2005.12.16 17:34:28 link
komentarz (2) |
W ramach odkryc, bynajmniej nie muzycznych, po przejściach w szacownej jagiellonce, gdzie książki przez pół dnia nie mogą "dojechac" do wypożyczalni, a potem dostaję zupełnie co innego niż zamawiałem [fakt, powinienem był sprawdzic zanim podpisałem] - wdepnąłem w małe [70 stron] cudo co się zowie "Japońska wioska" Joanny Wilengowskiej:
"Od czego by tu zacząc? Może od początku.
Urodziłam się.
***
No tak, ale czy można miec pewnośc? Nasze urodziny to święta matek. Kto wie, czy w ogóle przy tym byliśmy?
***
Wobec tego spróbujmy inaczej - zacznijmy od środka."
Taka mała próbka z pierwszej strony. Potem jest o gumach Donald kupowanych w Peweksie, anonimowych listach, o tym, że "Wszystko jest iluzją"[cytat z Pana Samochodzika], o morałach płynących z pouczających opowieści niemieckiego karłowatego rybaka kaznodziei mówiącego po japońsku z hiszpańskim akcentem i,oczywiście, o życiu w japońskiej wiosce.
Nigdy nie wiadomo, kiedy człowiek natknie się na taką perełkę. Lekarstwo na ziomowo-przedświateczną depresję... ;]
[dzięki, już mi lepiej Krux]
|