iznogud // odwiedzony 58232 razy // [nlog/pure life style nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (121 sztuk)
17:20 / 26.08.2005
link
komentarz (7)
"Black Hole"

Zwykle w tego rodzaju sytuacjach mówiłem sobie, że do prawdziwych spotkań nie dochodzi przez podryw... szczerze ukrywając przed sobą choćby najmniejszy zalążek głębszego uczucia. Traktowałem to jak naturalną grę, która zresztą wychodziła mi wyśmienicie. Podróżowałem, uśmiechałem sie, zawsze w centrum uwagi, o tak - świetnie, cały ja, cała moja maska? Tym razem jednak było inaczej. W żaden sposób nie przewidywałem tego, co się mogło wydarzyć... Byłem kompletnie oderwany... Niemal ogłupiały. "Jesteśmy wolni", ładne zdanie, powiedziałem sobie w duchu.
- Mam na imię Inga
- Fryderyk
- Cha cha, Fryderyk? Masz bardzo nieodpowiedzialnych rodziców!
- Cha, cha Taaaak, też to sobie powtarzam!
- Zabierz mnie Frycek...
- Przepraszam?

Była piękna jak słońce... Wyglądała wyniośle, ale nie było w tym nic onieśmielającego. Podczas wielu miesięcy pobieżnych kontaktów, zapomniałem zupełnie jak wygląda wymiana międzyludzka. Urodziła się tutaj. Nie wdawała się w szczegóły... Naszkicowała mi mało pochlebny portret swojej rodziny... Spytałem czemu cały czas wygląda na zasmuconą... Nawet kiedy się śmiała wyglądała na zasmuconą... Odpowiedziała, że ma taką skłonność, czuje się jak czarna dziura, jak kula antymaterii. Powinienem jej wtedy słuchać zamiast uśmiechać się głupawo.

Pojechała ze mną... od razu... miała tylko mały plecak. Była gotowa do wyjazdu, pełna spontanicznego zaufania... Niezwykle zdeterminowana albo zagubiona. Dotarliśmy na Wzniesienie Kanclerza Niemieckiego po godzinie chaotycznego marszu, przerywanego zalotnymi spojrzeniami. Ona wydawała się taka całkowicie bezbronna. Dopiero w drodze zdałem sobie sprawę z faktu, że jej kompletnie nie znam - ale znalazłem się w jej polu grawitacyjnym i miało to znaczny wpływ na moje zachowanie...

- Jesteś bardzo miły. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka. Nie martw się. No nie smuć się. To tylko jakiś mecz.

Inga była czarną dziurą.. personifikacją zagubienia... Zrozumiałem, że nie będę mógł tak po prostu zabrać jej ze sobą, zostawić gdzieś, pod jakimś zielonym drzewem.. i odjechać... byłem na jej orbicie uczuciowej.. i tak jak próżnia zasysa powietrze, tak próżnia uczuciowa zasysa MIŁOŚĆ.