11:23 / 11.10.2005 link komentarz (9) | Przeciw paranoi
Na wielu blogach Lee coraz częściej napotyka bardzo znajomo brzmiące sentencje, zwroty, myśli, zapisane prozą, lub mową wiązaną...
Niebezpieczny to symptom.
Zwykle Lee nie jest w stanie dokładnie określić skąd takie teksty pochodzą, skąd zostały przywleczone, ale zawsze ma nieodparte przeczucie, najczęściej przechodzące w pewność, że nie są to oryginalne przemyślenia gospodarza internetowego blogaska.
Przekonanie Lee wynika z wiedzy popartej doświadczeniem, że wszystkie teksty mówią znacznie więcej o swoich autorach niż by się to mogło na pierwszy rzut oka wydawać. I niż by translator tego sobie życzył. Przeniesienie profesorskiego akapitu z naukowego traktatu, wprost do netowo-blogaskowego kontekstu jest przecież zabiegiem niezwykle łatwym do detekcji.
Dla przykładu ostatnio Lee miał perwersyjną przyjemność prześledzenia toku rozumowania nastoletniego mędrca, ex cathedra pragnącego objawić się otoczeniu jako specjalista od diagnozowania i systematyzowania spraw międzyludzkich związków, uczuciowych napięć i wyborów dróg życiowych. Do tego wypowiadającego się co do istoty i sensu ludzkiej twórczości, życia w ogóle, jakby to życie już było nie tylko przeżyte, ale i dokładnie przetrawione.
Lee potrafi zrozumieć że często jakaś cudza myśl zawarta w zgrabnej formule, ujmie nas, zachwyci, sprawi wrażenie prawdy objawionej na tyle mocno, że przez chwilę dłuższą lub krótszą gotowi jesteśmy się z nią całkowicie utożsamić, zrosnąć i uznać za swoją. To normalne że odczuwamy wówczas nieodpartą chęć pochwalenia się nią przed innymi, pouczenia ich nawet. Ale kurwa tak przecież się nie godzi! W niczym przecież nie ujmie redaktorom co niektórych blogasków zachowanie pewnego minimum kultury. Do których należy obowiązkowo zaliczyć cudzysłów umieszczony w miejscu do tego przeznaczonym, oraz podanie źródła cytatu.
W innym wypadku Lee zmuszony będzie uznawać takie praktyki za niecne kradzieże intelektualne dokonywane w celu fałszowania rzeczywistości.
Takie próby z początku wyglądające zupełnie niewinnie, w końcu doprowadzają do wzrostu nieuporządkowania w sferze świadomości, a w ostateczności sprowadzają kompletną paranoję na delikwenta i jego otoczenie. Dlatego Lee będzie się im zawsze sprzeciwiał i tępił.
|