje? Przecież 100 lat temu innych kolei niż prywatne w ogóle nie było. Za to wszystkie były dochodowe.

Pjonteczka :D:P

19:14 / 17.03.2005
link
komentarz (5)
Jeżeli marzeniem naszego społeczeństwa jest posiadanie w centrach miast wietnamskich bud kleconych z papy i dykty, serwujących potrawki z kota czy psa, to i tak tego nie zatrzymamy biurokratycznymi zakazami. Najwyżej doprowadzimy do podniesienia wielkości łapówki. Pracowity Wietnamczyk żeby uciułać na mnożące się łapówy dla urzędasa-decydenta wydającego pozwolenie na budowę, będzie musiał podnosić ceny. I pewnie o to chodzi przeciwnikom tanich budek w centrum miast!? W normalnych krajach koreańskie, japońskie, czy chińskie "tanie budy w centrach" mają po 100 pięter :D i nikomu nie przeszkadzają.
10:37 / 17.03.2005
link
komentarz (5)
Uważam, że wszyscy urzędnicy (100%) są do niczego potrzebni reszcie społeczeństwa. Te 10% zostawiłem jednak z litości dla nielicznych, porządnych ludzi, którzy zostali zatrudnieni w machinie biurokratycznej i jeszcze nie zdążyli się skurwić. Bo machina biurokratyczna, ma tę charakterystyczną cechę, że każdego s*****a prędzej czy później.
Tak na prawdę urzędnicy wymuszają na podatnikach sowite wynagrodzenie za czynności, których społeczna użyteczność jest żadna, lub pozorna. Większość z tych czynności (takich jak wydawanie pozwoleń, koncesji, uzgodnień, zaświadczeń) można by, a nawet trzeba jak najprędzej wyeliminować! Byłoby to z korzyścią dla naszego życia. Pozostałe czynności (takie raczej okienkowo-usługowe, jak przyjmowanie opłat, księgowanie podatków, składek ubezpieczeniowych, usługi pocztowe i telekomunikacyjne) trzeba przekazać prywatnym firmom, które rywalizując o klienta zmuszone będą do ciągłego obniżania kosztów i podnoszenia jakości usług.
20:13 / 16.03.2005
link
komentarz (3)
Lee ma GOV-ernantkę

Lee ma gov-ernantkę od kiedy napisał, że chce nabyć kałacha i moździerz kaliber 310 mm do którego posiada amunicję. Czyżby gov-ernantka chciała mu coś sprzedać?:> Może ma na zbyciu samouczek małego artylerzysty wraz z tabelami balistycznymi? Hmmmm...
14:38 / 16.03.2005
link
komentarz (8)
Urzędasy i biurwy

90% urzędników jest zbędnym balastem dla gospodarki. Gdyby nagle zniknęli rozwiązałoby się wiele nierozwiązywalnych do tej pory problemów. Urzędnicy to ludzie zdegenerowani, potrafiący przez całe życie nie zrobić niczego sensownego i przydatnego innym, a wręcz odwrotnie, są dumni z tego, że brużdżą i sypią piasek w tryby gospodarki i jeszcze nieźle z tego żyją.
Czy jest na sali jakiś urzędnik, który się ze mną zgodzi?
19:56 / 15.03.2005
link
komentarz (7)
Dziś przyszedł do lee jego kolega. Strasznie był roztrzęsiony. Musiał komuś opowiedzieć jak z samego rana znalazł swoje psy. Leżały zmrożone w śniegu niby para kochanków. Weterynarz stwierdził, że zostały otrute. Lee miał łzy w oczach, pamiętał te zwierzaki kiedy jeszcze były szczeniętami. Były miłe i mądre, ufały ludziom. Kolega od rana łamie sobie głowę, co zawinił bandycie, który je zamordował? A może musiały zginąć w ramach przygotowań do włamania, albo napadu?
Policja nie chce o tym słuchać. Ma dość kłopotów z ludźmi żeby się jeszcze psami zajmować. Może jutro zginie człowiek?

W tym kraju raczej nigdy nie będzie normalnie.
17:46 / 14.03.2005
link
komentarz (10)
Lee dostał kolejny pozew do sądu. Lee ma już dość wygrywania z czerwoną mafią.
Jest zmęczony. Musi walczyć za własne pieniądze w czasie przeznaczonym na relaks, kiedy oni zabawiają się na etatach utrzymywanych kosztem podatnika. Każdy kto znajdzie się w takim położeniu w końcu przegrywa bo fizycznie nie jest w stanie wytrzymywać bez końca, bez regeneracji sił. O co walczy Lee? Walczy o prawo do bycia uczciwym. Gdyby się skurwił, dawno już by przeszedł na stronę tych co dokręcają śrubę i zaciskają pętlę.
Lee ma taki obrazek przed oczami. Ludzie zbijani w krąg, przez watachę rekinów, jak ławica makreli, mają obnażone szyje. Po obwodzie zaciska się pętla. Ci w środku kręcą się, krzątają, coś kombinują każdy sobie, korzystają z chwilowej wolności i śmieją się z tych frajerów po obwodzie stawiających opór własnymi szyjami, zamiast ich jakoś wspomóc, czasem zastąpić na chwile żeby złapali oddech. A krąg się wciąż zaciska. Słabsi padają pod naporem powroza. Pętla dosięga następnych, którzy dopiero wtedy dostrzegają, że nie ma dokąd uciec.


20:02 / 13.03.2005
link
komentarz (10)

Mamy 13 wizualnie jednakowych kul. Jedna z nich różni się jednak od reszty wagą. Naszym zadaniem jest wskazanie za pomocą trzech ważeń wagą szalkową, która to kula. Przy okazji mamy też podać czy szukana kula jest cięższa od innych, czy może lżejsza? :D

Z 13 kul 5 odkładamy na bok, pozostałe 8 dzielimy na dwie części i kładziemy na szale wagi.
A I ważenie
Jeżeli nie przeważy żadna szala wtedy wszystkie 8 kul ma jednakowe ciężary, a szukana kula znajduje się wśród 5 jeszcze nie ważonych. Przechodzimy więc od razu do punktu C
Jeżeli któraś szala przeważy, znajdujące się na niej kule zaznaczamy krzyżykiem "x". Kule z drugiej szali zaznaczamy kółkiem "o" a 5 odłożonych zaznaczamy literką N jako neutralne.
B II ważenie
Odkładamy na bok trzy kule z krzyżykiem (lub z kółkiemale wtedy postępujemy na odwrót). Na pierwszą szalę kładziemy jedną kulę z "x" i 2 z "o", na drugą 2o i jedną wzorcową (N) wziętą z piątki odłożonej przed pierwszym ważeniem. Mamy więc dwie szale z kulami:

1(xoo) i 2(ooN), oraz odłożone na bok trzy kule xxx

a) Jeżeli przeważy szala nr.1 to kula x jest tą poszukiwaną i jest ona cięższa, lub któraś z kul oo na szali nr.2 jest lżejsza. W trzecim ważeniu porównujemy na wadze ciężary kul potencjalnie lżejszych z szali nr.2 i rozstrzygamy, która jest lżejsza. Jeżeli podczas trzeciego ważenia, szale wagi pozostaną w równowadze, wtedy kula x z szali nr.1 jest tą szukaną. Z pierwszego ważenia wiemy już, że jest ona cięższa od innych.
b) Jeżeli w drugim ważeniu przeważy szala nr.2 to któraś z kul oo na szali nr.1 jest lżejsza. W trzecim ważeniu rozstrzygamy która.
c) Jeżeli w drugim ważeniu szale pozostaną w równowadze wtedy w 3 ważeniu porównujemy dwie z trzech odłożonych na bok kul xxx. Ta która przeważy jest tą której szukamy i jest cięższą. Jeżeli żadna nie przeważy cięższą jest trzecia x.

C Mamy więc 8 kul neutralnych o jednakowych ciężarach, które mogą nam ewentualnie posłużyć jako wzorzec, oraz 5 kul, wśród których znajduje się przez nas poszukiwana. Żeby ją znaleźć mamy tylko dwa ważenia. Odkładamy na bok 2 kule. Z trzech pozostałych dwie kładziemy na jedną szale a jedną na drugą szalę. Do drugiej szali dokładamy kulę neutralną z ośmiu wyselekcjonowanych podczas pierwszego ważenia i zaznaczamy ją literką - N.

a)Jeżeli przeważy szala nr.1 to wśród znajdującej się na niej kul jest cięższa, albo kula na szali nr.2 znajdująca się obok tej oznaczonej literką "N" jest poszukiwaną i jest lżejsza.
1(xx) i 2(No)
Żeby to rozstrzygnąć w trzecim ważeniu porównujemy dwie kule z szali nr.1. Poszukiwaną będzie ta, która okaże się cięższa. Jeżeli żadna nie przeważy, poszukiwaną jest kula z szali nr.2 i jest ona lżejsza od pozostałych.

b)Jeżeli przeważy szala nr.2 to rozumowanie przebiega analogicznie jak w punkcie a.

c) Jeżeli w drugim ważeniu nie przeważy żadna szala porównujemy jedna z dwóch wcześniej odłożonych kul z kulą wzorcową (oznaczoną literką - N) Jeżeli okaże się ona cięższą lub lżejszą od wzorca (N), oznacza to, że jest to szukana przez nas kula. Jeżeli szale pozostaną w równowadze poszukiwaną przez nas kulą jest ta pozostała. Jest to jedyny przypadek kiedy nie wiemy (oczywiście bez dodatkowego ważenia) czy jest ona cięższa czy też lżejsza od pozostałych :D.
16:27 / 13.03.2005
link
komentarz (0)
Trzeba by chyba coś o kulkach napisać? A może jeszcze poczekać? Może jeszcze dać niektórym, zwłaszcza tym nowym, tydzień na próby rozwiązania?
A może już dawno temu rozwiązano nasze zadanie i podano gdzieś w necie wynik? Wie ktoś coś na ten temat?
21:09 / 12.03.2005
link
komentarz (7)
Taka sobie bajka

Jednego razu mały Krzyś towarzyszył babci w czasie robienia zakupów na miejskim targowisku. To właśnie tam przyszedł chłopcu do głowy pomysł na zrobienie rodzicom niespodzianki pod choinkę. Nie kupienie jakiegoś tam byle jakiego prezentu, ale wspaniałego, wręcz zapierającego dech w piersiach! Jak na przykład tych miniaturek szopki noworocznej odlanych z gipsu, które miał właśnie przed oczami. Były fantazyjnie malowane wszystkimi kolorami tęczy. Krzysiowi spodobał się również Mikołaj powożący saniami wyładowanymi prezentami po brzegi. Oczywiście ciągnionymi przez sześć wspaniale wymodelowanych reniferów.
Właśnie te figurki Krzyś postanowił zakupić koniecznie! Niestety w tym celu musiał rozbić swą skarbonkę.
Pewnego razu wymknął się na targ samodzielnie. W tajemnicy przed Babcią, która zajmowała się prowadzeniem domu kiedy rodzice byli w pracy. Krzyś kupił upatrzone wcześniej figurki i nawet zorganizował sobie w pobliskiej aptece dwa zgrabne kartoniki. Ponieważ zostało mu jeszcze trochę pieniążków, kupił kilogram czekoladowych cukierków, którymi wypełnił wolne przestrzenie w kartonikach między figurkami. Kupił też kolorowy papier do zapakowania prezentów. Namęczył się ze wszystkim bardzo, tym bardziej, że robił to po raz pierwszy w życiu. Ale efekt był zachwycający. Krzyś był bardzo dumny ze swojej pracy. Teraz wystarczyło zaczekać na odpowiedni moment.
W pierwszy dzień Świąt kiedy rodzice obudzili się rano, ze zdziwieniem spostrzegli, że pod poduszkami mają wsunięte piękne pakuneczki.
Wielce to ich zadziwiło, zwłaszcza, że nikt nie przyznawał się do autorstwa niespodzianki, a przecież w świętego Mikołaja rodzice Krzysia przestali wierzyć już dawno temu.
Mamusia Krzysia sobie tylko znanymi sposobami wytropiła sprawcę niespodzianki. Wprawiło ją to odkrycie w wielką dumę i jeszcze większe rozczulenie. Całe święta chwaliła się wszystkim na raz i każdemu z osobna, jakiego ma wspaniałego synka.
Jednak dumny Krzyś nadal nie przyznawał się do autorstwa niespodzianki, twardo utrzymywał że to sprawka świętego Mikołaja.
Starszy brat Krzysia, któremu nie przyszło do głowy aby zrobić komukolwiek prezent świąteczny coraz bardziej miał się z pyszna.
Z pyszna miała się też babcia Krzysia, chociaż ona akurat zrobiła prezenty wszystkim domownikom.

No i k***wa jaki z tego morał?


20:41 / 11.03.2005
link
komentarz (4)
Mam gdzieś wasze huty, te stare i te nowe też, a nawet fabryki procesorów mam gdzieś. Dziś. Idę na piwo, ruszaj się Bruno! Niechybnie czekają tam nas! ;)
Od stania w miejscu... itd. itp.
12:29 / 11.03.2005
link
komentarz (16)
Oni mnie nie rozumieją. Więc dlaczego właśnie ja mam cierpieć z tego powodu?
Problem, że ja cierpię nawet wtedy kiedy oni nie rozumieją sami siebie.



23:52 / 10.03.2005
link
komentarz (6)
Mani-fest

Mamo! – ty nie masz duszy.
Jesteś światem martwych atomów,
Termodynamiczną ich permutacją
Jesteś filigranową konstrukcją
Którą unicestwia czas

Twoje łzy – to zwykła H2O
Twoje słowa – to fala akustyczna
Empirycznie potwierdzająca
Tylko to czego nas nauczyli
Nie dziw się kiedy depczę twoją miłość
Albowiem jest ona jednym z wielu
Stanów skupienia energii

Mamo! – ty nie masz duszy
Więc i ja jej mieć nie mogę
Nie masz serca, masz tylko pompę
Nie jestem żadnym potworem
Zostaw tego twojego śmiesznego Boga
Sama widzisz do czego cię doprowadził

Powinnaś się cieszyć
Że oto syn twój
Służy nowej, zwycięskiej idei
Przed którą świat pada na kolana
Powinnaś być dumna widząc jak maszeruję
W szeregach nowej generacji ludzi
W każdej chwili gotowy
Złożyć swój los
W ręce świętego dogmatu
Ciesz się matko!

Albowiem nie przystoi płakać
Matce bohatera.

22:35 / 09.03.2005
link
komentarz (10)
Jeżeli zdecydujemy się coś budować z kimś, najczęściej zaczynają piętrzyć się problemy w komunikacji
w samotności łatwiej budować, tylko że nikomu nic się wtedy nie chce.
Co wybrać?
Chyba najlepiej starszego brata.
Jak się go ma oczywiście ;)


12:28 / 09.03.2005
link
komentarz (12)
Chciałbyś żeby cały wszechświat przestał się kręcić? To byłby przecież koniec wszystkiego! Co z tego, że głównie kręci się on wokół seksu?
Najważniejsze, że w tym wielkim świecie zawsze można zbudować własny, malutki, który będzie się kręcił wokół czego zechcemy.
Czego tak naprawdę pragniesz?


19:40 / 08.03.2005
link
komentarz (9)
Wszystkiego najlepszego wszystkim z okazji 8 marca





16:43 / 08.03.2005
link
komentarz (3)
Jak tak można!?

W wiosce w której lee nieopatrznie zapuścił korzenie właśnie wybuchła afera. Pewna Pani pedagog z kilkuletnim doświadczeniem zawodowym, do tego filolog anglistka, romanistka i rusycystka w jednym; postanowiła zrobić uprawnienia nauczyciela mianowanego, czyli osiągnąć kolejny (zdaje się najwyższy?:>) szczebel w kaście belferskiej. Co oczywiście miało się wiązać z większym prestiżem w społeczeństwie, oraz lepszym zaszeregowaniem w tabelach płac wymyślonych przez Ministerstwo Oświaty. Wkrótce jednak wyszło na jaw, że nie był to najlepszy pomysł.
Dostarczając pracodawcy niezbędne dokumenty, nasza pani filolog dowiedziała się, że niestety dla uzyskania kolejnego wtajemniczenia nie wystarczą kserokopie uniwersyteckich dyplomów potwierdzających fakt ukończenia wymienionych wyżej fakultetów.
A oryginałów pani pedagog ni jak nie mogła dostarczyć, bo zawsze przeszkadzały w tym jakieś żywioły. W końcu zniecierpliwiona dyrekcja sama postanowiła się zwrócić do właściwej uczelni z prośbą o dostarczenie potrzebnych świadectw.
Odpowiedź zaskoczyła wszystkich, gdyż okazało się, że nasza pani pedagog, wkrótce mająca zostać mianowaną, nigdy nie uzyskała ani jednego dyplomu na tymże uniwersytecie, a istniejące kserokopie dyplomów najwyraźniej musiały zostać sporządzone z nigdy nie istniejących oryginałów. Inaczej mówiąc, zostały sfałszowane!
Jaka afera wybuchłą we wsi to historia!
Oczywiście panią pedagog, teraz już nie legitymującą się niczym oprócz wieloletniego doświadczenia i dobrych wyników w dotychczasowym kształceniu, wywalono z roboty na zbity pysk. Całe środowisko nauczycielskie ekskomunikowało koleżankę eksternistycznie :D (fajny zwrot nie?:) :P). Do tego w lokalnej prasie rozpoczęła się istna nagonka. Szereg autorytetów moralnych zionęła ogniem z oburzenia!
No bo jak można w tak bezczelny sposób wykonywać zawód nauczyciela!!!
Do tego ucząc, z powodzeniem, kilku języków obcych jednocześnie?! A wszystko przecież bez urzędowego potwierdzenia posiadanych kwalifikacji!!!
Taka postawa burzy spokój społeczny, ośmiesza cały państwowy system szkolnictwa, odbiera uczniom motywację do dalszej nauki, powoduje nieuczciwą konkurencję na rynku pracy, dyskryminując tych którzy w trudzie i znoju wszystkie wymagane dyplomy, pozwolenia, potwierdzenia, zaświadczenia i certyfikaty jednak zdobyli, zgodnie z ogólnie obowiązującymi regułami i wymogami wymyślonymi w kilku ministerstwach :P

Karamba! Naprawdę ostatnio wiele podano powodów uzasadniających napiętnowanie tej nieszczęsnej kobiety. Zapomniano tylko o jednym. Tym prawdziwym.


19:02 / 07.03.2005
link
komentarz (19)

Lee dziś musiał zaśpiewać wysokie "i" a nawet jeszcze wyższe "a".
I to z szorstkim patykiem umieszczonym w środku gardła, oraz z zamkniętymi oczami. Jak można śpiewać cokolwiek z całkiem zamkniętymi oczami?! Oczy Lee musiał zamknąć kiedy mu pan doktor orto-costam... w nie zaświecił.
Następnie pan doktor ostrzegł, że nie ma stosownego fartuszka i w związku z tym poprosił Lee, żeby ten ani ważył się mu puszczać pawia na koszulę, bo to już jego ostatnia.
Na zakończenie Lee dowiedział się, że jeszcze trochę pożyje, oczywiście pod warunkiem, że przerzuci się na „cudzesy”. Palenie koniecznie należy rzucać etapami, najpierw przestawiając się na przykład na tzw. „cudzesy”. Wtedy dajemy sobie szansę aby również innym pomóc w podjęciu decyzji o rzuceniu palenia.

