18:14 / 23.08.2005 link komentarz (4) | Kemp w Czechach imprezą życia, serio przysięgam Ci. Śmiechy non stop, masa nowych ludzi, świetna atmosfera i niesamowite imprezy. Nie da sie tego opisać. Mieszkaliśmy razem w komunie, miejscówką bliżej nieokreślony pensjonat "na hajecku". Juz nazwa powinna nam dać do myślenia, było tam duzo starych ludzi i popaprańców.Śmiechy, swoja drogą wszyscy Czesi są popaprani, istnieje dla nich czeski, jedyny czeski i tylko czeski język, pojęcia nie mają o żadnym innym. Z tego wszystkigo kolega Kashpir nawijał po czesku przez sen, przysiękam Ci Czytelniku, robił to płynnie i bezbłędnie. Rano na śniadania jedliśmy piwo, otwieraliśmy je już wieczorem żeby rano nie otwierając oczu móc już po nie sięgnąć.Raz jedliśmy też chrupki z topionym serem, najlepsi wywalczyli kabanosa. Potem imprezy do rana i znowu śmiechy, chłopcy czają bajere po czesku choć nie wiem do końca czy stestowali "wykurz mi pero", wtajemniczeni wiedzą o co chodzi:) Stestowali na pewno piętnastoletnie czeszki z brzydkimi dredami na które polowali na dance hall'ach i nawalonego skinny man'a ;}Fajnie sie piło gin z martini i spritem nad jeziorem, jeden z lepszych momentów z elementem leżenia na trawie:)* Do tego pijesz i palisz na ulicach, na kempie, pod namiotem, gdziekolwiek, i nikt Ci dupy nie truje i mandatami nie straszy. Czeszki, niemki etc wyluzowane dziewczyny, nawet jak maja po trzy cycki to i tak pokazują, są ogromne i nieładne, nie ufaj stereotypom. Wytańczyłam sie i wyskakałam, nagadałam w końcu i naśmiałam. Podróże w obie strony najlepsze ze wszytskich w życiu, trwały po 10 godzin a jechałam 300 km - ekipa, piwo, śmiech rzec można:] Coraz częściej odnosze wrażenie że we Wrocławiu ludzie są niesamowicie zjebani, że to jakaś dziura intelektualna bo wszyscy których zdążyłam przeuwielbić w te wakacje sa gdzieś bardzo daleko ode mnie.Rozpisze sobie plan intensywnych migracji :]
niach:]
|