21:37 / 02.11.2005 link komentarz (3) | rywalizacja sportowa wyzwala agresje.
nawet u osobników tak spokojnych jak ja.
od niedawna grywam w halowa odmiane pilki noznej i jako nowy w druzynie przez pierwsze piec treningow bylem z boku, nie wychylalem sie ze swoim zdaniem, poprostu starałem się dobrze grać.
aż do dziś. kiedy to na treningu pojawił sie prawdziwy "ronaldinho" któremu wszystko jedno czy mijał trzech, czterech, czy dziesięciu zawodników (w jednej druzynie gra pięciu). naturalnie w większości były to nieudane zagrania prowadzące do szybkiej kontry i utraty bramki.
ronaldinho był jednak na tyle bezczelny, że brutalnie opierdalał kolegów za nieudolność. nie zauważył jednak że keidy wędrował co 20 minut gry na pięć minut na ławkę zawsze odrabialismy straty.
(do brzegu kes, do brzegu...)
no wiec ów pieprzony "duponinho" kilkakrotnie krytykował moje nieudane zagrania, choc w sumie grałem nieźle, az skonczyła się moja cierpliwośc.
i tak oto wzmocniłem druzynę wrzucając (niechcąco naturalnie) naszego gwiazdora w drabinki tak niefortunnie, że biedaczysko nie podjął juz wyzwania.
solidnie zapracowałem na ksywe "czołg", którą nadała mi moja nowa drużyna, doceniając moje zaangażowanie w gre. |