12:45 / 06.03.2005
link
komentarz (6)
Mam cię II :D))))

Gratulacje dla pani Cariewny.
Brawa!
Ma pani rację!!! :)
Lee zupełnie bezpodstawnie :P przyjął założenie, że w zadaniu chodzi o znalezienie kulki cięższej, a przecież równie dobrze może ona być lżejsza!
Ha!!!
Znakomicie komplikuje to nam nasze zadanie :D
Proszę państwa, trzeba to jak najprędzej naprawić!

Proszę więc tradycyjnie, mając do dyspozycji tylko 3 ważenia podać, która z 13(!) kulek jest tą odmienną.
A dodatkowo proszę podać, czy jest ona cięższa od pozostałych czy też lżejsza? :D :P

Rozwiązanie za tydzień
to nie link buuuuhahahahahahahaha...

13:29 / 05.03.2005
link
komentarz (8)
Mam cię

Wśród 12 kul jedna jest innej wagi od pozostałych, za pomocą wagi szalkowej i maksymalnie 3 ważeń wykaż, która to ta odmienna.

Takie zadanie zadała e swoim gościom.

Podaję rozwiązanie:
Należy podzielić 12 kul na 3 równe części i ciężary dwu z nich porównać na wadze szalkowej. Jeżeli któraś część przeważy drugą, pozostałe części odrzucamy. Jeżeli szalki będą w równowadze należy odrzucić obie ważone części.
Pozostałe 4 kule podzielić na dwie części i znów porównać ich ciężary na wadze szalkowej. W ten sposób wyselekcjonujemy dwie kule, z których jedna jest cięższa. Wystarczy więc (po raz trzeci :D) porównać na wadze szalkowej obie kule żeby się dowiedzieć, która jest cięższa.
Proste nie?:>

Teraz zróbcie to samo z 13-toma kulami :D)))))))))

Rozwiązanie za tydzień
20:59 / 04.03.2005
link
komentarz (10)
Lee idzie na piwo. Idzie, idzie...

Raz w tygodniu musi!
Do ludzi

Ale najpierw musi się jakoś od neta oderwać hmmmmmm........

Ból
20:34 / 03.03.2005
link
komentarz (14)

Nie chce mi się nic

Wszystko przez znajomych którym Chujnia właśnie zmierzyła marchewki i cebulę


Gość ma sklep warzywny. Niedawno miał kontrole nowopowstałej komórki sanepidu. Trzy dni siedzieli u niego debile, którzy niedawno byli jeszcze celnikami na granicy, a teraz przekwalifikowano ich na sprawdzaczy wymiarowości marchewek, bo się na niczym więcej nie znają tylko na węszeniu i sprawdzaniu. Teraz grasują po krajowych warzywniakach i mierzą czy cebula gruba nie miesza się z drobną. Na razie kar nie walą, tylko pouczają. Ale niedługo zaczną... Pewnie mają odgórny zakaz? Na razie!



10:44 / 03.03.2005
link
komentarz (4)
Mini Traktat o Poezji


Wiersz powyżej, czy jak tam kto woli poniżej, napisał Lee dawno temu, kiedy był jeszcze młodym poetą. A nie alkoholikiem, jakby się wydawało na pierwszy rzut oka. Lee pamięta, że pisanie wierszy nie przychodziło mu nigdy łatwo i w sumie trudno powiedzieć po co w ogóle brał się za tworzenie czegoś tak trudnego do zdefiniowania jak poezja?
Ale w końcu po coś tam się brał?
Zanim jednak się wziął zawsze najpierw musiał coś przeżyć. A nie wypić jak to suflują niektórzy dowcipnisie!!! Choć nie zawsze chodziło stricte o konkretne przeżycie! Czasem żeby uruchomić proces krystalizacji myśli i emocji, wystarczyło coś przeczytać. Obojętnie co, nigdy nie wiadomo przecież czy bardziej poruszy nas (zainspiruje :D:>) wiadomość w gazecie, podręcznik fizyki, dobry kryminał, romans, czy też traktat filozoficzny? Logów jeszcze wówczas nie było :D.
Kiedy wreszcie wpadał Lee do głowy jakiś fajny pomysł, oczywiście musiał to być pomysł na tyle fajny, żeby wciąż się przypominał. Musiał wręcz się narzucać, często natrętnie jak przysłowiowa mucha, albo niektóre typy kobiet. Bo jak się nie przypominał, nie maltretował Lee, to wiadomo: znikał, rozpuszczał się w eterze przestrzeni interpersonalnej, lub szedł dręczyć kogoś zupełnie innego :D
I z Bogiem! - powiedziałby dziś Lee. Wtedy jednak żałował takich uciekinierów.
No ale kiedy już udało się jakiemuś pomysłowi osaczyć Lee i zmusić go do rymowania strof, liczenia zgłosek i synchronizowania średniówek wtedy powstawał prawdziwy wiersz. Zabawne nie? Czasem kiedy z liczeniem i rymowaniem poszło coś nie tak, wychodził tzw. „Wiersz biały”.
Oczywiście potem taki wiersz zaczynał żyć własnym życiem. Najczęściej w ciepełku szuflandii, ale niektórym wypiekom Lee, zdarzało się czasem, ruszyć w obieg, na podbój świata! A raczej półświatka :D. Zwłaszcza tym rozrabiakom satyryczno-erotycznym się udawało, tym na czasie...
CDN.



22:04 / 02.03.2005
link
komentarz (7)

Jakiś koń
Co depcze mi czoło
Potem szkło
Przykra woń
Potem...
- Już tylko wesoło
Jakieś koło...
- Chyba piąte...

Przez dziesiąte

Jakieś wianki?
Przed... ?
Czy za mostem puszczane?
Jakieś serce
Chyba złamane

Potem gwiazdy
Stolików bez liku

Potem...
- Nie wiem

.........................
.........................

I ku ku ry ku!
I...
- kukuryku!









18:35 / 02.03.2005
link
komentarz (10)
wielki = trochę mniejszy niż ogromny


21:06 / 01.03.2005
link
komentarz (0)
Najnowszy wpis zastępczy



:D))))))))))))
15:01 / 01.03.2005
link
komentarz (12)
Dziś o dupie Maryni

Ostatnio Lee wlazł na kilka for krajowych (forów?) i zauważył, że już wraca odgrzewany po wielokroć temat aborcji. Dziwne to zjawisko jest jednak oczywiste kiedy się zna mechanizmy nim rządzące. Temat ów pojawia się w publicznych dyskusjach regularnie co 3 – 5 lat i wiąże się z wchodzeniem w dorosłość kolejnego pokolenia, które podobnie jak poprzednicy musi uporać się z odpowiedzią na szereg ważkich pytań natury moralnej. A że obok tych pytań nikt nie może przejść obojętnie dyskusje będą się odradzać do końca świata. Kolejne wypłynięcie tematu można jednak opóźnić sztucznie lub przyspieszyć. Można też wzmocnić lub wyciszyć jego temperaturę odpowiednimi technikami z dziedziny inżynierii medialnej i społecznej.
W naszych, polskich realiach nasilenie się aborcyjnych dyskusji zwykle pokrywa się z terminem kampanii wyborczych. A wybory przecież tuż tuż :D.
Macherzy od public relations zaobserwowali już dawno, że temat aborcji można doskonale wykorzystać do podgrzewania temperatury politycznych dyskusji, polaryzacji światopoglądów, oraz przemycania do społecznej świadomości demagogii partyjnej. Nie podlega dyskusji, że demagogia łatwiej wnika do naszych umysłów, gdy wcześniej odpowiednio rozmiękczy się je emocjonalnie.

Najśmieszniejsze jest jednak w tym wszystkim to, że większość ludzi nigdy nie jest w stanie przewidzieć czy wystąpi w takiej dyskusji jako zwolennik czy raczej przeciwnik aborcji. Lee wie o tym doskonale, gdyż zdarzyło mu się występować zarówno w jednej roli jak i drugiej :P
20:32 / 28.02.2005
link
komentarz (3)
Zobaczyć minę Wysokiego Sądu

W związku z wyżej wymienionym "Zawiadomieniem o Przestępstwie" autorstwa Lee, Prokurator rejonowy zmuszony był wszcząć kolejne śledztwo. Tym się ono różni od poprzednich, że Lee jako zawiadamiający ma w nim zagwarantowane prawa strony, a więc i całkowity wgląd w akta i prawo do ich kopiowania nawet! Ha!!! Lee chciałby zobaczyć minę Wysokiego Sądu kiedy ten się dowie, że jednak znalazł się sposób na skopiowanie złośliwie ukrywanych akt. A kiedy Lee już je skopiuje wtedy koniec z podmiankami dokumentów, koniec z każdorazowym podpicowywaniem protokołów z Wiejskiego Zebrania, w miarę jak sztabowcom z ZET przychodzą coraz to genialniejsze pomysły na wrobienie Lee!
No i miejmy nadzieje, że do czasu skopiowania nikt nie wpadnie na pomysł żeby wycofać z akt sfuszerowane wstawki do protokołu. Zwłaszcza te fałszywki ksero z oryginału pisanego na papierze w kratkę.
13:26 / 28.02.2005
link
komentarz (3)
Zawiadomienie o przestępstwie

Babcia Lee zawsze mawiała, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Jeżeli w danym momencie takiego wyjścia nie widzisz to znaczy tylko, że masz coś ze wzrokiem. Wysil mózgownicę bo tak naprawdę tylko ona ma zdolność widzenia. Lee tę zasadę dobrze sobie zapamiętał i z powodzeniem stosuje w życiu.

Lee długo główkował jak zostać stroną we własnej sprawie. Nie może przecież tak być żeby Sąd nagle uniemożliwił oskarżonemu dostęp do akt własnej sprawy i robienie z nich kopii, i to za pomocą takiej dziecinady jak odsyłanie ich prokuratorowi po każdej rozprawie.
Panowie dosyć! W „kotka i myszkę” Lee wyhasał się dostatecznie za młodu. W „tata wariata” też nie ma ochoty się już bawić, nawet jeżeli propozycja wychodzi od samego Wysokiego Sądu, lub Prokuratury.
W związku z powyższym Lee poinformował pisemnie Prokuratora, że pomimo iż nie przysługuje mu wgląd we własne akta, to jednak za zgodą Sądu przeglądał je wielokrotnie. Do czasu kiedy ten wpadł na pomysł aby odciąć Lee od tej przyjemności. Podczas przeglądania sporządzonych przez Prokuratora akt, Lee dostrzegł w nich dowody popełnienia przez ZET (Znanego w Europie Truciciela) szeregu przestępstw. A w szczególności:
1. Naruszenie dobrego imienia Lee.
2. Domaganie się od Wysokiego Sądu pozbawienia Lee praw gwarantowanych przez Konstytucję III RP i zakazania mu legalnej i społecznie użytecznej działalności.
3. Posługiwanie się w tym celu fałszywymi dowodami, ze świadków składających nieprawdziwe zeznania. W tym zeznania jednego z członków zarządu ZET.
4. Posługiwanie się sfabrykowanymi dokumentami.
5. Powoływanie się na nieistniejące nagrania magnetofonowe.

Jednym słowem Lee przeszedł do ataku. Bo niestety wciąż najlepszą obroną jest atak.
18:05 / 27.02.2005
link
komentarz (7)
Środek zimy, mrozy arktyczne prawie, śnieg sypie jak głupi. A u Lee na pohybel ogólnemu trendowi, urodzaj! Wszystko mu od jakiegoś czasu rośnie jak polifoską pędzona rozsada na wiosnę. Tylko proszę bez andaluzji w stylu „trawka się zieleni pipka się czerwieni, ch...” :D.
Przede wszystkim rosną Lee stosy rachunków i wezwań do zapłaty, gazet do przeczytania, pism procesowych do napisania lub przetrawienia, oraz innych lektur obowiązkowych. A potem oczywiście stosy makulatury rosną Lee do wywalenia.
Za komuny to było dobrze, można było makulaturę zawieźć do skupu i sprzedać, albo na lizaki wymienić? A dziś? W dupie wszyscy mają lizaki.
W tym miejscu wypada się pochwalić że ostatnio rośnie też Lee oglądalność na nlogu. Z czego morał, że macie coraz mniej do roboty!
Zarówno dla Lee jak i jego otoczenia rośnie poczucie samozadowolenia. Co jest samo w sobie objawem chorobliwym i niepokojącym dosyć, gdyż nie wynika z żadnych racjonalnych przesłanek. Podobnie jak optymizm polskiego Rządu i Euroentuzjastów spod znaku „Strategii Lesbońskiej” (czy tam Lesbiańskiej?). Jak zwał tak zwał wiadomo o co chodzi. Że nie wiadomo? No jak to? Chodzi o to, że antyamerykańskiej.
21:57 / 26.02.2005
link
komentarz (4)
Człowieku nienawykły do deszczu


Człowieku nienawykły do deszczu
Jakież bezbronne
Są twoje słoneczne wspomnienia
Wibrujące od chłodu kropel
Spływających w zakamarki odzienia
Na ich radosny taniec
Reagujesz bezbożnym lękiem
Dżdżyste sreberka
Osiadłe na twych rzęsach
Przepędzasz niczym roje natarczywych owadów
Werble od okiennych szyb
Harmonizujesz z dreszczem
W kompozycję nienawiści
Już!
Przeklinasz jednym odruchem
Deszczową teraźniejszość
Gdy słońce znów zaświeci
Będziesz poetą
Większym
Niż motyl doleci

20:21 / 25.02.2005
link
komentarz (8)
Nowszy wpis zastępczy
11:03 / 25.02.2005
link
komentarz (13)
Niewinności nie udowadnia się!
Niewinność się zakłada.
To winę należy udowodnić!!!
To nie jest prowizoryczne twierdzenie, przeskakującego pagórki.
To jest zasada niepodważalna jak skała!!!
Za nią warto jest nawet umrzeć.
Zapominacie o tym wyznawcy prowizorki.
Na tej skale opiera(ła?) się moralna potęga Europy!!!
Fizyczna z resztą też!
10:20 / 25.02.2005
link
komentarz (2)
Nowy wpis zastępczy
19:17 / 24.02.2005
link
komentarz (12)
Druga ToTo-opowieść

Kilka lat po cudownej historii "malucha z drewna" (nie mylić z Pinokiem :D), teściowie dobrej znajomej Lee wygrali milion w totoniloto. Kiedy już jakoś udało im się przeżyć transmisję telewizyjną z losowania i nawet troszkę ochłonąć, postanowili zgłosić gdzie trzeba fakt wejścia w posiadanie szczęśliwych kuponów i odebrać wymarzony, wymodlony, nocami wyśniony: millijon .
W ciągu doby od tych wydarzeń zjawił się u nich w domu dystyngowany pan w eleganckim garniturze i kapeluszu jak od Magritte'a. Sam bez niczego się zjawił. Przedstawił się jako wysoki negocjator z podkomisji spraw pilnych, departamentu Nitoto. Facet wyglądał jakby wyskoczył wprost z "Procesu" Kafki, co powinno dać trochę do myślenia gospodarzom, ale nie dało bo oni nigdy nie mieli zielonego pojęcia kto to jest Kafka, ani co to takiego "proces" :D (Gdyby ktoś nie wiedział: Kafka to Czeski pisarz, pochodzenia żydowskiego, tworzący w języku niemieckim na przełomie XIX i XX w.).
Przybyły jegomość dokładnie obejrzał los (kupon) pod światło, potem potwierdził jego autentyczność prześwietlając specjalnym przyrządem, który miał ze sobą na tę właśnie okoliczność.
Kiedy skończył teściowie odetchnęli z ulgą, po czym zaproponowali gościowi rytualną herbatę, ciasteczka i coś mocniejszego na pokrzepienie serca. Po celebracji picia herbaty, negocjator zaproponował szczęśliwcom niezwykle uczciwy interes.
Fifty-fifty znaczy się - czyli udział w wygranej po połowie. Innymi słowy mówiąc, że albo kmiotki podzielą się wygraną po chrześcijańsku z kim trzeba, albo z "półmelona" nici.
Oczywiście o całym melonie od razu zapomnij!!!
To i tak była wyjątkowa okazja! Wynikająca tylko i wyłącznie z dobrego humoru gościa i cudownego aromatu herbaty parzonej przez treściową znajomej Lee. Całuję rączki Sz. pani i padam do nóżek... Okazało się, że wszyscy poprzednicy szczęśliwych Toto-zwycięzców, równie doskonałych warunków nigdy nie wynegocjowali. Ot co najwyżej marne 30%.

