00:49 / 16.07.2005 link komentarz (0) | Kupilem plyte Wlodiego- W....... slucham ja dopiero trzeci raz ale ogólnie to tekstowo wlodi trzyma fason i swój poziom. Napewno nie powalil mnie na kolana jak Eldoka, ale jego liryka chociaz czesto skierowana w strone ulicy ma swoje pozytywne cechy- wyrazny logiczny przekaz mysli, a nie owijanie w bawelne jak w niektórych trackach z ostatniego albumu O.S.T.R, wersy dopasowane perfekcyjnie pod wolne klasyczne bity streetowe,- minusem mog wydawa sie sBabe nieco refreny, co moim zdaniem nigdy nie bylo wybitna cech tego rapera- nawet na molescie najlepszy byl wedlug mnie Vienio.- Nie ma tutaj kawalkow imprezowych, bo to nie w stylu Wlodka.---- Czasami odnosze nieodparte wrazenie, ze troche przewidywalny jest raper ze Slurzezni, jesli mowa o tematach. Ale oczywiscie tresc zawsze jakos bardzo mnie przekonuje do siebie. - Jesli chodzi o gosci to lepiej wypada ta plyta od poprzedniej- jest ich wiecej-- i lepszej marki- WWO, Mes, Numer Raz, Eis. Bity jak by ciut wolniejsze i nie robione wylacznie przez geniusza muzycznego Waco.-Wydana przez Pomaton.
To byla moja recenzja- a to zaczerpnite z pewnego zródla-
Muzycznie to bardzo jednorodny album. Włodi - swego czasu podpora Molesty/Ewenementu - postawił na oldskulową stylistykę. Utwory z "W..." brzmią niczym ilustracja do gangsterskiego serialu sprzed ćwierć wieku. Charakterystyczne dla lat 80. elektroniczne dźwięki i "wyciągnięte" z instrumentów klawiszowych partie smyczków skrzyżowane z leniwie przelewającymi się rytmami tworzą bardzo rasowy klimat. Kilka utworów zabarwiają brzmienia gitary ("Jestem wolny", "Błędne koło"). Niektóre z nich mają rozbudowane linie melodyczne, to już nieomal rapowe piosenki. Sam Włodi dostosowuje się do tej konwencji, zniża głos, ogranicza ekspresję, nieomal szepcze do mikrofonu, jak w otwierającym płytę "Zobacz, co się dzieje na podwórku".
Tekstowo nie jest już tak jednoznacznie. "W..." to po części typowo uliczne opowieści. Włodi zabiera słuchaczy na wyprawę po rodzinnej Warszawie, ale są to jej najmroczniejsze zakątki ("Definicje"). Gdy mówi o polityce, dowiadujemy się, że rząd to legalna mafia, prezydent ma chandrę przez afery, a USA propagują nową wersję faszyzmu ("Każdy to powie"). Ale z drugiej strony deklaruje, że nie chce już "wkurwiać się, że sytuacja w Polsce jest kiepska". Daje na to ciekawą receptę: "kobieta, skun i stara fiesta" ("Są ze mną"). Ta opozycja życia publicznego z tym, co najbliższe i najbardziej prywatne, powraca jeszcze kilka razy.
Z tym że u Włodiego tym, co najbardziej prywatne, nie jest już - jak to bywa w tekstach hiphopowych - grupa kumpli z osiedla, lecz rodzina. Żona i córka przewijają się przez kilka tekstów z "W...". Nie przypadkiem też chyba pojawiający się gościnnie w utworze "Mam siłę" Eis rapuje o wyjściu z bloków i dążeniu "na drugą stronę ulicy", gdzie rosną nowoczesne apartamentowce.
To już nie jest hip-hop blokersów, których interesuje wyłącznie jaranie blantów na ławce. To hip-hop facetów, którzy zdążyli dorosnąć, założyli rodziny, mają aspiracje i chcą je realizować.
|