10:16 / 01.07.2005 link komentarz (0) | Fenomen Armstronga-
"Okazuje się, że Armstrongowi w trakcie kariery udało się zwiększyć o 8 proc. wydajność swoich mięśni, co przy siedmioprocentowym spadku masy ciała po chorobie dało efekt wręcz piorunujący. Superwydajny „silnik” miał odtąd zasilać lżejszą maszynę, co musiało zaowocować wyraźnym skokiem mocy. W przypadku Lance’a był to skok aż o 18 proc. Takich wyników w sporcie dotąd nie notowano.W minutę serce zdrowego mężczyzny dostarcza około 40 ml tlenu każdemu kilogramowi ciała. Armstrong w minutę zużywa 85 ml tlenu na każdy kilogram masy ciała, blisko o 20 proc. więcej niż na początku swojej kariery.Dzięki intensywnym ćwiczeniom wysiłkowym zwiększył objętość serca. Jest ono teraz o jedną trzecią większe niż u przeciętnego człowieka i bije w tempie 32 uderzeń na minutę, czyli dwukrotnie wolniej niż normalnie.Ale to nie koniec. Wyniki badań pokazały, że Armstrong nie tylko dobrze sobie radzi podczas stromych podjazdów w Tour de France, do których przystosował się jego układ krążenia, ale jest też świetny w jeździe na czas. Takie kombinacje nie zdarzają się często. Wiąże się to z tzw. progiem beztlenowym, czyli momentem, w którym przy bardzo intensywnym wysiłku, np. sprincie, w mięśniach wytwarza się kwas mlekowy, a wraz z nim pojawia się zmęczenie. Im później ta chwila nastąpi, tym lepiej dla sprintera. Osoby mające wyższy próg beztlenowy osiągają lepszą wydolność w krótkich, ale bardzo szybkich zrywach. Armstrong do nich należy.
Lance Armstrong mówi, że najlepszą rzeczą, jaka mu się w życiu przydarzyła, był nowotwór. Jego trener Chris Carmichael uważa, że przed chorobą kolarz nigdy nie trenował tak, jak trzeba. Brakowało mu dyscypliny
|