No kurna takiego obrotu rzeczy teściu znajomej Lee już nie zdzierżył!!!
Wymierzył wysokiemu negocjatorowi solidnego "kopsawdupsko" i to bez żadnej konsultacji ze współmałżonką, po czym jeszcze zrzucił sk****syna ze schodów!
Cóż młody wtedy był i dość porywczy :D
Od tamtej pory teściowie znajomej Lee posiedli ogromną wiedze na temat "Procesów" i to własnych, z koncernem LOTOtotoiMOTO; a nie jakiegoś tam Franza Kafki! Niech mu ziemia lekką będzie... Wydali na tę wiedzę majątek (Sędziowie, adwokaci, biegli sądowi, ekspertyzy).
Dziś zmęczona życiem chłopina strasznie żałuje, że przed laty dała się ponieść, że tak haniebnie potraktowała prawdziwego dobrodzieja. Jedynego chyba jakiego miała w życiu?
Jeszcze bardziej pół utraconego melona żałuje żona chłopiny.
No kurna nijak nie może zapomnieć! Jak to się objawia nie trzeba tu chyba wyjaśniać.
10:15 / 24.02.2005
link
komentarz (9)
Maluch wystrugany z drewna

Dawno temu kiedy Lee był małym chłopcem, jego daleki kuzyn wygrał Fiata 126p (kultowego malucha), w takim jednym (wówczas chyba jedynym?) totalizatorze, Wieść o tym szczęśliwym wydarzeniu obiła się szerokim echem w powiecie. Tłumy spragnionych sukcesu, oraz szybkiego wzbogacenia się rodaków natychmiast ustawiły się do budek totomitolotto. To dopiero były żniwa dla szczęśliwych właścicieli loterii. Towarzysze szczycący się najdłuższym stażem w organach nie pamiętali lepszych.
Od tamtego czasu kuzyn Lee już ze cztery razy zmieniał samochód, ale pamięć swojego pierwszego malucha czci do tej pory z bałwochwalczą gorliwością.
Całkiem niedawno, na jakimś rodzinnym spotkaniu, kuzyn Lee, po wypiciu kilku głębszych za dużo, wyznał w wielkiej tajemnicy, że malucha wcale nie wygrał tylko najzwyczajniej kupił. Ale, że nabył go bez kolejki na SB-eckie talony i za pieniądze pochodzące z kradzieży drewna, więc bezpieczniej było oficjalnie ogłosić jakieś bardziej cudowne wyjaśnienie. A że Lud nasz lubi cuda...
11:52 / 23.02.2005
link
komentarz (20)
Dla gangsterów sprzedających kupony Toto-urzędowo-koncesjonowanego-lotka, prawdopodobieństwo "wygranej" wynosi zawsze 100%. Czyli to nie jest gra!!!
Prawdziwą grę i hazard to oni mają z Sejmem, Ministerstwem Sprawiedliwości i Urzędem Skarbowym :D)))
Dla prostych żuczków kupujących tzw. "los" to też nie jest gra, ale o tym innym razem.
W znanych nam z telewizji totalizatorach prawdopodobieństwo sukcesu jest mniejsze niż możliwość zakażenia się HIV bez stosunku płciowego. Dla uprawiających open-sex prawdopodobieństwo zakażenia wirusem rośnie wykładniczo. Rozsądniej więc w takich przypadkach zamiast w abstrakcyjny kupon, przysłowiowe 1,5 zł zainwestować w prezerwatywę, która to prawdopodobieństwo trochę zmniejsza. To jest prawdziwa gra! To dopiero jest hazard!
10:40 / 23.02.2005
link
komentarz (0)
LOTO mi TOTO i LOTTO :D)))))
20:15 / 22.02.2005
link
komentarz (24)
Obstawianie totolotka to nie zabawa w szczęście, to przyznanie się do klęski.
Obstawianie totolotka to dziwne "partnerstwo". Po jednej stronie stoi rozdeptany przez życie strzęp człowieka, który nie widzi bardziej prawdopodobnych (optymistycznych!!!) możliwości rozwiązania swoich problemów, po drugiej wypasiony moloch, chroniony cyniczną koncesją i prawem wielkich liczb, który ma zawsze zagwarantowaną wygraną.
Gdzie tu jest miejsce na jakiekolwiek szczęście?
11:44 / 22.02.2005
link
komentarz (3)
Prawa strony

Są na ziemi zjawiska, których nie można zrozumieć korespondencyjnie. Trzeba ich dotknąć, posmakować, poczuć zapach... Prawda kochanie :> :D))))?
No ale Prokuratura i jej teczki do tych rzeczy z pewnością się nie zaliczają. Mimo to Lee wybrał się z wizytą do powiatowego organu ścigania aby swoją sprawę zbadać organoleptycznie. No i...????
No i rewelacja proszę szanownej publiczności!!! :D))))))
Pomijając oczywiście tak nudne epizody jak godzinne oczekiwanie w ciasnej kanciapie aż łaskawie zadzwoni dzwoneczek, zapali się zielone światełko i otworzą się drzwi nie mające klamki. Tak, tak Prokuratura Rejonowa po ostatnim remoncie stała się prawdziwą twierdzą. Już jej nie straszni złodzieje i bandyci.
Zgadnijcie kto dał na tę modernizację pieniądze? :D
Zanim jednak zadzwonią dzwoneczki i zamigotają światełka, każdego petenta czeka twórcza rozmowa, przez dziurkowaną szybkę, z na wpół umundurowanym Cerberem, któremu należy wytłumaczyć po co się przyszło. Sztuka polega na tym żeby tłumaczenie było w narzeczu plemienia z którego pochodzi Cerber.
Kiedy Lee dostał się już na pokoje został poinformowany, że śledztwo, które Lee ma na myśli toczyło się rzeczywiście, ale nie przeciwko niemu lecz w „Sprawie”. A to wielka różnica! Oznacza ona, że Lee nie jest w tej sprawie ”Stroną”!
Kto nie posiada tzw. „Praw strony” nie ma wglądu do akt! Proste. Do widzenia panu Lee!
- A kto jest w tej sprawie stroną? - Zapytał Lee na odchodnym.
- No ZET oczywiście!
- Czyli ZET ma wgląd w akta, a Lee nie?
- No a jak inaczej? Przecież to logiczne! – odparł asesor (czy jak mu tam było?)
01:32 / 22.02.2005
link
komentarz (6)
Znikające Akta cd...

No to się Lee dowiedział korespondencyjnie, że Prokurator nigdy nie prowadził przeciwko niemu żadnej sprawy. A skoro nie było sprawy to i nie ma akt. No ale Lee przecież widział te teczki w sądzie, czytał je, znaczył kółeczkami interesujące go strony! Więc co? Fatamorgana? Lee otrzymał przecież pisemne zapewnienie Wysokie Sądu, że takie akta jakiś czas leżakowały w sądowym archiwum, a nawet brały udział w rozprawie wytoczonej przeciwko Lee przez ZET (Znanego w Europie Truciciela)jako materiał dowodowy, dopiero potem zostały odesłane z powrotem do prokuratury! Więc o co w tym wszystkim chodzi?
18:05 / 21.02.2005
link
komentarz (0)
Jakim się widzisz takim się stajesz.
21:47 / 20.02.2005
link
komentarz (8)
Jednak nie znam się na poezji.
Coraz mniej się na niej znam.

12:36 / 20.02.2005
link
komentarz (1)
Nie lubię, kiedy ze ściągania na sprawdzianach robi się problem moralny. Nie chodzi przecież o ściąganie majtek! Umiejętność ściągania informacji w każdych warunkach, to niezbędna w życiu umiejętność, której koniecznie należy się nauczyć. Właśnie po to chodzimy do szkoły! Bo przecież nie po to, by raz na zawsze wypełnić swe twarde dyski tzw. przydatną wiedzą!(?) Wiedza raz jest przydatna, a raz nie, istnieją wyspecjalizowane ośrodki zajmujące się jej gromadzeniem przechowywaniem i udostępnianiem zwane bibliotekami, archiwami, bazami danych. Nie ma sensu ich dublować. Najważniejszą dziś rzeczą jest umiejętność operacyjnego odsiewania z wszechogarniającego szumu informacji przydatnych w danym momencie do naszych, indywidualnych celów (interesów). Bez sprawnego (wydajnego) ściągania informacji nie może być mowy o ich skutecznym przetwarzaniu, kojarzeniu, wyciąganiu wniosków.
Prędkość ściągania informacji i umiejętność wstępnej selekcji to podstawowe warunki sukcesu we współczesnym świecie. Nie skonstruowano jeszcze doskonalszych środowisk dla rozwoju i testowania naszych wyszukiwarek mózgowych od szkolnych sprawdzianów, egzaminów, testów i kolokwiów. Im ich więcej tym lepiej. W takim ujęciu pisanie ściąg, sporządzanie tzw. gotowców, ściąg matek itd., itp. Należy traktować jako wysiłki zmierzające do lepszego uporządkowania drzewa katalogów w systemach operacyjnych naszych mózgów
11:58 / 19.02.2005
link
komentarz (0)
Lee wrócił z wczorajszej imprezy zadowolony. Przykro tylko, że stare twarze raczej nie dopisały. Był koncert jazzrockowo-bluesowy. Ambitny bardzo, trochę za sztywny jak na gust Lee, no aLEE...
J powiedział, że to dlatego, że ostatnio w Claptona się zapatrzył i teraz tak już będzie. Potem było dżemseszyn, jak zwykle mniej ambitne (chociaż czy ja wiem? hmmm) ale żywiołowe bardziej, choć nie tak jak za dawnych dobrych czasów. Dołączył się S i I a to zawsze dobra rękojmia. Wszyscy byli zadowoleni, każdy znalazł coś dla siebie, bo J to profesjonalista i jak się okazuje też niezły konferansjer :D, szczególnie kiedy przekroczy magiczną granicę trzech piw. Najbardziej zadowolona była jednak znajoma lesbijka, udało jej się uwieść wczoraj taką śliczniutką dziecinę, taką świeżutką czarnulkę jak aniołeczek normalnie. Aż szkoda no... ;P.
A dziś kiedy Lee wcześnie rano wstał (no co? 9,30 dopiero była no...) od razu sobie przypomniał o czym wczoraj cały dzień wiedział, że zapomniał. No kurna jakieś pismo urzędowe za potwierdzeniem odbioru, bardzo ważne miał odebrać na poczcie!!! A dziś to już mu termin upływał.
Ciekawe kto tym razem do niego napisał? Sąd? Burmistrz? Wojewoda? Prokurator? Minister Kultury może? A może komornik? :D
Ale Lee ma znakomitych korespondentów nie? :D ;P
18:23 / 18.02.2005
link
komentarz (3)
No kurna cały dzień Lee ma dziś wrażenie, że zapomniał o czymś bardzo ważnym. Miewacie takie uczucia czasami? Jeszcze nie :>? A więc wszystko przed wami! :P:D
23:09 / 17.02.2005
link
komentarz (12)
Zastanawiałem się ostatnio, dlaczego ludzie zakładają nowe logi, albo kasują stare? I doszedłem do wniosku, że najczęściej z obawy przed przypadkowym (mimowolnym) cytowaniem samego siebie. To faktycznie bolesne, czasem nawet żałosne. Co innego cytować uznane autorytety! Te akurat są wielokrotnego użytku. Założenie nowego loga jest niewątpliwie jakąś formą ucieczki przed samym sobą. Ale lepszym rozwiązaniem jest zostanie autorytetem wielokrotnego użytku! :D
11:27 / 17.02.2005
link
komentarz (3)
O czym to Lee chciał powiedzieć? Acha! Wczoraj przez telefon Lee szukał jakiegoś sensownego wytłumaczenia dlaczego w kraju jest tak źle. Skąd takie tematy? To proste, do Lee dzwonią jego znajomi i przyjaciele i opowiadają to czym w danym momencie żyją. Kiedy się cieszą, są podnieceni sukcesami, dobrą pracą, nowymi nabytkami, to Lee wie, że w karaju idzie na lepsze. Kiedy jest na odwrót, wtedy wiadomo... Wczoraj zadzwoniła przyjaciółka której Lee nie widział już 3 lata i akurat miała ochotę poruszać takie tematy. Więc dlaczego jest źle? Dużo by mówić.
W mieście Lee największą inwestycją planowaną w ciągu najbliższych 10 lat jest Urząd Skarbowy. Będzie to okazałe gmaszysko zajmujące pół kwartału, trzy razy większe od obecnego. Fundusze na jego budowę daje oczywiście Unia Europejska. Może to jest jakieś wyjaśnienie?
14:34 / 16.02.2005
link
komentarz (4)
Podstawowa zasada jasnowidzenia brzmi: im mniej jest do przewidzenia tym łatwiej przewidywać.
21:25 / 15.02.2005
link
komentarz (4)
Lee nie może patrzeć jak pan laureat nagrody Nobla L. Wałęsa się wygłupia. Taki pomnikowy autorytet, z własnym miejscem w encyklopedii i w ogóle... wdał się właśnie w żenującą awanturę z "Radiem Maryja". Niechby już się wdał z Michnikiem jak tak bardzo chciał, albo z rządowymi gadzinówami, to może by z tego jakiś pożytek chociaż był? A tak tylko wstydu kupa! Naubliżał ludziom, którzy wcale mu źle nie życzą. Do tego pierdoły takie powypisywał, nikomu chyba nie potrzebne oprócz UB-eków?
12:57 / 15.02.2005
link
komentarz (6)
Pada śnieg. Lee jest dziś strasznie odkrywczy. Odkrył dziś, że mu się popsuły przetwory na zimę.
00:35 / 15.02.2005
link
komentarz (0)
Święty Walenty pier***nięty

Lee dzisiaj biegał w trampkach po śniegu, bo jak wyszedł na dwór i zobaczył, że leży śnieg, to już mu się nie chciało wracać i przebierać. Lee w trampkach dziś się ślizgał nawet, a to dlatego że śnieg znów zaskoczył drogowców i chodnikowców. Lee uważał dziś cały czas żeby oddychać nosem. Poprzedniej zimy, czyli jakiś miesiąc temu, Lee sobie pozwolił oddychać ustami i przeziębił gardziołko. Leczył je później śliwkówką a la Lee, bo to najlepsze na świecie lekarstwo na takie schorzenie. Lee dziś za świętego Walentego robił, zwłaszcza kiedy dzieciaki za nim wołały: „Patrzajcie ludzie! Święty Walenty pier*****ęty, zimą w trampkach biega!
19:57 / 14.02.2005
link
komentarz (9)
Lee miał tyle planów na dziś, że od początku było wiadomo, iż nie uda mu się zrealizować nawet połowy. Cóż tak już chyba musi być. Doby nie da się przecież nadmuchać. Problem jednak nie w tym leży, żeby mniej planować, ale żeby uczyć się cieszyć tym co się zrealizować udało.
21:07 / 13.02.2005
link
komentarz (3)
O nas

Niedobrze jest kochać
Miłością ślepą bezkrytyczną
Niedobrze jest ufać
Bo wzgardzą tobą i zniszczą

Lecz gorzej nienawidzić
Za miłość co chybiła
Bo łatwo wtedy skrzywdzić
Tę osobę co nie zawiniła

To był pierwszy wiersz jaki spłodził Lee. Dawno bardzo dawno temu.
Kiedy był jeszcze bardzo małym i naiwnym chłopcem.

14:14 / 13.02.2005
link
komentarz (1)
Wiadomość w radio: „w Rzymie z powodu zanieczyszczenia spalinami ograniczono ruch samochodowy. W dni parzyste będą mogli jeździć tylko posiadacze pojazdów z parzystymi numerami rejestracyjnymi, a w nieparzyste z nieparzystymi”

Niema to jak urzędasy zbawiający świat! Teraz Włosi muszą kupować sobie dwa samochody. Jeden na dni parzyste, drugi na nieparzyste. A wszystko dlatego, że pozwolono urzędasom wprowadzić w życie rejestrowanie samochodów :D
11:27 / 12.02.2005
link
komentarz (5)
Wiwat bolszewia!

W notce z dnia 03.01.05 pisząc o nienaruszalnych prawach własności, mających skuteczną ochronę w naszej demokracji Lee okazał się niepoprawnym optymistą!!! Wygląda na to, że czasy komuny wcale się nie skończyły, a bolszewia kwitnie w najlepsze. Dowód otrzymał Lee na piśmie wczorajszą pocztą. Była to decyzja samego Wojewody, o zabraniu Lee balkonu. Wojewoda stwierdził, że (cytuję!): „Urządzenia i części budynku, w tym balkony i tarasy, wchodzą w skład nieruchomości wspólnej i służą do użytku współwłaścicieli, bez względu na to kto z nich korzysta” Dalej Wojewoda wywiódł, że skoro wspólnota mieszkańców, której Lee jest członkiem z racji posiadania mieszkania, większością głosów uchwaliła konfiskatę i uwspólnotowienie prywatnego balkonu będącego do tej pory integralną częścią lokalu mieszkalnego należącego do Lee, to on (czyli Wojewoda)nie widzi podstaw do wstrzymywania robót budowlanych związanych z wykonaniem nowych drzwi umożliwiających wejście na Lee-balkon.

Oczywiście wszelkie teorie spiskowe nie mają tutaj żadnego zastosowania nawet ta wskazująca, że jednym z oficjalnych doradców Wojewody jest członek ścisłego kierownictwa ZET (Znanego w Europie Truciciela).
Ale najzabawniejsze w całej aferze balkonowej jest to, że wspólnota mieszkańców, której członkiem jest Lee wcale żadnego uwspólnotowienia nie uchwaliła!
No to teraz śmiejcie się koteczki!!!
Zwłaszcza te co mają balkony niech się śmieją:D
Wojewoda nie śpi!
Ci co balkonów nie mają, też niech już się zaczynają cieszyć bo Wojewodzie w każdej chwili może się przecież przyśnić uwspólnotowienie kibla, albo łazienki.

Wiwat nieśmiertelna bolszewia!
Nie no przepraszam najmocniej teraz to ona "Bolshewia" się pisze :D
12:23 / 11.02.2005
link
komentarz (8)
Znikające akta

No to się Lee doczekał! Wysoki Sąd łaskawie mu odpisał, za potwierdzeniem odbioru oczywiście, że nie wyraża zgody na zrobienie kseroodbitek z akt jego sprawy. Materiały zebrane przez prokuraturą należą rzekomo do prokuratury. W związku z powyższym sąd właśnie odsyła je do ich prawowitego właściciela, a Lee jak chce mieć do nich dostęp, to niech się zwraca, do prokuratury.
Kurwa!!! Zaklął Lee. Żeby przewidział, że tak będzie, kiedy ostatnio był przeglądać akta, to by cyfrówkę wziął ze sobą i pofotografował wszystko.
A teraz kupa!
W sumie to Lee nawet przewidywał teoretycznie taką ewentualność, ale po prostu nie chciało mu się wierzyć i bawić w cyfrówkowe podchody.
A swoją drogą tępy ten sąd!!! W pale się nie mieści, że taką bzdurę odważył się dać Lee na piśmie. Przyda się kiedy przyjdzie do trybunału Europejskiego występować.
Póki co, Lee do prokuratury wysmażył prośbę o zrobienie kopii nieszczęsnych akt, zgodnie z pouczeniem „Wysokiego Sądu” z resztą, ...i teraz znów musi czekać.

Życie w tym zasranym kraju głównie na czekaniu polega.


