19:58 / 07.12.2005 link komentarz (2) |
Nie cierpię tego okresu w roku, jak nie ma jeszcze śniegu i już przed piętnasta trzeba palić światło w domku. Jak jest szaro, buro, pluchowato, leje deszcz i wszyscy tylko zgarbieni przemykają szybciutko po ulicach...
A moje Kochanie o 18 mówi mi, że jeszcze pracuje w podkoszulku i rozmawiając ze mną przez telefon radośnie i głośno ciamka świeżo zerwane dzikie mandarynki... Co zabawne, marzy o zielonym, jeszcze niedojrzałym .. agreście, prosto z krzaka, którego ja nie znoszę i na samą myśl dostaję skurczu ślinianek :)
Byłam dziś u doktora z nóżką.
Pominę fakt, że znowu nie spałam całą noc, pominę nawet to, że czekałam do chirurga 6 godzin, również to, że w kolejce pacjenci prawie siępobili, nie wspomnę o tym, że ciągle pieruńsko mnie boli i nie wiem, kiedy w ogóle będę zdatna do czegokolwiek...o pracy to już w ogóle boję się myśleć...
Doktor bardzo uprzejmy i rzeczowy, poinformował mnie, że staw wygląda kiepsko... Polecił schudnąć.. standardowo... I zapisał mi kolejne zabiegi, które miałyby postawić mnie na nogi... Mogłyby oczywiście, gdyby nie to, że limity się skończyły i kolejka na którą mogłabym się załapać ewentualnie zaczyna się w połowie stycznia...
Polska służba zdrowia....
Oczywiście, mogłabym na podobne zabiegi pójść prywatnie... za jakieś niecałe 500 zł....
Mogłabym, gdyby nie to, że kochany ZUS ciągle jeszcze opiekuje sie moimi pieniążkami i najprawdopodobniej jeszcze troszkę będzie je przytulał do swej wielkiej i szlachetnej piersi....
I weź tu się człowieku nie załam no....
Może po prostu wezmę i utnę... :(
|