12:50 / 23.10.2005 link komentarz (0) | Niespodziewany telefon. Lee pomyślał, że to może... Ale nie. Zadzwonił jeden taki mediator z przeszłości. Dziwnie dziś odważny i pełen całkiem nie mediacyjnego zapału. Spełniła się kolejna przepowiednia Lee. Skąd wziął numer? Przecież nie ma już wspólnych znajomych, którzy mogliby otworzyć ścieżkę dojścia? Apage Satanas! Zaproponował wyprawę wojenną, na byłego posła. Poprosił żeby pomóc zgnoić i skopać skurwysyna. Można by... Należy się, bo to kanalia pierwszej wody. Tyle, że lee nie po to żyje. Lee zapomniał a nawet wybaczył. Skąd wziąłeś mój numer człowieku? Jak wytłumaczyć ludziom miernym, że lee nie jest mściwy, że nigdy nie chodziło mu o odwet za osobiste krzywdy? Lee tylko bronił przed agresywną koalicją skurwysynów sprawy której obrony wymagała przyzwoitość, w którą wierzył. Bronił sprawy dla ludzi. Żeby zaczęli rozumieć... A z resztą nieważne. Ech... To powiedzonko to pamiątka ;)
Ale wracając... Wówczas nie było nikogo do pomocy. Dziś odwaga staniała.
- Panie lee przecież pan walczył i wygrał pan! Chociaż nikt w pana nie wierzył. Trzeba o tym opowiedzieć ludziom. Może na „Herbatkę u Tadka” ma pan ochotę? Pan nawet nie wie ilu ludzi na pana stawia.
- Wcześniej kładli teraz stawiają – zadumał się lee - dziękuję nie z tymi ludźmi. Los właśnie dał lee kolejną bolesną lekcję. To dobry moment na atak złego. Tyle, że Lee wierzy już w potęgę miłości.
|