21:11 / 10.02.2005
link
komentarz (12)
Wpis dobry jak każdy inny


12:34 / 10.02.2005
link
komentarz (1)
UFO

Nie dość, że świat jest mały to jeszcze jest śmieszny. Znajoma Lee opowiedziała mu, że podczas niedawnej podróży „Intercity” poznała bardzo dystyngowaną damę. Owa dama pochwaliła się, niby przypadkiem, że jest teściową pewnego wpływowego wiceministra. Kiedy okazało się, że znajoma Lee pochodzi z miasta, które słynie w świecie z tego, że w nim siedzibę swą ma ZET (Znany w Europie Truciciel) musiała wysłuchać jaki to ten ZET jest wspaniałomyślny, a jego prezes kulturalny i uczynny. Otóż niedawno całkiem bez zapowiedzenia na podwórze świeżowybudowanej willi wiceministra zajechał tir z prezentami. Dar prezesa. Były to wybrakowane wyroby ZET sprzedane wiceministrowi po symbolicznej cenie.
Znajoma Lee skojarzyła ten fakt z pewnym zaświadczeniem, którym ZET przechwalał się ostatnio. Rzekomo wynika z niego niezbicie, że ZET wcale nie jest aż takim wielkim trucicielem jakby to wynikało z bezczelnych plotek, publicznie rozgłaszanych przez Lee.
Znajoma Lee skojarzyła też owe prezenty z głośną aferą, która przez kilka tygodni bulwersowała lokalną opinie publiczną. Dotyczyła ona anihilacji w biały dzień, wprost z podwórka ZET, całego tira wraz z ładunkiem. Tir po prostu się rozpłynął w powietrzu. Drobiazgowe śledztwo przeprowadzone przez prokuraturę wyraźnie wskazało na cud, ewentualnie istnienie UFO.
W związku z tym kulturalny pan prezes ZET wywalił kilku tępych roboli na bruk. Podobno za zbyt poufałe kontakty z UFO.
21:21 / 09.02.2005
link
komentarz (15)
Smrodki w aktach sprawy

Kiedy Lee czytał akta własnej sprawy, odruchowo zaczął zaznaczać długopisem w kółeczko, numery interesujących go stron. Później się okazało, że tym sposobem zaznaczył 70% objętości teczki w wielkiej tajemnicy przygotowanej przez Prokuraturę Rejonową i dostarczonej Sądowi pomimo umorzenia dochodzenia.
Tak Lee ma pretensje do Prokuratora, o to że ten go nie powiadomił, że wszczął przeciwko niemu jakieś śledztwo! A jeszcze większe, że to śledztwo umorzył też nie informując o tym Lee!
Ale wracając do akt sądowych. Tam szczególną uwagę Lee zwróciło, że nie ma w aktach oryginału protokołu z wiejskiego zebrania, lecz tylko jego kserokopia. Na tych odbitkach i tak jednak widać, że protokół ów, był pisany na dwóch rodzajach papieru. Początek i koniec sporządzone są na papierze w kratkę, a środek na czystym. Dziwne?
Wcale nie dziwne!
Co by o tym nie myśleć dobrze byłoby mieć kopie zaznaczonych kółkami stron... Pomyślał Lee. Wtedy możnaby je zawsze mieć pod ręką i sięgać po nie kiedy tylko się zechce. Lee poprosił więc panią sekretarkę żeby zrobiła mu kserokopie zaznaczonych stron.
Ta najpierw odburknęła, że sąd nie jest punktem ksero gdzie robi się biznes. Następnie wyjaśniła, że z tymi kopiami to nie takie proste... Najpierw trzeba pisemną prośbę do młodego i niskiego ale „Wysokiego Sądu” złożyć o zgodę na wykonanie kopii. W niej należy oczywiście wytłumaczyć dlaczego i wyjaśnić które strony Lee interesują.
Lee podał więc numery i podkreślił dodatkowo, że to te zaznaczone kółkiem. Ponadto sekretarka wyjaśniła że jeżeli sąd wyrazi zgodę, trzeba będzie zapłacić 6 zł za każdą odbitkę (W punkcie ksero, gdzie robią biznes – kosztuje to 30 gr. za stronę)
No to Lee złożył pismo. Zostało mu więc czekać na łaskawą odpowiedź.
A w między czasie strasznie się stresuje. Bo dotarło do niego w końcu, że z akt które przeglądał jak byk wynika wyraźnie, że świadkowie kłamią, wiejska protokolantka sfałszowała protokół, a prokurator niby że neutralnie umył ręcę, bo sprawę umorzył, ale tak naprawdę to ZET (Znanego w Europie Truciciela) dyskretnie wspiera.
O kuuuuur........a ale się będzie działo!

Siedziało się będzie? Niedoczekanie wasze!!!
13:55 / 09.02.2005
link
komentarz (6)
Trać częściej wątek, będziesz mieć zawsze rację.



21:52 / 08.02.2005
link
komentarz (4)
Bajka z morałem na wstępie

Nic nie bierze się z niczego
Kogut w bajkach znosi jajka
Wszystko bajki mój kolego
Tylko życie nie jebajka
Yee, yee, yee...

Dobrzy ludzie lubią bajki
Szpetny Ezop wiedział o tym
Więc do spółki z jednym grajkiem
Po wsiach chodził i ciemnoty
Wciskał...

Jak to dziad się z babą modlił
I o prawach w zwierząt świecie
A na koniec bajki robił
Chłopu morał, babie dziecię
Śliczne...

16:13 / 08.02.2005
link
komentarz (4)
Żmudna droga od uzgadniania pojęć do uzgadniania pojękiwań.

Najgorsze, że w drugą stronę się nie da. Na tym polega pułapka
00:13 / 08.02.2005
link
komentarz (5)




Istnienie diabła

Dowód diabła jest niezbity
W teczce Jana M. Rokity
Jest w nim zdjęcie, trzy pieczęcie
Podpis, numer ewidencji
Dowód jest to Osobisty!

18:21 / 07.02.2005
link
komentarz (2)
Lee miał wypichconą śliczna notkę na zaś, ale źle zamknął worda i zjadło mu tę śliczną notkę na zawsze. Ktoś mądry powiedział, że może tak miało być? Tak miało być. Skoro było? Odtwarzać notki nie ma sensu bo dwa razy do tej samej rzeki i tak wejść nie można. Płynie życie. Na brzegu siedzi Heraklit. Pyta czy ryby biorą? Pewno że biorą! Ryby zawsze biorą.
18:46 / 06.02.2005
link
komentarz (9)
„Poszłyśmy do toalety, zamknęłyśmy się we 3 w kabinie, zaczęłyśmy takie tam pogaduchy, zapaliłyśmy papieroski, klitka była ciasna, więc byłyśmy stłoczone blisko siebie, ciało przy ciele. Początkowo zaczęłyśmy ocierać się o siebie niechcący, żeby znaleźć wygodne pozycje, potem otarcia przestały być niechciane, zaczęłyśmy się dotykać , głaskać, pieścić, całować i nagle mi się wymsknęło jedno słowo... Wyszeptałam je w rozkoszy uniesienia, szept mówił "Lee" i wtedy wszystko się zatrzymało, dziewczyny spojrzały zdziwione i żądały wyjaśnień , to im wyjaśniłam :D”

Lee prosi autora(orkę)tego dowcipnego opowiadania o zgłoszenie się w redakcji celem nawiązania współpracy nad jego dalszym ciągiem.
16:34 / 06.02.2005
link
komentarz (2)
Jam jest kaktus co wyrasta ludziom na dłoni
18:56 / 05.02.2005
link
komentarz (10)
Może mały szantażyk moralny?

Pani X ma kalekie dziecko, które musi poruszać się na akumulatorowym wózku. Pani X jest biedna więc akumulatory do tego wózka tankuje prądem z części wspólnych. Na ładowanie własnym prądem jej nie stać, chociaż dziecko dostaje rentę. No trudno... dzięki temu dziecko może całymi dniami cieszyć się należną mu swobodą i uczestniczyć w życiu miasta, a dobrzy sąsiedzi mogą mieć satysfakcję z tego że pomagają bardziej potrzebującym. Ale takiej satysfakcji nie mają bo nikt nie raczył ich poinformować, że zostali sponsorami. Oczywiście o pytaniu kogokolwiek o zgodę nie wspominając.
No ale to nie koniec. Wózek trzeba gdzieś przechować, zabezpieczyć przed kradzieżą. Tak się szczęśliwie składa, że na parterze budynku jest nieużywana pralnia, ok. 50m kw. W sam raz nadająca się na przechowalnię dla wózka. Pani X wystąpiła więc do sąsiadów aby podarowali jej pokrzywdzonemu dziecku ten lokal na własność.
No i biegli w podwórkowej dyplomacji sąsiedzi podpisali odpowiednie dokumenty mając jednak cichą nadzieję, że Lee się temu rozbojowi sprzeciwi. Plotkują teraz, że pani X jest bardzo przebiegła i wcale nie chodzi jej o garaż dla wózka (bo na to wystarczyłyby 3m kw.) tylko o tanie mieszkanko dla kalekiego dziecka. Stara pralnia wspaniale się nadaje do adaptacji na cele mieszkaniowe. Niewielkim nakładem środków można uzyskać atrakcyjne gniazdko. Dzięki temu kalekie dziecko może nawet mieć szansę na znalezienie męża i założenie rodziny. Co ma zrobić Lee ulec naciskom obłudnych sąsiadów, czy moralnemu szantażowi zatroskanej przyszłością dziecka pani X?
15:22 / 04.02.2005
link
komentarz (7)
W końcu Lee wybrał się do sekretariatu sądu rejonowego, właściwego dla Lee ze wzgl... itd. itp, żeby przestudiować akta własnej sprawy. O dziwo nie było żadnych problemów z dostępem do nich, chociaż o podobnych trudnościach wiele się w okolicy zawsze mówiło i nawet mówi nadal.
Kiedy Lee czytał materiały zebrane przez prokuraturę, włos mu się jeżył coraz bardziej. Najciekawszy był ręcznie pisany protokół, niby że z zebrania wiejskiego, w którym wiejska protokolantka zacytowała słowa Lee z nadzwyczajnym pietyzmem i niespotykaną wręcz dokładnością. Co najmniej jakby Lee był sławnym cadykiem, albo chociaż wybitnym rabinem.
Pod protokołem podpisały się wszystkie szychy: sołtys, wójt, zastępca starosty powiatowego, kilku radnych, kilku naczelników wydziałów starościańskich, derekcja zbiorczej szkoły, i bibliotekarka nawet :D. Oczywiście brakowało tylko podpisu LEE.
No nie możLEEwe!!! Nie może tak być żeby LEE był aż takim idiotą żeby publicznie, bez żadnych dowodów ogłosił i nawet kilka razy powtórzył, że ZET (Znany w Europie Truciciel) dawał łapówe za samą możliwość budowy oczyszczalni ścieków! No to już przeginka! Kurwa, aż takiego zaćmienia Lee nie da sobie wmówić. Pomijając fakt że korupcja w kraju kwitnie jak nigdy dotąd, to jednak są pewne jej granice. Na przykład granice zdrowego rozsądku! A zdrowy rozsądek podpowiada przecież, że to nie możliwe aby komuś rzeczywiście zaświtało coś tak niedorzecznego jak dawanie łapówki tam gdzie spokojnie można ją wziąć! No bo czy w zarządzie ZET naprawdę siedzą już tacy idioci że za możliwość budowy oczyszczalni ścieków daliby w łapę choćby złamanego grosza? Zamiast zwyczajnie brać?
No kurwa w sumie z nimi to wszystko możliwe... Ale przecież Lee nie jest takim idiotą jak oni!!! I sobie wyprasza uroczyście takie insynuacje!!! I taka chyba będzie LEEnia obrony Lee w tym procesie?
No ale to się jeszcze zobaczy? Hmmm....
23:10 / 03.02.2005
link
komentarz (5)
Łatwiej się wstydzić niż nauczyć. Czego? Wszystkiego. Więc wstydźcie się kochani :P
12:59 / 03.02.2005
link
komentarz (7)
Zaapelowano do mojego człowieczeństwa skutecznie
16:34 / 02.02.2005
link
komentarz (2)
Tak wygląda trójpolówka: Raz się orze, raz się rżnie, a raz nie... :D Oczywiście rzecz dotyczy łoża polowego jakby ktoś nie wiedział :>
19:54 / 01.02.2005
link
komentarz (20)
Kiedy wysoki sąd zapytał Lee, czy się przyznaje do popełnienia zarzucanych czynów, na sądowej sali wyraźnie czuło się uroczystą atmosferę tryumfu. Trochę przedwczesną zdaniem Lee, ale że podniosłą, to chyba dobrze? Lee nie mógł wprost uwierzyć, że proceduralne (rutynowe w końcu) pytanie może sprawić aż tyle radości sędziemu. Ta radość właśnie dowodziła, że Lee w podniosłej tej chwili, wiekopomnej powinien był się poczuć samotny, przyparty do muru, całkiem zagoniony w kozi róg i do tego przygwożdżony. Mina sędziego wskazywała, że w takich okolicznościach nie ma sensu zaprzeczać przedstawionym zarzutom, że pozostaje tylko pokornie przyznać się do winy!
hmmmm......
No i jak tu się nie niepokoić? Po raz któryś w życiu miał Lee intuicję, że oto przychodzi mu znów grać przeciwko wszystkim. W tym momencie Lee poczuł kopa z dopalaczem. To był charakterystyczny przypływ adrenaliny. Lee uwielbia to uczucie. Zaraz potem spokoiczek wielki, bryuuuuummmmm... będzie jazda! Jazda będzie bez trzymanki.
- Lee nie przyznaje się do żadnej winy!!!- błysk w oku.
Dziadkom ławnikom szczeny poopadały, sędzia wbił tryumfalne spojrzenie w adwokata ZET. Całkiem jakby dyskontował wygrany zakład. A nie mówiłem - mówiła jego natchniona facjatka.
- Lee nigdy się nie krył ze swoimi poglądami. Powtarzał je zawsze i wszędzie, więc może je nie tylko powtórzyć, ale i udowodnić wysokiemu sądowi. Tak Lee wie, że firmę ZET nie obchodzi życie i zdrowie ludzi. Zawsze i wszędzie powtarzał, że firma ZET jest niemoralna i będzie nadal robił wszystko żeby poniosła karę przewidzianą w Polskim prawie, za to, że zatruwa swoimi odchodami wodę ziemię i powietrze.
Jeżeli zaś chodzi o zarzut numer 4, to sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Lee nie jest taki głupi, żeby nie mając niezbitych dowodów, publicznie rozgłaszać, że firma ZET rozdaje łapówki. Owszem na podstawie poszlak i logicznych wniosków, Lee doszedł do przekonania, że bez takiego założenie wiele faktów nie miałoby po prostu sensu. W prywatnych rozmowach Lee często o tym wspominał. Ale nigdy publicznie!
- Czyli proszę o zaprotokołowanie, że oskarżony Lee nie przyznaje się jedynie do zarzutu nr 4? - wycedził sędzia przez zaciśnięte zęby do Bogu ducha winnej protokolantki.
- proszę też o zaprotokołowanie, że Lee uważa, że nie są to zarzuty, lecz powszechnie znane lokalnej opinii publicznej fakty - dodał Lee rozbawiony zielonym odcieniem twarzy sędziego.
22:03 / 31.01.2005
link
komentarz (1)
Dzisiejszego dnia Lee przesłuchał dyskografię "Iron Maiden". To wielki sukces zważywszy, że w jeden dzień Lee udało się wysłuchać owoców dwudziestu lat tworzenia. I wiecie co, wcale w LEEpracy nie przeszkadzało. :D
11:35 / 31.01.2005
link
komentarz (4)
Przeprowadzić się?
czy całkiem wyprowadzić?
A może doprowadzić się tylko...?
23:15 / 30.01.2005
link
komentarz (3)
Dobry kit to podstawa dobrego wiktu
14:08 / 30.01.2005
link
komentarz (9)
LEEtwo ojczyzno moja ty jesteś jak zdrowie ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie
kto cię stracił... Niby, że jak LEE LEEtwy nie stracił to się już nie dowie?

A tak w ogóle to fajnie jest, śnieg za oknem, mróz za drzwiami, inkasent z gazowni zaciera ręce niby, że z zimna i tylko zapycha skrzynkę Lee rachunkami. Bo Lee ma ogrzewanie gazowe i przez to zmuszony jest wspominać Putina przy okazji każdego upływu terminu zapłaty. A sikorki siedzą na parapecie okna i tylko zawijają słoninę w te sreberka.
17:00 / 29.01.2005
link
komentarz (2)
Ledwo Car wszechruski Putin poradził Kwaśniewskiemu prezydentowi naszemu polskiemu, aby ten zajął się lepiej spłatą 60 mld$ polskiego długu zagranicznego, a już rozeszła się wieść, że nasze komuszki kochane mają zamiar wykupić 30 mld tanich dolarów żeby część tych długów spłacić - Wykrzyczał do Lee kolega nie bez satysfakcji w głosie. Zrobił to chyba tylko po to żeby mu udowodnić, że "nasi" wciąż słuchają poleceń moskiewskiego cara jak Boga.
E tam - odparł lee - komuszki może i chcą kupić na rynku 30 mld tanich dolarów. Fakt dolar jest tani teraz jak nigdy więc okazja jest. Ale te złodzieje chwalą się bo potrzebują kasę wyciągnąć z państwowego budżetu legalnie, za zgodą Sejmu. Ale jak już dolary kupią, to na pewno nie spłacą dlugów polskich. Raczej sobie odprawę od narodu maja zamiar wypłacić godziwą, tuż przed nieuchronnym odlotem do ciepłych krajów. Kiedy już odlecą i będą bezpieczni, wtedy "GW" opisze kolejną aferę FOZ-u. A my sobie poczytamy z wypiekami na twarzy i popodziwiamy świetne pióro Adama Michnika. Acha no i wystapimy do Izraela o ekstradycję s****synów. No ale wiadomo przecież od dawna (od czasów Gąsiorowskiego i Bagsika?) gdzie Izrael ma nasze wnioski o ekstradycję złodziei.
21:56 / 28.01.2005
link
komentarz (15)
Kiedy ktoś uprawia sex gdzie popadnie, to może nie zauważyć, że również zdarza mu sie to czynić byle gdzie. A jak byle gdzie, to prędzej czy później byle jak. A jak byle jak, to i z byle kim.
01:03 / 28.01.2005
link
komentarz (5)
Procedura wymagała aby na pierwszej rozprawie, adwokat reprezentujący ZET uroczyście odczytał w stronę Lee wszystkie cztery zarzuty. Ten mało, że je odczytał, to jeszcze przy każdym zatrzymał się i dokładnie okaleczył (wszystko dukając z kartki). Powoływał się na bogaty materiał zgromadzony już w aktach prokuratury, jak i na możliwość dodatkowego poszerzenia go o zeznania LEEicznych świadków, a nawet kasety magnetofonowe, jakimś dziwnym przypadkiem nagrane przez kilku inkoguto agentów ZET (Znanego w Europie Truciciela)cichaczem zakonspirowanych na rzeczonym zebraniu wiejskim. Wywody mecenasa zrobiły największe wrażenie na dwóch ławnikach, bezzębnych dziadkach, przypominających teatralnych szołmenów (oszołomów?) z serialu "Muppet Show". Uwaga ich oscylowała rytmicznie pomiędzy wywodami mecenasa-oskarżyciela a kamienną twarzą Lee. Lee musiał wysłuchiwać zarzutów i wywodów na stojąco. Stał więc, słuchał i bacznie obserwował. Kiedy mecenas skończył, Lee wyczytał w twarzach ławników autentyczne wyrazy poLEEtowania, albo nawet rodzaj ludzkiego współczucia? Pewnie dziadki pomimo swojej wieloLEEtniej praktyki (i dukania mecenasa) nie spotkaLEE się jeszcze z tak przekonywujacym aktem oskarżenia? MusieLEE więc oczami wyobraźni zobaczyć LEE zakutego już w kajdany i kroczacego do paki w celu odbycia maksymalnej kary? CzyLEE roku więzienia z grzywną. Sędzia natomiast, choć młodszy, wydawał sie całkiem znudzony procedurą. Ale tylko wydawał. Niby nic go w akcie i linii oskarżenia nie zdziwiło, nie zainteresowało, ani nie zaskoczyło nawet. Raz się LEE jednak wydało, że sędzia wygląda jakby sam te LEEnię oskarżenia wymyśLEEł, a teraz co najwyżej sprawdzał w skupieniu czy jest ona prawidłowo reaLEEzowana. A kiedy nie była,(ze trzy razy nie była z powodu freudowskich przejęzyczeń adwokata) to LEEdwo udawało mu się stłumić odruch pubLEEcznego zbesztania mecenasa-oskarżyciela. Szkoda, że mu się to udawało, ...aLEE jaja by byLEE gdyby go jednak zbeształ.
Kiedy oskarżyciel-adwokat skończył dukać, sędzia zwrócił się do Lee z zapytaniem czy przyznaje się do wszystkich tych obraźLEEwych wyżej wymienionych wypowiedzi? Ale to wcaLEE nie było takie sobie zwykłe zapytanie. To raczej była gotowa odpowiedź nieznoszacą sprzeciwu. Chyba na studiach uczą ich, sędziów tych, młodych prawników, takiego zadawania pytań żeby na odpowiedzi od razu wyglądały?
O tym, co odpowiedział LEE, bedzie w notce nastepnej. Ta i tak już wydaje się nieco za długa :D
12:13 / 27.01.2005
link
komentarz (6)




