wsk // odwiedzony 153154 razy // [pi_the_movie szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (591 sztuk)
22:22 / 18.12.2005
link
komentarz (0)
"Współczesny Prometeusz przynosi nam nie ogień, lecz wątrobę - chorą, skradzioną z prosektorium..."

Zdaję się to być interesującą pozycją. Pomijam, że autor w nazwisku ma dość źle kojarzony przeze mnie człon Marcin-. "Yes! Yes! Yes! Yes!" nie zrobiło na mnie wrażenia, ani nie rozbawiło, też nie przekonało. Nie o nim. Śnieg pada, choroba mnie dopada. Jutro kolejna, ostatnia próba próbnej. I nie widzę tego jasno, ładnie. Przeciwnie. Chciałam przeczytać chociaż zeszyty, te 4 tomy moich wypocin. Jakoś nie mogę. Oczy bolą, od tej choroby, co ją wspomniałam wyżej. Ciężko tak, 3 lata w jeden wieczór.

"Syzyf symbolizuje nie beznadziejność ludzkiego wysiłku, ale jego konieczność. Praca zatem staje się podstawą prawdy, gdyż prawda musi polegać na tym, że się nią jest, a nie zaś, że się ją poznaje." Niechaj będzie mi to mottem..

Póki co, idę wypalić jednego z dwudziestu stanu początkowego, obecnie jednego z dwóch. A jutro syzyfowa próbna i syzyfowe poszukiwania kreacji na sztuczny bal - sztudniówkę.