1. Ulubiony pisarz Lee:
2. Ulubiona ksiażka:
3. ulubiony aktor:
4. Ulubiony Piosenkarz:
5. Ulubiony kompozytor:
6. Ulubiony miesiąc:
7. Ulubiony rzeźbiarz:
8. Ulubiony prezenter teLEEwizyjny:
9. ulubiony poLEEtyk:
10. Ulubiony malarz:
11. Bohater Ponadczasowy:
12. Ulubiony napój Alkoholowy:
13. Ulubione owoce:
14. Jeden z siedmiu cudów świata:
15. Ulubiony poeta:
16. Kobieta idealna:
17. Ulubiony kwiat:
18. Ulubione drzewo
19. Hobby LEE:
20. Ulubione nlogi:

21. Ulubione kraje:
22. NIe lubiane kraje:
23. Ulubione stoLEEce
24. Ulubiony drink:
25. Ulubiony ptak
26. Ulubiona rybka akwariowa
27. Ulubione zwierze
28. Ulubiony owad
29. Ulubiona aktorka
30. Arcydzieło malarstwa
ALEEstair MacLEEan, Astrid LEEndgren
"LEEśnienie" Stephena Kinga
CLEEnt LEEstwood, CharLEE ChapLEEn
EweLEEna FLEEnta, LEEroy
Antonio SaLEEieri, Ferenc LEEszt
LEEpiec
LEEzyp z Sykionu i PoLEEklet z Argos

Tomasz LEEs
LEEech WaLEEnsa i BiLEE CLEEnton
LEEonardo da LEEnci
HerakLEEs, SztyrLEEc

MaLEEbu, śLEEwkówka a la LEE, StoLEEcznaja
OLEEwki, ŚLEEwki, LEEmonki,

MauzoLEEum w HaLEEkarnasie,
BoLEEsław LEEśmian, Czesław LEEłosz
Monika LEEwinsky
LEElia, MagnoLEEia,
LEEmba, LEEpa
LEEteratura LEEsbijska,
LEEstakontaktów, wanna be LEEke mee, karoLEEajn,LEEgalnie nieLEEgalna, bLEEe, 2LEEzy2die
FiLEEpiny, LEEtwa, LEEchtenstein. BoLEEwia.
LEEbia. LEEban,
LEEzbona, BerLEEn, DubLEEn
Wściekły LEE
KoLEEber, PLEEszka

MoLEEnezja, GLEEonojad
LEEpopotam
modLEEszka
LEEv ULEEman
Mona LEEza
01:01 / 27.01.2005
link
komentarz (6)
Wystarczy nie wdepnąć w gówno i już jest raj
17:33 / 26.01.2005
link
komentarz (11)
3. 04:03 - msnbot.msn.com |
4. 04:41 - msnbot.msn.com |
5. 04:42 - msnbot.msn.com |
6. 04:42 - msnbot.msn.com |
7. 04:43 - msnbot.msn.com |
8. 04:43 - msnbot.msn.com |
9. 05:55 - msnbot.msn.com |
10. 05:55 - msnbot.msn.com |
11. 05:56 - msnbot.msn.com |
12. 05:56 - msnbot.msn.com |
13. 08:39 - msnbot.msn.com |
14. 08:39 - msnbot.msn.com |
15. 08:40 - msnbot.msn.com |
16. 08:40 - msnbot.msn.com |
17. 08:40 - msnbot.msn.com |
18. 08:40 - msnbot.msn.com |
19. 08:41 - msnbot.msn.com |
20. 08:41 - msnbot.msn.com |
21. 08:41 - msnbot.msn.com |
22. 08:42 - msnbot.msn.com |
23. 08:42 - msnbot.msn.com |
24. 08:43 - msnbot.msn.com |
25. 08:44 - msnbot.msn.com |
26. 08:44 - msnbot.msn.com |
19:31 / 25.01.2005
link
komentarz (6)
Głowa to naczynie na mózg. Lee nie lubi zmywać naczyń.

12:30 / 25.01.2005
link
komentarz (6)
Czekając

Dzielą nas dwa tysiące lat
Góry i morza
Ale ja wiem
Jesteś moja
Jesteś we mnie
Aspazjo hetero Peryklesa
Wierzę, że przyjdziesz...

dawno temu Lee pisał takie wiersze,
ale się nie doczekał
22:42 / 23.01.2005
link
komentarz (2)
Musisz udać się jak najprędzej do sądu i obejrzeć akta sprawy! Słyszy coraz cześciej Lee od wszystkich przyjacół. Wszystkich trzech :P Powtarzają to w kółko, żeby nie powiedzieć do znudzenia, czyli trują dupę. Czyżby zapomnieli, że żeby Lee mógł iść do sądu przewracać stosy papierów, musi wpierw załapać odpowiedni nastrój? A taki nastrój trudno nawet sobie wyobrazić, zupełnie bez alkoholu. Ale fakt, że zawartość akt sądowych, czyli ta słynna teczka z prokuratury (akurat wcale nie czarna tylko biała), bardzo Lee interesuje. Zżera wręcz go ciekawość na samą o niej myśl. Wiadomo więc, że w końcu Lee nie wytrzyma i pójdzie do sądowego sekretariatu. No ale póki co, siedzi sobie i studiuje akt oskarżenia, który całą sprawę rozpoczął. No kurwa mać perełka!
A oto mały cytacik:
Akt oskarżenia przeciwko Lee z art. 212 par.1 KK

ZET (Znany w Europie Truciciel)oskarża Lee, że w dniu (...) na zebraniu wiejskim we wsi leżącej nad rzeka brudną i cuchnącą (dawniej modrą i czystą)w celu poniżenia ZET i jego zarządu w opinii publicznej i narażenia go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania jego działalności trucicielskiej, rozgłaszał publicznie nieprawdziwe zarzuty wyrażające się w stwierdzeniach:
1. Firmę ZET nie obchodzi życie i zdrowie ludzi.
2. Firma ZET jest niemoralna.
3. Firma ZET zatruwa swoimi odchodami wodę, ziemię i powietrze.
4. Firma ZET zezwolenie na rozbudowę zakładów dostała w drodze przekupstwa.

dowód: protokół z zebrania wiejskiego i inne dokumenty znajdujace sie w aktach postepowania przygotowawczego Prokuratury Rejonowej.

15:19 / 23.01.2005
link
komentarz (13)
Jak stworzyć możliwie najtrwalszy związek mężczyzny z kobietą?


Otóż facet koniecznie powinien być starszy (7 lat różnicy minimum), doświadczony, wyhasany i koniecznie po ciężkich przejściach. Im przejścia cięższe tym lepiej! :D Taki co to z niejednego pieca jadł itd. taki co mu już nie chce się na byle co lecieć.
Kobieta natomiast powinna być 100% dziewicą i to bez żadnego doświadczenia, żeby broń Boże nie miała jakiegoś porównania!
Wtedy oboje będą szczęśliwi. Ona w niego wpatrzona jak w obrazek, on pobłażliwy i dumny trochę po ojcowsku.
THE END



* oczywiście wyjątkiem
od tej teorii jest: wanna_be_like_me
i acha i bianka i... jeszcze ktoś chce być wyjatkiem? :P


22:57 / 22.01.2005
link
komentarz (4)
Nie zatrzaskuj oczu
16:25 / 22.01.2005
link
komentarz (5)
Dlaczego miernoty i nieudacznicy życiowi najlepiej potrafią się jednoczyć i budować skomplikowane struktury społaczne? Dlaczego tworzą wyłącznie systemy kastowe obwarowane dziesiątkami prawnych koncesji? Dlaczego używają swych wytworów wyłącznie do wygrywania walki o byt z bardziej utalentowanymi, lepiej wykształconymi i inteligentniejszymi od siebie? Dlaczego, dlaczego... To przecież oczywiste!
20:58 / 21.01.2005
link
komentarz (3)
Jan Nowak Jeziorański zmarł
19:50 / 21.01.2005
link
komentarz (4)
A może by na narty się wybrać? Tak koniecznie wybrać się na narty. W zeszłym roku Lee był w Pecu pod Śnieżką. Lee lubi Pec bo ma tam przyjaciół i zna wszystkie ścieżki prawie, no i nartostrady, wyciagi, schroniska, knajpki. Liberec też byłby niezły bo są fajne trasy, tylko, że ze śniegiem jest prawdziwa loteria. No ale można w razie czego do Aquaparku się wybrać, albo pojechać do pobliskiego Harahowa, lub Tanwaldu (na Cerną horę albo Jizerę).
21:07 / 20.01.2005
link
komentarz (3)
Bo jeżeli chodzi na przykład o drzemki, to dzielą się one na przedobiednie, poobiednie i śródobiednie :D
15:49 / 20.01.2005
link
komentarz (8)
Lee już wie dlaczego wysokiemu sądowi zależało na adwokacie. Otóż kiedy jest adwokat to sąd nie musi za każdym razem zawiadamiać oskarżonego, że rozprawa jest w takim to a takim terminie. Wystarczy zawiadomić pełnomocnego adwokata, a potem to już niech ten się martwi... A ten może na przykład zapomnieć powiadomić Lee i w konsekwencji Lee się nie stawi. Rozprawy mogłyby się wtedy odbywać bez obecności Lee, a nawet bez jego wiedzy, gdyby na przykład adwokat wynajety przez Lee dogadał się po cichu ze stroną przeciwną. A strona przeciwna to przecież "Znany na całym Świecie Truciciel" co forsy ma jak lodu.
Adwokaci wiadomo w większości przekupne kurwy są! Licytacje lubią urządzać (nie mylić z Lee-cytacją!) i temu co da więcej wierniej służyć.
21:37 / 19.01.2005
link
komentarz (23)
Pierwsza rozprawa w sądzie powinna być polubowna. Sąd ma ustawowy obowiązek dążyć do pogodzenia zwaśnionych stron, albo chociaż do zawarcia jakiegoś kompromisu. Tak mówi teoria, czyli w tym wypadku KPK. Że niby taka ekonomia ma być procesowa, żeby kosztów zbędnych nie było. W praktyce najgłupszy sędzia wie, że nie wolno tego robić gdyż radykalnie by się skurczył rynek na jego usługi.
A gdzie potem znajdzie prace taki niepotrzebny nikomu sędzia?
W zwiazku z powyższym Lee nie był zdziwiony kiedy na pierwszej rozprawie "młody sędzia" jak stary podjudzał obie strony. Aż strach pomyśleć co z niego wyrośnie?
Zdziwiło natomiast Lee kiedy okazało się, że na pół roku przed rozprawą Rejonowa Prokuratura wszczęła przeciwko niemu tajne śledztwo, które zaowocowało grubą teką dołączoną właśnie do akt sprawy. No niby wiadomo że Lee to nie byle kto i tajne śledztwo mu sie należy? No ale miło tak sobie od czasu do czasu o tym przypomnieć.
Jeszcze bardziej zdziwiło Lee, że z teki wynikało, iż prokurator umorzył całą sprawę ze względu na tzw. niską szkodliwość społeczną.
No skoro umorzył to co my tu robimy? Zapytał grzecznie Lee.
Wtedy usłyszał z ust sędziego wyjaśnienie, że co prawda umorzył, ale wyniki swej kilkumiesięcznej pracy przekazał sądowi. Wszystko na prośbę "Znanego w Świecie Truciciela", który w takich okolicznościach był zmuszony przejąć rolę oskarżyciela. Niezbyt mu się to uśmiechało, no ale cóż? W tym celu wynajął przeciw Lee renomowaną kancelarię adwokacką, która podjęła się za drobną opłatą robić to co prokurator mógłby całkiem za darmo, na koszt podatnika.
Czy oskarżony Lee będzie sam sie bronił, czy też weźmie sobie adwokata? Zapytał sędzia.
Lepiej byłoby żeby Lee takiego sobie jak najprędzej znalazł. Doradził z naciskiem.
Lee oświadczył że na razie szuka.
Na to sędzia wyznaczył termin ostateczny na poszukanie odpowiedniego adwokata.
Co im tak kurna zależy żeby Lee miał adwokata?
15:41 / 19.01.2005
link
komentarz (0)
Po co wszystko wokoło komplikować? E=mC2 Proste i piękne.
00:41 / 19.01.2005
link
komentarz (6)
Bo ja mysle, że tobie chodzi tylko o sex,
Ty myślisz, że mi chodzi tylko o sex.
A nam przecież nie tylko o sex chodzi...
A właściwie wcale nie o sex chodzi nam.

To takie proste przecież! Nam chodzi o...
O co nam chodzi?
09:56 / 18.01.2005
link
komentarz (9)
Wiecie co kobiety macie zajoba na punkcie biustów. Wypychacie je profilujecie, korygujecie chirurgicznie. Obnażacie żeby zainteresować nimi facetów, a kiedy już to się uda wyzywacie ich od zboczeńców. I wszystko fajnie, tylko żebyście chociaż potrafiły wytłumaczyć co to właściwie jest zboczeniec. Pedał? Przecież takiego wasze biusty nie obchodzą.
10:20 / 17.01.2005
link
komentarz (7)
Lepsza połowa z "dużo" niż wszystko z "mało"
12:06 / 16.01.2005
link
komentarz (6)
Zimno, brrr...
Ziiiiiiiiiiiimno!
Gdyby było ciepło to co innego.
Ale jest zimno.
Brrr...
Gdyby było ciepło węgiel by nie zamarzł.
Byśmy napalili i by było ciepło.
No ale jest przecież zimno :D
Brrr...
22:10 / 15.01.2005
link
komentarz (11)
Przypowieść Chrystusa o talentach znacie?
Nie ważne ile dostajemy tych talentów.
Ważne żeby ich nie zakopywać w ziemi, tylko pomnarzać.
Przecież to takie proste.
A mój milioner jest egoistą i basta!
Nachapał się bo zaoferował ludziom coś czego potrzebowali.
I zamiast dalej zapokajać potrzeby innych spoczął na laurach.
Zaszył sie ze swym milionem w mysiej norze i go konsumuje.
Żałosne!!!
Co z tego, że nie jest zachłanny?
To żadna cnota przecież.
21:47 / 14.01.2005
link
komentarz (15)
I co z tego że Lee ma pomysł jak zarobić milion dolarów?
Ba! Ma kilka pomysłów na kilka milionów, nawet.
Sam ich zrealizować nie może, więc może się tylko wkurzać swą bezsilnością.
Ci co mogą taki pomysł zrealizować, są niestety za głupi, albo nieuczciwi.
Lee to wie bo już kilka pomysłów im podrzucił.
Zupełnie za darmo.
Zmarnowali.
Pomysły rozdawane za darmo zawsze się marnują.
Tego Lee już się nauczył.
Sprzedać pomysł?
He, he, he...
Ale komu?
No nie, prawdę mówiąc jeden pomysł udało się Lee sprzedać.
I to za dobre piniądze. Nawet bardzo dobre, ale za małe żeby się usamodzielnić.
Facet faktycznie zarobił milion.
A potem zamiast robić drugi powiedział, że jemu już do końca życia wystarczy.
Kurna egoista jeden!
18:07 / 14.01.2005
link
komentarz (3)
Uczciwość to towar nie cieszący się dziś popytem na rynku. Uczciwego człowieka nikt nie szanuje. Uczciwego pracownika wykorzystuje się bez litości. Uczciwego pracodawcę puka się jako frajera. Uczciwej gazety nikt nie czyta, o kupowaniu nie wspominając.
Uczciwego polityka nikt nie wybiera w wyborach. Uczciwego mężczyzny nikt nie kocha. Uczciwej kobiety nikt nie pożąda. Uczciwe dzieci są karane w domu i w szkole za "życiowe nieudacznictwo".
Tylko dlaczego dziwimy się potem skąd wokoło tyle złodziei? No skąd? No z naszej głupoty się lęgną.

A tak mnie naszło, bo sobie z jednym cymbałem pogadałem...
20:08 / 13.01.2005
link
komentarz (3)
. . . Wpis zastępczy . . .
21:19 / 12.01.2005
link
komentarz (3)
Kiedy Lee pospacerował sobie po nlogach, blogach, czatach, pubach, jarmarkach, partyjnych zjazdach, osiedlowych zebraniach, a nawet supermarketach, zauważył że obecnie największym fenomenem Polaków jest dół. Taki dół rozumiany zupełnie wprost, jak i ten bardziej szeroko pojęty. Szeroko kopany może? Okazuje się, że współcześni Lee coraz częściej wpadają w doły, dostają doła, albo właśnie dół kopią. Największego doła w kraju mają górnicy. Co jest zrozumiałe. Tyle lat nie przerwanego kopania nie mogło przepaść bez śladu. Większego doła, mogą mieć już tylko górników żony. Zwykle same w domu, czekające z utęsknieniem... No i mają doła! Do tego złośliwego, takiego co to w ogóle nie daje się zasypać! Można sobie sypać do woli. No chyba żeby próbować zasypywać pytaniami? Ale wówczas najczęściej zamyka się okno priwa. Jednym słowem liczba dołów w kraju rośnie zastraszająco. Zakłóca to naturalną równowagę w środowisku. Jeśli dalej tak pójdzie nasz piękny kraj niechybnie zamieni się w kretowisko.
I to by było na tyle. Do miłego zdołowania :)
11:59 / 12.01.2005
link
komentarz (5)
Lee usiadł sobie przy kompie wygodnie i myśli nad kolejnym wpisem. Myśli i myśli...
I myśli i myśli... I nic.
Trzeba chyba najpierw iść do ludzi, coś przeżyć? A nie tak od rana siadać i na siłę próbować coś napisać. Na siłę się nie da. No nie ma wyjścia trzeba iść! Inaczej co można napisać? Że się zjadło śniadanie? Swoją drogą kanapki z pasztetem pycha były...
20:17 / 11.01.2005
link
komentarz (2)
Inteligencja jest rodzaju żeńskiego. I co z tego niby ma wynikać? Prostata też jest rodzaju żeńskiego.
15:28 / 11.01.2005
link
komentarz (1)
Lee właśnie dostał Lee-st od samego Ministra Kultury. A w nim coś w rodzaju przeprosin. Nie tak dokładnie wprost i nie tak całkiem bez kręcenia jakby to wypadało z dobrego wychowania, ale jednak są to przeprosiny! No komuś nareszcie udało się zaskoczyć Lee!!! Wszystkiego można przecież było się spodziewać po urzędnikach państwowych, tylko nie kultury.
12:21 / 10.01.2005
link
komentarz (5)
Dwie doby Lee nie miał neta. Strasznie się wynudził przez ten czas przymusowego postu. Strasznie tęsknił ;) Mógł więc dokonać licznych przemyśleń na temat swego wirtualnego nałogu. Ale nie dokonał :P.
Ponieważ nie jest wiadomo kiedy i na jak długo znów Lee zostanie odcięty od sieci, w tym miejscu czym prędzej pragnie skorzystać z okazji aby pozdrowić najwierniejszych czytelników i oczywiście z całego serca podziękować im za wytrwałość. Zwłaszcza Lee pozdrawia msnbot.msn.com. Ten to dopiero jest wierny !!! Szkoda tylko, że małomównym i trochę źle wychowany. W końcu mógłby się przedstawić kim jest i czego szuka? No nie? :D
22:12 / 07.01.2005
link
komentarz (2)
Dzisiaj mamy wielki dzień w Lee-landzie. Siedem dni po Sylwestrze właściwym, nastał nam kolejny, ...drugi, a dla niektórych nawet trzeci sylwester. Przynajmniej sadząc po ilości fajerwerków.
Rakiety biją w niebo, race fruwają, kolorowe ognie błyskają, kupa słodkiego dymu snuje się tuż przy ziemi. Wygląda to nawet okazalej niż pierwszego stycznia. Co się stało?!?! Dziwuje się pospólstwo. Radują się dzieciaki. A nic się nie stało. To hurtownia sztucznych ogni postanowiła pozbyć się takim sposobem zbędnych już zapasów. Niestety nikt tu nie strzela na wiwat. Dziś wystrzały nie oznaczają zadowolenia. Nie było w tym roku udanych interesów. To widać słychać i czuć...
20:18 / 07.01.2005
link
komentarz (8)
Krótka notka.
23:47 / 06.01.2005
link
komentarz (5)
Wypalona miłość jest jak wypalony monitor. Blakną w niej kolory, strzela coś i skrzeczy.
13:59 / 06.01.2005
link
komentarz (7)
Nie lubię ludzi którzy nie oddają pożyczonych książek. Są chyba gorsi od złodziei? Zwykle na początku tłumaczą się, że czytają, potem że: „wiesz sam rozumiesz, ...bez przerwy coś wypada”. Przez pierwsze dwa miesiące słyszy się tylko jęki. No to oddaj skoro nie czytasz. Kiedy znajdziesz czas na czytanie, przyjdź i pożycz drugi raz, proste nie? Ale nie przynoszą, nie oddają. Potem przez następne dwa miesiące unikają cię, schodzą z drogi, czasem całkiem znikają z twojego życia. I to jest jakiś plus :) Po pół roku zwykle zaczynają robić z ciebie wariata. Jaka książka? Coś ci się pokręciło! Jeżeli nawet pożyczałem(łam)to na pewno dawno temu oddałem, ty lepiej weź i poszukaj dobrze. W taki sposób tracimy przyjaciół. Czy na pewno przyjaciół? Na pewno to tracimy książki, he, he.
21:51 / 05.01.2005
link
komentarz (4)
Kochane dzieci jeśli z okazji Nowego Roku zaskakuje was nagły wzrost wymagań w waszej szkole, pracy i tym podobnych, to pamiętajcie że belfry i przełożeni też robią noworoczne postanowienia. Zanim im przejdzie musicie trochę się pomęczyć. Powiedzmy że jeszcze jakieś dwa tygodnie;) No góra trzy!
13:39 / 05.01.2005
link
komentarz (2)
Net to wspaniałe narzędzie poznawania ludzi. Cóż kiedy mało kto potrafi z niego właściwie korzystać. Poznawania ludzi nie można się przecież nauczyć w necie. Z tym trzeba już tu przyjść.
23:07 / 04.01.2005
link
komentarz (1)
Reklama burdelu? Jeśli ktoś pragnie tak wyglądać?
12:56 / 04.01.2005
link
komentarz (2)
Właśnie Lee został zaczepiony na czacie przez „żeński gay”. Tak się przedstawił dziwoląg jeden! Czyli „ona mężczyzna” czy „on kobieta”? – uprzejmie zapytał Lee człowieka klikającego po drugiej stronie neta. Na to tamten się wyłączył. Czy ktoś się orientuje co to takiego to „To” było, co zaczepiło Lee? Może gdzieś jednoznaczna definicja występuje zjawiska?
15:11 / 03.01.2005
link
komentarz (5)
Sąsiad "młody emeryt", który jest nieformalnym prezesem najbardziej popierdolonej wspólnoty mieszkańców pod słońcem, właśnie poinformował Lee, że do laski przewodniczącego wpłynął interesujący wniosek. Schadenfreunde czuło się na kilometr, może nawet bardziej niż TUR-ystycznego kwacha? Ale mniejsza o to, przejdźmy do meritum. Pod pretekstem powiększenia okna w mieszkaniu "sąsiada ekshibicjonisty", "sąsiedzi zawistnicy" demokratycznie uknuli spisek mający na celu wykucie wyjścia (takiego niby porte-fenetre'a) na balkon należący do Lee i tym samym uwikłanie burżuja w dosyć operetkowy konflikt. Lista została puszczona, podpisy zebrane, wymogi formalne spełnione większością głosów, Niderlandy podarowane! Demokracja zwyciężyła!
Do tej pory "sąsiad ekshibicjonista" mógł sobie co najwyżej popatrzeć przez okno jak Lee pławi się w luksusie podlewania własnych kwiatków, picia kawy i czytania gazety na świeżym powietrzu; opalania się, przyjmowania gości et cetera. Gdyby sąsiad Lee był zboczony inaczej, na przykład gdyby Bóg stworzył go podglądaczem, byłby zapewne uszczęśliwiony. Zerkałby sobie ukradkiem przez jakąś szparkę w kierunku tarasu należącego do Lee i byłby spokój! Niestety palant musiał urodzić się ekshibicjonistą. A pozostali sąsiedzi durniami. Z tego powodu zamiast do pana Boga mają uraz do Lee. I to tylko dlatego, że ten potrafi korzystać ze swego balkonu bez jednego, choćby najmniejszego spojrzenia w stronę cyrku za oknem. Na tę okoliczność sąsiad "młody emeryt" poradził Lee żeby może ten jakiś kompromis zawarł drobnosąsiedzki taki? Może dla przykładu żeby choćby pozwolił "sąsiadowi ekshibicjoniście" na zamontowanie w środku Lee-tarasu chromowanej tanc-rury do ćwiczenia wygibasów?
Panie Boże widzisz a nie grzmisz!!! - pomodlił się Lee w duchu.
Na szczęście czasy komuny już się skończyły dawno temu i Lee może odetchnąć z ulgą. Dziś ochrona własności jest przecież priorytetem dobrze umocowanym w Konstytucji, zarówno tej krajowej jak i europejskiej, jeszcze nie uchwalonej. Zboczeni ekshibicjoniści bolszewiki nie mają żadnych szans na demokratyczne zawłaszczenie własności słusznie należącej wyłącznie do Lee! Niedoczekanie chuje! Amen.
21:43 / 02.01.2005
link
komentarz (6)
Dziś mamy w domu drugiego „Sylwestra”, bo dużo, dużo szampana zostało z piątkowej nocy i coś trzeba było z nim zrobić sensownego. A co sensownego można zrobić z szampanem? ;) :P :D No? No kto wie?
12:36 / 02.01.2005
link
komentarz (5)
Lee dzisiaj nawarzył sobie bigosu. Cały garniec sobie nawarzył. Takiego noworocznego z kiszonej kapust na pół ze słodką pomieszanej i dziczyzny i grzybów suszonych i śliwek i świeżych pomidorów (w postaci koncentratu) i ostrej papryki, z tych co pieką dwa razy ;):D. Teraz musi go jeszcze umiejętnie przypalić. Bo bigos trzeba lekko przypalić! Potem będzie nim karmił noworocznych gości.
20:54 / 01.01.2005
link
komentarz (5)
. Najnowszy wpis
16:17 / 01.01.2005
link
komentarz (7)
Jeżeli to co robimy w sylwestra jest jakąś wróżbą (zapowiedzią?) tego co będziemy musieli robić przez cały następny rok, to Lee ma mieszane uczucia. Bo ileż w końcu można jeść, pić, gadać i fajerwerkowo nie spać? Tylko szkoda, że Lee w Sylwestra nie tańczył. Było przecież z kim i gdzie, hmmmm... No może muza była niezbyt dla Lee odpowiednia, fakt... filmowa. Ale z takich filmów, że szkoda gadać :)
13:49 / 31.12.2004
link
komentarz (4)

Vox Popu-Lee, Vox Dei
07:47 / 31.12.2004
link
komentarz (2)
Zresztą jak tak szerzej przyjrzeć się przywołanemu zjawisku, nie trudno dostrzec, że jego szkodliwość społeczna jest znikoma. Zapewne więc w ostateczności Sąd i tak umorzyłby całą sprawę. Jako człowiek światły musi pan również zauważyć (że niby Lee znów coś musi!?!?), iż tradycyjny ekshibicjonizm ma w dzisiejszych czasach charakter zanikowy, endemiczny wręcz. Wnioskując z wyżej przedstawionych okoliczności, w pewnym sensie klasycznych, nie trudno się domyślić, że pański sąsiad jest człowiekiem starej daty (no jest...). Albowiem w dzisiejszych czasach już tylko nieliczni weterani mają zapał do wystawiania swych wdzięków bezpośrednio w plenerze (parkach, skwerach, czy oknach). Młodsi zboczeńcy urządzają przekazy net-kamerkowe „home to home”. Dzięki temu technologicznemu udoskonaleniu zyskują szerszą publikę, i to bez konieczności opuszczania zacisza domowego, czyli bez narażania organizmu na niekorzystne wpływy zmiennych warunków meteorologicznych.
No fajnie... tylko dlaczego, do kurwy nędzy, to właśnie Lee zawsze musi coś rozumieć i być tolerancyjnym?
13:11 / 30.12.2004
link
komentarz (6)
Lee dowiedział się właśnie, że kiedy jego sąsiad ma kaprys uprawiać samogwałt stojąc na golasa w oknie, to, to nie jest żadne przestępstwo, ani nawet wykroczenie, tylko praktyczny przejaw dobrodziejstwa postępującej demokratyzacji kraju. „Home of your sąsiad is his castle”. Co innego gdyby ów człowiek urządzał pokazy poza miejscem zamieszkania. Wtedy to co innego, wtedy ewentualnie można by go było ścignąć za obrazę moralności publicznej. Co prawda to stary przepis, w praktyce dawno już nie stosowany, no ale załóżmy teoretycznie, że zdecydowalibyśmy się pójść tym tropem... Na tę okoliczność należałoby wpierw oczywiście zdobyć zeznania kogoś godnego zaufania. Małoletnie dziewczynki w żadnym razie nie kwalifikują się tu na wiarygodnych świadków. Wiadomo przecież, że dzieci, zwłaszcza płci żeńskiej maja chorobliwą skłonność do konfabulacji rzeczywistości. Poza tym w ogóle nie wiadomo czy rzeczone zechciałyby zeznawać, skoro owe pokazy cieszą się ich rosnącym zainteresowaniem? No sam pan pomyśl, jaki niby miałyby mieć w tym interes?!?!
21:32 / 29.12.2004
link
komentarz (4)
Wiecie co, wkurza mnie „Word”. Wszyscy wiedzą co to takiego prawda? :) Jedyna pociecha z tego, że gdyby był legalny wkurzałoby mnie jeszcze bardziej.
16:06 / 29.12.2004
link
komentarz (7)
Nie ma nic gorszego niż chamstwo! Chamstwo rozumie tylko własny, chamski język. Człowiek wobec niego czuje się bezradny, oczywiście jeżeli nie ma ochoty używać siły.
23:10 / 28.12.2004
link
komentarz (5)
Lee nie miał dziś humoru. Nie byłoby w tym nic irytującego gdyby Lee wiedział dlaczego tak się działo. Zawsze przecież wiedział co, skąd i dlaczego? Aż do dziś. Cholera kiedyś musi być ten pierwszy raz! Tak sobie Lee pomyślał i od razu mu się humor poprawił :P
11:27 / 28.12.2004
link
komentarz (4)
W Zakopanem pada świeży śnieg, chodzą wyciągi, duch Klimka Bachledy i gęśliki Sablicka wzywają, w pubach leją piwko, w schronisku gorącą herbatkę z rumem podają i cytryną, nad Kasprowym świeci słoneczko i podrywa narciarzy, a ja gorę.
16:39 / 27.12.2004
link
komentarz (4)
Lee miał w tym roku nietypowe święta, a to z powodu bobrów, które jak gdyby nigdy nic, zagnieździły się właśnie na jego rodzinnym rancho. Nie było takich gości w Lee-landzie od trzystu z hakiem lat. Nie zachowały się więc żadne przekazy jak się odnosić do przybyszy. Bobry to teoretycznie sympatyczne gryzonie, ale niestety uciążliwe. Kiedy zadomowią się w jakiejś zbyt cywilizowanej okolicy, zaczynają wprowadzać drastyczne zmiany w krajobrazie, z którymi trudno jest się pogodzić. Oficjalnie stworzonka te są pod ochroną, więc niby należy przyjąć ich obecność do wiadomości i biernie przyglądać się kiedy wycinają zdrowe drzewostany i budują z nich swe żeremia, śluzy i tamy podtapiające łęgi, oraz pola uprawne. Temat bobrów zdominował więc biesiadne dysputy przy świątecznym stole. Na szczęście od czasu do czasu były też przerwy na konsumpcję domowego wyrobu potraw, wędlin i trunków, oraz śpiewanie tradycyjnych kolęd. Problem bobrów wciąż jednak wracał. Jest to poważny problem, zwłaszcza dla Lee, gdyż wystawia na próbę jego ekologiczną wiarygodność. Należało więc szybko zadecydować co dalej z bobrami czynić? Przegnać je po cichu na cztery wiatry, czy też może dać im jakieś zatrudnienie? Stanęło na tym, że bobry dostaną pracę na rancho Lee. Zajmą się realizacją planów, które jakiś czas temu musiały zostać zaniechane i już prawie zapomniane, z powodu piętrzących się przeszkód biurokratycznych. Teraz to co kiedyś miał wykonać Lee własnymi środkami i siłami wykonają bobry. Lee będzie się tylko temu przyglądał, od czasu do czasu nieznacznie ingerując, a przy okazji LEE-cząc zaoszczędzone na łapówkach kwoty. Okazuje się, że nowoprzybyłe zwierzątka mogą być świetnym narzędziem w walce z biurokracją, teraz już europejską. Żeby tylko eurokraci za wcześnie nie połapali się w dalekosiężnych planach Lee i nie uczynili czegoś złego tym pożytecznym zwierzątkom!
01:24 / 24.12.2004
link
komentarz (6)
Mocne narki... Nocne Marki:);):P
00:00 / 24.12.2004
link
komentarz (6)
Ktoś musi patroszyć karpia. Lee wiedział, że w tym roku znów padnie na niego więc kupił już wypatroszonego. Kosztowało go to 4 złote więcej, ale zyskał godzinkę, dzięki której mógł pozwolić sobie na zrobienie niniejszego wpisu. Niestety całkiem nie poćwiartowanego drania kupił, a przecież od ćwiartowania ryb Lee dostaje uczulenia na dłoniach. Dobrze, że od konsumpcji nie dostaje... Kiedy więc teraz wklepuje te bzdury w nloga jego dłonie parują cudowną wonią alkoholu etylowego. Po świętach alkohol tak mu już pachnieć zapewne nie będzie. A dlaczego, to niech każdy sam sobie dopowie ;)
22:22 / 22.12.2004
link
komentarz (6)
Śnieg pada, zimno, będą święta jak malowanie, będzie bałwan, będą rachunki za ogrzewanie. Wszystko będzie, hej kolęda kooo-lę-da...
10:21 / 22.12.2004
link
komentarz (9)
Pewien niezapowiedziany gość pyta Lee:
- Dlaczego w niedzielę na obiad zawsze jest u ciebie rosół?
- Hmm... – zastanowił się Lee - bo u mojego dziadka w niedzielę był zawsze rosół, ...i u jego dziadka był, ...i u pradziadka jego też był.
- Acha, no tak...
- A u ciebie dlaczego rosół jest zawsze we wtorek? – zapytał Lee
- Chyba? Hmm... – zastanowił się niezapowiedziany gość – no bo tak.
21:14 / 21.12.2004
link
komentarz (6)
Lee dzisiaj robił zakupy, za wyjątkiem karpia całkiem nieświąteczne. Full kasy wydał na zupełnie niepotrzebne rzeczy, ale za to kupił je za pół ceny.
12:27 / 21.12.2004
link
komentarz (6)
...pLEEs wait...
19:36 / 20.12.2004
link
komentarz (1)
Podobno Lee narozrabiał na zebraniu takim jednym, wiejskim i właśnie za to ktoś wyżej ustosunkowany (ludzie gadali, że sam poseł) postanowił go w majestacie prawa usadzić. Ale zebranie wiejskie to przecież nie jest wiejska zabawa żeby Lee nie pamiętał, iż komuś tam naruszył cnotę, czy inne delikutaśne dobro osobiste? Do tego z premedytacją!
Lee owszem miłośnikiem cnót wszelakich jest, ale przecież wcale nie gwałtownym!
Faktycznie było kiedyś takie zebranie. Jak Lee sięgnął rok wstecz pamięcią to sobie od razu przypomniał. Sołtys pewnej wioski leżącej dziś nad rzeczką brudną i cuchnącą, a dawniej ma się rozumieć nad rzeczką modrą i czystą, przez telefon nalegał na Lee, słodząc przy tym czule, żeby ten koniecznie przybył na zebranie gromadne i raczył poradzić tubylcom, co zrobić z palącymi problemami ekologicznymi wynikłymi z rosnącej bezczelności ZET (Znanego w Europie Truciciela).
Lee obiecanego słowa dotrzymał i na zebranie przybył, za co zebrał od obecnych gorące oklaski. Burnyje apładismienty byli... Ponieważ Lee kapelusza w obieg nie puścił więc stanęło wyłącznie na oklaskach. Ale do rzeczy!
Pierwsze co uderzyło Lee to dziwna zmiana! Na miejscu Sołtys nie był już dla Lee taki uprzejmy, jak dawniej przez telefon. Najpierw to się Lee zdało, że przyczyna leży w entuzjazmie okolicznej ludności. Sołtys mógł przecież ujrzeć w Lee konkurenta do intratnej funkcji? Na wsi wybory tuż, tuż? A tu się wydało nagle, że Lee miałby szansę i w ogóle...
Ale wcale nie szło o stołek, albowiem Sołtys począł publicznie adresować do Lee pytania podchwytliwe na kartce wcześniej przygotowane. I to na pewno przez kogoś mądrzejszego teoretycznie. Czyli spisek i pułapka na LEEsa! W tych pytaniach wcale nie chodziło o rozwiązanie problemu, a tylko o zrobienie z Lee idioty.
Niestety sołtys cienki Bolek był, idiotę zrobił, ale z siebie, a przy okazji i ze swoich mocodawców, co mu tę kartkę z pytaniami wypichcili.
Teraz więc dostojni mocodawcy, powinni jaśnie wielmożnego Sołtysa za nieudolność oskarżać i po sądach włóczyć! No ale wolą Lee! I gdzie w tym wszystkim logika?
11:27 / 20.12.2004
link
komentarz (2)
Do czego ten tego, skoro mniejsza co komu?
15:48 / 19.12.2004
link
komentarz (3)
Samokształcenie niezła rzecz. Nigdy na nie za późno. Jak na początkującego kryminaLEEstę przystało, do działań okołosamokształceniowych Lee był zmuszony wytypować kierunki prawnicze (nie mylić z prawniczą narodowością ;)) głównie o specjalizacji karnej. Jednak na wszelki wypadek postanowił nie zaniedbywać specjalizacji cywilnej. Kupił więc sobie KK, KPK, KC i KPC, a na deser Kodeks Wykroczeń. Może też się do czegoś przyda?
Jak już wcześniej było wspomniane w LEEście, który Lee otrzymał z Sądu właściwego dla Lee ze względu na miejsce zamieszkania, oprócz oficjalnego wezwania na rozprawę, znajdował się fajowy paszkwil. Miał on chyba za zadanie wkurwić Lee, ale zamiast tego dostarczył jego poczuciu humoru niezapomnianych doznań a mięśniom brzucha niezapomnianych wzruszeń.
Najbardziej rozbawiło Lee, że ów paszkwil wydrukowany był na firmowym papierze pewnego ogólnoświatowego koncernu zajmującego się głównie zatruwaniem i zaśmiecaniem naturalnego środowiska. Paszkwil zatytułowany był: "Akt oskarżenia" no więc Lee przeczytał w KPK co to jest akt oskarżenia i się zdziwił. Potem to co przeczytał w KPK porównał z tym co było na firmowym papierze ZET (Znanego w Europie Truciciela) i się uśmiał jeszcze bardziej.
11:48 / 18.12.2004
link
komentarz (9)
Z samego rana podchodzi do Lee sąsiadka.
Widać, że po wczorajszej imprezie kac ją mocno trzyma.
- Lee?
- Tak?
- Nie dobrze mi... ble.
Lee przyjmuje komunikat do wiadomości i wcale się nie dziwi.
- Nie wiesz przypadkiem co się robi jak człowiekowi jest niedobrze? – zapytowywuje.
- Wiem – Lee robi rozbawioną minę :P
- Coooo...? - błaganie w jej twarzy ujmuje za serce.
- Zrób sobie dobrze :D
15:33 / 17.12.2004
link
komentarz (9)
Laski co was z tym procesem Kafki napadło? Przecież wierzę, że wszystkie to czytałyście, no nie, no...!!! :P :D
13:22 / 17.12.2004
link
komentarz (11)
Jeszcze nowszy wpis :P
13:26 / 16.12.2004
link
komentarz (18)
Nic nie rozumiesz!
Wyobraź sobie, że pewnego pięknego dnia zamiast jak zwykle dostarczyć ci zawiadomienie, że właśnie wygrałeś milion, ewentualnie wycieczkę na Hawajo, listonosz prosi cię o własnoręczne pokwitowanie odbioru dziwnego listu poleconego.
Sprawdzasz szybko... wszystko się zgadza, twój adres, nazwisko, numer domu, ulica itd. itp. Tylko jedno się nie zgadza: nadawcą pisma jest Wydział Karny Sądu Rejonowego. Co ma Sąd i to kurna karny, do takiego kryształu jak Lee? Może przypadkiem Lee był świadkiem jakiegoś nie daj Boże przestępstwa? (A Ty w miejsce Lee swój nick sobie wstaw i pomyśl jak by to było.) Szybko więc przewijasz zasób pamięci na dysku archiwalnym no i się uspokajasz, bo w biografii śladów nawet najmniejszego wykroczenia nie masz. A wtedy co jechałeś po pijaku to przecież nikt cię nie widział. Czyli, że to pewnie kawał jakiś? No ale pieczęć sądu to nie kawał przecież! Otwierasz więc kopertę a tam wezwanie na rozprawę i to wcale nie w charakterze świadka, tylko oskarżonego. Jak byk jest paragraf podany realny, jest godzina realna i data, a nawet numer sali rozpraw. Tak, tak w końcu dociera do świadomości, że oto jesteś główną postacią w przedstawieniu, nie jakimś tam zafajdanym „bohaterem trzecioplanowym”! Za miesiąc z hakiem będą cię sądzić, a potem mogą nawet na dwa lata posadzić. A ty nawet nie wiesz za co i dlaczego? No Kurna „Proces” Kafki się szybko przypomina! Oczywiście dla tych co do dobrego LO chadzali, a dla tych po zawodówce Matrix się kłania!
10:03 / 16.12.2004
link
komentarz (4)
Azaliż?
16:16 / 15.12.2004
link
komentarz (5)
Kiedy Lee dostał pierwszy w życiu pozew sądowy to się uśmiał jak bóbr. Ponieważ wszystko w tym dokumencie było śmieszne Lee przeszedł nad nim do porządku rzeczy uznając, że Niezawisły Sąd takiego bubla prawnego po prostu nie dopuści do dalszego postępowania, czyli że go odrzuci z powodu niedopełnienia przez skarżącego licznych wymogów formalnych.
Ale Polski Sąd wszystko dopuścił, więc wkrótce przeszła Lee ochota do śmiechu, albowiem zrozumiał, że stał się zagrożony odsiadką roku więzienia, w towarzystwie pospolitych kryminalistów i to za naruszenie czegoś, czego w ogóle nie ma i nie było. Jaki z tego morał?

W tym kraju zawsze należy być czujnym, nawet gdy nie istnieje przedmiot sporu, czy naruszone dobro.
09:56 / 15.12.2004
link
komentarz (3)
To co Lee chciał napisać w tym miejscu musiało być strasznie ważne. Lee zapomina wyłącznie o rzeczach ważnych. Tylko pierdoły pamięta długo:)
15:05 / 14.12.2004
link
komentarz (3)
Rozmawiałem dziś z człowiekiem pogrążonym w depresji. Prawdziwej depresji, a nie gówniarskiej pozie. Ten człowiek gotów był w ciemno zamienić się z Karolajn. Rozmawialiśmy też o Herbercie. A właściwie o przyczynach depresji jaka dopadła poetę pod koniec życia. O zdradzie farbowanych lisów rozmawialiśmy...
20:53 / 13.12.2004
link
komentarz (21)

Co byś zrobił takiemu komuś, co ukradł Ci marzenia?
11:06 / 13.12.2004
link
komentarz (5)
W dupie mam czy Jaruzelski będzie symbolicznie ukarany za stan wojenny czy nie będzie! Dlaczego nikt nie przypomina dziś, że ta kanalia wciąż wyciąga co miesiąc kilkanaście tysięcy złotych emerytury od zdychającego bankruta jakim jest ZUS? Dlaczego nikt nie mówi, że takich Jaruzelskich podczepionych do ZUS-owskiego cyca jest w kraju kilkadziesiąt tysięcy? Donosiciele, bezpieczniaki, towarzysze partyjni, specjaliści od lewicowej prywatyzacji i doprowadzania do ruiny wszystkiego... Mają oni pełną świadomość, że młodzież, którą zmuszają dziś do płacenia na to gówno przymusowej składki nigdy nie dostanie nic!
Gdzie legendarna troska o dobrobyt przyszłego pokolenia, gdzie patriotyzm, którym do dziś sobie gębę wycierają przy lada rocznicy? Dlaczego nikt im jeszcze nie zmniejszył rent? Choćby do poziomu jaki otrzymują ich dawne ofiary. Dlaczego nie zrobią tego sami? Tyle przecież wiedzą o „dziejowej sprawiedliwości”.
21:13 / 12.12.2004
link
komentarz (9)
Dzisiaj Lee zmarnował cały dzień na gapienie się w monitor i oczekiwanie stron, które miały akurat kaprys się nie ładować. W sumie takie samo dobre zajęcie jak patrzenie w sufit. W sufit jest nawet zdrowiej dla kręgosłupa i oczu. Olał głos rozsądku mówiący żeby poszedł się przewietrzyć, albo na kawę do znajomych, albo do kościoła, albo gdziekolwiek...
To się kiedyś może źle skończyć! Dla jakiegoś urzędu skarbowego :D
12:25 / 12.12.2004
link
komentarz (9)

Miała racje ESC, że to złe miejsce. Tu się kondensuje zła energia psychiczna. Nieodporni poddają się jej zbyt łatwo, zbyt serio wchłaniając tutejsze klimaty. Oddają całą swoją, bezbronną duszę wirtualnej maszynie, jednocześnie chorobliwie chronią anonimowość. Duchowa maskarada pochłania ich bez reszty. To świetna recepta na oderwanie się od rzeczywistości, na oddzielenie odczuć duszy od odczuć ciała, a więc na osiągniecie nadwrażliwości na samotność. Kiedy ludzie wsiąkają tu totalnie, giną.
19:55 / 11.12.2004
link
komentarz (36)
Fascynuje mnie cwaniaczkowata naiwność i moralna bezbronność współczesnych ludzi, dziecinna wręcz podatność na manipulację, kłamstwo i przemoc. Tak naprawdę niewiele by trzeba wysiłku, aby milczącą tę „większość” podzielić na mniejszości, dotumanić jeszcze, jak dawniej uformować w kolumny i ze śpiewem na ustach popędzić do wyrębu tajgi lub gazu. Potem splądrować jej intymność, powyrywać złote zęby, tłuszcz przerobić na mydło. Aż dziw, że jeszcze tak się nie dzieje? Nie wiem co przed tym scenariuszem powstrzymuje świat? Kanalii i czekistów pokroju germańskich SS-manów więcej jest dziś niż kiedykolwiek. Sam znam takich dosyć. Jak zawsze trzymają się blisko władzy. Blisko koryta. Wystarczyłoby tylko zmienić im dekoracje, dać mundurki i fiurera, a uczynią wszystko.
14:17 / 11.12.2004
link
komentarz (2)
Racja

Akcja się dzieje w obcym kraju
Nad rzeką zwaną Ujajali
Pokręcić trochę na zebraniu
Ci z telewizji przyjechali

By się zapoznał odbywatel
Odbywający w owym kraju
Jakimże ważnym dylematem
Członkowie się przepółgławiają

Radźcie co robić towarzysze
Przenudniczący zwiazd otwiera
Enkawudywy przenajwyższej
W tomacie mikrokońputera

Na skumbrię z usa rada jedna
Członek kmbinant przypomina
Interplantacja jest potrzebna
Na czerwone łono Legnina
17:18 / 10.12.2004
link
komentarz (6)
Lee znów pisze. Na przekór wszystkiemu, do szuflandii. Bo ma potrzebę taką żeby coś po nim pozostało dla potomności wartościowego. Nie tylko kopro-lee-ty same. A może by założyć Związek Lee-teratów Polskich? Albo Lee-to-grafów chociaż? Taki malutki jednoosobowy?
10:00 / 10.12.2004
link
komentarz (1)
Coraz więcej czatów moderowanych, coraz więcej rozmów kontrolowanych, przybywa publikacji z tak zwanym opóźnieniem, co się dzieje? Ja nie wiem.
Albo może i wiem, ale jak powiem to nazwiecie mnie oszołomem. Po co mi to?
A Juszczenko wcale nie przejdzie do historii jako prezydent wolnej Ukrainy, tylko jako pierwszy udany przypadek bojowego zastosowania terapii genowej.
00:20 / 10.12.2004
link
komentarz (2)
Jakaś idiotka piastująca idiotyczne stanowisko wypowiedziała się dziś idiotycznie. Nie rozumiem więc skąd nagle cała ta medialna wrzawa? Dla mnie wszystko pasuje. Gdyby idiotka powiedziała coś mądrego wtedy zgoda, można się dziwić. No i w końcu co za różnica czy głupoty gada się we środę w Szwecji angielszczyzną łamaną, czy w czwartek w Polsce polszczyzną takąż samą?
A że wstyd dla kraju, że ma takiego ministra? No to trzeba było protestować jak tworzyli ten durny stołek. W końcu co to za minister od równości płci? To znaczy że niby co? Jednym troszkę przytnie a drugim będzie sztukować? A jeśli na przykład ktoś sobie nie życzy czegokolwiek sztukować, albo docinać? No mądrale co wtedy?
16:15 / 09.12.2004
link
komentarz (8)
Wiesz jak to jest z przeznaczeniem? Lee miał kiedyś rower, którego przeznaczeniem było żeby go ukradli. Tak to właśnie jest z tym przeznaczeniem.
11:29 / 09.12.2004
link
komentarz (7)
Będzie leepiej. W końcu kiedyś musi być Lee-piej. Tylko to trzyma Lee przy życiu.
15:55 / 08.12.2004
link
komentarz (9)
Ledwo się człowiek uwolni od komputera a już musi wdepnąć w gówno! Dosłowne takie, aż się rzygać chce. Ogłaszam więc zero tolerancji dla HOMOFEKALIZMU i ZOOFEKALIZMU!!!

Dla wyjaśnienia: Homofekalizm jest to załatwianie naturalnych potrzeb fizjologicznych człowieka w miejscach publicznych, do tego nie przeznaczonych.
Zoofekalizm - podobnie jak Homofekalizm tylko, że ze zwierzętami.
01:52 / 08.12.2004
link
komentarz (3)
Lepiej mieć długi niż krótki
Chwaliły się krasnoludki
Cóż za mężczyźni w tym roku
Szeptał lud z nadzieją w kroku
Jakie tego będą skutki?
19:15 / 07.12.2004
link
komentarz (10)
- Co się dzieje z Lee? Nigdzie go nie widać ostatnio. - pyta mojego przyjaciela pewien człowiek - nie wiesz jak się z nim można skontaktować?
- Wiem: www.lee_costam_costam.pl...
- że co? - człowiek robi głupią minę.
- Nie masz internetu? - dziwi się przyjaciel.
- Nie
- O to problem! OD jakiegoś czasu nie ma innego sposobu żeby nawiązać kontakt z Lee.
- He he takich rzeczy można się o sobie dowiedzieć po oderwaniu od komputera :D
17:14 / 07.12.2004
link
komentarz (0)
Lee właśnie spokojnie i rzeczowo udowodnił, że Minister Kultury wcale nie udaje durnia, tylko po prostu najzwyczajniej w świecie nim jest. Włącznie z całą świtą doradców prawnych i innych darmozjadów marnujących nasze podatki. Ale kogo to obchodzi w tym zakłamanym kraju niedouczonych ludzi?
10:23 / 07.12.2004
link
komentarz (3)
Kanapki z prawdziwym twarogiem. Całkiem takim jakiego używała moja babcia do wyrobu ruskich pierogów, pychota. A już się bałem, że nie przyjęli go do Chujni... i będę musiał co najmniej jechać na Ukrainę albo do USA, żeby posmakować dawnych, staropolskich specyjałów. Widać nie taka całkiem do końca homo-genizowana ta Chujnia :)
22:42 / 06.12.2004
link
komentarz (0)
Wzruszający tegoroczny Mikołaj. Głęboko wzruszający. Dobrze że przyszedł nie tylko do dzieci, przynosząc pogodę i dużo nadziei. I jak tu nie cieszyć się z cudzych prezentów? Zazdroszczę Mikołajowi.
14:11 / 06.12.2004
link
komentarz (5)
Dzisiaj Lee robił za pieprzonego misjonarza, udzielał korepetycji darmowych. I to był błąd! W nagrodę otrzymał lawinę kretyńskich pretensji. Okazuje się, że w naszym pięknym kraju "niedouczona większość" nadal nie rozumie co to jest własność. Nie chcą zrozumieć tego prości obywatele, ale i urzędnicy podobno stojący na gruncie prawa, nawet w ministerstwie. I jak ma być dobrze w takim burdelu? Aż człowiekowi nie chce się pracować, zabiegać o coś więcej niż zapchanie żołądka. No kurwa bolszewia no!
10:07 / 06.12.2004
link
komentarz (2)
Nowszy wpis
00:18 / 06.12.2004
link
komentarz (2)
Obliczenia, obliczenia, ob-lee-czenia.
18:07 / 05.12.2004
link
komentarz (3)
Piliście kiedyś Bożolee? To taki napój alkoholowy wynaleziony przez Lee. Wszyscy którzy go próbowali chcą zawsze więcej i więcej... :) A potem stają się najwierniejszymi przyjaciółmi Lee ;) Nawet jak już wytrzeźwieją. Receptura na produkcję Bożolee jest dość prosta, jak wszystko co genialne. Niestety utajniona ze względów merkantylnych :) Lee ma na nią wyłączność. Jak sprzeda licencję będzie bardzo zamożnym człowiekiem. Wówczas zaprosi wszystkich swoich przyjaciół na wielką trzydobową degustację :)
15:21 / 05.12.2004
link
komentarz (3)
Lee nie wie jak się szuka pracy. To praca zawsze go szukała. Nie pytajcie więc o takie rzeczy. Lee w tej sprawie niczego praktycznego nie potrafi doradzić. Może co najwyżej wysłuchać waszych historii i pokiwać głową. Może się wzruszyć... Lee tylko raz w życiu szukał pracy i usłyszał wówczas, że spadł z nieba. Miło jest spaść komuś z nieba, ale z nieba spada się tylko raz. Gdy kiedyś życie zmusi Lee do szukania pracy, będzie bezradny jak dziecko. Tym się pocieszcie jeśli potraficie.
21:59 / 04.12.2004
link
komentarz (2)
Pojebany dzień. "Nikto ne je doma".
14:49 / 04.12.2004
link
komentarz (10)
Ładne "Kwiatki" czyta Lee. W tłumaczeniu Leopolda Staffa. Boże!!! Jak ci ludzie mocno żyli. W niby ciemnym Średniowieczu. Jak pięknie kochali!
10:10 / 04.12.2004
link
komentarz (7)
Biedna Lesbijka o czwartej nad ranem. Smutna wraca do domu. Nikt jej nie odprowadza. Zapomniałem jak ma na imię.
18:33 / 03.12.2004
link
komentarz (3)
Dzisiaj Lee podglądał na "Onecie" jak kwiat polskiej młodzieży uprawia cyberseks, no i zbulwersował się strasznie. Z tym coś natychmiast trzeba zrobić! Nie może tak być przecież, żeby małoletni Polacy bezkarnie zabawiali się dysortograficzno-dyslektyczną masturbacją. Co z nich wyrośnie? Trzeba natychmiast wprowadzić na lekcjach wychowania seksualnego dodatkowe godziny z ortografii, poprawnej polszczyzny, interpunkcji itd itp!!!
15:29 / 03.12.2004
link
komentarz (0)
Król Kwachu Pierwszy – prawda że brzmi nieźle? Jako król robiłby to co umie najlepiej. Dbałby o pomyślną przyszłość własnej dynastii :)
11:59 / 03.12.2004
link
komentarz (1)
Wiadomo że Kwachu jest do dupy prezydentem. Przejdzie do historii co najwyżej jako któryś tam (bo na pewno nie pierwszy) tajny współpracownik oficera prowadzącego Jolanty. A szkoda! Byłby niezłym Królem. Wspaniale nadawałby się na założyciela dynastii. Zwłaszcza gdyby wydał córę za Habsburga. Sam Papież pewnie zgodziłby się namaścić go na miłościwie nam panującego. Kto by mu wtedy podskoczył ze swoimi teczkami i hakami? Skończyłyby się nareszcie brudne naciski i szantażyki dawnych kolegów i obcych mocarstw. Won Ałganowy i inne robactwo!
00:35 / 03.12.2004
link
komentarz (3)
Broniesi tunisła tuś – a tak mi się przypomniało bez sensu :D)))) Idę spać.
13:56 / 02.12.2004
link
komentarz (4)
Oto cycat z ksero-anonimu jaki dziś od rana krąży po naszym małym mieście bulwersując pospólstwo: „...czy prawdą jest, że w zamian za dopilnowanie przez prezesa R... postępów robót na budowie prezydenta X, obiecał on że syn prezesa otrzyma ciepłą synekurę w Brukseli. A załatwi to poseł W?”
I po to wstępowaliśmy do Chujni... żeby teraz podniecać się takimi domysłami?
11:08 / 02.12.2004
link
komentarz (9)
Okazuje się że jestem przekonywujący. Wzbudzam zaufanie. Łatwo nawiązuję kontakt z ludźmi. Wydaje się więc, że byłbym idealnym komiwojażerem, domokrążcą, czy innym agentem bezpieki. Witajcie Amweye z gazowni i pokątni donosiciele Biblii. Ja wasz czeławiek.
21:05 / 01.12.2004
link
komentarz (6)
Gdzie diabeł nie może, tam babę poseł, pośle. Wyśle? Ta mądrość prostego ludu dziś się sprawdziła na skórze samego Lee. Mimo że Andrzejki się skończyły, Lee jak jakiś sztubak dał się podjudzić jednej takiej czarownicy, na ustawienie buciorów nosami do futryny. Niby że dla wróżby. Ale co ma wróżba do nosa, nos do futryny, a futryna do Lee? No i w końcu na ch... Lee te całe wróżby?
A jednak ma! Jak łatwo się domyślić, Lee zapomniał, że dnia dzisiejszego jego buty będą się poniewierały w zupełnie nietypowym, bo około-futrynowo-przechodnim miejscu. więc siłą rzeczy musiał się o nie potknął i wyrżnąć w coś nosem. W futrynę na przykład. Mówię na przykład bo w futrynę wyrżnąć wcale nie musiał. Ale wyrżnął. :[ Śmiejcie się, śmiejcie...
10:12 / 01.12.2004
link
komentarz (10)
Dzisiaj Lee spał krótko. Ale wyspał się godziwie. Sny też miał niczego sobie. Niestety czarno-białe były. Kolory nie zdążyły się wysycić.
20:42 / 30.11.2004
link
komentarz (5)
Może by tak Lee sobie powróżył dzisiaj? Z pianki w piwie na przykład? Bo w wróżby z fusów Lee absolutnie nie wierzy. Z nich mu zawsze wychodzi że wkrótce dostanie wpierdol. A może wosk by polać? Nie wosk nie... Lee nie ma żadnych kluczy coby przez nie lać. Same hasła i loginy tylko :)
02:07 / 30.11.2004
link
komentarz (2)
Pierwsza zasada Lee brzmi:
1. "Nie zawracaj głowy urzędnikowi bo się odwzajemni"
Lee własną tę zasadę świętą (na którą ma patent i oryginalny certyfikat od naczelnego weterynarza kraju) złamał i teraz mu się różni tacy odwzajemniają. Na razie nie będzie ich tu po nazwiskach wymieniał ;)bo dziś jest o Lee-zasadach.
Z tego wszystkiego wynika druga zasada Lee, że:
2. "Z każdej złamanej zasady lęgną się co najmniej dwie nowe zasady"
Łącznie z trzecią mówiącą, że
3. "Od łamania zasad środowisko staje się kwaśne"
i czwartą że
4. "w środowisku kwaśnym zasady przestają obowiązywać".
22:45 / 29.11.2004
link
komentarz (3)
Od dzisiaj Lee ma jeszcze jednego n-loga. Zanaczy się jeszcze jeden nałóg, ...blóg, czy cóś? Założył go w celach porównawczych, na „Onecie”. Próbował też założyć na „Tenbicie” ale na szczęście jakieś licho nie chciało go wpuścić. Prawdopodobnie dlatego, że kiedyś już tam parę blogów zainicjował i natychmiast porzucił, dokumentalnie zapominając wszystkie nicki i hasła. Dokumentnie?
Od dzisiaj więc Lee nie będzie miał prawa się nudzić. Zajmie się eksperymentalno-badawczą uprawą blogów. Już po jednym dniu obserwacji nasunęły mu się wielce interesujące wnioski. Ciekawe czy przyszłość je potwierdzi, czy też „zweryfikuje negatywnie”?
O!
10:32 / 29.11.2004
link
komentarz (7)
Lee właśnie przypomniał sobie, że ma widok z okna więc wyjrzał i pomyślał jakby to było pięknie gdyby było pięknie.
10:04 / 29.11.2004
link
komentarz (2)
Lee nie chce na prezydenta. Właśnie ciężko pracuje nad praktycznym zastosowaniem trzeciego sposobu księgowania w skali mikroekonomicznej. Tego w którym złotówka powstaje z niczego. Zastosowania modelu w skali makroekonomicznej Lee nie interesują z powodów partykularnych. Jak wszystko pójdzie po jego myśli niedługo forsy będzie miał jak lodu. Nobla z ekonomii też nie chce. Już ma pokojowego. Właśnie ochrzcił chomika dżungarskiego tymże nobliwym imieniem :) Hoduje go w warunkach pokojowych.
13:20 / 28.11.2004
link
komentarz (2)
Oj!!!! Z tego wszystkiego coś mi się wydaje, że jak by nie liczył, to nasza księgowa i tak pójdzie siedzieć :)
13:08 / 28.11.2004
link
komentarz (1)
Skoro już mamy rozstrzygać w referendum, jakie sposoby liczenia pieniędzy są najlepsze, to może by jeszcze trzeci dołączyć do kompletu i z innymi poddać pod głosowanie. A jak!? Niech się wyborca jeszcze bardziej pogubi w tym wszystkim. Będzie pokorniejszy. Bo trzeci sposób też istnieje. A co!? Nawet jeśli jeszcze nie istnieje to należy prędko go wymyślić! Coś już o tym sposobie wiemy przecież. Na przykład to, że złotówka w nim powinna powstawać z niczego. No bo skoro w pierwszym przepada bez śladu, w drugim ani nie przepada, ani nie powstaje, no to w trzecim wiadomo co musi :)
11:06 / 28.11.2004
link
komentarz (4)
W ostatnich komentarzach zauważyłem, że w moim nlogu pojawił się nowy sposób liczenia złotówek zwany dobrym. W odróżnieniu od złego, który wcześniej osobiście zaprezentowałem. Tak więc mamy obecnie dwa sposoby liczenia. Jeden sprawdzony praktycznie, od lat mający szerokie zastosowanie przy kształtowaniu budżetu państwa polskiego, w którym co prawda złotówka anihiluje, ale za to jest co wypić, a nawet zakąsić. Drugi niby że dobry, ale nudny i nie mający żadnego poparcia społecznego. Może by tak jakieś małe referendum na tę okoliczność zrobić?
00:00 / 28.11.2004
link
komentarz (2)
Lee wydawało sie kiedyś, że dylematy powstają tylko przy trzecim wpisie, a tu im więcej wpisów tym więcej dylematów.
14:02 / 27.11.2004
link
komentarz (5)
Trzech dorosłych facetów (z dyplomami uniwersytetu) zrobiło zrzutkę po dziesięć złotych. Mieli więc trzydzieści złotych do przepicia. Za wódkę zapłacili 25 złotych. Ekspedientka posiadała jednak tylko trzy złotówki w kasie. Wydała więc każdemu po jednej, a pozostałe dwa złote musiała zatrzymać w charakterze napiwku. Podczas spożywania trunku panowie ustalili że impreza kosztowała ich 27 złotych (3 x 9) plus dwa złote napiwku. To razem 29 zł polskich. Więc gdzieś wcięło złotówkę! Czy ktoś się orientuje co z tą złotówką się stało?
Bo Lee nie ma zielonego pojęcia :)
13:07 / 27.11.2004
link
komentarz (2)
No i nie dowiedział się. Ale nie żałuje :)
19:40 / 26.11.2004
link
komentarz (2)
Lee dzisiaj nie słuchał żadnych wiadomości, nie czytał gazet, nie wie więc co się na świecie dzieje. Spoko, wszystkiego się dowie w pubie przy piwie. Bo dziś Lee idzie się odchamić. Idzie do ludzi.
09:56 / 26.11.2004
link
komentarz (5)
Dziś będzie o tym jak Lee został człowiekiem. Dawno temu, o całkiem niewłaściwej porze, Lee zapukał do jej drzwi. Zły domofon powiedział wówczas do niego „człowieku” i kazał odejść. Wczoraj ona zapukała, ale Lee był zajęty. Wolał klikać namiętnie na GG ze swą wirtualną ukochaną. Netowa miłość stała się jeszcze bardziej realna, zwłaszcza w świadomości człowieka po drugiej stronie domofonu. Bo Lee nie był świnią, też człowiekiem potrafił się odwdzięczyć.
00:13 / 26.11.2004
link
komentarz (2)
Kijów ma wreszcie swoje uniesienia. Zapewne stworzą one legendę która wzmacniać będzie młode państwo. Niemcy mają legendę o murze, Czesi aksamitną... Polacy skok przez płotki, niech Ukraińcy mają kozacką hajdawernię. Lech Wałęsa jednak zdecydował się pojechać na Sicz pokozaczyć troszkę, powywijać szabelką. Pokazać światu, że nie zwapniał. Może drugiego Nobla dostanie? Lee się zgapił i nie pojechał. Nobla więc mieć nie będzie pokojowego. Chyba że kupi sobie ratlerka i da mu na imię Nobel?
16:22 / 25.11.2004
link
komentarz (3)
Najgłupsza baba wie jak chłopu zrobić dobrze. Lee nigdy babą nie był to i do tej pory tego nie wiedział. Ale już wie. Chłopu trzeba dać po prosu dotację europejską do hektara. Chłop weźmie dotację zrobi libację i będzie mu dobrze :D. A pod strzechą polskiego zaścianka nieść się od tej pory będzie „Oda do radości”. Zamiast tradycyjnych kur. Jaja świeże to sobie kupimy w supermarkecie, spoko.
02:37 / 25.11.2004
link
komentarz (6)
Lee właśnie zauważył, nie bez zdziwienia, że w koszyku ulubione posiada przewagę stronek www z końcówką "org". To chyba jakiś atawizm "głęboko zakorzeniony" - jak mawiają mądrzy psychologo(pedo)diatrzy do niedawna jeszcze zasiedziali w telewizorni abodajmętowej. Nieprzypadkowy ten zbieg okoliczności świadczyć może o podświadomym dążeniu Lee do org-azmu, lub ujmując rzecz nieco ogólniej do czystej przyjemności w hedonistycznym tego słowa rozumieniu.
18:33 / 24.11.2004
link
komentarz (5)
Tak sobie spaceruję po tutejszym blogowisku i dochodzę do wniosku, że (poza kilkunastoma wyjątkami ;P) najbardziej to się różnią one skinami. Gdyby nie było skinów, to by był Ursynów. Co prawda na Ursynowie też skinów nie brakuje, ale wiadomo o co chodzi. Najciekawsze zazwyczaj wydają mi się komentarze. Z reszta podobnie jak w większości obecnie wydawanych książek. Tyle że w książkach komentarze zadomowiły się na okładkach. Może by w blogach komentarze również wysunąć na wierzch? Niech reklamują ukryte treści!
11:38 / 24.11.2004
link
komentarz (2)
Znów o odpowiedzialności społeczno-politycznej będzie. Właściwie nawet nie wiem co to takiego jest ta s-p odpowiedzialność. Powinienem mieć to gdzieś. I w sumie mam, ale nie do końca. W końcu lubię dokładnie wiedzieć co mam gdzieś i dlaczego, albo za co? Czy w ogóle można „mieć gdzieś” nie wiadomo co? Może i można, ale to dość Rydzykowne (jak mawiał jeden taki Niemiec, chyba na „Sz” mu było :D). Kiedy Lee czegoś nie rozumie rozumowo, włącza mu się intuicja (z tych kobiecych). Ona to właśnie podpowiada, że s-p odpowiedzialność zdarza mu się najczęściej na przejściu dla pieszych, kiedy wspaniałomyślnie rezygnuje z kilku minut swego bezcennego czasu w celu uratowania jakiegoś barana czy leminga przed wtargnięciem wprost pod koła... (hmm..)rozpędzonej ciężarówki :D na przykład(A co, jak szaleć to szaleć!!! :D) Licencja-poetica-ciężarówka.
22:45 / 23.11.2004
link
komentarz (3)
Lee lubi przechodzić na czerwonym świetle. W odróżnieniu od innych robi to świadomie, dysponuje kasą na ewentualne mandaty i kalkuluje precyzyjnie ryzyko. Dlatego jeszcze żyje. Czy to jego wina, że zawsze znajdzie się paru baranów co nie patrzą na kolor świateł, tylko na to co robi Lee?
22:24 / 23.11.2004
link
komentarz (1)
Delegat Lee nie pojechał na cholerny zjazd. Oczywiście zrobił to tylko po to żeby wysłuchać, że jest nieodpowiedzialny społeczno-politycznie. Dlaczego kobieca logika nie przyjmuje do wiadomości, że raz już tam był i się napatrzył dość? Chwatit!
12:53 / 23.11.2004
link
komentarz (1)
Wczoraj Lee niechcący popracował sobie w trybie offline. Praca polegała głównie na próbach docieczenia (fajne słowo nie? :D) dlaczego „niet ńieta” – czyli dlaczego padł net.
Wyjaśnienia były cztery:
1. Wczorajsze zaciemnienie Stolicy priwislańskiego kraju, spowodowane niezidentyfikowaną, jednak na pewno nieterrorystyczną awarią zasilania w firmie „STOEN”.
2. Rozróba w demokratycznym Kijowie.
3. Skuteczne i amen-definitywne spełnienie się klątwy dotyczącej odcięcia Hary Pottera od nloga Mieczysława Dyrektora. A przy okazji odcięcia Lee, z powodu podobnego aj pi. Widać Mieczysław Dyrektor nie jest zwolennikiem odcinania ogona po plasterkach, gdyż Lee w jednej chwili stracił cały dostęp do wirtualnego reality.
4. Banalne zaleganie Lee z opłatami za tak zwany dostęp (niestety najbardziej prawdopodobne!).
Jednak rano okazało się, że net znów działa (J-23 znów nadaje :D). I bądź tu człowieku mądry?
10:46 / 23.11.2004
link
komentarz (6)
Dupa. Dobijam się godzinami, dobijam i nic. Za dnia prawie nie można dostać się na tę cholerną stronkę. W ogóle to kto taki durny adres wymyślił - nlog.org? Też coś? Więc co, po nocach mam pisać? I tak już przecież piszę po nocach... Ale chciałem jeszcze w dzień :) Mam ochotę dokopać komuś, albo zrobić zjebkę przynajmniej. I znów zapewne padnie na tych co najmniej zawinili, czyli podatników - czyli (nie oszukujmy się) tych paru, Bogu ducha winnych, włóczęgów co zajrzą czasem. Innych podatników chwilowo nie posiadam. Ich strata.
02:26 / 22.11.2004
link
komentarz (9)
Nowy wpis
17:53 / 21.11.2004
link
komentarz (5)
W pewnym sensie jest w tym jakiś sens.
14:38 / 21.11.2004
link
komentarz (4)
Założę się, że przy trzecim wpisie każdy ma ten sam dylemat: co dalej? Trzeci wpis jest najważniejszy tworzy rytm. No więc co dalej?
01:09 / 21.11.2004
link
komentarz (3)
Nieco stremowany wlazłem właśnie na przypisy do mojego pierwszego wpisu nlogowego. Kurna! Widok przedstawił się zdecydowanie różny od tych jakie obserwowałem u innych. Owszem spodziewałem się, że zastanę uwagi, że tak powiem "adekwatne", jak to zwykle przy komentarzach. Oprócz tego jednak zamieszczono przy nich jakieś niezrozumiałe kody i tajne szyfry, których w życiu tam zastać się nie spodziewałem. Co ciekawe, do każdego szyfru odwiedzający mnie, nlogowi weterani zgodnie dołączali gorącą (bo na pomarańczowo wytłuszczoną) prośbę o usunięcie notatki zaraz po przeczytaniu. Dziwne... Tajna sekta jakaś czy co? Albo masońska loża...??? Gdzie ja wdepnąłem? - przeraziłem się nie na żarty. We łbie z miejsca zakotłowało od scenek rodem ze szpiegowskich filmów. A zwłaszcza tych, w których główny bohater wpierw uczy się na pamięć słupków z cyferkami, by zaraz potem spalić ściągawkę; albo zjeść. Oczywiście ja, wcześniej, przykro doświadczony przez system operacyjny MS XP Windows, złamałem podstawowe zasady rzemiosła szpiegowskiego robiąc kopię zapasową :D))), a dopiero potem poddałem się naciskom moich szanownych gości i raz za razem wciskałem klawisz "delete". (Przyznam się że nie bez odrobiny perwersyjnej satysfakcji )
Jak łatwo się domyślić za późno zajarzyłem o co w tym wszystkim chodzi na prawdę. No i jest mi bardzo wstyd z tego powodu. Nie lubię gdy wychodzę na wroga wolności wypowiedzi. A już na przygłupa to w ogóle. Tylko jak (i w ogóle czy?) wkleić teraz tę kopię zapasową :D
16:31 / 20.11.2004
link
komentarz (4)
Ale fajowo :D nawet nie wiedziałem że założyłem sobie bloga. Właśnie bawiłem z wizytą w komentarzach u pani "wanny..." (zdaje się) i przypadkowo kliknąłem na mój własny, osobisty nick i co? Wrzuciło mnie do jakiegoś dziwnego pokoju. Rozglądam się, pusto, patrzę i nie wierzę własnym oczom, to mój blog. Autentyczny pierwszy na świecie Lee-blog!!!!!!!!!! Przypadkowy hihihihihi. Nawet już 13 odwiedzin miałem hehehehe. Sorki goście ale parapetówa odbędzie się w terminie późniejszym.